
W LOKATORZE
A
A
A
Poważne miny, twarze skupione, bez uśmiechu, można powiedzieć, że cierpiące – oto stan polskiej literatury w roku 2006... Ale bez obaw, chodzi tylko o obrazy. Na początku roku w krakowskim Lokatorze miała miejsce wystawa portretów Pauliny Lignar, a że w maju klub obchodzić będzie swoje piąte urodziny, warto o niej przypomnieć. Wystawa była bowiem o tyle niezwykła, że złożyły się na nią portrety postaci związanych z literaturą i, rzecz jasna, z samym Lokatorem. Na płótnach można było zobaczyć: Adama Wiedemanna, Adama Pluszkę, Jarka Klejnberga, Igora Stokfiszewskiego, Piotra Mierzwę.
Wszystkie swoje portrety Paulina Lignar malowała na płótnie farbami. Konsekwentnie trzymała się jednej formy malarskiej, jednego tematu i tej samej wielkości płótna. Oczywiście dużo łatwiej byłoby malować ze zdjęć, ale Adam Wiedemann, jak wspomina Lignar, „upierał się, że muszą to być naturalne sesje portretowe, jak za dawnych czasów. Czyli pozowanie na żywca. Bo w przeciwnym razie cała seria straciłaby swój klimat.” Jarek Klejnberg był przykładem wyjątkowej przekory – podczas sesji pił wino i palił papierosy. Niektórzy, jak Adam Pluszka, byli bardziej zdyscyplinowani. Byli też tacy, którzy, jak Irek Ziółkowski, niezadowoleni z finalnego efektu, poprosili o powtórzenie portretu.
Lokator to knajpa. Na pierwszy rzut oka niewiele różniąca się od innych. W środku panuje półmrok, przy barze wiszą jakieś fotografie, plakaty, za barem krzątają się barmani i barmanki, wszędzie pełno ulotek, ogłoszeń, naklejek i obrazków z dziwnymi czarno-białymi postaciami. Pomieszczenie jest tak małe, że ledwo mieści się w nim pięćdziesiąt osób. W środku panuje tłok, na stołach piętrzą się kufle z lekko gazowanymi napojami, a w powietrzu unosi papierosowy dym. Do tego sztuka, literatura i klubowa muzyka – wszystko w jednym miejscu.
A gdzie czasy obiadów czwartkowych? Farm artystycznych w Kalifornii pod przewodnictwem Modrzejewskiej? Gdzie cukiernie pozytywistów? Dotąd literatura i sztuka kojarzyły się z polonistkami w szkole, z natchnionymi facetami w czarnych golfach i z wierszami recytowanymi przy świecach. Dziś poezja i malarstwo opuszczają kameralne sceny teatrów i galerii, wchodzą w przestrzeń publiczną z odwagą, często prowokacyjnym gestem. Daleko jednak Lokatorowi do clubbingowo-chilloutowego klubu z pseudoartystycznymi grafikami na ścianach i efekciarskimi fotografiami. Wystarczy spojrzeć na program imprez, jakie odbywają się w tym miejscu: spotkania autorskie, dyskusje, projekcje filmowe, wystawy obrazów, promocje książek, czasopism.
Lokator od pięciu lat prowadzony jest przez Piotra Kalińskiego. Pod jego kierownictwem lokal, który kiedyś był mekką dla fanów ciężkiego grania, stał się jedną z prężniej działających krakowskich galerii. Piotr Kaliński to też jeden z pomysłodawców Projektu 12, w ramach którego dwunastu autorów tworzy dwunastoczęściową powieść. Co miesiąc kolejny odcinek losów Fabrycjusza, przenoszony jest z kartki na płótno i eksponowany przed galerią. Ale działalność wystawiennicza przestała Piotrowi wystarczać. Jako prezes stowarzyszenia Świat Przedstawiony, zabrał się za wydawanie książek, najczęściej ilustrowanych własnymi grafikami.
Gdyby nie zaangażowanie PIO (pseudonim Kalińskiego), Lokator nie byłby dzisiaj tym, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Nie wystarczy obecność jednego czy drugiego artysty w knajpie, żeby zaraz kwitło tam życie artystyczne. Niezbędna jest organizacja i umożliwienie kooperatywy artystom. Wojciech Kuczok, Adam Wiedemann, Jerzy Franczak, Adam Pluszka – to tylko niektóre nazwiska ściśle związane z tym miejscem. Do legendy przeszły już drukowane w 101 egzemplarzach, wykonywane ręcznie „Mrówki w czekoladzie”. Artzin, klubowy magazyn artystyczny, który prezentuje teksty i prace artystów związanych ze stowarzyszeniem. Dzięki niemu dowiedzieliśmy się na przykład, jaki był rekordowy wynik Jacka Olczyka w podbijaniu piłki nogą oraz, że zamiana burych swetrów w geometryczne wzory na koszule i jednolite kolorystycznie bluzy była osobistą rewolucją seksualną Adama Pluszki.
18 maja Lokator obchodzi swoje piąte urodziny i jak zwykle możemy liczyć na uroczysty bankiet, obrazki na ścianach, a na nich – rzecz jasna – zobaczymy poważne miny, twarze skupione, bez uśmiechu, można powiedzieć, że cierpiące... i to wszystko dzięki PIO.
Wszystkie swoje portrety Paulina Lignar malowała na płótnie farbami. Konsekwentnie trzymała się jednej formy malarskiej, jednego tematu i tej samej wielkości płótna. Oczywiście dużo łatwiej byłoby malować ze zdjęć, ale Adam Wiedemann, jak wspomina Lignar, „upierał się, że muszą to być naturalne sesje portretowe, jak za dawnych czasów. Czyli pozowanie na żywca. Bo w przeciwnym razie cała seria straciłaby swój klimat.” Jarek Klejnberg był przykładem wyjątkowej przekory – podczas sesji pił wino i palił papierosy. Niektórzy, jak Adam Pluszka, byli bardziej zdyscyplinowani. Byli też tacy, którzy, jak Irek Ziółkowski, niezadowoleni z finalnego efektu, poprosili o powtórzenie portretu.
Lokator to knajpa. Na pierwszy rzut oka niewiele różniąca się od innych. W środku panuje półmrok, przy barze wiszą jakieś fotografie, plakaty, za barem krzątają się barmani i barmanki, wszędzie pełno ulotek, ogłoszeń, naklejek i obrazków z dziwnymi czarno-białymi postaciami. Pomieszczenie jest tak małe, że ledwo mieści się w nim pięćdziesiąt osób. W środku panuje tłok, na stołach piętrzą się kufle z lekko gazowanymi napojami, a w powietrzu unosi papierosowy dym. Do tego sztuka, literatura i klubowa muzyka – wszystko w jednym miejscu.
A gdzie czasy obiadów czwartkowych? Farm artystycznych w Kalifornii pod przewodnictwem Modrzejewskiej? Gdzie cukiernie pozytywistów? Dotąd literatura i sztuka kojarzyły się z polonistkami w szkole, z natchnionymi facetami w czarnych golfach i z wierszami recytowanymi przy świecach. Dziś poezja i malarstwo opuszczają kameralne sceny teatrów i galerii, wchodzą w przestrzeń publiczną z odwagą, często prowokacyjnym gestem. Daleko jednak Lokatorowi do clubbingowo-chilloutowego klubu z pseudoartystycznymi grafikami na ścianach i efekciarskimi fotografiami. Wystarczy spojrzeć na program imprez, jakie odbywają się w tym miejscu: spotkania autorskie, dyskusje, projekcje filmowe, wystawy obrazów, promocje książek, czasopism.
Lokator od pięciu lat prowadzony jest przez Piotra Kalińskiego. Pod jego kierownictwem lokal, który kiedyś był mekką dla fanów ciężkiego grania, stał się jedną z prężniej działających krakowskich galerii. Piotr Kaliński to też jeden z pomysłodawców Projektu 12, w ramach którego dwunastu autorów tworzy dwunastoczęściową powieść. Co miesiąc kolejny odcinek losów Fabrycjusza, przenoszony jest z kartki na płótno i eksponowany przed galerią. Ale działalność wystawiennicza przestała Piotrowi wystarczać. Jako prezes stowarzyszenia Świat Przedstawiony, zabrał się za wydawanie książek, najczęściej ilustrowanych własnymi grafikami.
Gdyby nie zaangażowanie PIO (pseudonim Kalińskiego), Lokator nie byłby dzisiaj tym, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Nie wystarczy obecność jednego czy drugiego artysty w knajpie, żeby zaraz kwitło tam życie artystyczne. Niezbędna jest organizacja i umożliwienie kooperatywy artystom. Wojciech Kuczok, Adam Wiedemann, Jerzy Franczak, Adam Pluszka – to tylko niektóre nazwiska ściśle związane z tym miejscem. Do legendy przeszły już drukowane w 101 egzemplarzach, wykonywane ręcznie „Mrówki w czekoladzie”. Artzin, klubowy magazyn artystyczny, który prezentuje teksty i prace artystów związanych ze stowarzyszeniem. Dzięki niemu dowiedzieliśmy się na przykład, jaki był rekordowy wynik Jacka Olczyka w podbijaniu piłki nogą oraz, że zamiana burych swetrów w geometryczne wzory na koszule i jednolite kolorystycznie bluzy była osobistą rewolucją seksualną Adama Pluszki.
18 maja Lokator obchodzi swoje piąte urodziny i jak zwykle możemy liczyć na uroczysty bankiet, obrazki na ścianach, a na nich – rzecz jasna – zobaczymy poważne miny, twarze skupione, bez uśmiechu, można powiedzieć, że cierpiące... i to wszystko dzięki PIO.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |