BATTLES
A
A
A
“EP C/B EP”. Warp 2006.
Battles to kwartet, czy może nawet „superkwartet”, który połączył w zaskakujący sposób muzyków z nowojorskiego undergroundu. W jego składzie najbardziej znany jest chyba perkusista John Stanier, przede wszystkim z bardzo niegdyś popularnego zespołu Helmet, jednego z najlepszych i najoryginalniejszych zjawisk z pogranicza metalu i hardcore w latach 90., obecnie grający również w innej rockowej „supergrupie” Tomahawk. Ian Williams (gitara, klawisze) związany jest z dwoma mniej powszechnie znanymi, ale również bardzo ważnymi, niezwykle w pewnych kręgach cenionymi grupami: Don Caballero oraz Storm & Stress. Drugi gitarzysta, David Konopka, wywodzi się z zespołu Lynx. Skład kwartetu dopełnia odpowiedzialny za „dziwne dźwięki” (elektronika, efekty) Tionday Braxton, syn wielkiego Anthony'ego, jednego z największych innowatorów jazzu i najważniejszych amerykańskich muzyków i kompozytorów naszych czasów. Jak dotąd Tionday wydał jedną solową płytę, która jest eksperymentem z wykorzystaniem gitarowych efektów.
„EP C/B EP”, podwójny album wydany przez oficynę Warp, która wyrobiła sobie markę wydając muzykę elektroniczną o progresywnych charakterze, nie jest premierowym materiałem. Zbiera nagrania z kilku minialbumów Battles, które jednak ukazały się jedynie w USA i nie były oficjalnie dostępne w Europie. Zespół pracuje w tej chwili nad pełnowymiarową, debiutancką płytą, ale z punktu widzenia słuchaczy, szczególnie tych, którzy nie znali wcześniej ich amerykańskich EP'ek, właściwie nie ma to znaczenia. Utwory zebrane na „EP C/B EP” tworzą zaskakująco spójną i dojrzałą całość. Grupa, mimo że dopiero zaczyna swoją działalność, zdołała już wypracować własny, oryginalny język, który wymyka się wszelkim próbom zaszufladkowania. Nie tylko trudno wskazać jakikolwiek inny zespół, grający podobnie do Battles, ale nawet doszukanie się inspiracji, które złożyły się na estetykę prezentowaną przez grupę, nastręcza nie lada problemu. Sięgnięcie do muzycznej przeszłości jego członków raczej nie daje pojęcia o tym, co udało im się stworzyć razem.
Podstawą muzyki Battles jest rytm. Stanier daje wspaniały popis dojrzałego bębnienia, pozbawionego tanich efektów, niezwykle skupionego i diabolicznie wręcz precyzyjnego. Nie należy dać się zwieść repetycyjności jego rytmów i ich pozornej przejrzystości. Trzeba prawdziwego mistrza, żeby grać w ten sposób. Choć nie jest to prosta analogia, gra Staniera w Battles przywodzi mi na myśl styl genialnego Jaki Liebezeita z Can (w jego nowszych dokonaniach, np. z Burntem Friedmanem). Również pozostali instrumentaliści skupiają się bardziej na rytmie niż na melodiach, co jednak nie oznacza, że brak w muzyce Battles chwytliwych motywów. Wręcz przeciwnie, sporo z utworów ma groovy zapadające natychmiast w pamięć, niektóre są wręcz przebojowe. To co sprawia, że nie są jednak przebojami w bardziej potocznym rozumieniu, to – poza brakiem wokalu – ich uporczywa repetytywność. Myślę, że może ona okazać się męcząca dla osób przyzwyczajonych do bardziej tradycyjnych, piosenkowych struktur. Tak zapewne jest w przypadku wielu bardziej zamkniętych fanów wcześniejszych dokonań muzyków z Battles – stąd zapewne skrajnie rozbieżne opinie o ich muzyce, na jakie można się natknąć na internetowych forach. Ja zdecydowanie należę do jej entuzjastów. Uważam, że propozycja grupy przerzuca pomost pomiędzy światem progresywnych nurtów w „ciężkim graniu” oraz muzyką eksperymentalną. Może być odbierana jako odświeżający powiew zarówno w jednej jak i drugiej estetyce. Do ciężkiego rocka wnosi bardziej odważne rozwiązania strukturalne, z kolei świat dźwiękowych eksperymentów wzbogaca o bardziej konkretne formy, które mogą stanowić wytchnienie od całkowicie abstrakcyjnych poszukiwań brzmieniowych.
„EP C/B EP” to jedna z ciekawszych pozycji fonograficznych 2006 roku, którą na dodatek – dzięki dość dobrej dystrybucji wytwórni Warp – można stosunkowo łatwo znaleźć w naszych sklepach. Polecam!
„EP C/B EP”, podwójny album wydany przez oficynę Warp, która wyrobiła sobie markę wydając muzykę elektroniczną o progresywnych charakterze, nie jest premierowym materiałem. Zbiera nagrania z kilku minialbumów Battles, które jednak ukazały się jedynie w USA i nie były oficjalnie dostępne w Europie. Zespół pracuje w tej chwili nad pełnowymiarową, debiutancką płytą, ale z punktu widzenia słuchaczy, szczególnie tych, którzy nie znali wcześniej ich amerykańskich EP'ek, właściwie nie ma to znaczenia. Utwory zebrane na „EP C/B EP” tworzą zaskakująco spójną i dojrzałą całość. Grupa, mimo że dopiero zaczyna swoją działalność, zdołała już wypracować własny, oryginalny język, który wymyka się wszelkim próbom zaszufladkowania. Nie tylko trudno wskazać jakikolwiek inny zespół, grający podobnie do Battles, ale nawet doszukanie się inspiracji, które złożyły się na estetykę prezentowaną przez grupę, nastręcza nie lada problemu. Sięgnięcie do muzycznej przeszłości jego członków raczej nie daje pojęcia o tym, co udało im się stworzyć razem.
Podstawą muzyki Battles jest rytm. Stanier daje wspaniały popis dojrzałego bębnienia, pozbawionego tanich efektów, niezwykle skupionego i diabolicznie wręcz precyzyjnego. Nie należy dać się zwieść repetycyjności jego rytmów i ich pozornej przejrzystości. Trzeba prawdziwego mistrza, żeby grać w ten sposób. Choć nie jest to prosta analogia, gra Staniera w Battles przywodzi mi na myśl styl genialnego Jaki Liebezeita z Can (w jego nowszych dokonaniach, np. z Burntem Friedmanem). Również pozostali instrumentaliści skupiają się bardziej na rytmie niż na melodiach, co jednak nie oznacza, że brak w muzyce Battles chwytliwych motywów. Wręcz przeciwnie, sporo z utworów ma groovy zapadające natychmiast w pamięć, niektóre są wręcz przebojowe. To co sprawia, że nie są jednak przebojami w bardziej potocznym rozumieniu, to – poza brakiem wokalu – ich uporczywa repetytywność. Myślę, że może ona okazać się męcząca dla osób przyzwyczajonych do bardziej tradycyjnych, piosenkowych struktur. Tak zapewne jest w przypadku wielu bardziej zamkniętych fanów wcześniejszych dokonań muzyków z Battles – stąd zapewne skrajnie rozbieżne opinie o ich muzyce, na jakie można się natknąć na internetowych forach. Ja zdecydowanie należę do jej entuzjastów. Uważam, że propozycja grupy przerzuca pomost pomiędzy światem progresywnych nurtów w „ciężkim graniu” oraz muzyką eksperymentalną. Może być odbierana jako odświeżający powiew zarówno w jednej jak i drugiej estetyce. Do ciężkiego rocka wnosi bardziej odważne rozwiązania strukturalne, z kolei świat dźwiękowych eksperymentów wzbogaca o bardziej konkretne formy, które mogą stanowić wytchnienie od całkowicie abstrakcyjnych poszukiwań brzmieniowych.
„EP C/B EP” to jedna z ciekawszych pozycji fonograficznych 2006 roku, którą na dodatek – dzięki dość dobrej dystrybucji wytwórni Warp – można stosunkowo łatwo znaleźć w naszych sklepach. Polecam!
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |