ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (214) / 2012

Weronika Górska,

ANDERS NA BRUNATNYM MISIU

A A A
Popularnonaukowe, historyczne książki publikowane przez Wydawnictwo Bellona od kilku lat święcą triumfy poczytności. Sprzedawane w przystępnej cenie trzydziestu kilku złotych, szybko znikają z półek w księgarniach, aby natychmiast zostać zastąpione przez dodruki i wznowienia. Wśród nich szczególnym powodzeniem cieszą się prace Sławomira Kopra.

Autor ten okazuje się bardzo płodnym twórcą – czasami wydaje nawet kilka książek w ciągu roku. Niektóre jego publikacje dotyczą okresu antyku („Tajemnice i sensacje świata antycznego”, „Życie prywatne i erotyczne w starożytnej Grecji i Rzymie”) oraz romantyzmu („Kobiety w życiu Mickiewicza”), jednak historyk szczególnie upodobał sobie okres dwudziestolecia międzywojennego („Józef Piłsudski. Człowiek i polityk”, „Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej”, „Życie prywatne elit Drugiej Rzeczypospolitej”, „Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej”, „Wpływowe kobiety Drugiej Rzeczypospolitej”). Jego dwie najnowsze prace („Polskie piekiełko. Obrazy z życia elit emigracyjnych 1939-45”, „Kobiety władzy PRL”) stanowią kontynuację serii dotyczącej dwudziestolecia, w której autora często skupia się na dalszych losach postaci omawianych już z poprzednich pozycjach. W najbliższym czasie Sławomir Koper planuje stworzenie kolejnej książki, tym razem dotyczącej artystycznych elit polskiej emigracji.

Na czym polega fenomen produkowanych niemal taśmowo publikacji tego autora? W jaki sposób przyciąga on czytelników i wzbudza w nich zainteresowanie dawnymi dziejami? Prawdopodobnie tajemnicą powodzenia Sławomira Kopra jest znakomite opanowanie warsztatu popularnonaukowego gatunku, który ma na celu czynić wiedzę przystępną i atrakcyjną. Związany z Wydawnictwem Bellona historyk pisze lekkim stylem, unikając fachowego słownictwa, a za to nie stroniąc od potocznych sformułowań i manier językowych, na czele ze słynnym „inna sprawa, że…”, pojawiającym się w każdej jego pracy kilkadziesiąt razy. Autor „Polskiego piekiełka” odwołuje się również do potocznej wiedzy i stereotypów, nieraz stosując uproszczenia myślowe: „Niedaleko pada jabłko od jabłoni” (s. 210), „Wiadomo, że Polak potrafi” (s. 243), „A który Polak nie lubi grzybów?”(s. 244), „Wiadomo przecież, że kobieta łagodzi obyczaje” (s. 254). Największymi jednak wabikami, z pomocą których Sławomir Koper przekonuje odbiorców do tematyki historycznej, okazują się nieco plotkarska narracja i skandalizująca tematyka. Na swojej stronie internetowej wyznaje on: „W swoich książkach staram się pokazać historię «z ludzką twarzą»; ważne osobistości w dziejach naszego kraju w życiu codziennym, nie unikając drażliwych tematów. Wychodząc z założenia, że życie prywatne, z jego wszystkimi składnikami, jest ważną częścią biografii każdego człowieka, porusza tematy z reguły pomijane przez innych badaczy. A polityk czy artysta ukazany «w szlafroku i kapciach» zyskuje tylko na autentyczności. Nic tak bowiem nie fałszuje obrazu jak tworzenie posągowych postaci, pozbawionych uczuć, wad czy zwykłych ludzkich słabości”. Już same tytuły publikowanych przez Wydawnictwo Bellona pozycji mogą przyciągnąć nawet te osoby, które z reguły nie sięgają po historyczne rozprawy. Treść zaś spełnia składane przez okładki obietnice, faktycznie oferując afery, skandale, sensacje oraz skupiając się przede wszystkim na prywatnym życiu słynnych osobistości.

Z drugiej strony, Koper nie tylko zabawia i szokuje, ale też dostarcza czytelnikom solidnej dawki wiedzy z zakresu historii politycznej oraz historii obyczaju, literatury, sztuki, muzyki. Wymieniane przez niego daty, nazwiska, przyczyny militarnych klęsk czy źródła inspiracji poszczególnych artystów wydają się znacznie łatwiejsze do zapamiętania w towarzystwie anegdotek o upodobaniach seksualnych czy kulinarnych dawnych VIP-ów. Autor „Polskiego piekiełka” stara się odtwarzać nie tylko fakty lub stawiać hipotezy, ale również przenieść odbiorców w atmosferę dawnych lat, pozwolić im zasiąść przy stoliku Skamandrytów na półpiętrze Małej Ziemiańskiej, czy zaznać strachu towarzyszącego emigrującej w popłochu ludności.

„Polskie piekiełko” zawiera wszystkie typowe dla publikacji swojego autora cechy. Lektura tej pracy niejednokrotnie okazuje się gorzka, jednak Sławomir Koper nie zapomina jej osłodzić odpowiednią dawką romansowości czy anegdotkami, na czele z zabawną opowieścią o oswojonym przez Armię Andersa niedźwiedziu. Książka pozwala poniekąd powtórzyć i uporządkować wiedzę odnośnie do drugiej wojny światowej, przede wszystkim jednak dostarcza wielu nowych informacji, skupiając się często na postaciach oraz zdarzeniach pomijanych przez podręczniki historii lub opisywanych przez nie marginalnie. W centrum zainteresowań związanego z Wydawnictwem Bellona historyka znajduje się zatem niedoszła prezydentura Bolesława Wieniawy-Długoszewskiego, adiutanta marszałka Piłsudskiego, czy tajemnicze plany polityczne Hieronima Józefa Retingera, doradcy generała Sikorskiego.

Autor „Polskiego piekiełka” poświęca sporo miejsca powszechnie znanemu faktowi niewdzięczności aliantów, którzy, wykorzystawszy potencjał bojowy Polaków, po wojnie porzucili ich na pastwę Stalina. Dla udowodnienia tej tezy przytacza bardzo ciekawe argumenty, jak na przykład powojenne losy polskich pilotów walczących w bitwie o Anglię i ubóstwianych wówczas przez brytyjskie społeczeństwo, prasę oraz polityków. Po zakończeniu działań militarnych prawie żadnemu z nich nie zaproponowano posady w RAFIE ani innej formy pomocy w przystosowaniu się do nowych warunków: „Do świadomości brytyjskiego społeczeństwa zaczęło docierać, że po wojnie Polacy na Wyspach staną się konkurentami na rynku pracy. Zaczną też stwarzać problem polityczny – grupa hałaśliwych, nieprzejednanych emigrantów liczących na skłócenie zwycięskiej koalicji” (s. 262-263).

Polscy piloci, nie mając w Anglii żadnych perspektyw, często wracali do kraju, gdzie wielu z nich było więzionych za walczenie w niewłaściwej armii. Po zakończeniu działań militarnych niepotrzebna stała się także Krystyna Skarbek, która, chociaż była ulubioną agentką Winstona Churchilla, otrzymała od brytyjskiego wywiadu jedynie dwumiesięczną odprawę, po czym pracowała jako sprzątaczka, kelnerka i stewardesa. Ministrowi Zaleskiemu jeden z angielskich ambasadorów zaproponował posadę służącego, generał Maczek zarabiał na życie jako sprzedawca, zaś generał Sosabowski został magazynierem.

Największe wrażenie na czytelnikach wywiera jednak tytułowe piekiełko, które polscy emigranci zgotowali sobie nawzajem. Władysław Sikorski zamykał prawdziwych i domniemanych przeciwników politycznych w obozach w Cerizay i w Rothesay, mimo że byli chętni do pójścia na front, gdzie brakowało żołnierzy. Odmówił też pożyczenia pieniędzy na operację choremu na raka przedwojennemu premierowi, Felicjanowi Sławojowi Składkowskiemu. Polski ambasador w ZSRR, Stanisław Kot, przy rozdawaniu ciepłej bielizny wypuszczanym z łagrów Polakom pominął braci marszałka Piłsudskiego. Emigracyjne władze nie doceniły również wysiłków włożonych przez oficerów sanacji w wywiezienie z okupowanej Polski rządowego złota. Po udanej akcji zakwestionowano wydatek na lemoniadę dla tragarzy i na proszki przeciwbólowe dla żony jednego z oficerów, która zresztą sama pomagała w załadunku skrzyń ze złotem. Małostkowość, zawiść, mściwość i prywata dawnych elit nasuwają nieprzyjemne skojarzenia z obecnymi. Smuci również rozpad ponaddwudziestoletniej przyjaźni Skamandrytów na skutek różnic w poglądach politycznych między poszczególnymi poetami.

Atutem książki Sławomira Kopra okazuje się prezentowana przez autora hierarchia wartości, zgodnie z którą indywidualne życie ludzkie liczy się bardziej niż granice państw czy panujący w nich ustrój. Dlatego też historyk, mimo że krytykuje wiele decyzji politycznych i wojskowych generałów Sikorskiego i Andersa, chwali ich wysiłek włożony w utworzenie II Korpusu, co w praktyce ocaliło od śmierci tysiące Polaków zamkniętych przez władze ZSRR w łagrach. Niestety, autor „Polskiego piekiełka” wykazuje znacznie więcej empatii wobec zwolnionych z łagrów rodaków, którym wojsko zapewniło przynajmniej skromne racje żywnościowe, niż względem rodaczek, które – aby ocalić siebie i swoje dzieci od śmierci głodowej – musiały niejednokrotnie prostytuować się z żołnierzami generała Andersa. Mimo że Sławomira Kopra fascynują postacie silnych, niezależnych kobiet, czasami brakuje mu świadomości genderowej. Dlatego też, chociaż przytacza słowa Józefa Czapskiego, nazywającego postawę polskiego wojska wobec krajanek wyzyskiem i starą historią „w cieniu patriotyzmów i wielkich słów” (s. 319), to chwilę później uznaje istnienie domów publicznych dla „mających określone potrzeby” żołnierzy (s. 338) za konieczność. Historyk nie uznaje też za stosowne odnieść się krytycznie do cytowanej wypowiedzi Tadeusza Czerkawskiego, stwierdzającej, że prostytutki okazywały się niezbędne Armii Andersa, gdyż „były już pierwsze sygnały o przypadkach homoseksualizmu, nie mówiąc o nagminnej onanii” (s. 338). Można zrozumieć, że przed sześćdziesięciu laty stosunki gejowskie czy masturbacja budziły kontrowersje i były uznawane za najgorsze możliwe zło, od którego należy ratować się na wszelkie sposoby, nawet poprzez zinstytucjonalizowaną prostytucję. Trudno jednak zaakceptować podobną postawę u współczesnego badacza. Autor „Polskiego piekiełka” przedstawia wojsko, dzielące się z rodaczkami kiełbasą w zamian za usługi seksualne, jak bohaterów i łaskawców. Nie bierze zupełnie pod uwagę, że wypuszczone z łagrów kobiety także „miały określone potrzeby”, zarówno erotyczne, jak też emocjonalne oraz że traktowane w sposób podmiotowy mogłyby realizować je z żołnierzami Armii Andersa z własnej woli – tak, jak czyniły to opisywane kilka rozdziałów wcześniej Angielki z polskimi lotnikami.

Publikacja Sławomira Kopra dotycząca wojennej emigracji okazuje się ciekawa, poniekąd kontrowersyjna, na pewno zaś, jak każda porządna pozycja popularnonaukowa, dostarcza w równej mierze tak wiedzy i materiału do poważnych przemyśleń, jak rozrywki oraz smakowitych anegdotek. „Polskie piekiełko” czyta się jednym tchem, jak sprawnie napisaną awanturniczą powieść, kryminał czy romans. Mimo wad, książka ta może zachęcić odbiorców do sięgnięcia po kolejne prace autora. Trudno się bowiem oprzeć posmakowi sensacji i skandalu, jaki unosi się nad publikacjami dotyczącymi dawnych dziejów.
Sławomir Koper: „Polskie piekiełko. Obrazy z życia elit emigracyjnych 1939-45”. Wydawnictwo Bellona. Warszawa 2012.