ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 maja 10 (202) / 2012

Roman Lewandowski, Mariusz Tarkawian,

Z NIEPOKOJEM PATRZĘ NA ZAKURZONE PĘDZLE

A A A
Roman Lewandowski: Kim, według Ciebie, jest współczesny artysta? Czy jego rola jest rzeczywiście tak ważna, jak niegdyś? Czy istnieje w tym artystycznym świecie sen o nieśmiertelności?

Mariusz Tarkawian: Współczesny artysta wymyka się jednoznacznym określeniom. Jest tak wielu różnych artystów, że wydaje się niemożliwe stwierdzenie, kim on naprawdę jest. Z rolą artysty też jest problem… Wydaje się, że dla wielu ludzi artyści mogliby nie istnieć. Nie wszystkich interesuje sztuka na tym świecie… Z kolei wyobraźmy sobie świat, w którym ludzie nie mogliby żyć bez sztuki. Każdy chciałby mieć w ogródku dziwną instalację, w salonie art video zamiast akwarium, a na urodziny happeningi. Czy byłby to świat ciekawy? Czy artysta powinien Wszystkich zainteresować swoją sztuką? Być może – na przykład – powinien starać się zainteresować tych ludzi nie swoją sztuką, ale poprzez swoją sztukę zwrócić ich uwagę na współczesne problemy i proponować rozwiązania tych problemów. Z kolei są też ludzie, którzy bardzo interesują się sztuką i którzy w obrazie abstrakcyjnym dostrzegą problemy współczesnego świata… Być może prawdziwy artysta będzie pełnił ważną rolę dla jednych i dla drugich? Póki co, dzisiaj rola artysty dla niektórych jest ważna jak kiedyś, a dla innych najzwyczajniej nie… Sen o nieśmiertelności w artystycznym świecie? Nie wiem. Czas pokaże. Zapewne, jeśli ktoś wierzy w życie po śmierci, to ma taki sen. Ja nie mam.

R.L.: Jedną z bardziej rozpoznawalnych Twoich work-in-progress jest cykl prac rysunkowych, które odwołują się bezpośrednio do świata sztuki i artystów. Jest to wizja cokolwiek futurystyczna, ale patronuje jej najwyraźniej ironiczny dystans. Czy nie traktujesz sztuki na serio?

M.T.: Traktuję serio. Ironia to jeden z elementów estetycznych. Nie służy tutaj wyśmiewaniu sztuki i kpinie. Dystans pozwala spoglądać na sztukę trochę z boku, jak na jakieś zjawisko antropologiczne. Jak na coś tajemniczego, tym bardziej, kiedy rysunki przedstawiają prace, które być może powstaną w przyszłości.

R.L.: Czy według Ciebie w sztuce ważniejszy jest komentarz do rzeczywistości czy też zagadnienia czysto formalne i estetyczne?

M.T.: Takie rozróżnienie nie ma dla mnie znaczenia. Sztuka aestetyczna, komentująca rzeczywistość, może poruszać równie dobrze jak estetyzująca.

R.L.: Często wykonujesz rysunki bezpośrednio na wernisażu, a jednocześnie – jak słyszałem – jesteś artystą do wynajęcia… Czy takie użytkowe podejście do sztuki nie uwłacza artyście?

M.T.: Nie uwłacza. Pozwala to na bliższy kontakt z odbiorcą… Jestem wynajmowany do rysowania za określoną cenę, a nie jako niewolnik, z którym można zrobić co się chce. Myślę, że Michał Anioł nie martwił się tym, kiedy władze Florencji zamówiły u niego rzeźbę Dawida.

R.L.: Jesteś artystą niezwykle aktywnym. Bardzo dużo wystawiasz w Polsce i za granicą. Czy wobec tego masz jeszcze czas na refleksję, na spokojne zastanowienie się nad sobą, na chwile relaksu? Jak to wszystko godzisz ze sobą?

M.T.: Rzeczywiście, może się wydawać, że czasu na refleksję mam niewiele. Jednak nie robię wystaw codziennie, nie tworzę codziennie. Wystarczy czasem usiąść wygodnie w domu lub podczas spaceru, podróży pociągiem, statkiem czy samolotem i można znaleźć czas, aby zastanowić się nad sobą. Zresztą praca nad wystawą jest również formą aktywnego relaksu.

R.L.: Jakie są Twoje plany? Czy pracujesz nad jakimś nowym projektem?

M.T.: Marzy mi się duża, dobrze oświetlona pracownia. Jak na razie plany realizuję na biurku lub na podłodze albo w galeriach, czasem na ulicy… Ciągle pracuję nad komiksem, który skończę w kwietniu. Amatorsko komponuję muzykę… Z niepokojem patrzę też na zakurzone pędzle. Czas pokaże…