POEZJA NA NOCNĄ MELANCHOLIĘ
A
A
A
Cienka książeczka Agnieszki Wolny-Hamkało z łatwością zmieści się w większej kieszeni czy w mniejszej torbie. Podzielona na dwadzieścia cztery, niezależne części, poświęcone wierszom współczesnych poetów, idealnie nadaje się do poznawania „po kawałku”, w autobusie lub pociągu, na spacerze, w wannie albo przed snem – zawsze wtedy, gdy mamy chwilę, aby przeczytać kilka stron i zastanowić się nad nimi, dać się porwać ich zmysłowemu nastrojowi, odpłynąć. Publikacja pochłaniana jednym tchem natomiast traci urok i moc oddziaływania.
„Inicjał z offu” mówi o literaturze, lecz nie jest pracą o charakterze naukowym czy krytycznym, nie dowodzi, „co autor miał na myśli”, pisząc utwór, ani co miała na myśli otaczająca go kultura, każąc mu ów utwór napisać. Agnieszka Wolny-Hamkało wprawdzie posługuje się czasami elementami analizy i interpretacji, na przykład przywołując wiersz Urszuli Kozioł „...powiedz mi o twojej nocy”, próbuje dociec: „Dlaczego autorka setek wierszy, znawczyni warsztatu, poetka, która przeczytała kilometry cudzych tekstów i narzędzia ma znakomite – dlaczego zdecydowała się na wiersz tak prosty, oparty na jednej metaforze, na jednej prośbie – nieefektowny, niskobudżetowy? Żeby pokazać bezradność i smutek? Ten wiersz nie chce uwodzić czytelnika. Nie ma w nim zwodów, fajerwerków, zmysłowych atrakcji. Poetka trzyma go nisko, przy ziemi. Mówi szeptem” (s. 42-43). Jednak znacznie częściej autorka „Inicjału z offu”, zamiast dokonywać „rozbioru” dzieła literackiego, zastosowanych środków artystycznych i konwencji, daje się ponosić wyobraźni, uzupełnia ukazany w wierszu obraz czy historię o kolejne elementy, dopisuje prequele i sequele. Rezygnuje z postawy badaczki, odpowiedzialnej wobec tekstu i twórcy, na rzecz postawy nieobciążonej profesjonalnym odbiorem czytelniczki i poetki dokonującej twórczej zdrady.
Przyjętą wobec poezji postawę Agnieszka Wolny-Hamkało tłumaczy w pierwszych słowach książki: „Mówią o niej niestworzone rzeczy: że ją torturowano w szkole, że komuś spaskudziła wieczór, że należy jej unikać, bo zaraża, usypia. To plotki. Ale można dla niej zwariować, można się dla niej zapomnieć. I pójść z nią w ciemno na wskroś. Współczesna poezja – mówi twoim językiem. Naprawdę. Wiersz to nie jest równanie do rozwiązania, albo inaczej: to równanie z nieskończoną liczbą rozwiązań. Może się zmienić w jednej chwili: ten sam wiersz może stać się wezwaniem do rewolucji, wyznaniem miłosnym, trenem ku pamięci. W tej pozbawionej reguł grze wszystko zależy od ciebie. Poezja to nie jest żylasta hydra z metafor, zimna kochanka w mejkapie ze słów. To kurtyzana twojej wyobraźni, mikrofalowa kuchenka twoich własnych wspomnień, suflerka skojarzeń – które masz tylko ty. Masz ją w środeczku non stop. Czy się doważysz włączyć ją czasem?” (s. 5)
Poprzez apostrofę do odbiorcy autorka próbuje go zachęcić, aby razem z nią podjął pozbawioną sztywnych reguł zabawę – raczej wierszami, niż z wierszami. Zabawę w przepisywanie utworów swoimi słowami, w zastanawianie się, co było wcześniej i później, w przypominanie, że zdarzyło nam się kiedyś coś podobnego, jak bohaterom lirycznym, w luźne skojarzenia. Podobna zabawa rozwija wrażliwość i wyobraźnię, co może zaprowadzić do samodzielnego pisania tekstów literackich, do stania się nie tylko ich biernym odbiorcą, ale też aktywnym twórcą.
Biorąc pod uwagę przyjętą w „Inicjale z offu” strategię, trudno się dziwić, że na przykład opowieść o tekście „Koniki” Justyny Bargielskiej, „psim wierszu o ludzkim i psim śnieniu” (s. 50), zostaje przyćmiona przez historię o penisie prywatnego czworonoga autorki: „No ile można wystawiać. Wszystkie zdjęcia rodzinne trzeba było fotoszopować. Na pierwszym planie pies i jego błyszczące narzędzie, czerwone, radosne, najwyraźniej zmutowane, żeby nas wszystkich wkurwiać” (s. 50).
W zasadzie nad prawie całą książką Agnieszki Wolny-Hamkało dominuje fallus. Autorka personifikuje poezję w uległą, kuszącą niewolnicę, podczas gdy jej twórca, a także czytelnik, przyjmujący rolę raczej przetwórcy, niż odbiorcy, posiadają cechy wyraźnie męskie. Trzy czwarte wierszy przywołanych w „Inicjale z offu” zostało napisanych przez panów, zwykle publikujących w Biurze Literackim, między innymi przez Tadeusza Pióro, Marcina Sendeckiego, Piotra Sommera, Jerzego Jarniewicza, Darka Foksa, Darka Sośnickiego, Wojciecha Bonowicza, Marcina Świetlickiego, Bohdana Zadurę, Marcina Barana. W tym męskim klubie znalazło się miejsce dla zaledwie sześciu poetek, poza Urszulą Kozioł i Justyną Bargielską są to Julia Szychowiak, Joanna Oparek, Genowefa Jakubowska-Fijałkowska oraz Monika Mosiewicz.
Nie tylko twórcy zamieszczonych w „Inicjale z offu” utworów są zwykle mężczyznami, ich bohaterowie również, zaś kobiety pojawiają się jedynie jako partnerki miłosnych związków. Nawet jeżeli taka koncepcja świata nie jest wyrażona wprost w danym tekście, autorka publikacji odczytuje ją między wierszami. Utwór „Biebrza, Czerwone Bagno” Andrzeja Sosnowskiego, gdzie podmiot dzieli się refleksjami na temat przemijania z adresatem o nieokreślonej płci, prowadzi wyobraźnię Agnieszki Wolny-Hamkało do stworzenia klasycznego obrazka romansu starca z dziewczyną: „W tej odwiecznej wojnie miała tylko jedno: młodość – bezwzględną, oczywistą broń. Na wszystkich innych polach była nikim. Ale wystarczyło popatrzeć, jak szła taka pełna siebie i żywa po brzegi. Gęsta. Podczas gdy dezintegrował się on” (s. 12).
Bawiąc się wierszami współczesnych poetów, autorka „Inicjału z offu” tworzy lub przetwarza często melancholijne opowieści o stereotypowych artystach, włóczących się nocą po knajpach wrażliwcach i utracjuszach. O bohaterze „Piotrusia Pana” Mariusza Grzebalskiego pisze: „Wszystko robi na niby. System mu pasuje albo dobrze gra. Raz po raz wypada z roli. Wraca, goli się, nastawia wodę na herbatę. Nocą śni mu się, że wysyła do niej esemesa o treści: jak zechcą, to będziesz Murzynką. A teraz ubierz się i przyjdź” (s. 28).
Książka Agnieszki Wolny-Hamkało przyciąga odbiorców żywym, nasyconym szczegółem, zmysłowym językiem. Poezja, którą autorka reklamuje czy wręcz stręczy, okazuje się jednak nie tyle aż kurtyzaną wyobraźni, co tylko kurtyzaną wyobraźni. Poezja ta posłusznie spełnia fantazje i zachcianki partnera, lecz nie potrafi zaprowadzić go tam, gdzie jeszcze nigdy go nie było, zaproponować szerszej wizji świata. Jest idealną towarzyszką nocnej melancholii, lecz nie sposób porozmawiać z nią na każdy temat.
„Inicjał z offu” mówi o literaturze, lecz nie jest pracą o charakterze naukowym czy krytycznym, nie dowodzi, „co autor miał na myśli”, pisząc utwór, ani co miała na myśli otaczająca go kultura, każąc mu ów utwór napisać. Agnieszka Wolny-Hamkało wprawdzie posługuje się czasami elementami analizy i interpretacji, na przykład przywołując wiersz Urszuli Kozioł „...powiedz mi o twojej nocy”, próbuje dociec: „Dlaczego autorka setek wierszy, znawczyni warsztatu, poetka, która przeczytała kilometry cudzych tekstów i narzędzia ma znakomite – dlaczego zdecydowała się na wiersz tak prosty, oparty na jednej metaforze, na jednej prośbie – nieefektowny, niskobudżetowy? Żeby pokazać bezradność i smutek? Ten wiersz nie chce uwodzić czytelnika. Nie ma w nim zwodów, fajerwerków, zmysłowych atrakcji. Poetka trzyma go nisko, przy ziemi. Mówi szeptem” (s. 42-43). Jednak znacznie częściej autorka „Inicjału z offu”, zamiast dokonywać „rozbioru” dzieła literackiego, zastosowanych środków artystycznych i konwencji, daje się ponosić wyobraźni, uzupełnia ukazany w wierszu obraz czy historię o kolejne elementy, dopisuje prequele i sequele. Rezygnuje z postawy badaczki, odpowiedzialnej wobec tekstu i twórcy, na rzecz postawy nieobciążonej profesjonalnym odbiorem czytelniczki i poetki dokonującej twórczej zdrady.
Przyjętą wobec poezji postawę Agnieszka Wolny-Hamkało tłumaczy w pierwszych słowach książki: „Mówią o niej niestworzone rzeczy: że ją torturowano w szkole, że komuś spaskudziła wieczór, że należy jej unikać, bo zaraża, usypia. To plotki. Ale można dla niej zwariować, można się dla niej zapomnieć. I pójść z nią w ciemno na wskroś. Współczesna poezja – mówi twoim językiem. Naprawdę. Wiersz to nie jest równanie do rozwiązania, albo inaczej: to równanie z nieskończoną liczbą rozwiązań. Może się zmienić w jednej chwili: ten sam wiersz może stać się wezwaniem do rewolucji, wyznaniem miłosnym, trenem ku pamięci. W tej pozbawionej reguł grze wszystko zależy od ciebie. Poezja to nie jest żylasta hydra z metafor, zimna kochanka w mejkapie ze słów. To kurtyzana twojej wyobraźni, mikrofalowa kuchenka twoich własnych wspomnień, suflerka skojarzeń – które masz tylko ty. Masz ją w środeczku non stop. Czy się doważysz włączyć ją czasem?” (s. 5)
Poprzez apostrofę do odbiorcy autorka próbuje go zachęcić, aby razem z nią podjął pozbawioną sztywnych reguł zabawę – raczej wierszami, niż z wierszami. Zabawę w przepisywanie utworów swoimi słowami, w zastanawianie się, co było wcześniej i później, w przypominanie, że zdarzyło nam się kiedyś coś podobnego, jak bohaterom lirycznym, w luźne skojarzenia. Podobna zabawa rozwija wrażliwość i wyobraźnię, co może zaprowadzić do samodzielnego pisania tekstów literackich, do stania się nie tylko ich biernym odbiorcą, ale też aktywnym twórcą.
Biorąc pod uwagę przyjętą w „Inicjale z offu” strategię, trudno się dziwić, że na przykład opowieść o tekście „Koniki” Justyny Bargielskiej, „psim wierszu o ludzkim i psim śnieniu” (s. 50), zostaje przyćmiona przez historię o penisie prywatnego czworonoga autorki: „No ile można wystawiać. Wszystkie zdjęcia rodzinne trzeba było fotoszopować. Na pierwszym planie pies i jego błyszczące narzędzie, czerwone, radosne, najwyraźniej zmutowane, żeby nas wszystkich wkurwiać” (s. 50).
W zasadzie nad prawie całą książką Agnieszki Wolny-Hamkało dominuje fallus. Autorka personifikuje poezję w uległą, kuszącą niewolnicę, podczas gdy jej twórca, a także czytelnik, przyjmujący rolę raczej przetwórcy, niż odbiorcy, posiadają cechy wyraźnie męskie. Trzy czwarte wierszy przywołanych w „Inicjale z offu” zostało napisanych przez panów, zwykle publikujących w Biurze Literackim, między innymi przez Tadeusza Pióro, Marcina Sendeckiego, Piotra Sommera, Jerzego Jarniewicza, Darka Foksa, Darka Sośnickiego, Wojciecha Bonowicza, Marcina Świetlickiego, Bohdana Zadurę, Marcina Barana. W tym męskim klubie znalazło się miejsce dla zaledwie sześciu poetek, poza Urszulą Kozioł i Justyną Bargielską są to Julia Szychowiak, Joanna Oparek, Genowefa Jakubowska-Fijałkowska oraz Monika Mosiewicz.
Nie tylko twórcy zamieszczonych w „Inicjale z offu” utworów są zwykle mężczyznami, ich bohaterowie również, zaś kobiety pojawiają się jedynie jako partnerki miłosnych związków. Nawet jeżeli taka koncepcja świata nie jest wyrażona wprost w danym tekście, autorka publikacji odczytuje ją między wierszami. Utwór „Biebrza, Czerwone Bagno” Andrzeja Sosnowskiego, gdzie podmiot dzieli się refleksjami na temat przemijania z adresatem o nieokreślonej płci, prowadzi wyobraźnię Agnieszki Wolny-Hamkało do stworzenia klasycznego obrazka romansu starca z dziewczyną: „W tej odwiecznej wojnie miała tylko jedno: młodość – bezwzględną, oczywistą broń. Na wszystkich innych polach była nikim. Ale wystarczyło popatrzeć, jak szła taka pełna siebie i żywa po brzegi. Gęsta. Podczas gdy dezintegrował się on” (s. 12).
Bawiąc się wierszami współczesnych poetów, autorka „Inicjału z offu” tworzy lub przetwarza często melancholijne opowieści o stereotypowych artystach, włóczących się nocą po knajpach wrażliwcach i utracjuszach. O bohaterze „Piotrusia Pana” Mariusza Grzebalskiego pisze: „Wszystko robi na niby. System mu pasuje albo dobrze gra. Raz po raz wypada z roli. Wraca, goli się, nastawia wodę na herbatę. Nocą śni mu się, że wysyła do niej esemesa o treści: jak zechcą, to będziesz Murzynką. A teraz ubierz się i przyjdź” (s. 28).
Książka Agnieszki Wolny-Hamkało przyciąga odbiorców żywym, nasyconym szczegółem, zmysłowym językiem. Poezja, którą autorka reklamuje czy wręcz stręczy, okazuje się jednak nie tyle aż kurtyzaną wyobraźni, co tylko kurtyzaną wyobraźni. Poezja ta posłusznie spełnia fantazje i zachcianki partnera, lecz nie potrafi zaprowadzić go tam, gdzie jeszcze nigdy go nie było, zaproponować szerszej wizji świata. Jest idealną towarzyszką nocnej melancholii, lecz nie sposób porozmawiać z nią na każdy temat.
Agnieszka Wolny-Hamkało: „Inicjał z offu”. Wydawnictwo Iskry. Warszawa 2012.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |