DEKONSTRUKCJA AUTORA
A
A
A
Twórcy, który już raz popełnił arcydzieło, rzadko zdarza się przebić samego siebie. A jednak Michel Houellebecq, autor „Cząstek elementarnych”, jest pod tym względem chlubnym wyjątkiem. Jego najnowsza książka „Mapa i terytorium” to pod każdym względem literacki majstersztyk.
Fabuła kręci się wokół Jeda, wschodzącej gwiazdy paryskiej fotografii, którego usposobienie nie czyni z niego raczej lwa salonów i bywalca wystaw artystycznych. Jego zaangażowanie w uwiecznianie na zdjęciach rzeczy, a w końcu map Michelina, doprowadza go do romansu z Olgą, Rosjanką i pracownicą tejże firmy. Szczere zaangażowanie uczuciowe Jeda i jego wręcz chłopięca naiwność uniemożliwiają mu spostrzeżenie, że jego twórcze dziwactwa oraz bohemiczna aura, jaką wokół siebie roztacza, stanowią tylko wygodny dodatek do kariery Olgi. Jej zadaniem jest otwarcie koncernu Michelin na nowych klientów, a także wciągnięcie tajemniczego artysty we współpracę. Jej wybór pada na nieco ekscentrycznego i niezrozumianego przez środowiska samotnika - Jeda. Kiedy Olga wyjeżdża do Moskwy, samotność głównego bohatera ulega spotęgowaniu, zwłaszcza, że od teraz znajduje się w zupełnie obcym otoczeniu - bogatych biznesmenów i zblazowanych mecenasów kultury. W poszukiwaniu nowych bodźców artystycznych Jed spotyka się...z nikim innym jak z samym Michelem Houellebecq'iem.
Ten niezwykły zabieg całkowicie dekonstruuje świat wewnętrzny książki. O ile pierwsza jej część (całe dzieło podzielone jest, nomen omen, na „części”, które nie tylko wyznaczają cezury w życiu bohatera, ale także wydzielają zupełnie odrębne i całościowe części fabularne) utrzymuje się w konwencji powieści o cechach realistycznych - w końcu nie można założyć, że historia świetnego fotografa przeczy arystotelewskiej zasadzie mimesis, o tyle część druga stawia pod znakiem zapytania pojęcie prawdy i fikcji w literaturze. Oczywiście, nie jest to nowość - twórcy szeroko pojmowanego postmodernizmu dokonywali już wcześniej podobnych zabiegów dekontruujących literackie konwencje, a jednak Houellebcq robi to na swój, niezwykły, sposób. Już od pierwszych stron „Mapy i terytorium” wprowadza postaci realnie istniejące w charakterystycznych dla nich warunkach i okolicznościach, bawi się także osobami swoich znajomych (umieszcza w książce, jednak w zupełnie innej roli, swojego wydawcę), których „testuje” w swojej wyobraźni, poprzez postawienie ich w zupełnie nowych dla nich okolicznościach. Na trzeci poziom intertekstualności (i „nadtekstowości”) wspinają się natomiast Jeff Koons i Damien Hirst, dwójka amerykańskich artystów, opisani już na pierwszej stronie powieści. Występują w niej jednak nie jako literackie wcielenia, ale jako postaci na obrazie „Damien Hirst i Jeff Koons dzielą między siebie rynek sztuki”, namalowanym przez Jeda. Artyści stają się obiektem artystycznym w innym obiekcie artystycznym - ucieleśnienie idei symulakrum Jeana Baudrillarda.
Houellebcq w swoich eksperymentach z instancjami prawdy, fikcji oraz istnienia i nie-istnienia w sztuce i poza nią idzie jednak dalej. W trzeciej części książki bohater jednego z obrazów Jeda - Jean-Pierre Martin, symbolicznie „schodzi z obrazu” i staje się autonomiczną postacią własnej fabuły. Przypomina się trochę film „Niezwykły przypadek Harrolda Cricka”, w którym tytułowy bohater jest jednocześnie postacią prawdziwą i fikcyjną - bohaterem książki. Okazuje się, że prawie każda osoba, z jaką styczność ma Jed, zostaje uwieczniona na jakimś nośniku artystycznym - podobnie dzieje się z samym Houellebecq'iem, który staje się bohaterem obrazu „Michel Houellebcq, pisarz”. A zatem postać autentyczna staje się sobą (?) w dziele literackim, by w nim wejść na kolejny szczebel twórczości i fikcji. Wprowadzenie na scenę fabularną postaci prawdziwej, postaci, która de facto, stosując klasyfikację literaturoznawczą, jest instancją nadawczą tekstu i powinien czuwać nad jego konstrukcją, pozwala stawiać pytanie o jego podmiotowość. Odejście od zobiektywizowanej i zdystansowanej postawy pisarza to także nie nowość - Robert Coover w swoich opowiadaniach poruszał się po świecie przedstawionym swoich tekstów swobodnie, bezpośrednio opisując poszczególne działania twórcze, które podejmował. Jednak to Houllebecq z siebie samego czyni po prostu bohatera, równouprawnionego w stosunku do innych postaci literackich w swojej książce, ale nieposiadającego żadnych cech instancji twórczej. Kim jest zatem Houellebcq? Postacią realną, fikcyjną, czy może myślowym konstruktem? Pytanie pozostaje zawieszone. I o zasianie właśnie takiego niepokoju o stałość etykiet instancyjnych w tekście mogło chodzić francuskiemu pisarzowi.
„Mapa i terytorium” to tekst, wobec którego nie można pozostać obojętnym. To tekst, który, choć niezwykle współczesny, pozostaje literaturą w sensie dawnym, literaturą, która dostarcza zarówno czysto literackiej przyjemności, jak i refleksji umysłowej nad statusem i rolą literatury w obecnym świecie.
Fabuła kręci się wokół Jeda, wschodzącej gwiazdy paryskiej fotografii, którego usposobienie nie czyni z niego raczej lwa salonów i bywalca wystaw artystycznych. Jego zaangażowanie w uwiecznianie na zdjęciach rzeczy, a w końcu map Michelina, doprowadza go do romansu z Olgą, Rosjanką i pracownicą tejże firmy. Szczere zaangażowanie uczuciowe Jeda i jego wręcz chłopięca naiwność uniemożliwiają mu spostrzeżenie, że jego twórcze dziwactwa oraz bohemiczna aura, jaką wokół siebie roztacza, stanowią tylko wygodny dodatek do kariery Olgi. Jej zadaniem jest otwarcie koncernu Michelin na nowych klientów, a także wciągnięcie tajemniczego artysty we współpracę. Jej wybór pada na nieco ekscentrycznego i niezrozumianego przez środowiska samotnika - Jeda. Kiedy Olga wyjeżdża do Moskwy, samotność głównego bohatera ulega spotęgowaniu, zwłaszcza, że od teraz znajduje się w zupełnie obcym otoczeniu - bogatych biznesmenów i zblazowanych mecenasów kultury. W poszukiwaniu nowych bodźców artystycznych Jed spotyka się...z nikim innym jak z samym Michelem Houellebecq'iem.
Ten niezwykły zabieg całkowicie dekonstruuje świat wewnętrzny książki. O ile pierwsza jej część (całe dzieło podzielone jest, nomen omen, na „części”, które nie tylko wyznaczają cezury w życiu bohatera, ale także wydzielają zupełnie odrębne i całościowe części fabularne) utrzymuje się w konwencji powieści o cechach realistycznych - w końcu nie można założyć, że historia świetnego fotografa przeczy arystotelewskiej zasadzie mimesis, o tyle część druga stawia pod znakiem zapytania pojęcie prawdy i fikcji w literaturze. Oczywiście, nie jest to nowość - twórcy szeroko pojmowanego postmodernizmu dokonywali już wcześniej podobnych zabiegów dekontruujących literackie konwencje, a jednak Houellebcq robi to na swój, niezwykły, sposób. Już od pierwszych stron „Mapy i terytorium” wprowadza postaci realnie istniejące w charakterystycznych dla nich warunkach i okolicznościach, bawi się także osobami swoich znajomych (umieszcza w książce, jednak w zupełnie innej roli, swojego wydawcę), których „testuje” w swojej wyobraźni, poprzez postawienie ich w zupełnie nowych dla nich okolicznościach. Na trzeci poziom intertekstualności (i „nadtekstowości”) wspinają się natomiast Jeff Koons i Damien Hirst, dwójka amerykańskich artystów, opisani już na pierwszej stronie powieści. Występują w niej jednak nie jako literackie wcielenia, ale jako postaci na obrazie „Damien Hirst i Jeff Koons dzielą między siebie rynek sztuki”, namalowanym przez Jeda. Artyści stają się obiektem artystycznym w innym obiekcie artystycznym - ucieleśnienie idei symulakrum Jeana Baudrillarda.
Houellebcq w swoich eksperymentach z instancjami prawdy, fikcji oraz istnienia i nie-istnienia w sztuce i poza nią idzie jednak dalej. W trzeciej części książki bohater jednego z obrazów Jeda - Jean-Pierre Martin, symbolicznie „schodzi z obrazu” i staje się autonomiczną postacią własnej fabuły. Przypomina się trochę film „Niezwykły przypadek Harrolda Cricka”, w którym tytułowy bohater jest jednocześnie postacią prawdziwą i fikcyjną - bohaterem książki. Okazuje się, że prawie każda osoba, z jaką styczność ma Jed, zostaje uwieczniona na jakimś nośniku artystycznym - podobnie dzieje się z samym Houellebecq'iem, który staje się bohaterem obrazu „Michel Houellebcq, pisarz”. A zatem postać autentyczna staje się sobą (?) w dziele literackim, by w nim wejść na kolejny szczebel twórczości i fikcji. Wprowadzenie na scenę fabularną postaci prawdziwej, postaci, która de facto, stosując klasyfikację literaturoznawczą, jest instancją nadawczą tekstu i powinien czuwać nad jego konstrukcją, pozwala stawiać pytanie o jego podmiotowość. Odejście od zobiektywizowanej i zdystansowanej postawy pisarza to także nie nowość - Robert Coover w swoich opowiadaniach poruszał się po świecie przedstawionym swoich tekstów swobodnie, bezpośrednio opisując poszczególne działania twórcze, które podejmował. Jednak to Houllebecq z siebie samego czyni po prostu bohatera, równouprawnionego w stosunku do innych postaci literackich w swojej książce, ale nieposiadającego żadnych cech instancji twórczej. Kim jest zatem Houellebcq? Postacią realną, fikcyjną, czy może myślowym konstruktem? Pytanie pozostaje zawieszone. I o zasianie właśnie takiego niepokoju o stałość etykiet instancyjnych w tekście mogło chodzić francuskiemu pisarzowi.
„Mapa i terytorium” to tekst, wobec którego nie można pozostać obojętnym. To tekst, który, choć niezwykle współczesny, pozostaje literaturą w sensie dawnym, literaturą, która dostarcza zarówno czysto literackiej przyjemności, jak i refleksji umysłowej nad statusem i rolą literatury w obecnym świecie.
Michel Houellebecq: "Mapa i terytorium". Przeł. Beata Geppert. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2011 [seria: Don Kichot i Sancho Pansa].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |