ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 maja 10 (154) / 2010

Bartosz Kazana,

BIAŁE STOPY NA CZARNYM LĄDZIE

A A A
W przyszłym roku minie sześćdziesiąt lat od premiery „Afrykańskiej królowej” („The African Queen”) Johna Hustona, jednego z najpopularniejszych romansów w dziejach kina z niezapomnianymi rolami Katharine Hepburn i Humphreya Bogarta. Mało kto wie, że to również jeden z niewielu filmów, których akcja rozgrywa się na tle działań militarnych z okresu I wojny światowej w Afryce. Fakt ten jest tym bardziej godny uwagi, że Wielka Wojna była przede wszystkim konfliktem europejskim (Stany Zjednoczone włączyły się do niej dopiero w 1917 roku). Walki pomiędzy Niemcami a Wielką Brytanią i Francją rozgrywały się jednak również na terenie Afryki, gdzie kraje te nadal posiadały swoje kolonie. Zorganizowane naprędce afrykańskie jednostki wojskowe zasilili przede wszystkim rdzenni mieszkańcy Czarnego Lądu. Oto kolejny z paradoksów historii – Bogu ducha winni Afrykańczycy, niejednokrotnie z tych samych plemion, odziani w mundury europejskich armii, stają naprzeciwko siebie jako śmiertelni wrogowie. Kuriozalność tej sytuacji wynikała nie tylko z faktu, że Afrykańczycy zostali nagle zmuszeni do walki w imię abstrakcyjnych dla nich idei, ale także dlatego, że w istocie bronili własnej ziemi, lecz w obcym imieniu.

Paradoksalnie temat starć Niemców z Anglikami i Francuzami w Afryce w okresie I wojny światowej nie cieszył się nigdy dużym zainteresowaniem twórców filmowych. Motyw ten posłużył za centralny wątek fabuły tylko raz. Podjął go Jean-Jacques Annaud w debiutanckim obrazie „Czarne i białe w kolorze” („Noirs et blancs en couleur”, 1976), gdzie przedstawił w satyrycznym ujęciu opóźnioną reakcję Francuzów w Afryce na wojnę w Europie. Reżyserzy filmowi chętniej sięgali po bardziej spektakularne tematy, takie jak konflikt z Zulusami („Zulu”, 1964, reż. Cy Endfield) czy wojna burska („Pogromca Morant” [„Breaker Morant”], 1980, reż. Bruce Beresford). W trakcie I wojny światowej, a dokładnie w momencie jej rozpoczęcia, rozgrywa się akcja dwóch filmów: wspomnianej już „Afrykańskiej królowej” oraz „Zakrzyczeć diabła” („Shout at the Devil”, 1976) Petera Hunta. I choć w obu wypadkach historyczne wydarzenia inicjują fabułę, to stanowią one przede wszystkim tło dla wątków przewodnich – miłosnego w „Afrykańskiej królowej” i przygodowego w „Zakrzyczeć diabła”. Filmy te wyróżnia jednak już choćby fakt ukazania Niemców jako kolonizatorów. Dotychczas rola ta była bowiem zarezerwowana w kinie przede wszystkim dla Brytyjczyków, których zarówno w filmach angielskich, jak i hollywoodzkich, przedstawiano zazwyczaj jako głównych najeźdźców w Afryce. Sporadycznie w tym kontekście pojawiali się Francuzi czy Niemcy, jeszcze rzadziej – Portugalczycy czy Belgowie.

W filmie Johna Hustona, ekranizacji powieści Cecila Scotta Forestera z 1935 roku o mężczyźnie i kobiecie w średnim wieku, którzy przemierzając nurt dzikiej rzeki nieoczekiwanie zakochują się w sobie, losy bohaterów krzyżują się po zniszczeniu przez niemieckie wojska misji brytyjskiej w Niemieckiej Afryce Wschodniej. Za cel podróży ta pozornie nie pasująca do siebie dwójka bohaterów – powściągliwa misjonarka i zagorzała patriotka Rosie (Hepburn) oraz nie stroniący od alkoholu handlarz rzeczny Charlie (Bogart) – stawia sobie storpedowanie niemieckiego statku, który stanowi główne zagrożenie dla wojsk brytyjskich. Na poziomie fabularnym karkołomny plan Rosie i Charliego stanowi jedynie pretekst do ukazania uczucia rodzącego się między nimi pod wpływem malowniczej scenerii oraz perypetii związanych z podróżą rzeką Ulanga. Na poziomie ideologicznym cel podróży bohaterów określa miejsce Brytyjczyków w zaistniałym konflikcie jako tych dobrych – cywilizujących (Rosie) i zasymilowanych (Charlie). Kontrastowo przedstawieni są Niemcy – bezwzględni i nieludzcy, niszczący dotychczasowy ład ukształtowany przez ideę misji cywilizacyjnej.

Kontekst historyczny stanowi w filmie Hustona przede wszystkim rodzaj klamry kompozycyjnej, dzięki której następuje zawiązanie i rozwiązanie akcji. Słynny amerykański reżyser nie wchodzi jednak w dyskurs historyczny. Łącząc z powodzeniem komedię romantyczną z filmem drogi, wykorzystuje niezwykle atrakcyjne wizualnie afrykańskie plenery Konga i Ugandy, aby spotęgować efekt niezwykłości związku Rosie z Charliem. Niemniej jednak sposobem przedstawienia konfliktu brytyjsko-niemieckiego w Afryce film Hustona wpisuje się w europejsko-amerykańskie nastroje po II wojnie światowej, które na długie lata zdefiniowały filmowy wizerunek Niemców jako najbardziej zbrodniczego narodu Europy (takie przedstawienie żołnierzy niemieckich było powodem wycofania filmu z programu MFF w Berlinie). O ile jednak czas, w którym zrealizowano „Afrykańską królową”, niejako uprawomocnia taką postawę, o tyle w nakręconym dwadzieścia pięć lat później filmie Petera Hunta tak jednoznaczne potraktowanie tego samego tematu wydaje się archaiczne.

„Zakrzyczeć diabła”, adaptacja powieści Wilbura Smitha z 1968 roku, doskonale wpasowuje się w dominujący w angielskich filmach o Afryce schemat umożliwiający unikanie konfrontacji z historią. Awanturnicza opowieść w gwiazdorskiej obsadzie dystansuje kontekst historyczny, utrwalając spopularyzowany kilkadziesiąt lat wcześniej motyw przygody z dziką Afryką w tle. Film Petera Hunta, choć pozbawiony walorów artystycznych „Afrykańskiej królowej”, nie jest jednak obrazem zupełnie poprawnym politycznie. Bohaterom „Zakrzyczeć diabła” daleka jest bowiem idealistyczna postawa wpajana na przykład podkomendnym w „Zulu” czy patriotyczne pobudki Rosie z „Afrykańskiej królowej”. Skazany przez rodzinę na banicję angielski bon viveur, Sebastian Oldsmith (Roger Moore), oraz nie rozstający się z butelką amerykański handlarz, Flynn O’Flynn (Lee Marvin), to bohaterowie o bardziej współczesnym rysie – pozbawieni złudzeń zawadiacy, którzy w życiu kierują się przede wszystkim chęcią zysku. Jak mało istotna jest dla nich polityka, unaocznia zabawna scena, w której rzut monetą decyduje o kolorze flagi, która ozdobi rzeczny cypel zajęty tylko po to, aby wzbudzić gniew niemieckiego komendanta, Fleischera (Reinhard Kolldehoff). Prywatna rozgrywka z Fleischerem o wpływy jest głównym motywem działań bohaterów nawet po wybuchu wojny. A kiedy niemiecki oficer morduje dziecko Oldsmitha i córki O’Flynna (Barbara Parkins), światowy konflikt staje się dla bohaterów przede wszystkim pretekstem do osobistej wendety, przyzwoleniem na wykonanie wyroku na Fleischerze.

W „Zakrzyczeć diabła” rzeczywistość skolonizowanej Afryki Anno Domini 1914 charakteryzuje, podobnie jak w filmie Hustona, jej ściśle określona struktura wyznaczana przez jednoznaczny podział na bohaterów pozytywnych (Oldsmith, O’Flynn) i negatywnych (Fleischer i jego żołnierze). Pierwsi z nich, choć utrwalający supremację białych, przedstawiani są jako żyjący w zgodzie z rdzennymi Afrykańczykami i nie ingerujący w Czarny Ląd – organizują oni, co prawda, polowania na słonie, ale słabość tę łatwo wytłumaczyć potrzebą utrzymywania równowagi w przyrodzie lub odgórnym przyzwoleniem, jednym z przywilejów białych w Afryce. Na przeciwległym biegunie znajdują się Niemcy, które symbolizuje stereotypowa postać otyłego i szorstkiego Fleischera, pozującego dumnie do zdjęć w skórach dzikiej zwierzyny i nieustannie zanieczyszczającego czarną ziemię z powodu problemów gastrycznych. W przeciwieństwie do O’Flynna, którego posiadłość wtopiona jest w afrykański pejzaż, jednostka Fleischera ucieleśnia całe zło niemieckiej natury – to regularne koszary, zaburzające charakter krajobrazu poprzez narzucenie wojskowej architektury. Na zasadzie opozycji przedstawieni zostali tu również Murzyni na usługach O’Flynna i Fleischera. Pierwsi to uśmiechnięty tłum wiwatujący na widok pijanego Amerykanina. Drudzy to odziani w mundury i poddani musztrze posłuszni żołnierze, pozbawieni prawa głosu i dziesiątkami oddający życie za kajzera.

W światowej kinematografii brakuje niewątpliwie filmów rozliczających okres I wojny światowej z perspektywy działań militarnych w Afryce. Najciekawszym utworem podejmującym ten temat pozostaje wspomniany we wstępie obraz Jeana-Jacques’a Annauda. Echa wydarzeń 1914 roku pojawiają się również przez chwilę w „Pożegnaniu z Afryką” („Out of Africa”, 1985) Sydneya Pollacka, ale nie odgrywają one znaczącej roli. Wszak, jak podkreślają główni bohaterowie: Dunka i Amerykanin, to nie ich wojna, więc trudno spodziewać się po nich szczególnego zaangażowania. W przeciwieństwie do Afrykańczyków bohaterowie „Pożegnania z Afryką” mogą sobie pozwolić na odcięcie się od wojennych wydarzeń. Mają jednak istotną przewagę: są biali.
„Afrykańska królowa” („The African Queen”). Reż.: John Huston. Scen.: James Agee, John Huston. Obsada: Humphrey Bogart, Katherine Hepburn, Robert Morley, Peter Bull. Gatunek: romans. Produkcja: Wielka Brytania / USA 1951, 105 min. „Zakrzyczeć diabła” („Shout at the Devil”). Reż.: Peter Hunt. Scen.: Stanley Price, Alastair Reid, Wilbur Smith. Obsada: Lee Marvin, Roger Moore, Barbara Parkins, Ian Holm. Gatunek: przygodowy. Produkcja: Wielka Brytania 1976, 150 min.