ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (135-136) / 2009

Maciej Malicki,

TAKIE TAM

A A A
221.
– I był las. Dziwny. Las, nie las. Karłowate drzewa. Karłowate – to za duże słowo.
[Paja]

222.
BABY TO CHUJE
[napis gdzieś tam, esemes od tajemniczego korespondenta (tki?)]

Opowiadam o tym znajomej. A ona:
– Nie znałeś? Stare jak świat.

„No, no, człowiek uczy się całe życie” – wpadła mi do głowy niezbyt oryginalna myśl. Ale pasowała jak ulał.

223.
Recenzja z „Rysunków zabranych” Marcina Świetlickiego w portalu gw.pl była przeplatana reklamami. Oto trzy z nich:
1. SCHUDNIJ SIEDEM KILOGRAMÓW W DWA TYGODNIE I ODEJMIJ SOBIE LAT
2. MARKOWE ŚWIETLIKI RUROWE I TUNELOWE. NOWE CENY
3. TEST IQ DLA POLAKÓW
[od Ewy]

224.
Przed przykościelną apteką stał samochód. Sportowy, tuningowany, ozdobiony po obu stronach misternym, dużym napisem: DECONSTRUCTION. Miał kompletnie rozwalony przód – wygięta maska, zdewastowany silnik, uszkodzone zawieszenie, takie tam.

225.
1. MOŻNA WEJŚĆ Z PSEM I Z LODEM
[sklep wędkarski na Podgórzu]
2. POGOTOWIE JEŻOWE – PIERWSZE SPECJALISTYCZNE CENTRUM REHABILITACJI JEŻY
[weterynarz na Kozłówku, anons z tablicy ogłoszeń]
3. SPRZEDAM, WYNAJMĘ, LUB INNE
[napis na pustostanie, obok weterynarza]
[wszystkie wiadomości od Ewy]

226.
– Pożycz czterdzieści złotych.
– Pożyczyłeś w ubiegłym roku i nie oddałeś.
– Dlatego zwracam się do ciebie. Oddam za rok.
– Masz, i nie oddawaj.

227.
Dworzec kolejowy. Peron. Ławka. Pociąg „Hutnik” się spóźnia. Obok czekają ojciec i syn [cztery, pięć lat]. Rozmawiają.
– Zobacz tato, nowe druty z prądem.
– Tak. A wiesz, że kiedyś nie było prądu?
– Jak to?
– Nie było. Niczego nie było. Telewizji, żarówek, lodówek, pralek, zmywarek, mikrofalówek, komputerów, internetu. Książki trzeba było czytać.
– To straszne.
– Masz rację – straszne.

228.
PROSIMY O ZWRACANIE BUTELEK W TERMINIE 365 DNI OD DNIA ZAKUPU
[Kraków, ulica Lea, sklep spożywczy (od Ewy)]

229.
Supermarket. Ojciec i córka. Dziewczyna ma dwanaście, czternaście lat. Stoją przed szafą chłodniczą z piwami. Mężczyzna narzeka, że puszki nie są zimne.
– Tato, zobacz z tyłu – radzi córka.

Ojciec grzebie.
– Miałaś rację. Są bardzo zimne.

Ładują do kosza kilkanaście puszek.

Stoję przy kasie i obserwuję scenę. Dziewczyna idzie w moją stronę. Jest w czarnym podkoszulku z bardzo dużym, białym napisem: POLAK NIE KAKTUS – MUSI PIĆ.

230.
Rozmawiam z Czechem.
– Roman, jak to jest u was z tarczą?
– Zdecydowana większość nie chce.
– Było referendum?
– Nie. Nie zrobiliśmy.
– Dlaczego?
– Bo by tarcza nie przeszła.

231.
Kiedy wracałem z Instytutu, minąłem na wysokości Żabki starszych państwa. Prawdopodobnie małżeństwo. Rozmawiali. Nie. On mówił:
– Słuchaj, dzisiaj po obiedzie musimy pójść na spacer. Jesteśmy już trzeci dzień na urlopie. Musimy w końcu poczuć swobodę. Najwyższy czas.