DŹWIĘKI Z NAWIEDZONEGO PARKIETU
A
A
A
W pustej sali balowej od ścian odbijają się dźwięki muzyki, do której niegdyś tańczono walca, fokstrota, charlestona. Od lat nikt nie odwiedza tego zapomnianego miejsca, nie licząc podrygujących na skrzypiącym parkiecie, wytwornie ubranych zjaw.
Obrazy tego rodzaju same narzucają się podczas słuchania najnowszego albumu The Caretaker – projektu Leylanda Kirby'ego. Artysta ponad dziesięć lat temu pierwszy raz posłużył się pseudonimem Dozorcy, sygnując w ten sposób płytę zainspirowaną filmową adaptacją „Lśnienia”. Wizja widmowej orkiestry z arcydzieła Stanley’a Kubicka zadziałała na niego tak mocno, że postanowił wskrzesić tamtą atmosferę na kolejnych krążkach.
Do budowania niezwykłego nastroju Kirby wykorzystuje płyty gramofonowe 78 obrotów na minutę, kolekcjonowane w specyficznym kluczu - interesują go wiekowe, trzeszczące nośniki zawierające nagrania z zabaw tanecznych pierwszych dekad XX wieku. W jego pasji brak zacięcia audiofilskiego – im więcej rys na szelaku, tym lepiej, muzyk wszelki błąd potrafi zamienić w atut. Znalezione analogi traktuje jako readymades – w dadaistycznym geście przeobraża je w odrębne dzieła sztuki, zaklęte w kilkuminutowych utworach. W przeciwieństwie do szalejących za konsoletą DJ-ów, jego działania ograniczają się do minimum: zapętla fragment płyty i nagrywa go w specyficznych warunkach akustycznych (wspominany pogłos pustej sali). W ten sposób ze strzępków zachowanych melodii i dużej ilości szumów tworzy własne kompozycje. Chmurne pejzaże, porysowane tekstury oraz wachlarz rozmaitych trzasków i zgrzytów zbliżają propozycję Kirby'ego do stylistyki dark ambientu czy eksperymentalnej elektroniki.
„An Empty Bliss Beyond This World” to najprzystępniejsza pozycja z katalogu The Caretaker – choć grane przez orkiestrę melodie i tematy są nieraz mocno zdarte, ich przebijający się błysk po latach olśniewa na nowo. Kirby proponuje niezwykłej urody muzykę nasączoną nostalgią, smutkiem i niepokojem. Bez wątpienia warto zanurzyć się w trzeszczących dźwiękach z nawiedzonego parkietu.
Obrazy tego rodzaju same narzucają się podczas słuchania najnowszego albumu The Caretaker – projektu Leylanda Kirby'ego. Artysta ponad dziesięć lat temu pierwszy raz posłużył się pseudonimem Dozorcy, sygnując w ten sposób płytę zainspirowaną filmową adaptacją „Lśnienia”. Wizja widmowej orkiestry z arcydzieła Stanley’a Kubicka zadziałała na niego tak mocno, że postanowił wskrzesić tamtą atmosferę na kolejnych krążkach.
Do budowania niezwykłego nastroju Kirby wykorzystuje płyty gramofonowe 78 obrotów na minutę, kolekcjonowane w specyficznym kluczu - interesują go wiekowe, trzeszczące nośniki zawierające nagrania z zabaw tanecznych pierwszych dekad XX wieku. W jego pasji brak zacięcia audiofilskiego – im więcej rys na szelaku, tym lepiej, muzyk wszelki błąd potrafi zamienić w atut. Znalezione analogi traktuje jako readymades – w dadaistycznym geście przeobraża je w odrębne dzieła sztuki, zaklęte w kilkuminutowych utworach. W przeciwieństwie do szalejących za konsoletą DJ-ów, jego działania ograniczają się do minimum: zapętla fragment płyty i nagrywa go w specyficznych warunkach akustycznych (wspominany pogłos pustej sali). W ten sposób ze strzępków zachowanych melodii i dużej ilości szumów tworzy własne kompozycje. Chmurne pejzaże, porysowane tekstury oraz wachlarz rozmaitych trzasków i zgrzytów zbliżają propozycję Kirby'ego do stylistyki dark ambientu czy eksperymentalnej elektroniki.
„An Empty Bliss Beyond This World” to najprzystępniejsza pozycja z katalogu The Caretaker – choć grane przez orkiestrę melodie i tematy są nieraz mocno zdarte, ich przebijający się błysk po latach olśniewa na nowo. Kirby proponuje niezwykłej urody muzykę nasączoną nostalgią, smutkiem i niepokojem. Bez wątpienia warto zanurzyć się w trzeszczących dźwiękach z nawiedzonego parkietu.
The Caretaker: An Empty Bliss Beyond This World [History Always Favours The Winners, 2011].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |