ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 maja 10 (130) / 2009

Aldona Tołysz,

ZACHĘCAM DO ZACHĘTY

A A A
Współczesna sztuka wiele zrobiła, aby stać się dziedziną interdyscyplinarną. Porzuciła drogi wyznaczone przez tradycję, zaczęła korzystać z rozwiązań często niewyszukanych i masowych, zamiast koncentrować się na efekcie, skupiała swoją uwagę na procesie twórczym o nieograniczonych możliwościach, ciągle jednak, pomimo tak znacznego przewartościowania, niezmiennie kojarzona jest z przestrzenią wizualną.

Niezależnie od formy, jaką sztuka przybierała, to obraz dominował dzieło, broniąc wypracowanego przez wieki sposobu kontemplacji. W procesie popularyzacji sztuki przysłowiowe szkiełko i oko oświeceniowego badacza, który wybudował publiczne muzea gromadzące obrazy i rzeźby, stało się jedyną drogą w procesie poznawczym, wykluczając zmysł słuchu, dotyku, węchu czy smaku. Ich odrzucenie było oczywiste ze względu na ochronę niemego (słuch), bezwonnego (węch) obiektu przed uszkodzeniami mechanicznymi (dotyk, smak). Zmiany, jakie objęły sztukę po połowie XIX wieku, wyodrębniając z niepodzielnego organizmu, jakim była „sztuka”, odmienną, rządzącą się własnymi prawami część, mianowicie sztukę nowoczesną, wymusiły zmianę jej odbioru. „Nowa” sztuka zaczęła mówić, pachnieć i kusić swoim kształtem. Jeden z tych aspektów sztuki, jej dźwięk, stał się tematem prezentowanej w Narodowej Galerii Sztuki Zachęta wystawy pod znamiennym tytułem „Inwazja dźwięku i sztuki wizualne”. Prezentacja ta pokazuje, w jaki sposób artyści postrzegają muzykę oraz wszelkie odgłosy uchwytne dla człowieka, jak je wykorzystują w swych dziełach, oraz jaki jest status samego dźwięku w tych zależnościach.

Warszawska Zachęta, mająca niemałe zasługi na polu propagowania najnowszych zjawisk w sztuce i kulturze polskiej i zagranicznej sięgnęła po temat z jednej strony banalny: nie jest przecież niczym nowym połączenie obu jakości w sztuce, z drugiej zupełnie bagatelizowany: słuch w galerii bywa często zupełnie zbędny. Kuratorzy Agnieszka Morawińska i Fracois Quintin oprócz ciekawego tematu wybrali również interesujące prace. Ekspozycję otwiera „Bohater” Mariny Abramovic, zapowiadający niejako zaskakujący świat prezentowany w Zachęcie. Przechodząc poprzez wydzielone gumowymi zasłonami podzielone tematycznie przestrzenie napotkać można dzieła pozornie bierne, ciche: obrazy, zdjęcia oraz instalacje, czerpiące ze świata dźwięków i muzyki (dzieła m.in. Latify Echakhch, Tadeusza Makowskiego, Jacka Malczewskiego, Roberta Kuśmirowskiego czy Andrzeja Bieńkowskiego). Na szczególną uwagę zasługuje praca Tomasza Tatarczyka „Ciemna dolina”, która wprowadza do wnętrza obrazu jednostajność dźwięku, łącząc tym samym tradycyjny, malarski sposób wypowiedzi z nową jakością, głosem.

Jednak współdziałanie sztuki wizualnej i dźwięku najpełniej wyraża się w licznie prezentowanych na wystawie instalacjach wideo. Bogactwo tej grupy dzieł oraz trafność ich doboru sprawia, że dźwięk wydaje się być nieodłączną wartością sztuki. Do najciekawszych prac zaliczyć można „Sumertale” Katarzyny Kozyry, która w bajkowej scenerii osadziła stale aktualny, choć często okryty zmową milczenia, problem nietolerancji płci. Dźwięk, w postaci zarówno muzyki operowej, symfonicznej, ludowej, jak i muzyki popularnej (jazz, pop) staje się zatem sposobem wyrażenia emocji: radości, smutku czy tęsknoty, towarzyszących w „codziennie” pokonywanej drodze, przypomina o przeszłości, obecny jest w teraźniejszości, jest dla niego również miejsce w przyszłości. „Nasz śpiewnik” Artura Żmijewskiego, „Rzeka” Wilhelma Sasnala czy „Kwartet wideo” Christiana Marclay’a to tylko niektóre przykład różnorodności tematyki, jaką zaprezentowano na wystawie. Bo też właśnie sposób wypowiedzi poprzez dźwięk i obraz ma na celu spotęgowanie odbioru treści przekazywanych widzowi. Dzięki temu łatwiej jest uchwycić ideę przyświecającą artyście, który mówić może o coraz trudniejszych sprawach, nie obawiając się niezrozumienia. Ta z trudem osiągnięta przystępność przekazu, korzystająca z codzienności zanika, gdy w pracy dominują elementy abstrakcyjne. Wypowiedź artysty staje się niejednoznaczna, motywując do głębszej refleksji. W przypadku instalacji Petera Koglera bariera ta została przełamana dzięki „wpuszczeniu” odbiorcy do „środka” jego pracy, pozostawiając go niejako na pastwę inwazji dźwięku.

Wystawa, prezentowana do 2 sierpnia w Narodowej Galerii Sztuki Zachęta, fascynuje subtelnym połączeniem dźwięku i obrazu, który doświadczany na co dzień pozostaje niedostrzegany. Specyficzne zatrzymanie czasu, osiągnięte, co znamienne, poprzez zmianę odgłosów i obrazów, stanowi kolejną niematerialną wartość warszawskiej ekspozycji. Wejście do stworzonego w Zachęcie intrygującego, pełnego emocji świata barw i dźwięków, podkreślonych półmrokiem galeryjnych sal, jest doznaniem, którego warto doświadczyć.
„Inwazja dźwięku. Muzyka i sztuki wizualne”, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, 6 kwietnia – 2 sierpnia 2009, Warszawa.