NIE JESTEŚMY FANAMI KOMIKSÓW
A
A
A
Marcin Łuczak: Wydawnictwo specjalizujące się w komiksach mocno artystycznych oraz kierujące swoje zainteresowanie głównie w kierunku twórczości artystów z państw Europy Środkowej, to dość niecodzienny pomysł na biznes komiksowy w Polsce. Dlaczego wybraliście akurat ten kierunek?
Michał Słomka: Unikamy szufladek. Myślę, że sama nazwa Central Europe Comics Art (od początku pisana z błędem, bo powinno być European) też już jest dla nas za ciasna. Nie jesteśmy też tylko wydawnictwem. Ale poprzez wydawnictwo realizujemy również owoce innych działań – jak publikowanie prac z Ligatura Pitching czy wspieranie ważnych, naszym zdaniem, czasopism, takich jak „Zeszyty Komiksowe” czy „MAD&MAD”. Do określeń „artystyczny”, „środkowoeuropejski”, można dodać też dotychczas najczęstsze: „naukowy”. To dyskusyjne. Ale po kolei. Które komiksy masz na myśli mówiąc „mocno artystyczne”? Natomiast co do Europy środkowej: to fascynujący obszar! Z niesamowitą historią, kulturą i ludźmi, których światy w pewnym momencie zaczęły się kurczyć w wyniku poszerzania się Wschodu i Zachodu. Skoro z tego regionu wywodzi się tak świetna literatura, awangardowe myślenie o sztuce, prawdziwe w sensie estetycznym kino, to dlaczego nie szukać tu mądrych komiksów?
M.Ł.: Mam tutaj na myśli głównie komiks „Matador” Jay'a Wright'a, zwycięzcy Pitchingu na ubiegłorocznej Ligaturze. Sam przyznasz, że to niecodzienny projekt.
M.S.: Ligatura Pitching to okazja do wydawania w Polsce i promowania, nie tylko tutaj, utworów, na które nie zdecydowalibyśmy się w głównym nurcie wydawnictwa. Po to zresztą ta okazja jest. Myślę, że bardziej „artystyczny” jest album Somnambule Anke Feuchtenberger, który ukazuje się w kwietniu. Ale naprawdę, unikajmy szufladek, bo nasze publikacje są różne i ta tendencja będzie się mocno rozwijać.
M.Ł.: Skoro już zahaczyliśmy o temat Ligatury i Pitchingu, zatrzymajmy się na chwilę przy nim. Po Łodzi, Gdańsku i Warszawie także i w Poznaniu odbywa się impreza komiksowa. Jednak gdy porównać Ligaturę z pozostałymi festiwalami komiksowymi, to wbrew pozorom nie znajdzie się dużo punktów wspólnych. Jaki dokładnie jest wasz pomysł na święto fanów komiksów i dlaczego w ogóle na coś takiego się zdecydowaliście?
M.S.: Jeszcze w kilku miastach odbywają się cykliczne wydarzenia (Stalowa Wola, Bydgoszcz, Wągrowiec, Lublin, wraca Kraków). Z tym, że właśnie Ligatura jest inna, nie jest świętem fanów komiksów, bo sami nimi nie jesteśmy. Nie interesuje nas w organizacji Ligatury czy Tranzytu (międzynarodowy festiwal filmów dokumentalnych od 2008 organizowany w Poznaniu) robienie imprezy podobnej do innych. Robimy festiwal, którego nam brakowało jako miłośnikom komiksu czy kina dokumentalnego. Festiwal, gdzie zadaje się pytania, buduje kontakty i współpracę. Gdzie przychodzą ludzie, by zobaczyć coś, czego nie zobaczą gdzie indziej. Same Pitchingi są tego dobrym przykładem – przy pierwszej edycji słyszeliśmy wiele głosów, że to niezrozumiałe, że sama nazwa festiwalu jest dziwna i to, co się na nim pokazuje. Ale to nie ma być kolejny festiwal, gdzie kupuje się komiksy i ustawia po autografy. Takie festiwale już są. Po co robić kolejny? Zdecydowaliśmy się na Ligaturę, bo do Łodzi jeździmy na handel i towarzysko, ale żeby zobaczyć wystawy chorwackie, serbskie, łotewskie, austriackie, czeskie itp., lub by pooglądać ważne filmy, happeningi, wziąć udział w nie typowych warsztatach, trzeba było zrobić Ligaturę. To festiwal, który ma najwięcej międzynarodowych gości, po którym artyści biorą udział w kolejnych projektach a publiczność nie interesuje się Grzegorzem Rosińskim czy Simonem Bisleyem (choć sam jako dzieciak jarałem się „Alinoe” czy „Ostatnim Czarnianinem”).
M.Ł.: I takie podejście się sprawdza?
M.S.: Osobiście uważam, że jak najbardziej. Mamy pełne sale podczas wernisaży czy sale kinowe podczas pokazów filmowych. Ligatura jako jedyny festiwal komiksowy znalazła się w wydanym przez Narodowe Centrum Kultury „Kalendarzu wydarzeń kulturalnych na 2012”.
M.Ł.: Jesteś zadowolony z Ligatury?
M.S.: Zadowolony – nie, raczej pokorny. Kiedy w trakcie rozmów kilka lat temu padła idea stworzenia w Poznaniu festiwalu komiksowego, mieliśmy masę nadziei, ale i obaw. Dziś uważam, że robienie takich wydarzeń to konieczność ciągłej zmiany, bycia na bieżąco z tym, co się dzieje w obszarze, którym się zajmujesz. To całoroczna praca, a festiwal jest tylko jej świętem. Myślę, że organizacyjnie, logistycznie, merytorycznie, promocyjnie festiwal się rozwija. Bezsprzecznie dzięki wspaniałemu zespołowi ludzi, którzy go tworzą i którzy go odwiedzają. Jestem natomiast bardzo zadowolony z efektów festiwalu. Czyli tego, że dzięki niemu za granicą publikują polscy autorzy (Jakub Woynarowski, Agnieszka Piksa, Tomasz Niewiadomski, Renata Gąsiorowska). Maciej Sieńczyk dostrzeżony przez Davida Schiltera robił okładkę do ostatniego numeru KUŚ!
M.Ł.: Przybliżmy jeszcze czytelnikom ideę Pitchingu, bo to określenie padło już w naszej rozmowie kilka razy. Wspomniałeś wcześniej, że to „okazja do wydawania w Polsce i promowania nie tylko tutaj, utworów, na które nie zdecydowalibyśmy się w głównym nurcie wydawnictwa”. Możesz rozwinąć tę myśl?
M.S.: Samo słowo zaczerpnęliśmy z przemysłu filmowego, gdzie Pitchingi to spotkania twórców szukających środków na realizację filmu wśród producentów, stacji telewizyjnych itp. Ligatura Pitching to pierwsze tego typu spotkania na świecie i podobnie jak w filmie ich zadaniem jest poszukiwanie wydawcy komiksu. Podczas spotkania autorzy prezentują swoje prace przed międzynarodową komisją złożoną z wydawców i redaktorów magazynów, mają potem okazję wysłuchać ich opinii o prezentowanej pracy, a najlepsza/najlepsze z nich są publikowane w Polsce. Mamy nadzieję, że w przyszłości nie tylko tutaj.
M.Ł.: Jako jedyne wydawnictwo komiksowe w Polsce ogłosiliście konkurs na, tutaj cytat, „polski debiut książkowy”. Wiele innych wydawnictw najzwyczajniej w świecie przyjmuje od autorów próbki komiksów, wybiera najlepsze i po prostu podpisuje z nimi umowy na wydanie komiksu. Dlaczego więc zdecydowaliście się na formę konkursu? Co da takie postawienie sprawy?
M.S.: Książkowy debiut komiksowy. My też przyjmujemy próbki i ustalmy wydanie. Ale tutaj chodzi o co innego. Długi debiut wziął się z konstatacji, że: „Okazją do tworzenia komiksów w Polsce jest kilka konkursów czy środowiskowe publikacje w magazynach robionych wydawanych i czytanych przez fanów”. Te krótkie formy komiksowe siłą rzeczy rzadko wykraczają poza prezentację warsztatu plastycznego i epizodyczność scenariusza. Wierzymy, że ci sami autorzy, którzy tworzą udane krótkie formy mogliby podjąć próbę zmierzenia się z tworzeniem długiej fabuły z wykorzystaniem dramaturgii i narracji wizualnej”. Efekt pierwszego naboru był marny, ale pojawiło się kilka ciekawych prac, które mają być nadesłane na kolejna edycję. Zobaczymy.
M.Ł.: Zdradzisz, jakie macie plany wydawnicze na 2012 rok?
M.S.: Właśnie wydaliśmy holenderski komiks „Wiktor i Wisznu”, którego autor – Jeroen Funke, zajął drugie miejsce na Ligatura Pitching 2011 oraz DVD z obowiązkowym dla wszystkich filmem „Comic Book Confidential” w reżyserii Rona Manna. Kończymy prace nad pierwszym w Polsce komiksem Anke Feuchtenberger: „Somanmbule”, który ukaże się na początku kwietnia. Potem wydamy „Dzikich” Lucie Lomovej i „Podejdź bliżej” Line Hoven. Na Ligaturze będą miały premierę: kolejny katalog Silence (nabór prac trwa do 31 marca, ale już teraz możemy powiedzieć, że będzie jeszcze lepszy od ubiegłorocznego), 13 numer „Zeszytów Komiksowych” o mandze. Ligatura to również trzy kolejne publikacje katalogów: „Polaków uczestnictwo w kulturze. Raport z badań” Janka Kozy, gdzie poza masą prac Kozy będzie też świetny tekst Adama Ruska i wywiad z autorem przeprowadzony przez Magdę Rucińską. Kolejne katalogi to: publikacja z wystawy RADAR „Austrian comics” oraz limitowane wydawnictwo towarzyszące pierwszej zbiorowej wystawie MASZINA. Po Ligaturze zaczniemy pracować nad wydaniem laureatów Pitchingów i zabierzemy się za prace nad wydaniem fenomenalnego Goliata, najnowszej książki Toma Gaulda (jednego z jurorów konkursu Silence). Poza tym jeszcze w tym roku komiks Agnieszki Piksy i numer 14 „Zeszytów Komiksowych”, poświęcony „Śledziowi”. Warto tu jeszcze wspomnieć o publikacji z projektu Polski komiks kobiecy – portret podwójny, który to projekt polega na serii wystaw w środkowoeuropejskich miastach oraz warsztatach komiksu biograficznego z udziałem polskich artystek. Tyle na dziś, a najbliższe tygodnie mogą przynieść nowe decyzje.
M.Ł.: Dziękuję za rozmowę.
Michał Słomka: Unikamy szufladek. Myślę, że sama nazwa Central Europe Comics Art (od początku pisana z błędem, bo powinno być European) też już jest dla nas za ciasna. Nie jesteśmy też tylko wydawnictwem. Ale poprzez wydawnictwo realizujemy również owoce innych działań – jak publikowanie prac z Ligatura Pitching czy wspieranie ważnych, naszym zdaniem, czasopism, takich jak „Zeszyty Komiksowe” czy „MAD&MAD”. Do określeń „artystyczny”, „środkowoeuropejski”, można dodać też dotychczas najczęstsze: „naukowy”. To dyskusyjne. Ale po kolei. Które komiksy masz na myśli mówiąc „mocno artystyczne”? Natomiast co do Europy środkowej: to fascynujący obszar! Z niesamowitą historią, kulturą i ludźmi, których światy w pewnym momencie zaczęły się kurczyć w wyniku poszerzania się Wschodu i Zachodu. Skoro z tego regionu wywodzi się tak świetna literatura, awangardowe myślenie o sztuce, prawdziwe w sensie estetycznym kino, to dlaczego nie szukać tu mądrych komiksów?
M.Ł.: Mam tutaj na myśli głównie komiks „Matador” Jay'a Wright'a, zwycięzcy Pitchingu na ubiegłorocznej Ligaturze. Sam przyznasz, że to niecodzienny projekt.
M.S.: Ligatura Pitching to okazja do wydawania w Polsce i promowania, nie tylko tutaj, utworów, na które nie zdecydowalibyśmy się w głównym nurcie wydawnictwa. Po to zresztą ta okazja jest. Myślę, że bardziej „artystyczny” jest album Somnambule Anke Feuchtenberger, który ukazuje się w kwietniu. Ale naprawdę, unikajmy szufladek, bo nasze publikacje są różne i ta tendencja będzie się mocno rozwijać.
M.Ł.: Skoro już zahaczyliśmy o temat Ligatury i Pitchingu, zatrzymajmy się na chwilę przy nim. Po Łodzi, Gdańsku i Warszawie także i w Poznaniu odbywa się impreza komiksowa. Jednak gdy porównać Ligaturę z pozostałymi festiwalami komiksowymi, to wbrew pozorom nie znajdzie się dużo punktów wspólnych. Jaki dokładnie jest wasz pomysł na święto fanów komiksów i dlaczego w ogóle na coś takiego się zdecydowaliście?
M.S.: Jeszcze w kilku miastach odbywają się cykliczne wydarzenia (Stalowa Wola, Bydgoszcz, Wągrowiec, Lublin, wraca Kraków). Z tym, że właśnie Ligatura jest inna, nie jest świętem fanów komiksów, bo sami nimi nie jesteśmy. Nie interesuje nas w organizacji Ligatury czy Tranzytu (międzynarodowy festiwal filmów dokumentalnych od 2008 organizowany w Poznaniu) robienie imprezy podobnej do innych. Robimy festiwal, którego nam brakowało jako miłośnikom komiksu czy kina dokumentalnego. Festiwal, gdzie zadaje się pytania, buduje kontakty i współpracę. Gdzie przychodzą ludzie, by zobaczyć coś, czego nie zobaczą gdzie indziej. Same Pitchingi są tego dobrym przykładem – przy pierwszej edycji słyszeliśmy wiele głosów, że to niezrozumiałe, że sama nazwa festiwalu jest dziwna i to, co się na nim pokazuje. Ale to nie ma być kolejny festiwal, gdzie kupuje się komiksy i ustawia po autografy. Takie festiwale już są. Po co robić kolejny? Zdecydowaliśmy się na Ligaturę, bo do Łodzi jeździmy na handel i towarzysko, ale żeby zobaczyć wystawy chorwackie, serbskie, łotewskie, austriackie, czeskie itp., lub by pooglądać ważne filmy, happeningi, wziąć udział w nie typowych warsztatach, trzeba było zrobić Ligaturę. To festiwal, który ma najwięcej międzynarodowych gości, po którym artyści biorą udział w kolejnych projektach a publiczność nie interesuje się Grzegorzem Rosińskim czy Simonem Bisleyem (choć sam jako dzieciak jarałem się „Alinoe” czy „Ostatnim Czarnianinem”).
M.Ł.: I takie podejście się sprawdza?
M.S.: Osobiście uważam, że jak najbardziej. Mamy pełne sale podczas wernisaży czy sale kinowe podczas pokazów filmowych. Ligatura jako jedyny festiwal komiksowy znalazła się w wydanym przez Narodowe Centrum Kultury „Kalendarzu wydarzeń kulturalnych na 2012”.
M.Ł.: Jesteś zadowolony z Ligatury?
M.S.: Zadowolony – nie, raczej pokorny. Kiedy w trakcie rozmów kilka lat temu padła idea stworzenia w Poznaniu festiwalu komiksowego, mieliśmy masę nadziei, ale i obaw. Dziś uważam, że robienie takich wydarzeń to konieczność ciągłej zmiany, bycia na bieżąco z tym, co się dzieje w obszarze, którym się zajmujesz. To całoroczna praca, a festiwal jest tylko jej świętem. Myślę, że organizacyjnie, logistycznie, merytorycznie, promocyjnie festiwal się rozwija. Bezsprzecznie dzięki wspaniałemu zespołowi ludzi, którzy go tworzą i którzy go odwiedzają. Jestem natomiast bardzo zadowolony z efektów festiwalu. Czyli tego, że dzięki niemu za granicą publikują polscy autorzy (Jakub Woynarowski, Agnieszka Piksa, Tomasz Niewiadomski, Renata Gąsiorowska). Maciej Sieńczyk dostrzeżony przez Davida Schiltera robił okładkę do ostatniego numeru KUŚ!
M.Ł.: Przybliżmy jeszcze czytelnikom ideę Pitchingu, bo to określenie padło już w naszej rozmowie kilka razy. Wspomniałeś wcześniej, że to „okazja do wydawania w Polsce i promowania nie tylko tutaj, utworów, na które nie zdecydowalibyśmy się w głównym nurcie wydawnictwa”. Możesz rozwinąć tę myśl?
M.S.: Samo słowo zaczerpnęliśmy z przemysłu filmowego, gdzie Pitchingi to spotkania twórców szukających środków na realizację filmu wśród producentów, stacji telewizyjnych itp. Ligatura Pitching to pierwsze tego typu spotkania na świecie i podobnie jak w filmie ich zadaniem jest poszukiwanie wydawcy komiksu. Podczas spotkania autorzy prezentują swoje prace przed międzynarodową komisją złożoną z wydawców i redaktorów magazynów, mają potem okazję wysłuchać ich opinii o prezentowanej pracy, a najlepsza/najlepsze z nich są publikowane w Polsce. Mamy nadzieję, że w przyszłości nie tylko tutaj.
M.Ł.: Jako jedyne wydawnictwo komiksowe w Polsce ogłosiliście konkurs na, tutaj cytat, „polski debiut książkowy”. Wiele innych wydawnictw najzwyczajniej w świecie przyjmuje od autorów próbki komiksów, wybiera najlepsze i po prostu podpisuje z nimi umowy na wydanie komiksu. Dlaczego więc zdecydowaliście się na formę konkursu? Co da takie postawienie sprawy?
M.S.: Książkowy debiut komiksowy. My też przyjmujemy próbki i ustalmy wydanie. Ale tutaj chodzi o co innego. Długi debiut wziął się z konstatacji, że: „Okazją do tworzenia komiksów w Polsce jest kilka konkursów czy środowiskowe publikacje w magazynach robionych wydawanych i czytanych przez fanów”. Te krótkie formy komiksowe siłą rzeczy rzadko wykraczają poza prezentację warsztatu plastycznego i epizodyczność scenariusza. Wierzymy, że ci sami autorzy, którzy tworzą udane krótkie formy mogliby podjąć próbę zmierzenia się z tworzeniem długiej fabuły z wykorzystaniem dramaturgii i narracji wizualnej”. Efekt pierwszego naboru był marny, ale pojawiło się kilka ciekawych prac, które mają być nadesłane na kolejna edycję. Zobaczymy.
M.Ł.: Zdradzisz, jakie macie plany wydawnicze na 2012 rok?
M.S.: Właśnie wydaliśmy holenderski komiks „Wiktor i Wisznu”, którego autor – Jeroen Funke, zajął drugie miejsce na Ligatura Pitching 2011 oraz DVD z obowiązkowym dla wszystkich filmem „Comic Book Confidential” w reżyserii Rona Manna. Kończymy prace nad pierwszym w Polsce komiksem Anke Feuchtenberger: „Somanmbule”, który ukaże się na początku kwietnia. Potem wydamy „Dzikich” Lucie Lomovej i „Podejdź bliżej” Line Hoven. Na Ligaturze będą miały premierę: kolejny katalog Silence (nabór prac trwa do 31 marca, ale już teraz możemy powiedzieć, że będzie jeszcze lepszy od ubiegłorocznego), 13 numer „Zeszytów Komiksowych” o mandze. Ligatura to również trzy kolejne publikacje katalogów: „Polaków uczestnictwo w kulturze. Raport z badań” Janka Kozy, gdzie poza masą prac Kozy będzie też świetny tekst Adama Ruska i wywiad z autorem przeprowadzony przez Magdę Rucińską. Kolejne katalogi to: publikacja z wystawy RADAR „Austrian comics” oraz limitowane wydawnictwo towarzyszące pierwszej zbiorowej wystawie MASZINA. Po Ligaturze zaczniemy pracować nad wydaniem laureatów Pitchingów i zabierzemy się za prace nad wydaniem fenomenalnego Goliata, najnowszej książki Toma Gaulda (jednego z jurorów konkursu Silence). Poza tym jeszcze w tym roku komiks Agnieszki Piksy i numer 14 „Zeszytów Komiksowych”, poświęcony „Śledziowi”. Warto tu jeszcze wspomnieć o publikacji z projektu Polski komiks kobiecy – portret podwójny, który to projekt polega na serii wystaw w środkowoeuropejskich miastach oraz warsztatach komiksu biograficznego z udziałem polskich artystek. Tyle na dziś, a najbliższe tygodnie mogą przynieść nowe decyzje.
M.Ł.: Dziękuję za rozmowę.
"artPapier" objął patronat medialny nad festiwalem LIGATURA.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |