ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (141) / 2009

Alicja Pawlikowska,

CZY BYĆ, CZY NIE BYĆ?

A A A
Czym jest dekonstrukcja? Do czego zmierza? Co stanowi o jej istocie i w jaki sposób możemy za jej pomocą tłumaczyć zjawiska współczesnej sztuki teatru? Pytania te są z jednej strony szalenie intrygujące, ale także zwodnicze. Można by zaryzykować stwierdzenie, że chcąc tłumaczyć sens dekonstrukcji, oddalamy się od niej, staramy się stworzyć strukturę zjawiska, które tak naprawdę gardzi sztywną ramą pojęć i interpretacji. Próba odpowiedzi na pytania o dekonstrukcję jest w związku z tym zadaniem trudnym, ale jednocześnie prowokującym do otwarcia się na nowe, wychodzące poza potoczne myślenie o teatrze, przestrzenie. Książka „Być i nie być” autorstwa Tomasza Platy jest próbą analizy i interpretacji zjawisk pojawiających się w obszarze teatru drugiej połowy XX wieku właśnie za pomocą metody dekonstrukcji. Autor z jednej strony przygląda się fenomenowi dekonstrukcji jako takiej, ale także czyni z niej punkt wyjścia do dyskusji na temat znaczących zjawisk o charakterze performatywnym.

Plata konsekwentnie lokuje swoje rozważania w perspektywie pism twórcy i głównego przedstawiciela nurtu dekonstrukcji filozofa Jacquesa Derridy. Dla każdego czytelnika, który pierwszy raz trzyma w rękach teksty filozofa, spotkanie z nimi musi być doświadczeniem trudnym i bolesnym. Wertując kolejne artykuły Derridy okazuje się bowiem, jak bardzo jesteśmy przywiązani do myślenia o szeroko rozumianym tekście (także teatralnym), jako o zjawisku stricte strukturalnym i jak głęboko tkwi w nas przeświadczenie, że każdy tekst kultury to zwarta konstrukcja, obdarzona gamą znaczeń, i tymi znaczeniami ograniczona. Plata wskazuje, że poza tym podejściem, które nazwać możemy konwencjonalnym, istnieje jeszcze inne, zaproponowane przez Derridę, który twierdzi, że granice te nie istnieją i że sam autor i twórca tekstu nie ma prawa ustanawiać jego ram, gdyż tekst nigdy nie istnieje w odosobnieniu, a jedynie pośród innych wytworów kultury.

Centralnym punktem swoich rozważań czyni Plata kategorie obecności i nieobecności. W pierwszym rozdziale swojej książki dokonuje próby ich określenia, a czyni to w perspektywie filozofii postmodernistycznej. Plata pisze o Foucaultowskiej „śmierci podmiotu”, śmierci siły sprawczej, a zatem zakwestionowaniu autorytetu autora tekstu. Odrzucenie prymatu autora jako punktu wyjścia do analizy i interpretacji tekstu obserwujemy już w strukturalizmie, jednak to postmodernizm definitywnie zerwał z traktowaniem go jako instancji nadającej jedyny i niepodważalny sens konkretnemu tekstowi kultury. Ów sens nadany przez autora-kreatora wiąże się dla Platy właśnie z pojęciem obecności – kultywowanym jeszcze w okresie modernizmu traktowaniem konkretnego wytworu artysty, jako gwaranta jedynej i niepodważalnej prawdy. Podmiot jest w tej koncepcji utożsamiany z rozumem, a wszystko to, co znajduje się poza nim z fałszem i szaleństwem. Nieobecność w optyce tak pojmowanej obecności, jawi się jako zerwanie ze sztywnym prymatem autora, jako wyjście ku temu, na co tekst się otwiera, na przekroczenie znaczeń zawartych w nim, wyjście poza to, co jest nam w nim bezpośrednio dane, przekraczając tym samym ramy naszego sztywnego, schematycznego myślenia.

Rozważania na temat kategorii obecności i nieobecności w obszarze działań teatralnych Plata rozpoczyna od omówienia idei teatru okrucieństwa Antoina Artauda, dla którego śmierć autora-Boga, kreatora, kierującego z zewnątrz spektaklem, polegać ma na zerwaniu z każdym hierarchicznym systemem norm istniejących w obrębie sceny, z zarzuceniem każdej struktury, jaka w obszarze spektaklu miałaby zaistnieć. Plata wielokrotnie nawiązuje do tekstu Derridy poświęconemu idei teatru okrucieństwa u Antoina Artauda, ukazując ją jako idealny przykład zerwania z wszechwiedzącym twórcą spektaklu, który tworząc, ogranicza swój wytwór do szeregu zamkniętych znaczeń. Sam spektakl jest tutaj ujmowany jako naruszenie obecności – stanu autentycznego istnienia, zakłóconego sztywną ramą powtarzalnej konstrukcji scenicznej. Gdy tymczasem ideałem dla Artauda byłoby odejście od spektaklu, który naśladuje, udaje, zamyka, a przejście do teatru czystej obecności, nie skażonej powtarzalnością i schematem.

Myśl Artauda jawi się w książce Platy niczym zapowiedź dla zjawisk szeroko rozumianej kontrkultury lat 60. XX wieku. Pozostając na gruncie rodzimego teatru Plata wnikliwie analizuje poczynania jednego z najwybitniejszych polskich twórców teatralnych Jerzego Grotowskiego i poświęca mu obszerny rozdział książki. Autor ukazuje sprzeczności w podejściu Grotowskiego do idei teatru i spektaklu w ogóle. Opisuje, jak na przestrzeni lat, idea Grotowskiego ewoluowała, przekształcała się, jak zmieniało się jego podejście do spektaklu, do widowiska, do aktora. Jak z idei teatru przedstawień zmierzał w stronę teatru jako wehikułu. Zastosowanie metody dekonstrukcji przy analizie kolejnych spektakli Teatru Laboratorium, przy równoczesnym poszukiwaniu kategorii obecności i nieobecności sprawia, że przed naszymi oczami jawi się teatr wewnętrznych sprzeczności. Plata nie ogranicza się jedynie do ich zaprezentowania. Wskazuje także na wielość odczytań i interpretacji poczynań Teatru Laboratorium, dokonanych przez badaczy twórczości Grotowskiego, które nieraz okazują się wzajemnie sprzeczne. W myśl podejścia dekonstrukcyjnego, książka Platy jest dla jej czytelników wskazaniem drogi poza utarte w myśli teatralnej odczytania zjawisk związanych z działalnością twórcy teatru ubogiego.

Kolejnym obszarem zainteresowań czyni Plata sztukę performatywną, szczególnie dokonania amerykańskiej The Wooster Group. Autor wskazuje na istnienie performansu, jako zjawiska mocno zanurzonego zarówno w kategorii obecności, jak i nieobecności. Sztuka performatywna w samej swojej istocie nastawiona jest na zdarzenie wraz z jego niepowtarzalnością i unikalnością. I to właśnie w tym miejscu performans jawi się jako to, co obecne. Jednak z drugiej strony Plata, powołując się na definicję performansu autorstwa Richarda Schechnera zaznacza, że każdy performans jest zdarzeniem zachowanym i jeszcze raz przypomnianym, w związku z tym wkracza w obszar kategorii nieobecności, odnosi nas nie tyle do zdarzenia, które obserwujemy tu i teraz, ale odsyła ku temu, co poza obecnością. Plata wnikliwie analizuje teorię performansu począwszy od prac Jona McKenzie’go, poprzez Peggy Phelan, Philipa Auslandera, czy wreszcie Judith Butler, której analiza zjawisk performatywnych z perspektywy gender studies staje się ciekawym punktem odniesienia dla kategorii obecności i nieobecności płci w kulturze.

W perspektywie praktyki i teorii performatywnej Plata rozważa także wątki z obszaru psychoanalizy. Szczególnie akcentuje związek pomiędzy sztuką performansu a kategorią melancholii u Freuda. Plata wskazuje, że melancholia sama w sobie rodzi potrzebę performasu – co więcej, ma moc zawieszenia go właśnie pomiędzy sferami obecności i nieobecności. Melancholia sprawia, że performans czerpie z tego, co nieobecne, co utracone, a co chce o sobie przypomnieć, powrócić – jednak wraca w formie zmienionej, nowej i tym samym staje się obecne.

Opisane powyżej wątki książki Tomasza Platy są w tym miejscu przedstawione bardzo szkicowo i z całą pewnością nie oddają całości przedstawionego w „Być i nie być” dyskursu. Książka Platy trudno poddaje się opisowi przede wszystkim dlatego, że jest pełna odniesień, lokuje opisywane zjawiska w różnorodnych kontekstach kulturowych i społecznych. Tym samym wydaje się pozycją ciekawą i wartą zauważenia. Książka Platy nie daje czytelnikowi gotowych narzędzi interpretacji, nie daje konkretnych wskazówek dotyczących lektury tekstów teatralnych w perspektywie dekonstrukcji. „Być i nie być” jest raczej próbą ukazania, że analiza dekonstrukcjonistyczna zjawisk o charakterze performatywnym jest możliwa. Co więcej, pozwala na wiele możliwości odczytań konkretnego tekstu kultury. Warto z tych możliwości korzystać.
Tomasz Plata: „Być i nie być”. Seria Teatru Dramatycznego. Wydawnictwo Sic! Warszawa 2009.