
WIELKA PRZYGODA W WIELKIM ŚNIEGU
A
A
A
Idąc do kina na film o Sybirakach, finansowany ze środków Instytutu Pamięci Narodowej, obawiałam się, że zobaczę niestrawne, martyrologiczne dzieło, opiewające bohaterskie, lecz jednocześnie papierowe postacie Polaków wygłaszające wzniosłe przemowy o Bogu, honorze i ojczyźnie. Tymczasem Janusz Zaorski starał się ukazać zwyczajnych ludzi, którzy wywiezieni do tajgi myślą przede wszystkim o przetrwaniu własnym i swoich bliskich, a dopiero później o patriotyzmie. Niestety, potencjał „Syberiady polskiej” został poniekąd zmarnowany, gdyż często realizm, jakiego widz słusznie spodziewa się po filmie historycznym, ustępuje miejsca konwencji typowo przygodowej. Mimo ograniczenia patosu, reżyserowi nie udało się też uniknąć zbyt wyraźnego podziału na postacie pozytywne i negatywne.
Głównymi bohaterami filmu są nastoletni Staś Dolina (Paweł Krucz), dla którego wojna i wywózka do obozu pracy to niespodziewana lekcja życia, oraz jego ojciec, Jan (Adam Woronowicz), przed wojną zamożny gospodarz i stolarz. Jan jest przez twórców kreowany na prawdziwego herosa, który ze względu na niezwykłą siłę charakteru, opanowanie i sprawiedliwość staje się przywódcą przesiedleńców. Rola demona przypada natomiast w udziale komendantowi obozu pracy na Syberii, Sawinowi (Andrey Zhurba), nienawidzącemu Polaków, odkąd jego ojca zabito w wojnie polsko-bolszewickiej. Sawin wykorzystuje zajmowane stanowisko, aby maksymalnie pognębić znienawidzoną nację, szczególnie zaś rodzinę Dolinów. Jego niecne plany nigdy nie zostają jednak w pełni zrealizowane, gdyż na drodze stają mu niezwykły hart ducha Jana, spryt Stasia, a często również przypadek. Widać to szczególnie w scenie, w której Jan, skazany za niewyrobienie normy, siedzi już na saniach mających go wywieźć do łagru, gdzie panują cięższe warunki życia niż w zwyczajnym obozie pracy, i oto nagle przybywa, niczym deus ex machina, posłaniec z wiadomością o amnestii i formowaniu Wojska Polskiego na terenie ZSRR.
Twórcy „Syberiady” starają się skonstruować realistyczny obraz radzieckiego obozu, ukazując mroźny klimat, ciężką pracę przy wycince drzew, beznadziejne warunki mieszkaniowe, skąpe i mało urozmaicone pożywienie, choroby oraz śmierć, jednak nie zawsze zamiar ten udaje się zrealizować, głównie ze względu na niedostatki charakteryzacji. Wywiezieni do łagru za uczenie dzieci patriotycznych wierszyków nauczyciel Korniłowicz (Jan Peszek) i pomagająca mu Żydówka Cynia (Agnieszka Więdłocha) wracają co prawda bezzębni, owrzodzeni, pokryci siniakami i bliznami, a matka Stasia, Antonina (Urszula Grabowska) umiera w obozie na tyfus, obok niej zaś padają jak muchy inni anonimowi przesiedleńcy. Pozostałym głównym bohaterom nie zdarza się jednak nawet katar czy wynikłe z braku witamin problemy z cerą, nie mówiąc już o utracie masy ciała, szkorbucie, kurzej ślepocie. Ciężka praca nie brudzi Sybirakom rąk i paznokci, stosunkowo słabo odbija się też na ich ubiorze. Dzieci w obozie nie wyrastają z ubrań, ba, one wcale nie rosną. Przez całe sześć lat wojny Tadzio Dolina (Marcin Walewski) pozostaje rumianym dziesięciolatkiem, a jego brat Staś nieodmiennie liczy około piętnastu wiosen i nie dorasta na tyle, aby Armia Radziecka zechciała go zmobilizować.
Staś nie zmienia się nie tylko fizycznie, ale również psychicznie, przez co dzieło Janusza Zaorskiego niestety trudno uznać za obraz inicjacyjny, ukazujący dorastanie młodzieńca w szczególnie trudnych warunkach. Wprawdzie chłopiec uczy się sprytu, pozwalającego zdobyć dodatkowe pożywienie czy przechytrzyć samego Sawina, jednak nie zdradza żadnej refleksji w związku z pierwszymi podbojami miłosnymi. Nie widzimy rozterek bohatera, gdy zakochana w nim, zdawałoby się, ze wzajemnością Cynia bierze na siebie całą ich wspólną winę za pomaganie Korniłowiczowi. Chłopiec nie przeżywa też dylematów moralnych, kiedy po wywiezieniu dziewczyny do łagru nawiązuje miłosną relację z rosyjską pielęgniarką Lubką (Valeria Gouliaeva), która troskliwie pielęgnowała jego matkę w czasie choroby. Nie widzimy też zawstydzenia bohatera po powrocie Cynii, wyniszczonej fizycznie oraz psychicznie. Również powojenne rozstanie z Lubką, spowodowane repatriacją, zdaje się dotykać wyłącznie ją samą, a nie Stasia. Trudne doświadczenia nie pozostawiają w psychice chłopca żadnego śladu, a on sam sprawia wrażenie niezdolnego kochać kogokolwiek poza rodzicami i bratem. To, co czuje do obu swoich partnerek, wygląda wyłącznie na wdzięczność, lecz stan ów nie zostaje poddany żadnej refleksji.
O ile na przykładzie Stasia trudno mówić o jakiejkolwiek ewolucji postaci, o tyle widz może zaobserwować niezwykle interesującą przemianę Ireny (Sonia Bohosiewicz), samotnej matki trojga dzieci. Niestety nie dowiadujemy się, z czego bohaterka żyła przed wojną ani czy straciła męża w kampanii wrześniowej czy też wcześniej. Na Syberii zakochuje się w niej radziecki żołnierz Barabanow (Igor Gniezdilov), co ona, na początku onieśmielona i zawstydzona, szybko uczy się wykorzystywać, stając się namiętną, ale też wymagającą kochanką. Najpierw prosi o zatrudnienie w kuchni, lżejsze od pracy przy wycince drzew oraz zapewniające stały dostęp do żywności, później o zeszyty i ołówki dla uczących się czytać i pisać dzieci. Bohaterka nie unosi się honorem Polki i katoliczki, nie odmawia ciała Barabanowi, wychodząc z założenia, że „dupa jej pęknie, ale jej dzieci z głodu nie zdechną”. Postawa Ireny pokazuje kobiecy wymiar heroizmu w czasie wojny oraz głodu i zbliża ją do tytułowej bohaterki „Joanny”, która – aby ocalić życie ukrywanej przez siebie małej Żydówki – oddała się gestapowcowi, za co AK wydało na nią wyrok pobicia i ogolenia głowy. Ostracyzm, jaki spotyka bohaterkę „Syberiady” ze strony rodaków, okazuje się znacznie łagodniejszy, gdyż ogranicza się do wyzwisk rzucanych przez jedną kobietę. Pozostali Polacy, w tym rodzina Dolinów, nie odmawia Irenie przyjaźni i szacunku, również dlatego, że obdarzona dobrym sercem kobieta dzieli się żywnością nie tylko z własnymi dziećmi, ale też z chorą Antoniną, a ponadto zdobywa pomoce szkolne dla wszystkich małych Polaków. Irena przechodzi zresztą kolejną przemianę, zrywając z Barabanowem, kiedy ten odkrywa patriotyczną działalność Korniłowicza i doprowadza do jego skazania na łagier. Kiedy zaś bohaterka po raz kolejny musi użyć ciała, aby ocalić Stasia, mszcząc się za swoje upokorzenie, podstępnie zabija kochanka w trakcie stosunku i pozoruje jego samobójstwo.
O ile sama ewolucja postawy Ireny jest bardzo wiarygodna, o tyle szczegóły jej ukazania okazują się mało realistyczne. Trudno uwierzyć, by tuż po miłosnych igraszkach kobieta mogła wyjść półnaga na syberyjski mróz oraz by karmione przez nią chlebem w trakcie snu potomstwo się nie dławiło. Mało prawdopodobny wydaje się również wątek Korniłowicza, który uczy dzieci antyradzieckich wierszyków bez chociażby śladów konspiracji, te zaś recytują je beztrosko przed Barabanowem i Sawinem, jakby były zupełnie niezdolne zrozumieć realiów obozowego życia i jakby rodzice im nie wyjaśnili, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem.
Równie ciekawą co w przypadku Ireny ewolucję postaci można zaobserwować na przykładzie Sylwii Korniłowiczówny (Natalia Rybicka), która od niechęci do ukraińskiego brygadzisty Paszki (Dmitry Sova) przechodzi do miłości i popełnia mezalians, zakładając z nim rodzinę, zaś po śmierci ukochanego i końcu wojny walczy z władzami radzieckimi o możliwość powrotu wraz z synkiem do Polski.
Jedną z najbardziej poruszających scen obrazu Janusza Zaorskiego, pozwalających zrozumieć cierpienie i uprzedmiotowienia przesiedleńców, okazuje się moment, w którym po przyjeździe do obozu pracy zostają oni wszyscy zagnani do łaźni. W scenie tej można zaobserwować ogromną różnorodność postaw. Niektórzy Polacy szybko odrzucają wstyd i po prostu się myją, inni płaczą z upokorzenia, jak Cynia, będąca zresztą najbardziej dramatyczną postacią „Syberiady”. Jedna z kobiet zaś w ogóle nie myśli o własnej nagości, ale o zmarłym dziecku.
Niestety, film nie obfituje w podobne sceny, ukazujące problemy Polaków z przyzwyczajeniem się do utraty intymności w surowych warunkach tajgi. Podróż w bydlęcych wagonach, w brudzie i ścisku pojawia się na ekranie zaledwie przez kilka sekund. Nie dowiadujemy się też, jak układało się życie wielu rodzin mieszkających w jednym baraku, jak rozwiązano problem wydalania, mycia się, przebierania ani gdzie bohaterowie uprawiali seks. Sybiracy nigdy nie wchodzą ze sobą nawzajem w konflikty, o które bardzo łatwo, gdy żyje się w tak ciasnej przestrzeni. Poza jedyną sceną kłótni Ireny z ubliżającą jej kobietą, mieszkańcy obozu pracy zachowują pełną zgodę i solidarność. Również ludność rosyjska i ukraińska, mimo trudnych warunków życia oraz antypolskiej propagandy, okazuje przesiedleńcom wiele ciepła i jest w stanie pomagać im nawet z narażeniem własnego życia. Widać to zwłaszcza na przykładzie lekarza, ojca Lubki (Aleksander Kryshanovskiy), który wystawia dziecku Sylwii fałszywe świadectwo zgonu, pozwalające potajemnie wywieźć żywego chłopca do Polski. Tak pozytywne ukazanie niemal wszystkich bohaterów filmu sprawia, że komendant Sawin oraz inni przedstawiciele władzy radzieckiej wydają się tym bardziej demoniczni.
Film Janusza Zaorskiego w sposób niestety nie zawsze zgodny z wymogami realizmu i prawdopodobieństwa stara się przedstawić codzienne życie Polaków wywiezionych na Sybir. Prezentuje różnorodne postawy i problemy, pokazując, że odwaga nie polega jedynie na umieraniu na polu chwały, ale również na rezygnacji z własnej godności dla dobra innych, na umiejętności oszukiwania i wykazania się sprytem. Dużym atutem dzieła okazują się także doskonałe zdjęcia Andrzeja Wolfa, ukazujące piękno i grozę surowej przyrody tajgi. „Syberiada” jest obrazem nieprzesadnie martyrologicznym, pozwalającym się utożsamić jeżeli nie z bohaterami, to chociaż z bohaterkami i nie tylko je podziwiać, ale też im współczuć. Na tle pozostałych najnowszych polskich filmów, dokonujących rozrachunku z czasami II wojny światowej i PRL-u, dzieło Zaorskiego prezentuje się zapewne mniej tendencyjnie od „Katynia”, ale nie tak interesująco, jak wspomniana już „Joanna” czy „Róża”, „Obława” bądź „W ciemności”.
Głównymi bohaterami filmu są nastoletni Staś Dolina (Paweł Krucz), dla którego wojna i wywózka do obozu pracy to niespodziewana lekcja życia, oraz jego ojciec, Jan (Adam Woronowicz), przed wojną zamożny gospodarz i stolarz. Jan jest przez twórców kreowany na prawdziwego herosa, który ze względu na niezwykłą siłę charakteru, opanowanie i sprawiedliwość staje się przywódcą przesiedleńców. Rola demona przypada natomiast w udziale komendantowi obozu pracy na Syberii, Sawinowi (Andrey Zhurba), nienawidzącemu Polaków, odkąd jego ojca zabito w wojnie polsko-bolszewickiej. Sawin wykorzystuje zajmowane stanowisko, aby maksymalnie pognębić znienawidzoną nację, szczególnie zaś rodzinę Dolinów. Jego niecne plany nigdy nie zostają jednak w pełni zrealizowane, gdyż na drodze stają mu niezwykły hart ducha Jana, spryt Stasia, a często również przypadek. Widać to szczególnie w scenie, w której Jan, skazany za niewyrobienie normy, siedzi już na saniach mających go wywieźć do łagru, gdzie panują cięższe warunki życia niż w zwyczajnym obozie pracy, i oto nagle przybywa, niczym deus ex machina, posłaniec z wiadomością o amnestii i formowaniu Wojska Polskiego na terenie ZSRR.
Twórcy „Syberiady” starają się skonstruować realistyczny obraz radzieckiego obozu, ukazując mroźny klimat, ciężką pracę przy wycince drzew, beznadziejne warunki mieszkaniowe, skąpe i mało urozmaicone pożywienie, choroby oraz śmierć, jednak nie zawsze zamiar ten udaje się zrealizować, głównie ze względu na niedostatki charakteryzacji. Wywiezieni do łagru za uczenie dzieci patriotycznych wierszyków nauczyciel Korniłowicz (Jan Peszek) i pomagająca mu Żydówka Cynia (Agnieszka Więdłocha) wracają co prawda bezzębni, owrzodzeni, pokryci siniakami i bliznami, a matka Stasia, Antonina (Urszula Grabowska) umiera w obozie na tyfus, obok niej zaś padają jak muchy inni anonimowi przesiedleńcy. Pozostałym głównym bohaterom nie zdarza się jednak nawet katar czy wynikłe z braku witamin problemy z cerą, nie mówiąc już o utracie masy ciała, szkorbucie, kurzej ślepocie. Ciężka praca nie brudzi Sybirakom rąk i paznokci, stosunkowo słabo odbija się też na ich ubiorze. Dzieci w obozie nie wyrastają z ubrań, ba, one wcale nie rosną. Przez całe sześć lat wojny Tadzio Dolina (Marcin Walewski) pozostaje rumianym dziesięciolatkiem, a jego brat Staś nieodmiennie liczy około piętnastu wiosen i nie dorasta na tyle, aby Armia Radziecka zechciała go zmobilizować.
Staś nie zmienia się nie tylko fizycznie, ale również psychicznie, przez co dzieło Janusza Zaorskiego niestety trudno uznać za obraz inicjacyjny, ukazujący dorastanie młodzieńca w szczególnie trudnych warunkach. Wprawdzie chłopiec uczy się sprytu, pozwalającego zdobyć dodatkowe pożywienie czy przechytrzyć samego Sawina, jednak nie zdradza żadnej refleksji w związku z pierwszymi podbojami miłosnymi. Nie widzimy rozterek bohatera, gdy zakochana w nim, zdawałoby się, ze wzajemnością Cynia bierze na siebie całą ich wspólną winę za pomaganie Korniłowiczowi. Chłopiec nie przeżywa też dylematów moralnych, kiedy po wywiezieniu dziewczyny do łagru nawiązuje miłosną relację z rosyjską pielęgniarką Lubką (Valeria Gouliaeva), która troskliwie pielęgnowała jego matkę w czasie choroby. Nie widzimy też zawstydzenia bohatera po powrocie Cynii, wyniszczonej fizycznie oraz psychicznie. Również powojenne rozstanie z Lubką, spowodowane repatriacją, zdaje się dotykać wyłącznie ją samą, a nie Stasia. Trudne doświadczenia nie pozostawiają w psychice chłopca żadnego śladu, a on sam sprawia wrażenie niezdolnego kochać kogokolwiek poza rodzicami i bratem. To, co czuje do obu swoich partnerek, wygląda wyłącznie na wdzięczność, lecz stan ów nie zostaje poddany żadnej refleksji.
O ile na przykładzie Stasia trudno mówić o jakiejkolwiek ewolucji postaci, o tyle widz może zaobserwować niezwykle interesującą przemianę Ireny (Sonia Bohosiewicz), samotnej matki trojga dzieci. Niestety nie dowiadujemy się, z czego bohaterka żyła przed wojną ani czy straciła męża w kampanii wrześniowej czy też wcześniej. Na Syberii zakochuje się w niej radziecki żołnierz Barabanow (Igor Gniezdilov), co ona, na początku onieśmielona i zawstydzona, szybko uczy się wykorzystywać, stając się namiętną, ale też wymagającą kochanką. Najpierw prosi o zatrudnienie w kuchni, lżejsze od pracy przy wycince drzew oraz zapewniające stały dostęp do żywności, później o zeszyty i ołówki dla uczących się czytać i pisać dzieci. Bohaterka nie unosi się honorem Polki i katoliczki, nie odmawia ciała Barabanowi, wychodząc z założenia, że „dupa jej pęknie, ale jej dzieci z głodu nie zdechną”. Postawa Ireny pokazuje kobiecy wymiar heroizmu w czasie wojny oraz głodu i zbliża ją do tytułowej bohaterki „Joanny”, która – aby ocalić życie ukrywanej przez siebie małej Żydówki – oddała się gestapowcowi, za co AK wydało na nią wyrok pobicia i ogolenia głowy. Ostracyzm, jaki spotyka bohaterkę „Syberiady” ze strony rodaków, okazuje się znacznie łagodniejszy, gdyż ogranicza się do wyzwisk rzucanych przez jedną kobietę. Pozostali Polacy, w tym rodzina Dolinów, nie odmawia Irenie przyjaźni i szacunku, również dlatego, że obdarzona dobrym sercem kobieta dzieli się żywnością nie tylko z własnymi dziećmi, ale też z chorą Antoniną, a ponadto zdobywa pomoce szkolne dla wszystkich małych Polaków. Irena przechodzi zresztą kolejną przemianę, zrywając z Barabanowem, kiedy ten odkrywa patriotyczną działalność Korniłowicza i doprowadza do jego skazania na łagier. Kiedy zaś bohaterka po raz kolejny musi użyć ciała, aby ocalić Stasia, mszcząc się za swoje upokorzenie, podstępnie zabija kochanka w trakcie stosunku i pozoruje jego samobójstwo.
O ile sama ewolucja postawy Ireny jest bardzo wiarygodna, o tyle szczegóły jej ukazania okazują się mało realistyczne. Trudno uwierzyć, by tuż po miłosnych igraszkach kobieta mogła wyjść półnaga na syberyjski mróz oraz by karmione przez nią chlebem w trakcie snu potomstwo się nie dławiło. Mało prawdopodobny wydaje się również wątek Korniłowicza, który uczy dzieci antyradzieckich wierszyków bez chociażby śladów konspiracji, te zaś recytują je beztrosko przed Barabanowem i Sawinem, jakby były zupełnie niezdolne zrozumieć realiów obozowego życia i jakby rodzice im nie wyjaśnili, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem.
Równie ciekawą co w przypadku Ireny ewolucję postaci można zaobserwować na przykładzie Sylwii Korniłowiczówny (Natalia Rybicka), która od niechęci do ukraińskiego brygadzisty Paszki (Dmitry Sova) przechodzi do miłości i popełnia mezalians, zakładając z nim rodzinę, zaś po śmierci ukochanego i końcu wojny walczy z władzami radzieckimi o możliwość powrotu wraz z synkiem do Polski.
Jedną z najbardziej poruszających scen obrazu Janusza Zaorskiego, pozwalających zrozumieć cierpienie i uprzedmiotowienia przesiedleńców, okazuje się moment, w którym po przyjeździe do obozu pracy zostają oni wszyscy zagnani do łaźni. W scenie tej można zaobserwować ogromną różnorodność postaw. Niektórzy Polacy szybko odrzucają wstyd i po prostu się myją, inni płaczą z upokorzenia, jak Cynia, będąca zresztą najbardziej dramatyczną postacią „Syberiady”. Jedna z kobiet zaś w ogóle nie myśli o własnej nagości, ale o zmarłym dziecku.
Niestety, film nie obfituje w podobne sceny, ukazujące problemy Polaków z przyzwyczajeniem się do utraty intymności w surowych warunkach tajgi. Podróż w bydlęcych wagonach, w brudzie i ścisku pojawia się na ekranie zaledwie przez kilka sekund. Nie dowiadujemy się też, jak układało się życie wielu rodzin mieszkających w jednym baraku, jak rozwiązano problem wydalania, mycia się, przebierania ani gdzie bohaterowie uprawiali seks. Sybiracy nigdy nie wchodzą ze sobą nawzajem w konflikty, o które bardzo łatwo, gdy żyje się w tak ciasnej przestrzeni. Poza jedyną sceną kłótni Ireny z ubliżającą jej kobietą, mieszkańcy obozu pracy zachowują pełną zgodę i solidarność. Również ludność rosyjska i ukraińska, mimo trudnych warunków życia oraz antypolskiej propagandy, okazuje przesiedleńcom wiele ciepła i jest w stanie pomagać im nawet z narażeniem własnego życia. Widać to zwłaszcza na przykładzie lekarza, ojca Lubki (Aleksander Kryshanovskiy), który wystawia dziecku Sylwii fałszywe świadectwo zgonu, pozwalające potajemnie wywieźć żywego chłopca do Polski. Tak pozytywne ukazanie niemal wszystkich bohaterów filmu sprawia, że komendant Sawin oraz inni przedstawiciele władzy radzieckiej wydają się tym bardziej demoniczni.
Film Janusza Zaorskiego w sposób niestety nie zawsze zgodny z wymogami realizmu i prawdopodobieństwa stara się przedstawić codzienne życie Polaków wywiezionych na Sybir. Prezentuje różnorodne postawy i problemy, pokazując, że odwaga nie polega jedynie na umieraniu na polu chwały, ale również na rezygnacji z własnej godności dla dobra innych, na umiejętności oszukiwania i wykazania się sprytem. Dużym atutem dzieła okazują się także doskonałe zdjęcia Andrzeja Wolfa, ukazujące piękno i grozę surowej przyrody tajgi. „Syberiada” jest obrazem nieprzesadnie martyrologicznym, pozwalającym się utożsamić jeżeli nie z bohaterami, to chociaż z bohaterkami i nie tylko je podziwiać, ale też im współczuć. Na tle pozostałych najnowszych polskich filmów, dokonujących rozrachunku z czasami II wojny światowej i PRL-u, dzieło Zaorskiego prezentuje się zapewne mniej tendencyjnie od „Katynia”, ale nie tak interesująco, jak wspomniana już „Joanna” czy „Róża”, „Obława” bądź „W ciemności”.
„Syberiada polska”. Reżyseria: Janusz Zaorski. Scenariusz: Michał Komar, Maciej Dutkiewicz. Zdjęcia: Andrzej Wolf. Obsada: Paweł Krucz, Adam Woronowicz, Sonia Bohosiewicz, Agnieszka Więdłocha, Natalia Rybicka, Jan Peszek, Marcin Walewski i in. Gatunek: dramat historyczny. Produkcja: Polska 2013, 125 min.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |