ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (125) / 2009

Urszula Pawlicka,

MIEJSCE, W KTÓRYM WSZYSTKO SIĘ KOŃCZY I NIC NIE ZACZYNA

A A A
„Wyłup teraz swoje zachodnie oczy. Wyłup je i sięgnij po inną parę…”
Angielski pisarz odważył się sięgnąć po tematykę trudną i emocjonalną. Ciekawe doświadczenie: człowiek z Zachodu przedstawia realia radzieckich obozów. Dyskusyjna pozostaje kwestia, na ile wiarygodny jest pisarz w sposobie przekazu tamtych czasów. Suche fakty, takie jak: hierarchia, warunki życia i atmosfera panująca w obozie, Amis zaczerpnął z książek o podobnej tematyce. Pozostaje pytanie, czy język, jakim się posługuje, jest dostatecznie odpowiedni do oddania ówczesnych relacji między ludźmi? Czy uczucia i emocje, jakie rzeczywiście towarzyszyły więźniom, są wiarygodnie przełożone?

Dylematów tych nie jest w stanie rozwiązać czytelnik Zachodu. Jego naiwny umysł uwierzy w każde relacjonowane słowo. Wystarczy sięgnąć po brutalny język, opisać nim nieludzkość, wykorzystując przy tym konwencję listu. Forma bezpośredniego zwrotu w pierwszej osobie uwierzytelnia przekaz, wzbudza współczucie lub nienawiść, angażuje. Częsty zabieg pisarski i jakże skuteczny na Zachodzie, to sięgnąć po literaturę faktu i „ubrać ją” w tematykę miłosną. Tytuł powieści Amisa „Dom Schadzek” wskazuje na zastosowanie tego połączenia. Informacja na okładce książki potwierdza tematykę miłosną: dwaj bracia zakochują się w jednej dziewczynie, pięknej Żydówce, Zoi. Nietrudno jednak odnieść wrażenie, że taka reklama spełnia jedynie zadanie komercyjne, nie przybliża bowiem rzeczywistej problematyki powieści. U Amisa, owszem, jest miłość, ale nie ma ona nic wspólnego z uniesieniami czy ze zrywami namiętności. Miłość przedstawiona jako uczucie, warunkujące życie człowieka. Miłość, która buduje, ale również potrafi niszczyć. Wymowne, powtarzające się słowa: „Możesz żyć, ale nie będziesz kochał”, nakłaniają czytelników do refleksji nad wartością życia i znaczeniem miłości. Martin Amis stawia pytanie: czy można dalej żyć bez umiejętności kochania? Drugi wiodący temat „Domu Schadzek”, pozornie drugoplanowy, w rzeczywistości jest bardziej istotny dla czytelnika Zachodu. Autor dokonuje niespodziewanego zestawiania radzieckiej Rosji z Zachodem z XXI wieku. Dwie odległe od siebie epoki, a okazuje się, że wiele je łączy. Wnioski są gorzkie, ale jakże trafne. Rosja umiera, a co z powierzchownym i fałszywym Zachodem?

Główny bohater, uczestnik drugiej wojny światowej, heroiczny i brutalny żołnierz, przed śmiercią rekonstruuje swoje życie. W formie listu do pasierbicy spisuje wydarzenia od chwili znalezienia się w obozie do momentu wysłania owej wiadomości. Bohater, którego imię nie jest znane, snuje refleksje nad własnym życiem i wypadkami rozgrywającymi się w Rosji. Dokumentuje tylko chwile przełomowe. Retrospekcja nie dokonuje się chronologicznie, żołnierz przywołuje wydarzenia w takiej kolejności, aby w możliwie klarowny i obszerny sposób przedstawić ich przebieg. Odtwarza rozmowy, które cechuje niezwykła prostota. To ważna cecha człowieka złamanego. Człowiek będący ofiarą zniewolenia stawał się również więźniem milczenia. Każde słowo było ciężarem, przemoc okazywała się jedyną skuteczną formą komunikacji, wstyd, upodlenie i słabość uniemożliwiały nawiązanie rozmowy. Czytelnik zatem zagłębia się w psychikę bohatera. Razem z nim obserwuje jego twarz i jego ręce. Ręce, które są odbiciem wszystkich wyrządzonych krzywd, są motywem zbrodni i znakiem śladów z przeszłości. Ręce zbrukane krwią władają życiem człowieka. Potrafią uczynić z niego tyrana, którym powoli staje się bohater.

Życie w obozie rządzi się prymitywnymi prawami. Przeżyje tylko ten, kto nie boi się zabić drugiego człowieka. „Fabryka zabawek” – jedno z określeń obozów – to miejsce upadku człowieczeństwa. Miejsce produkcji ludzi destrukcyjnych o prymitywnych żądzach. Bohater stara się przybliżyć realia obozu oczami młodzieńca, próbuje odtworzyć dawne pobudki działań i uczucia, jakie mu towarzyszyły. Uczucia nieludzkie, wręcz zwierzęce. Nie boi się jednak ich odkryć. Brutalizm pokazuje jako coś naturalnego w tamtych realiach, w których przemoc umożliwiała przeżycie. Bohater bez skrupułów przyznaje się do kolejnych zabójstw, ma jednak świadomość, że każde wyznanie „grozi kategorycznym wycofaniem miłości”. Sumienie jest jednak sędzią człowieka i to ono każe wyrzucić z siebie ciężary przeszłości. Sumienie jest organem nieśmiertelnym. Żywi się innymi narządami i powoli, bezboleśnie zabija człowieka. Bohater dlatego odczuwa potrzebę odkrycia faktów o radzieckich obozach i wydarzeniach w Rosji z początku XXI wieku. Chce przekazać prawdę, która w ZSRR była pojęciem pejoratywnym. Z kolei na Zachodzie wiarygodność była celebrowana. Martin Amis udowadnia jednak, jak bardzo daleko nam do czystej prawdy, a za przykład służą mu media, które manipulują umysłem ludzkim i pozbawiają go krytycyzmu. Ludzie Zachodu uważają się za wolnych i niezależnych, nie dostrzegają, jak bardzo sterowani są przez media. Dowodem są wydarzenia z 2002 roku: oblężenie moskiewskiego teatru na Dubrowce i szturm na szkołę podstawową w Osetii Północnej. Relacje z tamtych tragedii dalekie były od prawdy.

Relacje dwóch braci przedstawione z perspektywy obozowej nie różnią się znacznie od tych poobozowych. Zniewolenie kształtuje psychikę człowieka, która nadszarpnięta, nie jest w stanie się odbudować. Młodszy brat bohatera, Lew, jest pacyfistą. Wyrzeka się zabójstwa, przez co żyje w grupie więźniów będącej najniżej w hierarchii. Obóz niszczy go fizycznie i psychicznie. Każdy z braci po wyjściu na wolność przekracza granicę życia: jeden znajduje się w lepszej połowie, drugi w gorszej. Można dokonać analizy ich czynów, a wnioski będą przerażające. Główny bohater potrafił żyć na wolności dzięki temu, że odebrał ją innym. Niszczyło go zaś powoli sumienie. Lwa natomiast zabiły konsekwencje wyrzeczenia się przemocy. Wolność była równie destrukcyjna i ciężka, jak jej pozbawienie.

Braci kształtowała również miłość do tej samej kobiety. Ciągłe poczucie żalu mieszanego ze złością wpłynęło na dalsze ich życie. Istotny jest jednak obraz miłości pielęgnowanej i jednocześnie niszczonej w obozie. Miejscem, w którym zachodziły owe dwa sprzeczne zjawiska, był tytułowy Dom Schadzek. Opisywany dokładnie przez Grudzińskiego w „Innym świecie”, był domem powitań i rozstań. Miejscem zaspokojenia tęsknoty i jednocześnie rozczarowania. Miejscem, gdzie ciało było gorące, a serce zimne. Pojawiały się łzy miłości i niemożność wyrażenia uczucia. W Domu Schadzek każdy uświadamiał sobie, że zmierza do aseksualności. Dom, który miał spełniać ideę męskości i przywracać godność, w rzeczywistości okazywał się miejscem destrukcyjnym. Mężczyźni zamiast o seksie myśleli o jedzeniu. Przegrali życie, ponieważ zostali pozbawieni najcenniejszego: miłości. Hasło urków: „Możesz żyć, ale nie będziesz kochał”, okazało się tragiczną prawdą odnoszącą się również do Zoi. Na początku powieści kobieta prezentowana jest jako piękna, odważna i wyzwolona Amerykanka. Jej pojawienie się było „aktem obywatelskiego nieposłuszeństwa”. Zmysłowość i atrakcyjność Żydówki była niczym znak protestu przeciwko prymitywnym warunkom panującym w kraju. Zoja w obliczu prześladowań poszukuje bezpieczeństwa i spokoju, wybiera zatem młodszego z braci, mniej porywczego Lwa. Cierpi psychicznie, obserwując męża, który po wyjściu z obozu zamyka się we własnym, milczącym świecie. Jego dramat powoli zabija ją. Tragizm kobiety polega na tym, że pragnie mu pomóc, jednocześnie tęskni za życiem spokojnym i bezpiecznym. Wartość życia okazuje się na tyle silna, że odchodzi od Lwa, tyle że ucieczka jest tylko pozorną formą oderwania się od przeszłości. Dalsze losy Zoi to pasmo cierpień. Żyje wyłącznie ciałem, dusza bowiem pozbawiona została miłości.

Autor czyni z braci bohaterów dzieła napisanego przez historię ZSRR. Ich życie jest kompilacją wielu Rosjan. Powieść Amisa wyróżnia się sposobem przedstawienia „świata czwartego”. Kraj będący Conradowskim „jądrem ciemności” cechuje demoralizacja, nieludzkość i stagnacja. Podróż w głąb Rosji jest wędrówką niebezpieczną dla turysty. Kraj budzący przerażenie, opisany zostaje w konfrontacji z Zachodem. Bohater często pyta: „Czy zdarzyło się to kiedyś tobie, Venus?”. Uczuciom towarzyszącym w obozie nadaje cechy uniwersalności. Przybliża je w sposób metaforyczny, aby emocjonalnie zbliżyć się do czytelnika. Okazuje się, że podobnych uczuć doświadczamy również we współczesnej epoce. Amis przedstawia Zachód w sposób kontrowersyjny, poprzez zestawienie go z obyczajowością radzieckich obozów. Kulturę urków dostrzega w kulturze zachodniej. „Styl więzienny” młodzieży: luźne dżinsy ze zwisającym krokiem i adidasy pozbawione sznurowadeł, są niczym innym jak więziennym strojem bez paska i sznurowadeł. Odważnie wysuwa również myśl o powrocie atmosfery z Norłagu. Makabryczne porównanie wydaje się naciągnięte i niezbyt wiarygodne w ustach człowieka z Zachodu. Prawdziwe są jedynie osądy takie jak: „Tutaj człowiek człowiekiem jest wilkiem. Ale zabawne, że jest dokładnie tak samo jak wszędzie”; być może dlatego, że odwołują się do myślenia powszechnego.

„Dom Schadzek” Martina Amisa nie należy do lektur grzecznych i łagodnych. Trudno jest spełnić zalecenie autora, „wyłupać swoje zachodnie oczy i sięgnąć po inną parę”. Wydaje się, że cechuje nas empatia, ale raczej nie potrafimy odróżnić jej od czystego współczucia. Książka ważna, gdyż pokazuje tragedię ludzi zamkniętych we własnym, wewnętrznym więzieniu. Nie potrzeba interwencji państwa, aby samemu stworzyć pułapki ograniczenia. Powieść łamie tak często słyszane słowa z ust ludzi Zachodu, uważających się za silnych i niezależnych: „Co cię nie zabije, wcale cię nie wzmocni. Osłabi cię i zabije później”.
Martin Amis: „Dom Schadzek”. Przeł. Aleksandra Ambros. Czytelnik. Warszawa 2008.