W STRONĘ NAJMŁODSZYCH
A
A
A
Historia opowiedziana przez Martina Ernstsena jest wręcz skrajnie prosta. Mimo to norweski autor w swoim „Pustelniku” w interesujący sposób porusza temat pokonywania granic między rzeczywistością a światem wyobraźni, nawiązywania kontaktów międzyludzkich oraz radzenia sobie z samotnością.
„Pustelnik” Martina Ernstsena to pierwsza opowieść obrazkowa opublikowana pod szyldem Centralki, serii wydawnictwa Centrala – Mądre Komiksy opatrzonej dopiskiem „Komiksy dla dzieci mądrych rodziców”. Bardzo dobrze, że kilku wydawców dostrzegło pewien problem polegający na ciągłym, nachalnym wręcz udowadnianiu, że komiksy nie są dziecinnym hobby, przy jednoczesnym pomijaniu faktu, że przecież wychowywanie i przyzwyczajanie czytelników do tego rodzaju historii najlepiej zacząć właśnie od najmłodszych lat. Jeśli zaczną bowiem czytać komiksy jako dzieci, większa będzie szansa na to, że zainteresują się nimi na dłużej.
Przyznam, że debiutanckie wydawnictwo Centralki (zgodnie ze słowami redaktora serii, Macieja Gierszewskiego, skierowanymi do czytelników od szóstego roku życia) trochę mnie zaskoczyło. Inaczej niż „Ryjówka Przeznaczenia” Tomasza Samojlika, komiks norweskiego twórcy nie jest uniwersalną opowieścią, atrakcyjną zarówno dla najmłodszych, jak i dla dorosłych odbiorców. Nietypowe w „Pustelniku” jest dość groteskowe przedstawienie twarzy bohaterów oraz – przede wszystkim – mało zachęcająca kolorystyka, do której najbardziej pasuje określenie „ponura”.
Jako dziecko lubiłem dziwne rzeczy, ale nie jestem pewien, czy tego rodzaju atmosfera będzie atrakcyjna także dla innych „dzieci mądrych rodziców”. Utwór opowiada historię małego chłopca spędzającego wakacje u babci na północy Norwegii. Przez większość czasu bohater jest w zasadzie sam, na różne sposoby radząc sobie z nudą. Chłopiec bawi się w okolicy domu swojej babci, rozmawiając ze złowionymi rakami, natrafiając na nowe, interesujące miejsca oraz odnajdując stare zabawki (które lata temu jego ojciec i wujek importowali z Chin), nie mówiąc już o odpieraniu wspólnie z babcią ataku wielkiego raka pustelnika.
Z perspektywy osoby dorosłej historia opowiedziana przez Martina Ernstsena może wydawać się banalna, jednak biorąc pod uwagę docelowego czytelnika, należy przyznać, że prostota stanowi niezbędny element tego komiksu. Autor w interesujący sposób porusza temat pokonywania granic między rzeczywistością a światem wyobraźni, nawiązywania kontaktów międzyludzkich oraz radzenia sobie z samotnością. Nie wiem, do ilu starszych czytelników przemówi ten komiks, jak również ilu z nich będzie pamiętało swoje własne, bardzo podobne zabawy z dzieciństwa. Osobiście pamiętam je na tyle dobrze, aby stwierdzić, iż „Pustelnik” przedstawia świat będący wielkim placem zabaw dokładnie tak, jak wygląda on z perspektywy kilkuletniego chłopca.
Nawet jeśli pominąć kolorystykę oraz momentami dziwaczną kreskę, uznanie norweskiego komiksu za propozycję odpowiednią na rozpoczęcie serii dla najmłodszych i tak wydaje się dość szczególne. Początkowo spodziewałem się albumu atrakcyjniejszego pod względem wizualnym: bardziej przystępnego, z kolorowymi, wiecznie uśmiechniętymi bohaterami, po prostu komiksu z miejsca zachęcającego rodziców do jego zakupu. „Pustelnik” taki nie jest, ale mimo to zasługuje na uznanie – wszak dla najmłodszych lektura dzieła Martina Ernstsena może okazać się nieznaną dotąd percepcyjną przygodą. Bo skoro pod szyldem Centralki mają ukazywać się propozycje skierowane do „dzieci mądrych rodziców”, wydawca musiał założyć, że owi inteligentni rodziciele będą chcieli poszerzać horyzonty swoich pociech, niekoniecznie idąc po najmniejszej linii oporu. Oby miał rację.
„Pustelnik” Martina Ernstsena to pierwsza opowieść obrazkowa opublikowana pod szyldem Centralki, serii wydawnictwa Centrala – Mądre Komiksy opatrzonej dopiskiem „Komiksy dla dzieci mądrych rodziców”. Bardzo dobrze, że kilku wydawców dostrzegło pewien problem polegający na ciągłym, nachalnym wręcz udowadnianiu, że komiksy nie są dziecinnym hobby, przy jednoczesnym pomijaniu faktu, że przecież wychowywanie i przyzwyczajanie czytelników do tego rodzaju historii najlepiej zacząć właśnie od najmłodszych lat. Jeśli zaczną bowiem czytać komiksy jako dzieci, większa będzie szansa na to, że zainteresują się nimi na dłużej.
Przyznam, że debiutanckie wydawnictwo Centralki (zgodnie ze słowami redaktora serii, Macieja Gierszewskiego, skierowanymi do czytelników od szóstego roku życia) trochę mnie zaskoczyło. Inaczej niż „Ryjówka Przeznaczenia” Tomasza Samojlika, komiks norweskiego twórcy nie jest uniwersalną opowieścią, atrakcyjną zarówno dla najmłodszych, jak i dla dorosłych odbiorców. Nietypowe w „Pustelniku” jest dość groteskowe przedstawienie twarzy bohaterów oraz – przede wszystkim – mało zachęcająca kolorystyka, do której najbardziej pasuje określenie „ponura”.
Jako dziecko lubiłem dziwne rzeczy, ale nie jestem pewien, czy tego rodzaju atmosfera będzie atrakcyjna także dla innych „dzieci mądrych rodziców”. Utwór opowiada historię małego chłopca spędzającego wakacje u babci na północy Norwegii. Przez większość czasu bohater jest w zasadzie sam, na różne sposoby radząc sobie z nudą. Chłopiec bawi się w okolicy domu swojej babci, rozmawiając ze złowionymi rakami, natrafiając na nowe, interesujące miejsca oraz odnajdując stare zabawki (które lata temu jego ojciec i wujek importowali z Chin), nie mówiąc już o odpieraniu wspólnie z babcią ataku wielkiego raka pustelnika.
Z perspektywy osoby dorosłej historia opowiedziana przez Martina Ernstsena może wydawać się banalna, jednak biorąc pod uwagę docelowego czytelnika, należy przyznać, że prostota stanowi niezbędny element tego komiksu. Autor w interesujący sposób porusza temat pokonywania granic między rzeczywistością a światem wyobraźni, nawiązywania kontaktów międzyludzkich oraz radzenia sobie z samotnością. Nie wiem, do ilu starszych czytelników przemówi ten komiks, jak również ilu z nich będzie pamiętało swoje własne, bardzo podobne zabawy z dzieciństwa. Osobiście pamiętam je na tyle dobrze, aby stwierdzić, iż „Pustelnik” przedstawia świat będący wielkim placem zabaw dokładnie tak, jak wygląda on z perspektywy kilkuletniego chłopca.
Nawet jeśli pominąć kolorystykę oraz momentami dziwaczną kreskę, uznanie norweskiego komiksu za propozycję odpowiednią na rozpoczęcie serii dla najmłodszych i tak wydaje się dość szczególne. Początkowo spodziewałem się albumu atrakcyjniejszego pod względem wizualnym: bardziej przystępnego, z kolorowymi, wiecznie uśmiechniętymi bohaterami, po prostu komiksu z miejsca zachęcającego rodziców do jego zakupu. „Pustelnik” taki nie jest, ale mimo to zasługuje na uznanie – wszak dla najmłodszych lektura dzieła Martina Ernstsena może okazać się nieznaną dotąd percepcyjną przygodą. Bo skoro pod szyldem Centralki mają ukazywać się propozycje skierowane do „dzieci mądrych rodziców”, wydawca musiał założyć, że owi inteligentni rodziciele będą chcieli poszerzać horyzonty swoich pociech, niekoniecznie idąc po najmniejszej linii oporu. Oby miał rację.
Martin Ernstsen: „Pustelnik” („Hermit”). Tłum. Katarzyna Tunkiel. Wydawnictwo Centrala – Mądre Komiksy. Poznań 2013.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |