ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (200) / 2012

Weronika Górska,

ZAANGAŻOWAĆ SIĘ WCZEŚNIEJ

A A A
W latach sześćdziesiątych oraz siedemdziesiątych Simone de Beauvoir, jako lewicowa egzystencjalistka, doczekała się przetłumaczenia na język polski kilku swoich powieści oraz fundamentalnej dla feminizmu pracy „Druga płeć”. Następnie popadła w niesłuszne zapomnienie, lecz w ostatnich latach, na szczęście, przypomniano sobie o francuskiej filozofce. Powstało wiele artykułów i książek na jej temat (między innymi podwójna biografia Simone de Beauvoir i Jeana-Paula Sartre’a pióra Anny Nasiłowskiej), zaś współpraca Wydawnictwa Jacka Santorskiego z Wydawnictwem Czarna Owca zaowocowała wznowieniem „Drugiej płci”, a także przekładem powieści „Mandaryni”, wspomnień pisarki oraz jej korespondencji z Nelsonem Algrenem. Do rąk polskiego czytelnika oddano także opasłą pracę „Starość”, która mimo, że powstała przed czterdziestu laty, pozostaje wciąż boleśnie aktualna.

Książka została podzielona na dwie części. W pierwszej autorka opisuje zjawisko starości od zewnątrz, analizując stosunek do osób starszych w dawnych oraz we współczesnych społeczeństwach i kulturach. W drugiej natomiast stara się spojrzeć na tytułowy problem oczyma doświadczających go ludzi. Simone de Beauvoir posługuje się pracami etnologów, historyków, socjologów i lekarzy, opiera się też na własnych badaniach, sporządzonych w trakcie wizyt w domach starców, w końcu zaś sięga po literackie i artystyczne wypowiedzi na temat późnych lat życia. Korzystanie z tak różnorodnych źródeł pozwala przyjrzeć się problemowi w sposób możliwie wnikliwy oraz pełny, a także skonfrontować z sobą często sprzeczne opinie i wnioski.

Wielokrotnie filozofka porównuje los starca do losu kobiety. Również i wiekowe osoby są bowiem poddawane stereotypizacji i mityzacji, na przemian wywyższane i poniżane. Z jednej strony postrzega się je jako mądre, doświadczone i szacowne, a z drugiej jako bezproduktywne, niesamodzielne oraz zdziwaczałe. Prawdziwa jednostka w podeszłych latach gubi się między tymi dwoma skrajnościami, a wiele jej problemów w ogóle nie dociera do powszechnej świadomości.

De Beauvoir zdecydowanie sprzeciwia się tezie, jakoby zaawansowany wiek przynosił wyzwolenie do ciała, pozwalając na skupienie na sferze duchowej oraz intelektualnej: „Te spirytualistyczne brednie są nie na miejscu, jeśli weźmie się pod uwagę rzeczywisty los przytłaczającej większości starców – głód, chłód i choroba z pewnością nie idą w parze z żadną korzyścią natury moralnej. […] Doświadczenie zdecydowanie przeczy idei, że wiek przynosi wyzwolenie od ciała. W początkach starości ciało może zachować dawny wigor albo odnaleźć dawną równowagę. Jednak z upływem lat ciało zaczyna podupadać, ciążyć, przeszkadzać aktywności umysłowej. […] Ciało z narzędzia staje się przeszkodą” (s.357). Badaczka zauważa, że wiekowe osoby muszą się borykać nie tylko z licznymi dolegliwościami, ale również z brakiem pieniędzy na leczenie (współczesne polskie emerytury nader często bywają tak niskie, jak francuskie przed czterdziestu laty), nie mówiąc już o jakichkolwiek rozrywkach.

Jedną z głównych tez książki jest zanegowanie tezy o rzekomej aseksualności osób w podeszłym wieku. Jak wskazuje autorka, erotyczna aktywność wcale nie wygasa: „Nie można tęsknić do przyjemności, na którą się nie ma ochoty – mówią moraliści, skazujący starość na wstrzemięźliwość płciową. Jest to bardzo ograniczone spojrzenie. Zazwyczaj pożądanie nie jest celem samo w sobie – jest pożądaniem radości lub pożądaniem czyjegoś ciała. Jednak kiedy przestaje być samoistne, człowiek często świadomie żałuje tego zaniku. Innymi słowy, starzec niekiedy pragnie pożądać, ponieważ żyje w nim pamięć niezastąpionych doznań, ponieważ jest przywiązany do świata erotyzmu, jaki stworzyła jego młodość lub wiek dojrzały. Poprzez pożądanie mógłby przywrócić jaskrawość wyblakłym barwom, a także doświadczyć integralności swojej osoby. Marzymy o wiecznej młodości, a to oznacza zachowanie libido” (s.360). Filozofka zauważa, że niektóre pary utrzymują relacje erotyczne na tyle, na ile pozwalają im na to siły, nawet do osiemdziesiątki. Inne z kolei rezygnują z tej przyjemności, poddając się presji społecznej i uznając, że miłosne uniesienia nie przystoją szacownym seniorom. Niejednokrotnie też wstydzą się oni niedostatków swojego ciała; zakorzenione w kulturze karykaturalne figury lubieżnego starca czy rozpustnej staruchy podkreślają kontrast niewygasłej chuci z brakiem atrakcyjności i krzepy.

To de Beauvoir jako jedna z pierwszych zwróciła uwagę na odmienne traktowanie erotyki mężczyzn i kobiet w podeszłym wieku. Spostrzeżenia na ten temat umieściła już w dwadzieścia lat wcześniejszej pracy „Druga płeć”, zaś na łamach „Starości” znacznie je rozwinęła i poszerzyła. O ile wrogiem seksualności wiekowych panów jest przede wszystkim ich fizjologia, implikująca problemy z erekcją oraz z orgazmem, to ich rówieśniczki pokrzywdzone są przede wszystkim kulturowo. Mimo tworzenia w literaturze i sztuce licznych groteskowych obrazów spod znaku starców podglądających Zuzannę, społeczeństwo jest skłonne przyzwolić raczej na seksualne ekscesy dziadków niż babć. Romans starszego mężczyzny, zwłaszcza z kobietą w wieku jego córek czy nawet wnuczek, należy do ekscesów, które mogą budzić zgorszenie, ale nie zdziwienie. Seksualność kobiety w tym samym wieku stanowi natomiast kulturowe tabu. Nie tylko jest ona odrzucana przez męża, którego pociągają wyłącznie kobiety zachowujące świeżość i urodę, ale też znacznie trudniej znaleźć jej nowego partnera, nie tylko wśród przedstawicieli młodszych pokoleń, ale i w gronie rówieśników. Jak zauważa pisarka: „Ani w literaturze, ani na żywo, nie spotkałam kobiety, która z przyjemnością myślałaby o własnej starości. I tak, nigdy nie mówi się o »pięknej staruszce«, w najlepszym wypadku można spotkać sformułowanie »urocza starsza pani«. Tymczasem niektórzy »piękni starcy« budzą zachwyt. Rodzaj męski nie pada łupem starości. Nikt nie wymaga od niego ani świeżości, ani słodyczy czy wdzięku, lecz siły i inteligencji zdobywcy. Siwe włosy i zmarszczki nie zaprzeczają męskiemu ideałowi” (s.335).

Simone de Beauvoir bada również tendencję wiekowych osób do ciągłego wspominania odległych wydarzeń, do zamieszkiwania raczej w pięknej i nierzadko poddawanej mityzacji przeszłości, aniżeli w chwili aktualnej, która jawi się jako szara i nijaka. Jej zdaniem, jednostki w późnych latach życia „negują czas, gdyż nie chcą podupadać fizycznie. Definiują swoje dawne ja jako to, którym nadal są. Utwierdzają się w jedności ze swoją młodością. […] Procesowi starczej degradacji przeciwstawiają trwałą istotę i niestrudzenie opowiadają sobie o tym ja, którym byli i które nadal w nich żyje. Czasami postanawiają się rozpoznać w osobowości, która najbardziej im schlebia. Pozostają na zawsze tym dawnym żołnierzem, tą wielbioną kobietą, tą uroczą matką” (s.410). Przyszłość seniorów to bowiem przede wszystkim śmierć: rzecz, której nie sposób zaplanować, ani w pełni ogarnąć rozumem, a która jednocześnie, z dnia na dzień, staje się coraz bardziej nieuchronna, coraz mniej odległa: „Śmierć jest zewnętrzną granicą moich możliwości, a nie moją własną możliwością” – pisze autorka Starości – „Będę martwa dla innych, nie dla siebie samej. […] Moja śmiertelność nie jest przedmiotem żadnego osobistego doświadczenia. Zdaję sobie z niej sprawę, biorę ja pod uwagę w przewidywaniach przyszłości, przy podejmowaniu decyzji, w tej mierze, w jakiej traktuję siebie jako Innego. Ale jej nie doświadczam. […] Ja sama nigdy jej nie wykonam. Nie wykonam mojego śmiertelnego przeznaczenia” (s.496).

Autorka książki przygląda się także i starczym dziwactwom, takim jak skąpstwo, chorobliwe przywiązanie do swoich przyzwyczajeń, nieufność czy tworzenie teorii spiskowych. Ich przyczyn upatruje w upokorzeniu, jakiego doznają wiekowe osoby, tracąc samodzielność fizyczną, a często i finansową, oraz doznając licznych ograniczeń zarówno ze strony podupadającego ciała i umysłu, jak też ze strony społeczeństwa. Simone de Beauvoir szczerze podziwia seniorów, którzy zgodnie z ideami egzystencjalizmu, starają się nadal aktywnie tworzyć własne ja i przezwyciężać wszelkie trudności: „Trudno jest pozostać człowiekiem, gdy wszystko zostało odebrane: zdrowie, pamięć, źródło utrzymania, prestiż, autorytet. Walka, jaką starzec toczy o te wszystkie rzeczy, wydaje się – z jego maniami, skąpstwem, ukradkowością – licha i śmieszna. Może irytować albo wywoływać uśmiech, ale w rzeczywistości jest to walka heroiczna. […] Jest coś bohaterskiego w chęci zachowania minimum godności przy takim ogołoceniu (s.546-547). Zdaniem filozofki walka o zachowanie psychofizycznej równowagi jest możliwa tylko w przypadku osób, które od lat konsekwentnie dążyły ku transcendencji, zamiast tylko mechanicznie wypełniać role społeczne i rodzinne: „Dla starego człowieka jeszcze większym szczęściem niż dobre zdrowie jest świat zasiedlony dążeniami. Jako osoba aktywna, użyteczna, wymyka się nudzie i rozpadowi. Czas, w którym żyje, pozostaje jego czasem i zachowania obronne albo agresja, które zazwyczaj cechują późne lata życia, nie stają się jego udziałem. Starość, by tak rzec, przychodzi niezauważona. To oznacza, że stary człowiek zaangażował się już wcześniej, już w wieku dojrzałym, w przedsięwzięcia, które pozwolą oszukać czas (s.354). Nic dziwnego zatem, że Simone de Beauvoir uznaje starców, którzy stali się aktywnymi, ciekawymi świata ludźmi dopiero na emeryturze, za wyjątki potwierdzające regułę, że jeżeli nie wyrobiliśmy w sobie pewnych nawyków, dążności i ideałów w młodych czy w dojrzałych latach, będzie nam to bardzo trudno uczynić, gdy nasze ciało i umysł zaczną ulegać degradacji: „Często doradza się starym ludziom, żeby »przygotowali« swoją starość. Jeśli jednak chodzi tylko o to, aby żeby odkładać jakąś sumę pieniędzy, wybrać miejsce na emeryturę, zorganizować sobie hobby, to gdy już nastanie ten dzień, okaże się, że te środki niczemu nie zaradziły. Lepiej za dużo o tym nie myśleć, ale żyć życiem na tyle zaangażowanym, usprawiedliwionym, żeby można się było z nim identyfikować, nawet gdy straci się wszelkie iluzje i zapał życiowy (s.607).


Mimo że „Starość” czekała na polski przekład czterdzieści lat, nie zdążyła się zestarzeć. Wręcz przeciwnie, jej tezy, zwłaszcza te dotyczące seksualności osób w podeszłym wieku, wciąż wydają się nowatorskie. Zaletą książki z pewnością jest też lekki styl oraz pełen zaangażowania, osobisty ton autorki, piszącej wprost o własnym odczuwaniu bycia-ku-(coraz bliższej)śmierci. O ile „Drugą płeć” krytykowano za to, że stanowi zbyt trudną lekturę dla kobiet bez wykształcenia uniwersyteckiego, to „Starości” z pewnością zarzucić tego nie można.
Simone de Beauvoir: „Starość”. Wydawnictwo Czarna Owca. Warszawa 2011.