ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (191) / 2011

Zuzanna Maciejak,

PRZEŚWIETLENIE MIŁOŚCI

A A A
FESTIWAL REGIOFUN
Sterylne, białe sale i korytarze szpitali przywołują w nas zwykle jak najgorsze wspomnienia i obawy dotyczące przyszłości. To miejsca największych prób charakteru, przełomowych chwil w życiu, nieuchronnie przynoszące myśl o odzieraniu z intymności, o niechętnym oddawaniu jej w ręce obcych ludzi, o profesjonalnym, ale chłodnym jej traktowaniu przy okazji wykonywanych badań. Czy możliwe jest, by te warunki fascynowały, wzbudzały fizyczny pociąg, dawały możliwość zaspokojenia potrzeby bliskości?

Wśród konkursowych filmów tegorocznego katowickiego RegioFunu pojawił się „La sentiment de la chair” w reżyserii Roberto Garzelliego. Tytułowe wyczucie ciała, fascynacja ludzkim organizmem splata w nim losy włoskiej studentki szkoły artystycznej – Heleny, przygotowującej pracę dyplomową z rysunku anatomicznego i Benoit – radiologa i wykładowcy anatomii. Znajomość zawarta przy wykonywaniu zdjęcia rentgenowskiego przeradza się stopniowo w obsesyjny związek. Jego fundamentem staje się sięganie coraz „głębiej” w ciało młodej kobiety przez jej kochanka i lekarza w jednej osobie, które ostatecznie doprowadza do sytuacji krytycznej w finale filmu.

Ten prowokujący francuski romans w bezkompromisowy sposób konfrontuje widza z jego podejściem do cielesności. Stanowi wyzwanie dla tych, którzy odrzucili koncepcję separacji powłoki cielesnej i duchowej. Autorzy filmu zachęcają, by zdecydowanym krokiem pójść dalej, rozbudzić uczucia wobec tych części nas samych, które – równie na co dzień niewidoczne jak tradycyjnie rozumiana dusza – są przecież niezaprzeczalnie obecne. To organy wewnętrzne, układy mięśni i kości, ciało, rozumiane w raczej „mięsny” sposób, jest w „Le sentiment...” ośrodkiem fascynacji drugim człowiekiem, a wręcz wydaje się sednem człowieczeństwa. Benoit obsesyjnie szuka podobieństw do budowy kości kochanki na zdjęciach innych swoich pacjentów, ona sama namawia go na wielogodzinne, ryzykowne badanie tomograficzne, by ukochany mógł poznać ją prawdziwie i w najdrobniejszych szczegółach. Medyczne testy i ich wizualne konsekwencje – reprodukcje wnętrza Heleny – budują relację bohaterów, bliskość, wzbudzają żądze, zachęcają do przekraczania kolejnych granic.

W warstwie wizualnej film intryguje. Przebijająca z każdego ujęcia czerwień nieustannie przywołuje skojarzenie z krwistą barwą naszych trzewi. Niezwykle istotny jest też zabieg włączania w narrację różnych form medycznych wizualizacji ludzkich wnętrzności: od dawnych rycin anatomicznych, poprzez rysunki Heleny, po zdjęcia tworzone przez aparaturę medyczną. Z jednej strony dochodzi do próby wpisania filmowej opowieści w kontekst wielowiekowego, „fascynującego i jakże obfitego nurtu artystycznych realizacji, znaczonego nazwiskami Andrei Vesaliusa, Leonarda da Vinci, Rembrandta, malarzy holenderskich XVII wieku i późniejszych” (Skwara 2010: 119). Z drugiej, w kontekst naszych codziennych, nierzadko dokuczliwych doświadczeń z diagnostyką medyczną. Eksponowanie i zestawienie obrazów, które znajdują się dziś (choć nie zawsze tak było) po określonej stronie granicy między sztuką i wizerunkami użytkowymi, skłania do tego, by tę granicę rozmyć. Reżyser próbuje namówić do czułego spojrzenia na zwykle niezrozumiałe dla nas medyczne reprodukcje naszego ciała po to, by odnaleźć w nich na nowo czynnik ludzki, swoiste piękno, emocje, spojrzeć ponad pragmatyczny cel, któremu służą. Tak, jak dotąd udaje się to chyba tylko ze zdjęciami USG nienarodzonych dzieci, które przyszli rodzice z dumą prezentują swoim bliskim. Przyzwyczajeni do profesjonalnego, ale nieco zdehumanizowanego i sterylnego traktowania przez placówki medyczne, z zaskoczeniem obserwujemy, jak film Garzelliego próbuje przekonać, że rodzaj intymności, który wytwarza podglądanie od środka, może wzbudzać wielką fascynację, a stąd już tylko krok do żądzy.

Problemem „Le sentiment de la chair” jest jednak to, że prowokuje do podobnych przemyśleń, ale nie do końca potrafi sprostać wyzwaniom, które one stawiają. Zachowanie głównych bohaterów, szczególnie Benoit, nie zawsze wydaje się psychologicznie uzasadnione, a ich wątpliwości dotyczące własnych pragnień i związku pojawiają się raczej znienacka oraz równie szybko i niespodziewanie znikają, co rzutuje na niezbyt przekonujące kreacje aktorskie. Z podobnych powodów raczej kuleją dialogi, momentami ocierające się o banalne stwierdzenia dotyczące wyjątkowości każdego człowieka, wynikającej rzekomo ze swoistej anatomii każdego ciała.

Daleko również filmowi Garzelliego do dzieł Davida Cronenberga (do których zdecydowali się go przyrównać twórcy opisu z katalogu festiwalowego), wśród których chociażby „Crash”, opowiadający o czerpaniu przyjemności seksualnej z obserwowania i brania udziału w wypadkach samochodowych, intrygował, budował napięcie, skłaniał do przyglądania się własnym granicom pożądania. Atmosfera „Le sentiment...” jest raczej senna, nie sprzyja pełnemu zaangażowaniu. Pytanie o to, dokąd zaprowadzą bohaterów ich przedziwne praktyki zaspokajania żądzy, nie tyle nurtuje, co – z biegiem czasu – irytuje i nuży. Zdaniem Anity Skwary (Skwara 2010: 138), dziś, w czasach, w których zdarza nam się być widzami specyficznych spektakli, zapewnianych przez medyczne rejestracje, charakterystyczna przy ich odbiorze bywa sekwencja odmian reakcji odbiorczych: od repulsji, przez dystans, po fascynację. W tym przypadku widz dotkliwie odczuwa brak tej ostatniej: „Le sentiment...” usilnie stara się ją pokazać, ale jednocześnie nie potrafi jej w odbiorcy wzbudzić.

Film Roberto Garzelliego cierpi na dość typową przypadłość wielu „filmów festiwalowych”. Na pewnym poziomie intryguje, prowokuje do rozmów, ale tworzy wokół siebie także rodzaj aury hermetyczności, eksperymentu, w tym wypadku, jak się zdaje, nieudanego. Romans Heleny i Benoit zachęca, by potraktować go tak, jak profesjonalni medycy traktują swych pacjentów: z rezerwą i w miarę szybko. Kolejni pacjenci czekają.

LITERATURA:
Skwara A.: Medyczne rejestracje filmowe. Między dokumentem a intymnością. W: Kino po kinie. Film w kulturze uczestnictwa. Red. A. Gwóźdź. Warszawa 2010.
„Le sentiment de la chair”. Scen. i reż.: Roberto Garzelli. Obsada: Thibault Vinçon, Annabelle Hettmann, Pascal N’Zonzi. Gatunek: dramat psychologiczny / romans. Produkcja: Francja 2010, 91 min.