
WIERSZE
A
A
A
Do Tomka Pułki (cover)
Dzień dobry Tomku lufkę spal
i otwórz film Tuż spod stóp
wypełza brudny spokój grób
to ziemia milczy znaną mową
to jest klasyczny szept bezpieczny
który tak dobrze zna twój polski
to cień przedwieczny jasny cień
o twarde rzeczy morze w wąski
dzwon Nie bije Nie usłyszysz szumu
żadnego ruchu Stawia twe litery
beztroska stagnacja serca i rozumu
zanim powstaną kolejne wymiary
cóż ci – w ciele drzeć (się)
i nigdy w ogień dmuchać pić eter
gryźć pixy znaleźć rozrzutne słowa
i zakopywać w sobie blask żyjących
wciąż gorzej Tomku nerwy złóż
i pod jasnością podaj szkiełko
niech pęknie płonąc w lekki kurz
jak w masywny gong kosmos wdzięku
nie zdradzi nas kosmos fizyka kwantowa
rachunek za gaz i głupota straty
i twoja małość nazbyt mała
i twój radosny śmiech z zabawy
Mało śpię (cover)
Mało śpię i czytam Czesława Miłosza
albo „Księgę Eklezjastesa” (takie chrześcijańskie dzieło).
Na prawo ściana odlana z betonu,
za tą ścianą pokój, za pokojem dom,
za domem las, aż do Izdebnika.
Na lewo pole rodziny Polewka,
za polem stare przedszkole gdzie uprawia się dzieci,
za przedszkolem jezdnia i w tej jezdni dziury,
za dziurami wypadki i śmierć.
Kiedy nie mogłem bez dziewcząt, jechałem na dziewczętach.
Kiedy nie mogłem bez koruta i piwa, jechałem na korucie i piwie.
Byłem strachliwy. Leniwy. W pełni zły człowiek.
To niestety się czasem przydaje.
Pani psycholog, boli mnie.
Nie tu. Nie, nie tam. Sam już nie wiem.
Może to niedobór wysp i kontynentów,
wypowiedzianych słów, jarmarków i drewnianych skrzypiec,
albo picia z lustrem, z wdziękiem,
choć było się czymś w rodzaju cherubina
albo przeklętego NN na niedrukowanym prospekcie.
Panie psychiatro, boli mnie.
Nigdy nie wierzyłem w gusła i zabobony.
Naturalnie, że ona miała dziesiątki różnorakich dusz,
ale ja mam tylko jedną. Kiedy podpalisz,
na jawie odwiedzasz bliskie blokowce
i także place zabaw do cna przejrzane.
Zdejmij, proszę ciebie, krzyżyk z szyi,
poratować trzeba obcego.
Ja czytałem mało książek ale za bardzo im wierzyłem.
Kiedy boli powracamy nad znane nam mosty,
pamiętam tamte przęsła ze znakami dla liny,
i dilerów, jak pracowali kiedy była epidemia wciągania.
Wyślij swoją którąkolwiek duszę za góry, za czas.
Nie mów, nie zastaniesz mnie, co słyszałeś.
Wykorzystaj replay
Mówili: wykorzystaj replay by nikłe gałęzie przyozdobić
pointą zaczerpniętą z arabskiego mistyka, który godzi
się wytrwać w bzdurnych wyobrażeniach o poetyce gry.
Mówili: spij z nieba tło przez słomkę wyjętą z kapelusza
nakładanego odświętnie do kościoła przez matkę mistyka
wierzącą w teksturę nieumytej przez dziewicę głowicy.
Mówili: wreszcie skończysz sprawdzać hasło dostępu
do nieistniejących jeszcze (zaczekaj!) przestrzeni gry
wyświetlanej jako zakaz sprawdzania hasła dostępu:
„Mówili: wykorzystaj replay by nikłe gałęzie przyozdobić
pointą zaczerpniętą z arabskiego mistyka, który godzi
się wytrwać w bzdurnych wyobrażeniach o poetyce gry”.
Dzień dobry Tomku lufkę spal
i otwórz film Tuż spod stóp
wypełza brudny spokój grób
to ziemia milczy znaną mową
to jest klasyczny szept bezpieczny
który tak dobrze zna twój polski
to cień przedwieczny jasny cień
o twarde rzeczy morze w wąski
dzwon Nie bije Nie usłyszysz szumu
żadnego ruchu Stawia twe litery
beztroska stagnacja serca i rozumu
zanim powstaną kolejne wymiary
cóż ci – w ciele drzeć (się)
i nigdy w ogień dmuchać pić eter
gryźć pixy znaleźć rozrzutne słowa
i zakopywać w sobie blask żyjących
wciąż gorzej Tomku nerwy złóż
i pod jasnością podaj szkiełko
niech pęknie płonąc w lekki kurz
jak w masywny gong kosmos wdzięku
nie zdradzi nas kosmos fizyka kwantowa
rachunek za gaz i głupota straty
i twoja małość nazbyt mała
i twój radosny śmiech z zabawy
Mało śpię (cover)
Mało śpię i czytam Czesława Miłosza
albo „Księgę Eklezjastesa” (takie chrześcijańskie dzieło).
Na prawo ściana odlana z betonu,
za tą ścianą pokój, za pokojem dom,
za domem las, aż do Izdebnika.
Na lewo pole rodziny Polewka,
za polem stare przedszkole gdzie uprawia się dzieci,
za przedszkolem jezdnia i w tej jezdni dziury,
za dziurami wypadki i śmierć.
Kiedy nie mogłem bez dziewcząt, jechałem na dziewczętach.
Kiedy nie mogłem bez koruta i piwa, jechałem na korucie i piwie.
Byłem strachliwy. Leniwy. W pełni zły człowiek.
To niestety się czasem przydaje.
Pani psycholog, boli mnie.
Nie tu. Nie, nie tam. Sam już nie wiem.
Może to niedobór wysp i kontynentów,
wypowiedzianych słów, jarmarków i drewnianych skrzypiec,
albo picia z lustrem, z wdziękiem,
choć było się czymś w rodzaju cherubina
albo przeklętego NN na niedrukowanym prospekcie.
Panie psychiatro, boli mnie.
Nigdy nie wierzyłem w gusła i zabobony.
Naturalnie, że ona miała dziesiątki różnorakich dusz,
ale ja mam tylko jedną. Kiedy podpalisz,
na jawie odwiedzasz bliskie blokowce
i także place zabaw do cna przejrzane.
Zdejmij, proszę ciebie, krzyżyk z szyi,
poratować trzeba obcego.
Ja czytałem mało książek ale za bardzo im wierzyłem.
Kiedy boli powracamy nad znane nam mosty,
pamiętam tamte przęsła ze znakami dla liny,
i dilerów, jak pracowali kiedy była epidemia wciągania.
Wyślij swoją którąkolwiek duszę za góry, za czas.
Nie mów, nie zastaniesz mnie, co słyszałeś.
Wykorzystaj replay
Mówili: wykorzystaj replay by nikłe gałęzie przyozdobić
pointą zaczerpniętą z arabskiego mistyka, który godzi
się wytrwać w bzdurnych wyobrażeniach o poetyce gry.
Mówili: spij z nieba tło przez słomkę wyjętą z kapelusza
nakładanego odświętnie do kościoła przez matkę mistyka
wierzącą w teksturę nieumytej przez dziewicę głowicy.
Mówili: wreszcie skończysz sprawdzać hasło dostępu
do nieistniejących jeszcze (zaczekaj!) przestrzeni gry
wyświetlanej jako zakaz sprawdzania hasła dostępu:
„Mówili: wykorzystaj replay by nikłe gałęzie przyozdobić
pointą zaczerpniętą z arabskiego mistyka, który godzi
się wytrwać w bzdurnych wyobrażeniach o poetyce gry”.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |