SIÓSTR WROŃSKICH SPOSÓB NA EGZYSTENCJALNĄ MARNOŚĆ
A
A
A
Zuzanna i Barbara Wrońskie nie pozwalają o sobie zapomnieć. Drugim krążkiem wydanym pod szyldem Ballady i Romanse przekonują, jak nowocześnie może brzmieć poezja.
Znane przysłowie głosi, że „z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu”, ale artystyczna działalność sióstr Wrońskich stanowi od niego chlubny wyjątek. Panie z powodzeniem stworzyły rodzinny skład. Zuza zawodowo pisze (jest autorką większości tekstów na tej płycie), zajmuje się też śpiewaniem. Basia udziela się wokalnie i gra w Pustkach. Siostry połączyły muzyczne siły przy okazji projektu „Broniewski” w 2005 roku. Na składance, na której mogliśmy usłyszeć też m.in. Pustki, Muńka Staszczyka, Budynia czy Pidżamę Porno, wykonały utwór „Ballady i romanse”. I ten właśnie tytuł siostry obrały za nazwę swojego duetu (skądinąd pasuje on wyśmienicie do twórczości przez Wrońskie proponowanej). Już jako Ballady i Romanse debiutowały płytą nagraną w kuchni z wykorzystaniem wielu domowych sprzętów. Przy okazji „Zapomnij” Wrońskie przeniosły się do profesjonalnego studia. Jakość nagrań, aranżacyjny polot, liczba instrumentów (klarnet, fagot, cymbałki, akordeon, saksofony) – wszystko to robi spore wrażenie. A przede wszystkim niczego nie ujmuje z artystycznej oryginalności siostrzanego kolektywu.
Po raz kolejny udało się dziewczynom stworzyć płytę z zachwycająco pięknymi polskimi tekstami. Jest ona wprawdzie inspirowana twórczością Czesława Miłosza (znajdziemy tu dwa jego wiersze – odważnie zaaranżowane „Co było wielkie” i „Zapomnij” na nieco jazzującą nutę), ale zdominowały ją teksty autorstwa Zuzanny. Pełne ironii, trafiających w sedno metafor, wysmakowanych słownych zestawień. Niezbyt obyty czytelnik mógłby mieć problem z rozróżnieniem wersów, które wyszły spod pióra noblisty.
I tak – w wielu tekstach urzeka motyw życia, które – mimo starań – zakończy się niepowodzeniem. W „Plonach” złota pszenica dojrzewa w słońcu, żyto wypręża kłosy do nieba, ale „i tak pozostanie po wszystkim ściernisko, i tak pozostanie po wszystkim nic”. Słowa te ilustrują chyba najbardziej radosne dźwięki w całym zestawieniu! W „Czarnej ramce” z kolei jest mowa o pogrzebie: „Możesz mi też zrobić niespodziankę, gdy otworzę gazetę, zobaczę twoje nazwisko w czarnej ramce”, a w „Dla Ciebie” o przemijaniu: „Stare mam dłonie i pomarszczone, ale ile sił będzie we mnie, podam Ci rękę”. Podsumowaniem depresyjnego wątku jest finałowe „Życie do niczego” z tekstem: „Ile razy powiesz <>, ile razy powiesz <>, życie i tak będzie do niczego”. Siostry Wrońskie radośnie – z wrodzonym sobie zniewalającym humorem – podają egzystencjalną beznadzieję. W takim nieco czeskim tonie. Aby nie obracać się jedynie w tematach ostatecznych, artystki aplikują też nieco sielskiej rzeczywistości. Zboże, kłosy, chabry, sianokosy i kaczeńce. Ale za chwilę spotyka się ona z tą miejską. W skrzynce pęcznieją rachunki i awiza, hałasuje trasa Armii Krajowej, a od Pól Mokotowskich zawiewa śniegiem. Jest też oczywiście miejsce na sprawy, rzec można, rodzinne. Pytania o wezwanie kościoła, w którym będzie ślub i chrzest (doskonała „Ozimina”), dylematy, jak po wieczorze wypełnionym papierosowym dymem i alkoholowymi oparami zdążyć z dzieckiem na dziewiątą do przedszkola (leniwa początkowo „Matka” atakuje nagle zacnymi bitami) czy historia widziana oczami dziecka, którego spokój zakłóciło nagłe wtargnięcie o północy znajomych rodziców („Dziesięciu wujków”).
Płyta nie zawodzi również pod względem muzycznym. Połamany saksofon w „Oddechach”, motyw pozytywki w „Dziesięciu wujkach”, partie akordeonu w „Człowieku” – by wymienić tylko kilka „smaczków”. Bogactwo brzmień jest przeogromne. Mamy bowiem do czynienia z alternatywnym popem najwyższej próby, wybitnie zaśpiewanym, z porządnie współbrzmiącymi kobiecymi wokalami. Ponadto siostry Wrońskie są mistrzyniami w nowoczesnym podawaniu poezji. O ich piosenkowej, a zarazem bardzo przejmującej płycie „Zapomnij” powinniśmy, na przekór tytułowi, długo pamiętać. To jedno z ciekawszych polskich wydawnictw tego roku.
Po raz kolejny udało się dziewczynom stworzyć płytę z zachwycająco pięknymi polskimi tekstami. Jest ona wprawdzie inspirowana twórczością Czesława Miłosza (znajdziemy tu dwa jego wiersze – odważnie zaaranżowane „Co było wielkie” i „Zapomnij” na nieco jazzującą nutę), ale zdominowały ją teksty autorstwa Zuzanny. Pełne ironii, trafiających w sedno metafor, wysmakowanych słownych zestawień. Niezbyt obyty czytelnik mógłby mieć problem z rozróżnieniem wersów, które wyszły spod pióra noblisty.
I tak – w wielu tekstach urzeka motyw życia, które – mimo starań – zakończy się niepowodzeniem. W „Plonach” złota pszenica dojrzewa w słońcu, żyto wypręża kłosy do nieba, ale „i tak pozostanie po wszystkim ściernisko, i tak pozostanie po wszystkim nic”. Słowa te ilustrują chyba najbardziej radosne dźwięki w całym zestawieniu! W „Czarnej ramce” z kolei jest mowa o pogrzebie: „Możesz mi też zrobić niespodziankę, gdy otworzę gazetę, zobaczę twoje nazwisko w czarnej ramce”, a w „Dla Ciebie” o przemijaniu: „Stare mam dłonie i pomarszczone, ale ile sił będzie we mnie, podam Ci rękę”. Podsumowaniem depresyjnego wątku jest finałowe „Życie do niczego” z tekstem: „Ile razy powiesz <
Płyta nie zawodzi również pod względem muzycznym. Połamany saksofon w „Oddechach”, motyw pozytywki w „Dziesięciu wujkach”, partie akordeonu w „Człowieku” – by wymienić tylko kilka „smaczków”. Bogactwo brzmień jest przeogromne. Mamy bowiem do czynienia z alternatywnym popem najwyższej próby, wybitnie zaśpiewanym, z porządnie współbrzmiącymi kobiecymi wokalami. Ponadto siostry Wrońskie są mistrzyniami w nowoczesnym podawaniu poezji. O ich piosenkowej, a zarazem bardzo przejmującej płycie „Zapomnij” powinniśmy, na przekór tytułowi, długo pamiętać. To jedno z ciekawszych polskich wydawnictw tego roku.
Ballady i Romanse :„Zapomnij”. EMI Music Poland, 2011.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |