WSZYSTKIE SPISKI PROWADZĄ DO VILLI LA FONTE
A
A
A
„UT” to jedna z tych książek, których czytanie zawstydza. Nie dlatego, że uświadamia odbiorcom, jak wiele zła drzemie w ludzkości i w nich samych również, chociaż tego prawdopodobnie życzyłby sobie autor. Powieść ta zawstydza, ponieważ nie sposób się od niej oderwać przy jednoczesnej świadomości, że nie jest to lektura najwyższych lotów. Co więcej, trudno ją nawet zaliczyć w poczet sprawnie napisanej literatury popularnej. Mimo braków, ciężko jednak odłożyć utwór Jacka Ostrowskiego na półkę przed rozwiązaniem wszystkich zawartych w nim, nieprawdopodobnych wątków.
Główną bohaterką „UT” jest Julita, młoda i oczywiście olśniewająco piękna właścicielka podupadającego hotelu Villa La Fonte w Pietrasancie. Kiedy tajemniczy Raul Gomes wynajmuje od niej za wygórowaną kwotę cały obiekt, w dodatku poza sezonem i dla jedynych pięciu gości, prosząc, aby nie pytać o powód i cel tych działań, dziewczyna czuje się zarazem uszczęśliwiona i zaniepokojona. Jej zaniepokojenie zaś zamienia się w przerażenie, kiedy okazuje się, że owymi gośćmi są zbrodniarze wszelkiej maści – ksiądz pedofil, lekarz przeprowadzający eksperymenty na ludziach, wojskowy dopuszczający się krwawych masakr w Afryce, mafiozo trudniący się handlem żywym towarem oraz narkotykami, a także terrorystka z lewicowej bojówki, współpracującej z Al-Kaidą.
Zjazd niebezpiecznych indywiduów nie zagraża jednak Julicie ani jej bliskim, gdyż Raul oraz tajemnicza organizacja UT, do której należy, strzeże, aby złoczyńcy, zamiast popełniać nowe przestępstwa, zastanowili się nad minionymi. W Pietrasancie pojawiają się zatem, jak wyrzuty sumienia, ofiary nadużyć władzy, jakich dopuszczali się goście Villi La Fonte – kobieta, która na skutek zażywania nieprawnie dopuszczonego do sprzedaży leku urodziła kalekie dziecko, dziewczyna, której żołnierze ucięli piersi, czy chłopak, który podczas zawalenia się World Trade Center stracił rodziców oraz nogi.
Niektórzy z podopiecznych Raula potrafią okazać serce i odkupić dawne winy. Mafiozo poświęca życie, oddając chorej córce nerkę, zaś lewicowa terrorystka, jedyna w tym gronie, która działała z pobudek ideologicznych, a nie powodowana egoizmem, bierze pod opiekę osieroconą ofiarę zamachu z 11 września 2001 roku. Pozostali goście Villi La Fonte nie okazują jednak skruchy i w konsekwencji decydują się targnąć na swoje życie. Julita dowiaduje się zaś, że jej hotel został zakupiony za majątek zrabowany więźniom Oświęcimia przez dziadka-nazistę, z którego samobójczą śmiercią organizacja UT również miała wiele wspólnego.
W trakcie lektury książki Jacka Ostrowskiego można odnieść wrażenie, że autor, pragnąc napisać o wszystkim, w istocie nie napisał o niczym. Poruszając temat przemocy na wszelkie możliwe sposoby, nie rozwinął należycie żadnego wątku. Punkt ciężkości został jednak przeniesiony z nadużyć władzy na stworzenie fascynującej teorii spiskowej. Fabuła powieści dowodzi, że ścieżki, jakimi kroczy zło, bardzo często zmierzają do Afryki – to właśnie tam ksiądz pedofil, lekarz eksperymentator oraz wojskowy zbrodniarz dopuszczają się większości podłych czynów – aby ostatecznie zejść się w Villi La Fonte. Do Pietrasanty prowadzą również drogi zdemonizowanej, europejskiej lewicy, rzekomo współpracującej z arabskimi ekstremistami – autor zdaje się nie dostrzegać różnic ideologicznych między obydwoma ruchami, łącząc je jedynie na podstawie niechęci do zachodniego kapitalizmu – a nawet zbrodniarzy II Wojny Światowej. Za sznurki pociąga zaś wszechwładna, tajemnicza organizacja UT, o której „Różnie mówią. Jedni twierdzą, że są z innego świata, inni, że to masoni. Ich macki sięgają wszędzie, z nimi się nie zadziera” (s. 256).
Tytułowa organizacja przywodzi na myśl nie tylko skojarzenia z masonerią, ale również z Różokrzyżowcami czy z żydowskim spiskiem, który ponoć jest winien wszelkiemu złu na świecie. UT jednak zamiast dopuszczać się zbrodni, karze za nie oraz stara się naprawić wyrządzone przez nie szkody. Jest nieodgadniona i surowa, ale sprawiedliwa, niczym starotestamentowy Bóg. Dlatego też organizacja odnajduje Molbi, kongijską dziewczynę z uciętymi piersiami, nie po to, aby zaoferować jej operację, ale po to, aby mogła ona się skonfrontować z oprawcą i wzbudzić jego wyrzuty sumienia, gdy będzie pracowała jako kelnerka w Villi La Fonte. W dniu samobójczej śmierci zbrodniarza Molbi odchodzi, odmawiając przyjęcia wynagrodzenia pieniężnego od Julity, gdyż jej wypłatą okazała się świadomość ukarania winnego. Czasami jednak UT przywdziewa szaty ewangelicznego miłosierdzia, co widać na przykładzie terrorystki, której organizacja daje szansę na rozpoczęcie nowego życia. Zatem zawarta w powieści teoria spiskowa ma za zadanie nie tylko tłumaczyć pochodzenie zła na świecie i przerażać jego ogromem, ale również zaspokajać czytelnicze poczucie bezpieczeństwa oraz sprawiedliwości.
Utwór jest niestety skażony nachalnym dydaktyzmem, o czym świadczą chociażby w wypowiedziach terrorystki, żałującej dawnej działalności: „Czułam się odrzucona, tak jak i moi przyjaciele. Chcieliśmy równości, sprawiedliwości społecznej, chcieliśmy zabijać bogatych, żeby biednym żyło się lepiej. Jednak nie tędy droga, to było błędne myślenie” (s. 219). Również przemyślenia księdza pedofila, który sam w dzieciństwie został zgwałcony przez duchownego, są podanym na tacy morałem, gotowym wnioskiem, jaki czytelnik z pewnością mógłby zbudować samodzielnie po zapoznaniu się z fabułą powieści: „Większość ofiar stawała się takimi samymi potworami, jak ich oprawcy. Tak działała machina i to od niewiadomo jakiego czasu. Ilu młodym chłopcom złamał życie on sam, nie pamiętał, ale było ich na pewno wielu. Na misjach było najłatwiej, tam chłopcy wszystko by zrobili za jedzenie. (…) Brzydził się sobą, czuł się zbrukany, ale nie potrafił znaleźć środka, żeby to z siebie zmyć. Nie było na to mydła, ten brud wżarł mu się w skórę tak mocno, że musiał żyć z nim aż do śmierci. Oto on, ksiądz katolicki, wyhodował w sobie demona, który zawładnął całkowicie jego duszą” (s. 228).
Autor „UT” nie szczędzi czytelnikom nie tylko wygłaszanych wzniosłym językiem konkluzji i morałów, ale również nieustannie powtarza długie listy pytań, które zadaje sobie Julita w toku rozwoju znajomości z Raulem i jego podopiecznymi, a których, zdaniem autora, odbiorcy nie byliby w stanie samodzielnie się domyślić: „Czemu tak się zachowywał? Co zepsuło tę randkę? (…) Czy powiedziała coś nietaktownego? Dlaczego tak nagle się zmienił? Kim jest naprawdę Raul Gomes?” (s. 138), „Dlaczego Raul nie chce powiedzieć nic o sobie? (…) Może siedział w więzieniu? Może jest przestępcą? (…) Może jest w mafii?” (s. 157), „Boże, czemu przywiodłeś do mojego hotelu tych ludzi? (…) Dlaczego nikt ich nie szuka? Dlaczego policja mnie wyśmiała?” (s. 159), „Dlaczego tak się zachowywał? Jaka tragedia tak szarpała jego duszę? Jaka drzazga tkwiła w jego sercu?” (s. 223-224), „O co tu chodzi? Czemu ten hotel jest wart takich zabiegów? Jaką jeszcze kryje tajemnicę? Co to za informacje dotyczące rodziny? O jakich pieniądzach on pisał?” (s. 227).
Wątek melodramatyczny w powieści okazuje się nieprzekonujący. Julita, chociaż niewątpliwie atrakcyjna i poczciwa, jawi się jako postać mało wyrazista, zaś Raul, któremu wykonywany zawód zabrania wchodzić w bliskie związki, stanowi mocno zubożoną wersję Wolanda z „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa. Bohater książki Jacka Ostrowskiego jest równie tajemniczy i wszechmocny, lecz brakuje mu fantazji oraz poczucia humoru rosyjskiego pierwowzoru. „UT” okazuje się również wyjątkowo pruderyjnym dziełem, gdyż między uroczą właścicielką hotelu a jej ukochanym nie dochodzi do żadnego kontaktu fizycznego, nawet do pocałunku lub uścisku dłoni. Zamaskowany erotyzm może czaić się co najwyżej w scenie, gdy Julita w trakcie kąpieli odbiera telefon od Raula (s. 78-80) lub gdy również w trakcie kąpieli dostaje przez posłańca kwiaty od niego (s. 122-123). Kilka rozmów, polegających głównie na unikaniu przez mężczyznę odpowiedzi na pytania kobiety, ekskluzywna kolacja oraz dwa bukiety róż to jedyny i raczej mało solidny fundament, na którym właścicielka Villi La Fonte zbudowała wielkie uczucie do tajemniczego nieznajomego.
Mimo niedostatków w psychologicznym portretowaniu postaci, nieporadności stylistycznej, nachalnego dydaktyzmu oraz nieprawdopodobnej teorii spiskowej, powieść Jacka Ostrowskiego wciąga, a czytelnik podczas jej lektury zadaje sobie te same pytania, co Julita, zaniepokojona wydarzeniami rozgrywającymi się w jej hotelu. Niestety, rozwiązanie licznych zagadek na końcowych kartach „UT” zawodzi.
Główną bohaterką „UT” jest Julita, młoda i oczywiście olśniewająco piękna właścicielka podupadającego hotelu Villa La Fonte w Pietrasancie. Kiedy tajemniczy Raul Gomes wynajmuje od niej za wygórowaną kwotę cały obiekt, w dodatku poza sezonem i dla jedynych pięciu gości, prosząc, aby nie pytać o powód i cel tych działań, dziewczyna czuje się zarazem uszczęśliwiona i zaniepokojona. Jej zaniepokojenie zaś zamienia się w przerażenie, kiedy okazuje się, że owymi gośćmi są zbrodniarze wszelkiej maści – ksiądz pedofil, lekarz przeprowadzający eksperymenty na ludziach, wojskowy dopuszczający się krwawych masakr w Afryce, mafiozo trudniący się handlem żywym towarem oraz narkotykami, a także terrorystka z lewicowej bojówki, współpracującej z Al-Kaidą.
Zjazd niebezpiecznych indywiduów nie zagraża jednak Julicie ani jej bliskim, gdyż Raul oraz tajemnicza organizacja UT, do której należy, strzeże, aby złoczyńcy, zamiast popełniać nowe przestępstwa, zastanowili się nad minionymi. W Pietrasancie pojawiają się zatem, jak wyrzuty sumienia, ofiary nadużyć władzy, jakich dopuszczali się goście Villi La Fonte – kobieta, która na skutek zażywania nieprawnie dopuszczonego do sprzedaży leku urodziła kalekie dziecko, dziewczyna, której żołnierze ucięli piersi, czy chłopak, który podczas zawalenia się World Trade Center stracił rodziców oraz nogi.
Niektórzy z podopiecznych Raula potrafią okazać serce i odkupić dawne winy. Mafiozo poświęca życie, oddając chorej córce nerkę, zaś lewicowa terrorystka, jedyna w tym gronie, która działała z pobudek ideologicznych, a nie powodowana egoizmem, bierze pod opiekę osieroconą ofiarę zamachu z 11 września 2001 roku. Pozostali goście Villi La Fonte nie okazują jednak skruchy i w konsekwencji decydują się targnąć na swoje życie. Julita dowiaduje się zaś, że jej hotel został zakupiony za majątek zrabowany więźniom Oświęcimia przez dziadka-nazistę, z którego samobójczą śmiercią organizacja UT również miała wiele wspólnego.
W trakcie lektury książki Jacka Ostrowskiego można odnieść wrażenie, że autor, pragnąc napisać o wszystkim, w istocie nie napisał o niczym. Poruszając temat przemocy na wszelkie możliwe sposoby, nie rozwinął należycie żadnego wątku. Punkt ciężkości został jednak przeniesiony z nadużyć władzy na stworzenie fascynującej teorii spiskowej. Fabuła powieści dowodzi, że ścieżki, jakimi kroczy zło, bardzo często zmierzają do Afryki – to właśnie tam ksiądz pedofil, lekarz eksperymentator oraz wojskowy zbrodniarz dopuszczają się większości podłych czynów – aby ostatecznie zejść się w Villi La Fonte. Do Pietrasanty prowadzą również drogi zdemonizowanej, europejskiej lewicy, rzekomo współpracującej z arabskimi ekstremistami – autor zdaje się nie dostrzegać różnic ideologicznych między obydwoma ruchami, łącząc je jedynie na podstawie niechęci do zachodniego kapitalizmu – a nawet zbrodniarzy II Wojny Światowej. Za sznurki pociąga zaś wszechwładna, tajemnicza organizacja UT, o której „Różnie mówią. Jedni twierdzą, że są z innego świata, inni, że to masoni. Ich macki sięgają wszędzie, z nimi się nie zadziera” (s. 256).
Tytułowa organizacja przywodzi na myśl nie tylko skojarzenia z masonerią, ale również z Różokrzyżowcami czy z żydowskim spiskiem, który ponoć jest winien wszelkiemu złu na świecie. UT jednak zamiast dopuszczać się zbrodni, karze za nie oraz stara się naprawić wyrządzone przez nie szkody. Jest nieodgadniona i surowa, ale sprawiedliwa, niczym starotestamentowy Bóg. Dlatego też organizacja odnajduje Molbi, kongijską dziewczynę z uciętymi piersiami, nie po to, aby zaoferować jej operację, ale po to, aby mogła ona się skonfrontować z oprawcą i wzbudzić jego wyrzuty sumienia, gdy będzie pracowała jako kelnerka w Villi La Fonte. W dniu samobójczej śmierci zbrodniarza Molbi odchodzi, odmawiając przyjęcia wynagrodzenia pieniężnego od Julity, gdyż jej wypłatą okazała się świadomość ukarania winnego. Czasami jednak UT przywdziewa szaty ewangelicznego miłosierdzia, co widać na przykładzie terrorystki, której organizacja daje szansę na rozpoczęcie nowego życia. Zatem zawarta w powieści teoria spiskowa ma za zadanie nie tylko tłumaczyć pochodzenie zła na świecie i przerażać jego ogromem, ale również zaspokajać czytelnicze poczucie bezpieczeństwa oraz sprawiedliwości.
Utwór jest niestety skażony nachalnym dydaktyzmem, o czym świadczą chociażby w wypowiedziach terrorystki, żałującej dawnej działalności: „Czułam się odrzucona, tak jak i moi przyjaciele. Chcieliśmy równości, sprawiedliwości społecznej, chcieliśmy zabijać bogatych, żeby biednym żyło się lepiej. Jednak nie tędy droga, to było błędne myślenie” (s. 219). Również przemyślenia księdza pedofila, który sam w dzieciństwie został zgwałcony przez duchownego, są podanym na tacy morałem, gotowym wnioskiem, jaki czytelnik z pewnością mógłby zbudować samodzielnie po zapoznaniu się z fabułą powieści: „Większość ofiar stawała się takimi samymi potworami, jak ich oprawcy. Tak działała machina i to od niewiadomo jakiego czasu. Ilu młodym chłopcom złamał życie on sam, nie pamiętał, ale było ich na pewno wielu. Na misjach było najłatwiej, tam chłopcy wszystko by zrobili za jedzenie. (…) Brzydził się sobą, czuł się zbrukany, ale nie potrafił znaleźć środka, żeby to z siebie zmyć. Nie było na to mydła, ten brud wżarł mu się w skórę tak mocno, że musiał żyć z nim aż do śmierci. Oto on, ksiądz katolicki, wyhodował w sobie demona, który zawładnął całkowicie jego duszą” (s. 228).
Autor „UT” nie szczędzi czytelnikom nie tylko wygłaszanych wzniosłym językiem konkluzji i morałów, ale również nieustannie powtarza długie listy pytań, które zadaje sobie Julita w toku rozwoju znajomości z Raulem i jego podopiecznymi, a których, zdaniem autora, odbiorcy nie byliby w stanie samodzielnie się domyślić: „Czemu tak się zachowywał? Co zepsuło tę randkę? (…) Czy powiedziała coś nietaktownego? Dlaczego tak nagle się zmienił? Kim jest naprawdę Raul Gomes?” (s. 138), „Dlaczego Raul nie chce powiedzieć nic o sobie? (…) Może siedział w więzieniu? Może jest przestępcą? (…) Może jest w mafii?” (s. 157), „Boże, czemu przywiodłeś do mojego hotelu tych ludzi? (…) Dlaczego nikt ich nie szuka? Dlaczego policja mnie wyśmiała?” (s. 159), „Dlaczego tak się zachowywał? Jaka tragedia tak szarpała jego duszę? Jaka drzazga tkwiła w jego sercu?” (s. 223-224), „O co tu chodzi? Czemu ten hotel jest wart takich zabiegów? Jaką jeszcze kryje tajemnicę? Co to za informacje dotyczące rodziny? O jakich pieniądzach on pisał?” (s. 227).
Wątek melodramatyczny w powieści okazuje się nieprzekonujący. Julita, chociaż niewątpliwie atrakcyjna i poczciwa, jawi się jako postać mało wyrazista, zaś Raul, któremu wykonywany zawód zabrania wchodzić w bliskie związki, stanowi mocno zubożoną wersję Wolanda z „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa. Bohater książki Jacka Ostrowskiego jest równie tajemniczy i wszechmocny, lecz brakuje mu fantazji oraz poczucia humoru rosyjskiego pierwowzoru. „UT” okazuje się również wyjątkowo pruderyjnym dziełem, gdyż między uroczą właścicielką hotelu a jej ukochanym nie dochodzi do żadnego kontaktu fizycznego, nawet do pocałunku lub uścisku dłoni. Zamaskowany erotyzm może czaić się co najwyżej w scenie, gdy Julita w trakcie kąpieli odbiera telefon od Raula (s. 78-80) lub gdy również w trakcie kąpieli dostaje przez posłańca kwiaty od niego (s. 122-123). Kilka rozmów, polegających głównie na unikaniu przez mężczyznę odpowiedzi na pytania kobiety, ekskluzywna kolacja oraz dwa bukiety róż to jedyny i raczej mało solidny fundament, na którym właścicielka Villi La Fonte zbudowała wielkie uczucie do tajemniczego nieznajomego.
Mimo niedostatków w psychologicznym portretowaniu postaci, nieporadności stylistycznej, nachalnego dydaktyzmu oraz nieprawdopodobnej teorii spiskowej, powieść Jacka Ostrowskiego wciąga, a czytelnik podczas jej lektury zadaje sobie te same pytania, co Julita, zaniepokojona wydarzeniami rozgrywającymi się w jej hotelu. Niestety, rozwiązanie licznych zagadek na końcowych kartach „UT” zawodzi.
Jacek Ostrowski: „UT”. Wydawnictwo Janka. Pruszków 2012.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |