
INNYM SĄ WSZYSCY
A
A
A
Tegoroczna edycja Festiwalu Malta postawiła w centrum zainteresowania obecność Wschodu na gruncie europejskim. Ważna była nie tylko azjatycka kultura, funkcjonująca często na Starym Kontynencie jako egzotyczna ciekawostka. Osobne miejsca w spektaklach i na wystawach znalazły szczególnie: konflikty na Bliskim Wchodzie oraz problemy uchodźstwa i warunki pracy imigrantów. Podejmowano kwestie wzajemnych uprzedzeń i trudnej sztuki tolerowania kulturowych różnic. Inspiracje tak rozumianą obecnością Azji w Europie w ciekawy sposób ukazał performance „Nal Boa”.
Oto po raz kolejny okazało się, że do wyrażenia istotnych myśli nie potrzeba wielkich środków. W ramach tego spektaklu została wykorzystana przestrzeń miasta, nieprzypadkowy teren dla przypadkowych konfrontacji. Pomysł na scenografię? Kontenery, skrzynki po piwie, przepalone żarówki w jarzeniówkach. Wreszcie siedmioro wykonawców reprezentujących różne rasy. Żadnych słów, poza spontanicznie artykułowanym krzykiem.
Czy to teatr tańca? Pantomima? Akrobacja? „Nal Boa” trudno sklasyfikować, gdyż wymyka się on utrwalonym w świadomości odbiorcy kanonom. Akcja spektaklu dotyka spraw najbardziej podatnych na nieswoistość – relacji międzyludzkich. Wszystko, co istotne, rozgrywa się tu w konfrontacjach między artystami: w chwilowych sojuszach i relacjach wzajemnej, podszytej strachem, wrogości. Interakcje aktorów rozpoczynają się często napastliwie, a każde wtargnięcie w czyjąś sferę bezpieczeństwa zmusza po prostu do ucieczki. Agresorem (w różnych momentach spektaklu) okazuje się każdy z wykonawców, niezależnie od pozycji w grupie, płci i koloru skóry. Skomplikowane i wyczerpujące kondycyjnie sceny wymuszania uległości są imponujące zwłaszcza ze względu na fizyczną, niemal akrobatyczną, sprawność artystów. Technika wykonania, szczególny aspekt wysuwający się w tych momentach na pierwszy plan, nie pozostaje jednak bez wpływu na odbiór treści artystycznych, który zostaje nieco zakłócony.
W „Nal Boa” najbardziej interesuje to, co aktorzy budują dyskretnie, w relacjach intymnych i prywatnych. Słuszny jest przecież wniosek twórców, że do stworzenia więzi wystarczają subtelne środki: sekwencja, podczas której wykonawcy patrzą na siebie i mijają się niepostrzeżenie, jest jedną z najbardziej niezwykłych. „Nal Boa” – „Spójrz na mnie” to spektakl, w którym słychać krzyk – „zwróć na mnie swoją uwagę”. Dostrzeżenie innego, przechodzącego obok, to jednak nie tylko akt percepcyjny, ale także zgoda na jego obecność, inność. O wiele łatwiej bowiem przyglądać się drugiemu człowiekowi niż do niego podejść. „Nal Boa” ujawnia paradoksalną naturę kontaktu wzrokowego, który z jednej strony prowokuje do otwarcia na stworzenie więzi, a z drugiej wzbudza strach przed bliskością.
Problem relacji interpersonalnych podkreśla wprowadzona do spektaklu technika symultanizmu. Warto docenić sekwencje, podczas których w różnych miejscach przestrzeni gry dochodzi do jednoczesnych konfrontacji, a wszystko to nie sprawia wrażenia chaosu. Dobrze rozłożone i wyraźnie zmieniające się akcenty wskazują, która grupa jest w danym momencie kluczowa dla odczytania treści.
Porozumienia między artystami, osiągane w ostrożnych zbliżeniach, są surowo obserwowane i kontrolowane przez całą grupę. Zaczepne działania aktorów znajdujących się poza układami prowadzą do ujawnienia tylko prowizorycznych relacji. Podobnie demaskatorską funkcję pełni synchroniczny taniec wykonywany w dwóch symetrycznych względem siebie zespołach: grupy okazują się pozorne i nietrwałe, podatne na reorganizacje. To właśnie udana gra przyciągania i dystansowania jest mocnym punktem „Nal Boa”.
„Nal Boa” zdradza wiele paradoksów i niekonsekwencji obecnych w budowaniu relacji społecznych. Spektakl ukazuje tworzenie więzi jako proces, na który jesteśmy skazani; dodam, że to proces karkołomny, pełen lęku i szeregu niepowodzeń. Przestrzeń potyczek aktorów jest ograniczona ścianami kontenerów – wykonawcy zmagają się z ich materią próbując ją ominąć, przekroczyć lub opanować, ale powrót do niebezpiecznych działań grupy społecznej jest nieunikniony. Nie ma ucieczki od bólu, tak jak nie ma ucieczki od drugiego człowieka. Nie ma innego świata oprócz tego, który nieudolnie budujemy, próbując znaleźć nić porozumienia. Starania związane z nawiązaniem kontaktów i gesty zbliżenia, z których szybko się rezygnuje, prowadzą do poczucia wyobcowania. Pesymistyczne przesłanie spektaklu zasadza się na założeniu, że inność, obecna w każdym, rozbija relacje i uniemożliwia wzajemne zrozumienie.
„Nal Boa” to spektakl intensywny i niezwykle wyczerpujący dla wykonawców. Walki z własną obcością i z obcością innych ukazane są jako fizycznie zmagania pełne starć i potyczek. Wrażeniu niepewności służy rytmiczna i pełna napięcia muzyka, przekonująco interpretowana ruchem aktorów. Oszczędność sceny i rekwizytów jest dodatkowym atutem pozwalającym docenić dynamikę wykonania. „Nal Boa” przenika rzeczywistość. Nie ma nic poza tym spektaklem. A ten powoduje alienację.
Oto po raz kolejny okazało się, że do wyrażenia istotnych myśli nie potrzeba wielkich środków. W ramach tego spektaklu została wykorzystana przestrzeń miasta, nieprzypadkowy teren dla przypadkowych konfrontacji. Pomysł na scenografię? Kontenery, skrzynki po piwie, przepalone żarówki w jarzeniówkach. Wreszcie siedmioro wykonawców reprezentujących różne rasy. Żadnych słów, poza spontanicznie artykułowanym krzykiem.
Czy to teatr tańca? Pantomima? Akrobacja? „Nal Boa” trudno sklasyfikować, gdyż wymyka się on utrwalonym w świadomości odbiorcy kanonom. Akcja spektaklu dotyka spraw najbardziej podatnych na nieswoistość – relacji międzyludzkich. Wszystko, co istotne, rozgrywa się tu w konfrontacjach między artystami: w chwilowych sojuszach i relacjach wzajemnej, podszytej strachem, wrogości. Interakcje aktorów rozpoczynają się często napastliwie, a każde wtargnięcie w czyjąś sferę bezpieczeństwa zmusza po prostu do ucieczki. Agresorem (w różnych momentach spektaklu) okazuje się każdy z wykonawców, niezależnie od pozycji w grupie, płci i koloru skóry. Skomplikowane i wyczerpujące kondycyjnie sceny wymuszania uległości są imponujące zwłaszcza ze względu na fizyczną, niemal akrobatyczną, sprawność artystów. Technika wykonania, szczególny aspekt wysuwający się w tych momentach na pierwszy plan, nie pozostaje jednak bez wpływu na odbiór treści artystycznych, który zostaje nieco zakłócony.
W „Nal Boa” najbardziej interesuje to, co aktorzy budują dyskretnie, w relacjach intymnych i prywatnych. Słuszny jest przecież wniosek twórców, że do stworzenia więzi wystarczają subtelne środki: sekwencja, podczas której wykonawcy patrzą na siebie i mijają się niepostrzeżenie, jest jedną z najbardziej niezwykłych. „Nal Boa” – „Spójrz na mnie” to spektakl, w którym słychać krzyk – „zwróć na mnie swoją uwagę”. Dostrzeżenie innego, przechodzącego obok, to jednak nie tylko akt percepcyjny, ale także zgoda na jego obecność, inność. O wiele łatwiej bowiem przyglądać się drugiemu człowiekowi niż do niego podejść. „Nal Boa” ujawnia paradoksalną naturę kontaktu wzrokowego, który z jednej strony prowokuje do otwarcia na stworzenie więzi, a z drugiej wzbudza strach przed bliskością.
Problem relacji interpersonalnych podkreśla wprowadzona do spektaklu technika symultanizmu. Warto docenić sekwencje, podczas których w różnych miejscach przestrzeni gry dochodzi do jednoczesnych konfrontacji, a wszystko to nie sprawia wrażenia chaosu. Dobrze rozłożone i wyraźnie zmieniające się akcenty wskazują, która grupa jest w danym momencie kluczowa dla odczytania treści.
Porozumienia między artystami, osiągane w ostrożnych zbliżeniach, są surowo obserwowane i kontrolowane przez całą grupę. Zaczepne działania aktorów znajdujących się poza układami prowadzą do ujawnienia tylko prowizorycznych relacji. Podobnie demaskatorską funkcję pełni synchroniczny taniec wykonywany w dwóch symetrycznych względem siebie zespołach: grupy okazują się pozorne i nietrwałe, podatne na reorganizacje. To właśnie udana gra przyciągania i dystansowania jest mocnym punktem „Nal Boa”.
„Nal Boa” zdradza wiele paradoksów i niekonsekwencji obecnych w budowaniu relacji społecznych. Spektakl ukazuje tworzenie więzi jako proces, na który jesteśmy skazani; dodam, że to proces karkołomny, pełen lęku i szeregu niepowodzeń. Przestrzeń potyczek aktorów jest ograniczona ścianami kontenerów – wykonawcy zmagają się z ich materią próbując ją ominąć, przekroczyć lub opanować, ale powrót do niebezpiecznych działań grupy społecznej jest nieunikniony. Nie ma ucieczki od bólu, tak jak nie ma ucieczki od drugiego człowieka. Nie ma innego świata oprócz tego, który nieudolnie budujemy, próbując znaleźć nić porozumienia. Starania związane z nawiązaniem kontaktów i gesty zbliżenia, z których szybko się rezygnuje, prowadzą do poczucia wyobcowania. Pesymistyczne przesłanie spektaklu zasadza się na założeniu, że inność, obecna w każdym, rozbija relacje i uniemożliwia wzajemne zrozumienie.
„Nal Boa” to spektakl intensywny i niezwykle wyczerpujący dla wykonawców. Walki z własną obcością i z obcością innych ukazane są jako fizycznie zmagania pełne starć i potyczek. Wrażeniu niepewności służy rytmiczna i pełna napięcia muzyka, przekonująco interpretowana ruchem aktorów. Oszczędność sceny i rekwizytów jest dodatkowym atutem pozwalającym docenić dynamikę wykonania. „Nal Boa” przenika rzeczywistość. Nie ma nic poza tym spektaklem. A ten powoduje alienację.
„Nal Boa”. Dyrekcja artystyczna: Anne Le Batard, Jean-Antoine Bigot. Wykonawcy: Jean-Antoine Bigot, Soo-Bin Kang, Jae-young Park, Corinne Pontana, Rolando Rocha, Ji In Gook, Young-Min Seo, Han-Sol Yu. Kostiumy: Julia Didier. Muzyka: Pascal Ferrari, Rui Owada. Produkcja: Ex Nihilo. Współrealizacja: Project Wae (Korea Południowa). Prezentacja na Malta Festival 2012.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |