KAWA(ŁKI) JEZERNIKA
A
A
A
Picie kawy jest doskonałym tematem do analizy i badań ludzkich zachowań. Nie bez przyczyny największy i najpopularniejszy podręcznik do nauki socjologii Anthon’ego Giddensa zaczyna się właśnie od opisu spotkania znajomych przy kawie. Opis tego zwykłego, codziennego spotkania ma uświadomić wszystkim czytelnikom, że socjologiczne spojrzenie na świat wymaga zmiany ogniskowej, że nasze patrzenie musi być inne niż do tej pory, musi wywoływać zdziwienie, a przynajmniej zastanowienie, refleksję nad wszystkim, co wydaje nam się oczywiste i proste. W ten sposób przyjrzeć możemy się jednostkowym i społecznym zachowaniom, podważyć panujące przekonania czy stereotypy.
To, co dla Giddensa jest tylko wstępem mającym zachęcić studentów do dalszej lektury ogromnego podręcznika, dla słoweńskiego etnologa i antropologa Božidara Jezernika staje się tematem całej eseistycznej narracji. Rytuał picia kawy, ta codziennie powtarzana przez nas czynność, skłania Jezernika do zastanawiania się nie nad społecznymi interakcjami towarzyszącymi tej czynności, lecz do pochylenia się nad samą historią kawy przestawionej jako roślina, jej owoc, a wreszcie napar/napój budzący emocje wszystkich, którzy o niej tylko usłyszeli lub jej spróbowali.
Polskim czytelnikom i czytelniczkom Jezernik znany jest z publikacji „Dzika Europa. Bałkany w oczach zachodnich podróżników” (z posłowiem Piotra Oczki, Wołowiec 2007), w której to przy wykorzystaniu postkolonialnej metodologii przyglądał się doniesieniom europejskich podróżników i podróżniczek, którzy między XVIII a XX wiekiem eksplorowali tereny dzisiejszej Albanii, Czarnogóry, Serbii, Chorwacji i Słowenii. Ta pod każdym względem intrygującą i wciągająca narracja rozbudziła czytelnicze apetyty, toteż polska premiera kolejnego tekstu Jezernika była od dawna oczekiwana. „Kawa” jest czytelną kontynuacją myśli słoweńskiego badacza, który tym razem na przykładzie konkretnego przedmiotu czy rytuału pragnie dokonać kolejnego porównania kondycji społeczeństw i kultur stratyfikowanych i ocenianych przez europejską naukę i samych Europejczyków. Niestety forma jego drugiego przetłumaczonego na język polski tytułu nie nosi już tak wyraźnych znamion metodologicznych jak „Dzika Europa”, odbiega od wyważonego naukowego dyskursu, przez co z pewnością staje się bliższa szerszemu gronu czytelników, którzy nastawiają się na niezobowiązującą lekturę. To niestety niekoniecznie pozytywnie wpływa jednak na jej jakość. „Kawa” jest eseistyczną narracją, której brakuje wyraźnego trzonu. Jako esej charakteryzuje ją oczywiście dozwolona subiektywność, indywidualność stylu, pewna dowolność układu elementów, która w tym wypadku zmienia się w rozproszenie. Podzielona na rozdziały narracja wydaje się nieuporządkowana, autor wielokrotnie wraca do raz opisanych anegdot, zapętla się. Toteż mimo wyraźnej chęci porównania statusu kawy jako zakazanego czy popularnego napoju na przestrzeni wieków i kontynentów (osobno w Azji, Europie i Ameryce), kulturowa narracja opisująca jej historię wydaje się tylko zlepkiem mniej czy bardziej ważnych anegdot oraz przytoczeń. Po trosze kawiarnianą opowieścią, która w każdej chwili może zostać przerwana, a przerwa czy koniec wyniknie tylko z kaprysu opowiadającego – jak w anegdotach inkrustujących esej autora „Dzikiej Europy”. Tekst wydaje się podzielony dość przypadkowo i mechanicznie, a kolejne rozdziały można by czytać zupełnie osobno, bez uszczerbku narracyjnego, jako zamknięte całości. Czytane ciągiem ujawniają wiele niepotrzebnych powtórzeń. Te nie wynikają jednak z braku warsztatu, lecz z chęci dokładnego prześledzenia historii kawy, która we wszystkich wskazanych czasoprzestrzeniach Azji, Europie i Ameryce w różnych wiekach układała się symetrycznie. Podstawowym niedostatkiem tej narracji jest więc brak konceptu spajającego całość.
Tłumaczeniem tych uchybień może być także pochodna metodologii kulturowych badań codzienności, skupienie na szczególe, oglądanie go z kilku perspektyw, ciągły powrót do tytułowego motywu. To wszystko dowodzi jednak, że na lekturę opisywanej narracji, tak jak i na jej prowadzenie, trzeba znaleźć sposób. By była przyjemna, trzeba ją siorbać jak gorącą i gorzką kawę, której picie pełnymi haustami wywołałoby uczucie goryczy, poparzenie języka i przełyku.
Oddając sprawiedliwość autorowi, trzeba przyznać, że zebranie tak wielu anegdot oraz danych historycznych dotyczących pochodzenia, gatunków, rodzajów i miejsc uprawy kawy a także jej rocznego spożycia i danych liczbowych potwierdzających podaż oraz popyt wymagało ogromu pracy. Dopiero ich zestawienie uświadamia nam, iż napój, który wielu Europejczyków traktuje dziś jako rodzimy, nie tylko nie pochodzi z Europy, ale był tutaj wielokrotnie szkalowany. Traktowany jako nielegalna używka, częstokroć zostawał wycofywany z obiegu, oficjalnie zakazywany przez władze europejskich państw, by po chwili wracać do łask jako opodatkowane źródło królewskich czy państwowych dochodów.
Historia kawy pod piórem Jezernika wiąże się także z konotacjami religijnymi, politycznymi, wreszcie medycznymi. Na przestrzeni wieków jej spożywanie uznawane było za niemoralne, grożące wybuchem zamachu stanu lub wyzwalające rewolucyjne poglądy, a wreszcie medykalizowane, jako zażywanie środka obniżającego męską potencję lub szkodzącego kobiecym nerwom. Dziś wiele z tych zarzutów wydaje się po prostu niedorzeczne i śmieszne, tym bardziej, że każdorazowo były ode negowane lub po prostu odwoływane dekretami czy rozporządzeniami władców o sprzecznych wytycznych. Niewątpliwie nikt z nas nie zastanawia się nad tym wszystkim, kupując kubek kawy na wynos, siedząc przy stoliku w kawiarni, czy parząc jej filiżankę w domu. Podobnie jak nikt nie zastanawia się też nad statusem kawiarni, dziś ogólnie dostępnego miejsca, w którym spotykamy się ze znajomymi, by po prostu porozmawiać, kiedyś przestrzeni często hermetycznej, zamkniętej i wielce podejrzanej.
Dziś trudno mówić o tak szerokim diapazonie emocjonalnym, jaki kiedyś wywoływała kawa opisana przez Jezernika. Kawa jest ważnym składnikiem naszej diety, dnia, swoistym rytuałem, a wreszcie filarem wielu społecznych interakcji, zarówno mieszkańców Indii, Azji, Europy, jak i Ameryki. Wielość i różnorakość przepisów, sposobów jej podań rośnie wprost proporcjonalnie do stopnia indywidualizacji społeczeństw, w jakich funkcjonujemy. Jako taka stała się nieusuwalnym i (mimo wielu prób) niezastępowalnym przez równego rodzaju erzatze elementem śniadań, deserów czy po prostu przerw w pracy. W komplecie z papierosem jest najczęściej stosowaną używką, dodać trzeba: stosowaną bezrefleksyjnie. Toteż narracja Božidara Jezernika, przy wszystkich zaznaczonych uprzednio pułapkach, wydaje się idealna, by to zmienić.
To, co dla Giddensa jest tylko wstępem mającym zachęcić studentów do dalszej lektury ogromnego podręcznika, dla słoweńskiego etnologa i antropologa Božidara Jezernika staje się tematem całej eseistycznej narracji. Rytuał picia kawy, ta codziennie powtarzana przez nas czynność, skłania Jezernika do zastanawiania się nie nad społecznymi interakcjami towarzyszącymi tej czynności, lecz do pochylenia się nad samą historią kawy przestawionej jako roślina, jej owoc, a wreszcie napar/napój budzący emocje wszystkich, którzy o niej tylko usłyszeli lub jej spróbowali.
Polskim czytelnikom i czytelniczkom Jezernik znany jest z publikacji „Dzika Europa. Bałkany w oczach zachodnich podróżników” (z posłowiem Piotra Oczki, Wołowiec 2007), w której to przy wykorzystaniu postkolonialnej metodologii przyglądał się doniesieniom europejskich podróżników i podróżniczek, którzy między XVIII a XX wiekiem eksplorowali tereny dzisiejszej Albanii, Czarnogóry, Serbii, Chorwacji i Słowenii. Ta pod każdym względem intrygującą i wciągająca narracja rozbudziła czytelnicze apetyty, toteż polska premiera kolejnego tekstu Jezernika była od dawna oczekiwana. „Kawa” jest czytelną kontynuacją myśli słoweńskiego badacza, który tym razem na przykładzie konkretnego przedmiotu czy rytuału pragnie dokonać kolejnego porównania kondycji społeczeństw i kultur stratyfikowanych i ocenianych przez europejską naukę i samych Europejczyków. Niestety forma jego drugiego przetłumaczonego na język polski tytułu nie nosi już tak wyraźnych znamion metodologicznych jak „Dzika Europa”, odbiega od wyważonego naukowego dyskursu, przez co z pewnością staje się bliższa szerszemu gronu czytelników, którzy nastawiają się na niezobowiązującą lekturę. To niestety niekoniecznie pozytywnie wpływa jednak na jej jakość. „Kawa” jest eseistyczną narracją, której brakuje wyraźnego trzonu. Jako esej charakteryzuje ją oczywiście dozwolona subiektywność, indywidualność stylu, pewna dowolność układu elementów, która w tym wypadku zmienia się w rozproszenie. Podzielona na rozdziały narracja wydaje się nieuporządkowana, autor wielokrotnie wraca do raz opisanych anegdot, zapętla się. Toteż mimo wyraźnej chęci porównania statusu kawy jako zakazanego czy popularnego napoju na przestrzeni wieków i kontynentów (osobno w Azji, Europie i Ameryce), kulturowa narracja opisująca jej historię wydaje się tylko zlepkiem mniej czy bardziej ważnych anegdot oraz przytoczeń. Po trosze kawiarnianą opowieścią, która w każdej chwili może zostać przerwana, a przerwa czy koniec wyniknie tylko z kaprysu opowiadającego – jak w anegdotach inkrustujących esej autora „Dzikiej Europy”. Tekst wydaje się podzielony dość przypadkowo i mechanicznie, a kolejne rozdziały można by czytać zupełnie osobno, bez uszczerbku narracyjnego, jako zamknięte całości. Czytane ciągiem ujawniają wiele niepotrzebnych powtórzeń. Te nie wynikają jednak z braku warsztatu, lecz z chęci dokładnego prześledzenia historii kawy, która we wszystkich wskazanych czasoprzestrzeniach Azji, Europie i Ameryce w różnych wiekach układała się symetrycznie. Podstawowym niedostatkiem tej narracji jest więc brak konceptu spajającego całość.
Tłumaczeniem tych uchybień może być także pochodna metodologii kulturowych badań codzienności, skupienie na szczególe, oglądanie go z kilku perspektyw, ciągły powrót do tytułowego motywu. To wszystko dowodzi jednak, że na lekturę opisywanej narracji, tak jak i na jej prowadzenie, trzeba znaleźć sposób. By była przyjemna, trzeba ją siorbać jak gorącą i gorzką kawę, której picie pełnymi haustami wywołałoby uczucie goryczy, poparzenie języka i przełyku.
Oddając sprawiedliwość autorowi, trzeba przyznać, że zebranie tak wielu anegdot oraz danych historycznych dotyczących pochodzenia, gatunków, rodzajów i miejsc uprawy kawy a także jej rocznego spożycia i danych liczbowych potwierdzających podaż oraz popyt wymagało ogromu pracy. Dopiero ich zestawienie uświadamia nam, iż napój, który wielu Europejczyków traktuje dziś jako rodzimy, nie tylko nie pochodzi z Europy, ale był tutaj wielokrotnie szkalowany. Traktowany jako nielegalna używka, częstokroć zostawał wycofywany z obiegu, oficjalnie zakazywany przez władze europejskich państw, by po chwili wracać do łask jako opodatkowane źródło królewskich czy państwowych dochodów.
Historia kawy pod piórem Jezernika wiąże się także z konotacjami religijnymi, politycznymi, wreszcie medycznymi. Na przestrzeni wieków jej spożywanie uznawane było za niemoralne, grożące wybuchem zamachu stanu lub wyzwalające rewolucyjne poglądy, a wreszcie medykalizowane, jako zażywanie środka obniżającego męską potencję lub szkodzącego kobiecym nerwom. Dziś wiele z tych zarzutów wydaje się po prostu niedorzeczne i śmieszne, tym bardziej, że każdorazowo były ode negowane lub po prostu odwoływane dekretami czy rozporządzeniami władców o sprzecznych wytycznych. Niewątpliwie nikt z nas nie zastanawia się nad tym wszystkim, kupując kubek kawy na wynos, siedząc przy stoliku w kawiarni, czy parząc jej filiżankę w domu. Podobnie jak nikt nie zastanawia się też nad statusem kawiarni, dziś ogólnie dostępnego miejsca, w którym spotykamy się ze znajomymi, by po prostu porozmawiać, kiedyś przestrzeni często hermetycznej, zamkniętej i wielce podejrzanej.
Dziś trudno mówić o tak szerokim diapazonie emocjonalnym, jaki kiedyś wywoływała kawa opisana przez Jezernika. Kawa jest ważnym składnikiem naszej diety, dnia, swoistym rytuałem, a wreszcie filarem wielu społecznych interakcji, zarówno mieszkańców Indii, Azji, Europy, jak i Ameryki. Wielość i różnorakość przepisów, sposobów jej podań rośnie wprost proporcjonalnie do stopnia indywidualizacji społeczeństw, w jakich funkcjonujemy. Jako taka stała się nieusuwalnym i (mimo wielu prób) niezastępowalnym przez równego rodzaju erzatze elementem śniadań, deserów czy po prostu przerw w pracy. W komplecie z papierosem jest najczęściej stosowaną używką, dodać trzeba: stosowaną bezrefleksyjnie. Toteż narracja Božidara Jezernika, przy wszystkich zaznaczonych uprzednio pułapkach, wydaje się idealna, by to zmienić.
Božidar Jezernik: „Kawa”. Przeł. Joanna Pomorska. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2011 [seria: Esej].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |