ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 stycznia 1 (145) / 2010

Adam Pisarek,

PRZECIW IMPERIOM

A A A
Napisany w 1978 roku „Orientalizm” był dla myśli postkolonialnej książką przełomową. Ukierunkował całe pokolenie antropologów, historyków i przedstawicieli studiów regionalnych poprzez stworzenie krytycznej perspektywy „analizy dyskursu kolonialnego”, która pozwoliła przebadać europejskie narracje na temat Bliskiego Wschodu. Uważana za jeden z „tekstów założycielskich” praca ta do dzisiaj stanowi ważny punkt odniesienia w debacie na temat trudnych zależności kolonialnych.

„Kultura i imperializm” rozszerza spektrum zainteresowań Saida: w orbicie książki znajduje się europejskie pisarstwo na temat Afryki, Indii, Dalekiego Wschodu, Australii i Karaibów. To poszerzenie problematyki odbywa się przy wyraźnej próbie utrzymania zastosowanej przez Saida metody, stanowiącej o specyfice i wartości jego pracy. Interesują go powiązania pomiędzy kulturą a strukturami władzy imperialnej, które śledzi w angielskiej, amerykańskiej i francuskiej literaturze. Nie tyle oskarża klasyków, co pozbawia ich niewinności. Stara się ukazać, jak sytuacja kolonialna i myślenie w kategoriach dominacji wpływały na wielkie europejskie dzieła oraz jak owe dzieła wpływały na sytuację kolonialną.

Istotne, że na użytek swojej książki Said decyduje się na zawężenie definicji kultury. Oddziela estetyczne wytwory człowieka od zagadnień gospodarczych, społecznych i politycznych. W centrum analizy stawia pisarskie narracje i to w nich poszukuje pułapek zastawionych na autora znajdującego się w sytuacji imperialistycznej. Przywoływanie XIX i XX-wiecznych powieści służy mu do demaskacji mechanizmów zniewolenia. Dobrym przykładem jest „Mansfield Park” Jane Austen. Na każdym kroku możemy znaleźć tam nawiązania do faktów związanych z imperium – chociażby wzmianki o zamorskich posiadłościach sir Thomasa Bertrama, stanowiących źródło jego fortuny, a jednocześnie ugruntowujących status i rolę, jaką pełni on w społeczeństwie. „Skoro jest to powieść o «uświęconym porządku» – rekonstruuje Said – to prawo do posiadłości kolonialnych pomaga ustanowić porządek społeczny i moralne priorytety w ojczyźnie”. Ta niewinna na pierwszy rzut oka zależność pokazuje, jak głęboko ukryte są przekonania o „naturalnych” relacjach między metropolią a koloniami. Relacjach, w których hegemonia centrum wiąże się z wyzyskiem odległych posiadłości.

Kultura krajów imperialistycznych usprawiedliwia i wyjaśnia dominację jednej grupy nad drugą. Nie wynika to jednak ze złej woli twórców kultury, a jedynie z niemożliwości wyjścia poza schematy poznawcze swoich czasów. Said zaznacza, że „byłoby niemądrze oczekiwać, że Jane Austen traktować będzie niewolnictwo z pasją abolicjonistów”, co odczytywać można jako głos przeciw retoryce obwiniania, często stosowanej przez podporządkowane mniejszości. Nie chodzi o to, by odrzucić literacki kanon, lecz o to, by dokonać jego reinterpretacji jako specyficznej, nieświadomej podpory procesu ekspansji Europy. Dopiero wtedy będzie można dotrzeć do współzależności pomiędzy dwiema uzupełniającymi się perspektywami: tą, która odkrywa historyczny kontekst powstania dzieła i zawartych w nim opisów kolonializmu oraz tą uznającą „Mansfield Park” za klasyczną pozycję angielskiej literatury. W tym miejscu krystalizują się założenia, konstytuujące zastosowaną przez Saida metodę: „formy kulturowe są zawsze hybrydowe, wymieszane i niejednorodne i nadszedł już czas na połączenie ich ponownie z rzeczywistością, w jakiej zachodziły”.

Ciemność Conrada
Niezwykle istotne dla „Kultury i imperializmu” są fragmenty, w których przywołany zostaje Joseph Conrad i jego „Jądro ciemności”. Dla Saida jest on prekursorem współczesnych poglądów Zachodu na Trzeci Świat. Pozostaje antyimperialistą i imperialistą jednocześnie. Piętnuje choroby i deprawację władzy w koloniach, lecz nie potrafi wyobrazić sobie żadnej rozsądnej alternatywy. Takie podejście można łatwo skrytykować, co czyni chociażby Chinua Achebe, oskarżając Conrada o rasizm i wskazując na dehumanizację rdzennej ludności, której miał on dokonywać w swoich książkach. Podobne diagnozy stawia Said twierdząc, że Marlow i Kurtz uznali stawiający opór pozaeuropejski świat za tytułową „ciemność”, choć na końcu powieści okazuje się ona taka sama w Londynie, jak i w Afryce. Same oskarżenia o współczesne i historyczne nieszczęścia nie wydają się być jednak najrozsądniejszą drogą. Można oczywiście obnażać europejskie działania na podległych terytoriach i wskazywać, jaką szkodę wyrządziły natywnym mieszkańcom, lecz w pewnym momencie okazuje się, że nie wnosi to już do tematu żadnej nowej myśli. Stąd Said wyraźnie stara się przełamać tego typu retorykę obwiniania. Traktuje historie skolonizowanych i kolonizatorów jako sieci wzajemnych powiązań, których rozerwanie okazuje się niemożliwe. Nie widzi zatem nadziei na powrót do świata sprzed wielkich imperializmów, a zamiast konstruowania przeróżnych utopii, proponuje poszukać strategii potrzebnych do pogłębienia i rozszerzenia wiedzy na temat wpływów, jakie wywierają na siebie imperialistyczna przeszłość i teraźniejszość. Dlatego właśnie cenna jest dla niego krytyczna twórczość Conrada. Potrafi on, według Saida, wykazać, że „cała działalność człowieka polega na kontrolowaniu radykalnie niestabilnej rzeczywistości, którą słowa są w stanie przybliżyć nie inaczej, jak tylko przez akt woli lub konwencję”. Samo to stwierdzenie odnosi się przecież do idei imperializmu.

Said dokonuje swoistego przepracowania stworzonego przez siebie dyskursu postkolonialnego. Bardzo ważnym momentem w „Kulturze i imperializmie” jest wyjście poza schemat dopuszczający jedynie intelektualną podejrzliwość ze strony skolonizowanych i ucieczkę w teorie zachodnich intelektualistów. Rozwiązaniem staje się dialektyczne potraktowanie kultury i imperializmu oraz śledzenie ich wzajemnego oddziaływania. Okazuje się jednak, że to nie jedyna dialektyka, którą uprawia Said – podobna metoda widoczna jest również w jego analizie dyskursu wytworzonego w zdominowanych społecznościach. Mamy do czynienia z zestawianiem dwóch uzupełniających i przenikających się tradycji – tego brakowało w wcześniejszych pracach autora „Orientalizmu”.

Równoważnia
W tym miejscu powracamy do „Jądra ciemności”, a raczej do dzieł przeciwstawiających się przedstawionej w nim wizji. James Ngugi w powieści „The River Between” ożywia Conradowską rzekę: „…nazywała się Honia, co oznacza uleczenie albo przywrócenie do życia. Rzeka Honia nigdy nie wyschła. Posiadała silną wolę życia, w pogardzie mając suszę i zmiany pogody. I płynęła zawsze w ten sam sposób, nigdy się nie spiesząc, nigdy nie wahając. Ludzie to widzieli i byli szczęśliwi”. Nie ma tu tajemniczych miejsc, obcego i niebezpiecznego lądu, czy (na poziomie formy) surowego języka opisu. „Ciemność” zostaje rozświetlona i wyjaśniona – staje się nowym punktem odniesienia. Zabiegi z tego porządku są widoczne jeszcze bardziej w „Season of Migration to the North” Tayeba Saliha. Autor całkowicie odwraca schemat wyprawy Marlowa przedstawiając historię Sudańczyków podróżujących na północ. Jądro ciemności zostaje zastąpione przez centrum Europy, w którym czeka, stosujący przemoc wobec europejskich kobiet i stanowiący swoiste lustrzane odbicie Kurtza, Mostapha Said. Odwrócenie porządku widać nawet w takich szczegółach, jak zastąpienie ozdobionego czaszkami płotu Kurtza spisem europejskich książek zebranych w tajemnej bibliotece. Najważniejsze jednak, że mamy do czynienia z odzyskiwaniem utraconego w zachodnich narracjach terytorium. „Tam jest tak jak tutaj, ani lepiej, ani gorzej. Ale ja jestem stąd, tak jak palma daktylowa stojąca na podwórzu naszego domu wyrosła w naszym domu, a nie w czyimś innym” – pisze Salih.

Said czyta teksty z metropolii i peryferii kontrapunktowo. Stara się sytuować na zewnątrz politycznego zamieszania wytworzonego w literaturze oporu i zaangażowanej nauce byłych kolonii, jednocześnie nie do końca ufając europejskiej ucieczce w teorię. W konsekwencji, na poziomie politycznym skłaniając się raczej ku antyracjonalizmowi, ostrzega przed prostą krytyką nurtu narodowościowego. Nacjonalizm łączy się z konsolidacją grupy i jest jednym ze sposobów na wyzwolenie, a jego krytyka często rodzi się z etnocentrycznego przekonania o integralności i nienaruszalności zachodnich idei. Ważne jednak, by nie zapominać o szowinistycznych i autorytarnych zagrożeniach postkolonialnych państw narodowych. Wśród natywnych intelektualistów potrzebny jest więc zdrowy dyskurs krytyczny. Tylko tą drogą będzie można osiągnąć konsensus intelektualny przekraczający separatyzmy i resentymenty.

Mimo że Said cały czas stara się uciekać od prostych wniosków, przesłanie zawarte w „Kulturze i imperializmie” jest klarowne: każdy z nas jest inny, lecz owa inność nie powinna zamykać nas w jednej, skończonej tożsamości. Imperializm wyrządził krzywdę ludziom wmawiając im, że mogą być wyłącznie czarni lub biali, kiedy to właśnie różnorodność i wielość doświadczeń powinny stać u podstaw tworzenia tożsamości. Wartości takie, jak tradycja, język narodowy, czy wspólna historia mogą stać się po prostu kolejnymi elementami hybrydycznej układanki, a nie czynnikami konfliktogennymi. „W przetrwaniu chodzi tak naprawdę o połączenia między rzeczami” – podsumowuje Said. Nie można sztucznie oddzielać historii kolonizatorów od kolonizowanych, rządzących od rządzonych. Narracje się przenikają i tylko w zaakceptowaniu ich różnorodności Said widzi możliwość ucieczki od etnicznego szowinizmu. Stara się zrezygnować ze słowa „my”, które w „Orientalizmie” było jeszcze obecne. Czy jest to faktycznie możliwe? W optymistycznej, choć świadomej zagrożeń wizji Saida, część intelektualistów uczyniła już ten krok do przodu. Teraz kolej na resztę świata.
Edward W. Said: „Kultura i imperializm”. Przełożyła Monika Wyrwas-Wiśniewska. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009.