NIE DOŚĆ NIEZNOŚNI
A
A
A
Anna Janko, poetka, pisarka, felietonistka i redaktorka, stworzyła zbiór biografii bardzo różnorodnych ludzi pióra oraz aktorów, dobranych wedle subiektywnych, emocjonalnych kryteriów: „Spotkałam ich w książkach, w filmach, albo osobiście. Mieli wpływ na to, kim się stałam, jak rozumiem świat i swoje istnienie. Poeci, na przykład Apollinaire, Rilke, czy Emily Dickinson, ukształtowali mnie jako autorkę wierszy. Pisarski rozmach Margaret Mitchell, twórczyni wielkiej powieści »Przeminęło z wiatrem«, natchnął mnie wiarą we własne prozatorskie powołanie. Wielki upór w trwaniu na swej artystycznej drodze Dustina Hoffmana i Danuty Szaflarskiej utwierdził mnie w przekonaniu, że nie ma nic ważniejszego od realizowania życiowej pasji” (s. 266).
Tym, co łączy bohaterów „Boskich i nieznośnych”, ma być jednak nie tylko wpływ na autorkę, ale również mieszanina wielkiego talentu z trudnym charakterem. W rzeczywistości jednak niektóre biografie, które wyszły spod pióra Anny Janko, okazują się hagiografiami. Zwłaszcza Mia Farrow oraz Danuta Szaflarska zostały przedstawione jako postacie kryształowe i raczej skrzywdzone przez partnerów, zazdrosnych o karierę czy o dzieci, aniżeli krzywdzące kogokolwiek. Pierwszą z nich Anna Janko określa jako „zdominowaną przez instynkt niesienia pomocy innym” (s. 209), zaś o drugiej pisze: „Po jednym dniu spędzonym z Danutą Szaflarską żegnałam się z nią absolutnie zauroczona; miałam ochotę pocałować ją w rękę. I zrobiłam to” (s. 195).
Prawdziwie boscy, nieznośni oraz nietuzinkowi okazują się tylko niektórzy bohaterowie książki, zwłaszcza Maria Janion, Dustin Hoffman oraz Hanna Krall. Pierwsza z bohaterek, promotorka pracy magisterskiej Anny Janko, „była jakby dobro-zła. Inwestowała w swoich studentów, szukała twórczych osobowości, krnąbrnych duchów, pokładała w nich nadzieję, szczodrze dawała siebie i sama też żywiła się kiełkami ich myśli, ich młodzieńczą energią. Czuliśmy ta wampiryczną wymianę. Potrafiła przekonać młodego człowieka, że wiele może, że wiele jest wart (…), ale gdy ją zawiódł, zmęczył, zbrzydził w końcu głupotą, nieraz traciła serce” (s. 224), „nie chciała przyjąć do wiadomości, że istnieją sprawy lub okoliczności uniemożliwiające przygotowanie się do zajęć” (s. 225). Kiedy jednak w czasach Stanu Wojennego i kolejek jedna ze studentek przyszła na seminarium Marii Janion spóźniona, z naręczem „wystanych” parówek, pani profesor, zamiast ją zrugać, jak się dziewczyna spodziewała, zapytała, czy podzieli się z nią zdobyczą.
Autorka „Boskich i nieznośnych” przytacza również wiele zabawnych anegdot o Dustinie Hoffmanie, który gotując obiad, doznał ciężkich poparzeń, zaś trenując rolę kobiety do „Tootsie”, udał się w żeńskim przebraniu na wywiadówkę córki, o co ta strasznie się rozzłościła. Anna Janko niezwykle barwnie portretuje Hannę Krall, która na pytanie: „Gdyby przyszła do pani Hanna Krall, czy udzieliłaby jej pani wywiadu?” (s. 263), odpowiada przecząco.
Osobami trudnymi dla otoczenia, ale niewątpliwie utalentowanymi okazują się opisywani przez autorkę poeci: utracjusze Apollinaire i Baudelaire, zazdrosny Rilke czy spędzająca większość życia we własnym pokoju Emily Dickinson. Jednakże „Boscy i nieznośni” nie informują czytelnika o żadnych szczegółach z życia tych postaci, jakich nie można by zaczerpnąć z innych źródeł. Anna Janko pisze zaś o swoich bohaterach z emfazą i naiwnie, ulegając mitowi poety przeklętego: „Wielu potępiało drogę życiową autora »Kwiatów zła «, ale czy słusznie, gdy za cenę wariackiej biografii powołana została poezja »nieustępliwa jak marmur i dojmująca jak mgła angielska «? (…) Jest więcej, niż pewne, że gdyby ów los nie był tak dramatyczny, muzy nie podpowiedziałyby mu tego, co podpowiedziały” (s. 247).
Mimo że książka stanowi zbiór dobranych wedle subiektywnego klucza biografii, nie raz brakuje w niej indywidualnego tonu. Czytelnik nie dowiaduje się, w jaki sposób Lou Andreas-Salome czy Pola Negri wpłynęły na autorkę, czym ją zafascynowały, poza niewątpliwym talentem i sukcesami.
W „Boskich i nieznośnych” znajdują się jednak na szczęście partie przynajmniej częściowo przesiąknięte osobowością i doświadczeniami Anny Janko. Znajdują się one zwłaszcza w rozdziałach mówiących o pisarzach, których miała ona okazję poznać, zaprzyjaźnić z nimi, a dzięki temu powiedzieć o nich czytelnikowi coś nowego. Autorka wspomina na przykład, że gdy przygotowując do druku zbiór poezji księdza Jana Twardowskiego, zaproponowała tytuł „Wiersze potrzebne”, „ksiądz Jan zareagował wówczas jak obcy człowiek, jak duchowny celebryta na opak… Zadzwonił do mnie (czego dotąd nie robił, zawsze to ja dzwoniłam) i… zjechał mnie jak burą sukę! Że jak śmiem coś takiego proponować, że w tym jest pycha, która nie przystoi kapłanowi, że będzie miał przeze mnie poważne kłopoty w kurii. Oniemiałam. ON krzyczy? Miałam wrażenie, że cała ta jego dotychczasowa skromność, pieczołowicie utrwalana, przeskoczyła konia i spadła po drugiej stronie. Bo to przecież z mojej strony tylko propozycja i nic się jeszcze nie stało” (s. 161).
Autorka „Boskich i nieznośnych” opisuje również w piękny, silnie subiektywizowany sposób Annę Kamieńską oraz jej dom: „Lalki Anny Kamieńskiej ukryte na dnie szafy. Tajemnica, do której zostałam dopuszczona, bo byłam wtedy jeszcze wystarczająco dziecinna. Lalki piękne, pożądane, takie jakich sama nigdy nie miałam. Czy to nie jest niesprawiedliwe, żeby dorośli mieli prawo do lalek, które przecież należą się dzieciom? I żeby zamykali te istotki w szafie, gdy tymczasem tyle dziewczynek o nich marzy i mogłoby się nimi zaopiekować? Po co cioci Annie lalki, gdy ma swoje własne, żywe dzieci i ani w dom, ani w świat nie musi się bawić, bo już od dawna wszystko jej wolno robić naprawdę? Takie myśli krążyły wtenczas w mojej piętnastoletniej głowie” (s. 147). Oceniona celująco przez Marię Janion praca magisterska Anny Janko, poświęcona wierszom Anny Kamieńskiej, nie zyskała jej uznania, co zraniło autorkę.
„Boscy i nieznośni” okazują się pozycją nie tak interesującą oraz zaskakującą, jakby można ją ocenić po tytule czy posłowiu. Czyta się jednak przyjemnie, czasami dowiadując się z niej czegoś nowego o znanych artystach, kiedy indziej zaś przypominając sobie powszechnie znane fakty z ich życia. Jest to znakomita lektura podróżna czy wakacyjna. Konstrukcja książki, podzielonej na dwadzieścia jeden krótkich rozdziałów o różnych postaciach sprawia zaś, że można aplikować sobie zawartą w niej treść małymi dawkami, w dowolnych odstępach czasowych.
Tym, co łączy bohaterów „Boskich i nieznośnych”, ma być jednak nie tylko wpływ na autorkę, ale również mieszanina wielkiego talentu z trudnym charakterem. W rzeczywistości jednak niektóre biografie, które wyszły spod pióra Anny Janko, okazują się hagiografiami. Zwłaszcza Mia Farrow oraz Danuta Szaflarska zostały przedstawione jako postacie kryształowe i raczej skrzywdzone przez partnerów, zazdrosnych o karierę czy o dzieci, aniżeli krzywdzące kogokolwiek. Pierwszą z nich Anna Janko określa jako „zdominowaną przez instynkt niesienia pomocy innym” (s. 209), zaś o drugiej pisze: „Po jednym dniu spędzonym z Danutą Szaflarską żegnałam się z nią absolutnie zauroczona; miałam ochotę pocałować ją w rękę. I zrobiłam to” (s. 195).
Prawdziwie boscy, nieznośni oraz nietuzinkowi okazują się tylko niektórzy bohaterowie książki, zwłaszcza Maria Janion, Dustin Hoffman oraz Hanna Krall. Pierwsza z bohaterek, promotorka pracy magisterskiej Anny Janko, „była jakby dobro-zła. Inwestowała w swoich studentów, szukała twórczych osobowości, krnąbrnych duchów, pokładała w nich nadzieję, szczodrze dawała siebie i sama też żywiła się kiełkami ich myśli, ich młodzieńczą energią. Czuliśmy ta wampiryczną wymianę. Potrafiła przekonać młodego człowieka, że wiele może, że wiele jest wart (…), ale gdy ją zawiódł, zmęczył, zbrzydził w końcu głupotą, nieraz traciła serce” (s. 224), „nie chciała przyjąć do wiadomości, że istnieją sprawy lub okoliczności uniemożliwiające przygotowanie się do zajęć” (s. 225). Kiedy jednak w czasach Stanu Wojennego i kolejek jedna ze studentek przyszła na seminarium Marii Janion spóźniona, z naręczem „wystanych” parówek, pani profesor, zamiast ją zrugać, jak się dziewczyna spodziewała, zapytała, czy podzieli się z nią zdobyczą.
Autorka „Boskich i nieznośnych” przytacza również wiele zabawnych anegdot o Dustinie Hoffmanie, który gotując obiad, doznał ciężkich poparzeń, zaś trenując rolę kobiety do „Tootsie”, udał się w żeńskim przebraniu na wywiadówkę córki, o co ta strasznie się rozzłościła. Anna Janko niezwykle barwnie portretuje Hannę Krall, która na pytanie: „Gdyby przyszła do pani Hanna Krall, czy udzieliłaby jej pani wywiadu?” (s. 263), odpowiada przecząco.
Osobami trudnymi dla otoczenia, ale niewątpliwie utalentowanymi okazują się opisywani przez autorkę poeci: utracjusze Apollinaire i Baudelaire, zazdrosny Rilke czy spędzająca większość życia we własnym pokoju Emily Dickinson. Jednakże „Boscy i nieznośni” nie informują czytelnika o żadnych szczegółach z życia tych postaci, jakich nie można by zaczerpnąć z innych źródeł. Anna Janko pisze zaś o swoich bohaterach z emfazą i naiwnie, ulegając mitowi poety przeklętego: „Wielu potępiało drogę życiową autora »Kwiatów zła «, ale czy słusznie, gdy za cenę wariackiej biografii powołana została poezja »nieustępliwa jak marmur i dojmująca jak mgła angielska «? (…) Jest więcej, niż pewne, że gdyby ów los nie był tak dramatyczny, muzy nie podpowiedziałyby mu tego, co podpowiedziały” (s. 247).
Mimo że książka stanowi zbiór dobranych wedle subiektywnego klucza biografii, nie raz brakuje w niej indywidualnego tonu. Czytelnik nie dowiaduje się, w jaki sposób Lou Andreas-Salome czy Pola Negri wpłynęły na autorkę, czym ją zafascynowały, poza niewątpliwym talentem i sukcesami.
W „Boskich i nieznośnych” znajdują się jednak na szczęście partie przynajmniej częściowo przesiąknięte osobowością i doświadczeniami Anny Janko. Znajdują się one zwłaszcza w rozdziałach mówiących o pisarzach, których miała ona okazję poznać, zaprzyjaźnić z nimi, a dzięki temu powiedzieć o nich czytelnikowi coś nowego. Autorka wspomina na przykład, że gdy przygotowując do druku zbiór poezji księdza Jana Twardowskiego, zaproponowała tytuł „Wiersze potrzebne”, „ksiądz Jan zareagował wówczas jak obcy człowiek, jak duchowny celebryta na opak… Zadzwonił do mnie (czego dotąd nie robił, zawsze to ja dzwoniłam) i… zjechał mnie jak burą sukę! Że jak śmiem coś takiego proponować, że w tym jest pycha, która nie przystoi kapłanowi, że będzie miał przeze mnie poważne kłopoty w kurii. Oniemiałam. ON krzyczy? Miałam wrażenie, że cała ta jego dotychczasowa skromność, pieczołowicie utrwalana, przeskoczyła konia i spadła po drugiej stronie. Bo to przecież z mojej strony tylko propozycja i nic się jeszcze nie stało” (s. 161).
Autorka „Boskich i nieznośnych” opisuje również w piękny, silnie subiektywizowany sposób Annę Kamieńską oraz jej dom: „Lalki Anny Kamieńskiej ukryte na dnie szafy. Tajemnica, do której zostałam dopuszczona, bo byłam wtedy jeszcze wystarczająco dziecinna. Lalki piękne, pożądane, takie jakich sama nigdy nie miałam. Czy to nie jest niesprawiedliwe, żeby dorośli mieli prawo do lalek, które przecież należą się dzieciom? I żeby zamykali te istotki w szafie, gdy tymczasem tyle dziewczynek o nich marzy i mogłoby się nimi zaopiekować? Po co cioci Annie lalki, gdy ma swoje własne, żywe dzieci i ani w dom, ani w świat nie musi się bawić, bo już od dawna wszystko jej wolno robić naprawdę? Takie myśli krążyły wtenczas w mojej piętnastoletniej głowie” (s. 147). Oceniona celująco przez Marię Janion praca magisterska Anny Janko, poświęcona wierszom Anny Kamieńskiej, nie zyskała jej uznania, co zraniło autorkę.
„Boscy i nieznośni” okazują się pozycją nie tak interesującą oraz zaskakującą, jakby można ją ocenić po tytule czy posłowiu. Czyta się jednak przyjemnie, czasami dowiadując się z niej czegoś nowego o znanych artystach, kiedy indziej zaś przypominając sobie powszechnie znane fakty z ich życia. Jest to znakomita lektura podróżna czy wakacyjna. Konstrukcja książki, podzielonej na dwadzieścia jeden krótkich rozdziałów o różnych postaciach sprawia zaś, że można aplikować sobie zawartą w niej treść małymi dawkami, w dowolnych odstępach czasowych.
Anna Janko: „Boscy i nieznośni”. Wydawnictwo Zwierciadło. Warszawa 2012.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |