ŻYCIE ZAWARTE W OBRAZACH
A
A
A
Pochodząca z dobrej belgijskiej rodziny Sophie, świeżo upieczona studentka ekonomii, zakochuje się (oczywiście, z wzajemnością) w księciu Abou, politycznym uchodźcy z Togo. Rodzice dziewczyny niechętnie patrzą na jej związek z Innym, dopuszczając do głosu stereotypy oraz tłumione uprzedzenia rasowe, które słabną jednak wraz z bliższym poznaniem czarnoskórego młodzieńca. Prawdziwy problem zaczyna się w chwili, kiedy Abou staje wobec konieczności zdobycia pozwolenia na dalszy pobyt w Belgii. Jedynym skutecznym rozwiązaniem zdolnym uchronić go przed widmem przymusowego powrotu do ojczyzny jest małżeństwo z Sophie, którego perspektywa skutecznie spędza sen z powiek przyszłemu teściowi.
Genezą autobiograficznego komiksu „Dziewczyna i Murzyn” Judith Vanistendael było pragnienie nawiązania przez autorkę twórczego dialogu z książką jej ojca, Geerta van Istendael, w której belgijski pisarz, tłumacz i były dziennikarz w subiektywny sposób opisał, jak związek córki z afrykańskim uchodźcą wpłynął na życie całej rodziny. Ta sama perspektywa charakteryzuje pierwszą część tomu („Papa i Sophie”), podczas gdy w drugim segmencie („Lena i Sophie”) kameralna retrospekcja dotycząca dramatycznych zmagań Abou z osobistymi demonami przybiera kształt opowieści, którą narratorka przedstawia swojej kilkuletniej córce.
Niewątpliwym atutem tego osobistego, niepozbawionego ciepła oraz satyrycznego dystansu albumu jest jego autentyczność, narracyjna oraz emocjonalna wiarygodność, skrzętnie unikająca pokusy taniego moralizatorstwa czy apoteozy męczeństwa. Ukazująca się nakładem wydawnictwa Timof i cisi wspólnicy „Dziewczyna i Murzyn”, uhonorowana 2007 roku prestiżową nagrodą Saint-Michel w kategorii najlepszego komiksu w języku niderlandzkim, oferuje także ciekawe rozwiązania estetyczne. Humorystyczna czarno-biała kreska, nieoczekiwanie wkraczająca w wielu partiach w (naznaczoną traumą) przestrzeń podświadomości, nadaje tej wzruszającej historii o spotkaniu na granicy dwóch światów wymiar współczesnej baśni. Dzieło Judith Vanistendael to ilustrowane human story potwierdzające nieśmiertelny pogląd, że najciekawsze scenariusze pisze samo życie.
Anke Fauchteberger, absolwentka Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie oraz jedna z najbardziej znanych niemieckich ilustratorek i autorek komiksowych, w swoim nastrojowym „Somnambule” dokonuje z kolei rozrachunku z doświadczeniem lunatyzmu, który prześladował ją do dwudziestego piątego roku życia. „Nie chciałam rysować snów, ale śnić, rysując” – swoje artystyczne zamierzenie Fauchteberger zrealizowała co do joty, rezygnując w trakcie prac nad graficznym tomikiem z oparcia w postaci gotowego scenariusza (choć źródłem inspiracji dla wielu prac zawartych w książce były opowiadania Katrin de Vries), zdając się całkowicie na zmysł improwizacji oraz kobiecą intuicję.
Chociaż Niemka przestrzega czytelników przed pokusą psychoanalitycznej interpretacji jej dzieła, to na kartach „Somnambule” (ukazującego się nakładem wydawnictwa Centrala) mimowolnie dokonuje się oniryczne misterium, w którym nie sposób nie dostrzec symboliki budzącej dość jednoznaczne skojarzenia z kultem płodności, sferą seksualnej inicjacji, zwierzęcą stroną ludzkiej natury oraz przenikaniem się pierwiastków męskich i żeńskich. Stylizowane na dziecięce rysunki prace Anke Fauchteberger sugestywnie ilustrują proces płynnego łączenia się alogicznych sekwencji snu, zabierając uczestników tego widowiska w podróż do krainy podświadomości, którą każdy może zwiedzać na własną rękę.
Nadrealistyczna aura charakteryzuje także „Bez końca”, sygnowane logiem Kultury Gniewu debiutanckie dzieło duetu nietuzinkowych artystów, będące zbiorem dziesięciu graficznych historii ukazujących współczesną rzeczywistość z surrealistyczno-metafizycznej perspektywy. Katowiczanin Paweł Garwol, zgłębiający w swojej sztuce (obejmującej malarstwo, fotografię oraz instalacje) zależność między światem a jego wpływem na jednostkę i jej wnętrze, stworzył wraz z fotografem Romanem Lipczyńskim swoisty poliptyk, udatnie łączący walor rozrywkowy z uniwersalną przypowieścią.
W pełnym symbolicznych konotacji „Bez końca” tradycja niemieckiego ekspresjonizmu przenika się z elementami czarnego kryminału, a duszny klimat rodem z filmowych traktatów Ingmara Bergmana przełamany zostaje wizualną anegdotą oraz absurdalnym, chwilami groteskowym humorem przywołującym na myśl najlepsze utwory Rolanda Topora. Całości tego intrygującego, zachęcającego do wielokrotnej lektury tomu dopełnia nienaganna szata graficzna autorstwa Pawła Garwola, którego szkice, pełne fascynujących efektów światłocieniowych, przywodzą na myśl prace Thomasa Otta, szczególnie jego słynne „Cinema Panopticum”.
W tym roku nakładem wydawnictwa Ważka ukazała się „GadKaszmatka” – w pełni autorski album Dominika Szcześniaka, jednego z najciekawszych twórców na rodzimej scenie komiksowej, mającego w swoim bogatym dorobku takie głośne tytuły, jak „Dom żałoby”, „Dziesięć bolesnych operacji”, „Kraina Herzoga” czy „Fotostory: Zanim zaczniemy”. Powracając do swojej sztandarowej serii (drukowanej onegdaj na łamach „Ziniola”), lubelski performer śmiało wykorzystuje różnorodne strategie narracyjne, w tym przekomiczną opowieść szkatułkową, łączącą wątek poświęcony heroicznej eskapadzie czwórki śmiałków mających zgładzić tytułową bestię z perypetiami ich współczesnych alter ego, w których gronie czytelnicy bez problemu odnajdą starych znajomych.
Pragnący zostać gwiazdą rodzimego hip-hopu Mario, Bamber, Żardel oraz cierpiący z powodu weltschmerz bohater określany mianem XXX nadal okupują ograniczoną przestrzeń ławeczki, nawiązując do najlepszej tradycji „nocnych Polaków rozmów”. Dominik Szcześniak pozwala bowiem swoim protagonistom (rysowanym dość minimalistyczną kreską) wygadać się do woli, z czego ci skrzętnie korzystają, w równym stopniu dyskutując o rzeczach błahych, jak i snując refleksje na temat niepewnej przyszłości, moralnych dylematów, egzystencjalnych paradoksów czy powierzchowności relacji międzyludzkich. I co najważniejsze, ich dowcipne, soczyste monologi/dialogi brzmią prawdziwie, płynąc na fali potoczystości w kierunku fantastycznej puenty, zgrabnie omijając potencjalne mielizny oraz zakola frazesu. Mówiąc krótko (bez kitunku!) – świetna lektura.
Genezą autobiograficznego komiksu „Dziewczyna i Murzyn” Judith Vanistendael było pragnienie nawiązania przez autorkę twórczego dialogu z książką jej ojca, Geerta van Istendael, w której belgijski pisarz, tłumacz i były dziennikarz w subiektywny sposób opisał, jak związek córki z afrykańskim uchodźcą wpłynął na życie całej rodziny. Ta sama perspektywa charakteryzuje pierwszą część tomu („Papa i Sophie”), podczas gdy w drugim segmencie („Lena i Sophie”) kameralna retrospekcja dotycząca dramatycznych zmagań Abou z osobistymi demonami przybiera kształt opowieści, którą narratorka przedstawia swojej kilkuletniej córce.
Niewątpliwym atutem tego osobistego, niepozbawionego ciepła oraz satyrycznego dystansu albumu jest jego autentyczność, narracyjna oraz emocjonalna wiarygodność, skrzętnie unikająca pokusy taniego moralizatorstwa czy apoteozy męczeństwa. Ukazująca się nakładem wydawnictwa Timof i cisi wspólnicy „Dziewczyna i Murzyn”, uhonorowana 2007 roku prestiżową nagrodą Saint-Michel w kategorii najlepszego komiksu w języku niderlandzkim, oferuje także ciekawe rozwiązania estetyczne. Humorystyczna czarno-biała kreska, nieoczekiwanie wkraczająca w wielu partiach w (naznaczoną traumą) przestrzeń podświadomości, nadaje tej wzruszającej historii o spotkaniu na granicy dwóch światów wymiar współczesnej baśni. Dzieło Judith Vanistendael to ilustrowane human story potwierdzające nieśmiertelny pogląd, że najciekawsze scenariusze pisze samo życie.
Anke Fauchteberger, absolwentka Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie oraz jedna z najbardziej znanych niemieckich ilustratorek i autorek komiksowych, w swoim nastrojowym „Somnambule” dokonuje z kolei rozrachunku z doświadczeniem lunatyzmu, który prześladował ją do dwudziestego piątego roku życia. „Nie chciałam rysować snów, ale śnić, rysując” – swoje artystyczne zamierzenie Fauchteberger zrealizowała co do joty, rezygnując w trakcie prac nad graficznym tomikiem z oparcia w postaci gotowego scenariusza (choć źródłem inspiracji dla wielu prac zawartych w książce były opowiadania Katrin de Vries), zdając się całkowicie na zmysł improwizacji oraz kobiecą intuicję.
Chociaż Niemka przestrzega czytelników przed pokusą psychoanalitycznej interpretacji jej dzieła, to na kartach „Somnambule” (ukazującego się nakładem wydawnictwa Centrala) mimowolnie dokonuje się oniryczne misterium, w którym nie sposób nie dostrzec symboliki budzącej dość jednoznaczne skojarzenia z kultem płodności, sferą seksualnej inicjacji, zwierzęcą stroną ludzkiej natury oraz przenikaniem się pierwiastków męskich i żeńskich. Stylizowane na dziecięce rysunki prace Anke Fauchteberger sugestywnie ilustrują proces płynnego łączenia się alogicznych sekwencji snu, zabierając uczestników tego widowiska w podróż do krainy podświadomości, którą każdy może zwiedzać na własną rękę.
Nadrealistyczna aura charakteryzuje także „Bez końca”, sygnowane logiem Kultury Gniewu debiutanckie dzieło duetu nietuzinkowych artystów, będące zbiorem dziesięciu graficznych historii ukazujących współczesną rzeczywistość z surrealistyczno-metafizycznej perspektywy. Katowiczanin Paweł Garwol, zgłębiający w swojej sztuce (obejmującej malarstwo, fotografię oraz instalacje) zależność między światem a jego wpływem na jednostkę i jej wnętrze, stworzył wraz z fotografem Romanem Lipczyńskim swoisty poliptyk, udatnie łączący walor rozrywkowy z uniwersalną przypowieścią.
W pełnym symbolicznych konotacji „Bez końca” tradycja niemieckiego ekspresjonizmu przenika się z elementami czarnego kryminału, a duszny klimat rodem z filmowych traktatów Ingmara Bergmana przełamany zostaje wizualną anegdotą oraz absurdalnym, chwilami groteskowym humorem przywołującym na myśl najlepsze utwory Rolanda Topora. Całości tego intrygującego, zachęcającego do wielokrotnej lektury tomu dopełnia nienaganna szata graficzna autorstwa Pawła Garwola, którego szkice, pełne fascynujących efektów światłocieniowych, przywodzą na myśl prace Thomasa Otta, szczególnie jego słynne „Cinema Panopticum”.
W tym roku nakładem wydawnictwa Ważka ukazała się „GadKaszmatka” – w pełni autorski album Dominika Szcześniaka, jednego z najciekawszych twórców na rodzimej scenie komiksowej, mającego w swoim bogatym dorobku takie głośne tytuły, jak „Dom żałoby”, „Dziesięć bolesnych operacji”, „Kraina Herzoga” czy „Fotostory: Zanim zaczniemy”. Powracając do swojej sztandarowej serii (drukowanej onegdaj na łamach „Ziniola”), lubelski performer śmiało wykorzystuje różnorodne strategie narracyjne, w tym przekomiczną opowieść szkatułkową, łączącą wątek poświęcony heroicznej eskapadzie czwórki śmiałków mających zgładzić tytułową bestię z perypetiami ich współczesnych alter ego, w których gronie czytelnicy bez problemu odnajdą starych znajomych.
Pragnący zostać gwiazdą rodzimego hip-hopu Mario, Bamber, Żardel oraz cierpiący z powodu weltschmerz bohater określany mianem XXX nadal okupują ograniczoną przestrzeń ławeczki, nawiązując do najlepszej tradycji „nocnych Polaków rozmów”. Dominik Szcześniak pozwala bowiem swoim protagonistom (rysowanym dość minimalistyczną kreską) wygadać się do woli, z czego ci skrzętnie korzystają, w równym stopniu dyskutując o rzeczach błahych, jak i snując refleksje na temat niepewnej przyszłości, moralnych dylematów, egzystencjalnych paradoksów czy powierzchowności relacji międzyludzkich. I co najważniejsze, ich dowcipne, soczyste monologi/dialogi brzmią prawdziwie, płynąc na fali potoczystości w kierunku fantastycznej puenty, zgrabnie omijając potencjalne mielizny oraz zakola frazesu. Mówiąc krótko (bez kitunku!) – świetna lektura.
Judith Vanistendael: „Dziewczyna i Murzyn”, tłum. Łukasz Wróbel. Wydawnictwo Timof i cisi wspólnicy, Warszawa 2012.
Anke Feuchtenberger: „Somnambule”, tłum. Anna Biskupska. Wydawnictwo Centrala (Central Europe Comics Art), Szczecin 2012.
Paweł Garwol, Roman Lipczyński: „Bez końca”, Wydawnictwo Kultura Gniewu, Warszawa 2012.
Dominik Szcześniak, „GadKaszmatka”, Wydawnictwo Ważka, Tylicz 2012.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |