ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 września 17 (233) / 2013

Michał Paweł Urbaniak,

ZAGINIONY CHŁOPIEC, NIEUDOLNE ŚLEDZTWO

A A A
„Dla­cze­go w Izra­elu nikt nie pi­sze ksią­żek w sty­lu Aga­thy Chri­stie czy ta­kich jak »Mężczyźni, któ­rzy nie­na­wi­dzą ko­biet«? (…) Bo u nas nie ma ta­kich prze­stępstw. Nie mamy se­ryj­nych morder­ców, po­rwań, pra­wie nie ma gwał­ci­cie­li ata­ku­ją­cych ko­bie­ty na uli­cy. Tu­taj je­śli ktoś po­peł­ni prze­stęp­stwo, to jest to na ogół są­siad, wu­jek albo dzia­dek i nie potrze­bu­je­my skompli­ko­wa­ne­go śledz­twa, żeby usta­lić, kto je po­peł­nił, i za­mknąć spra­wę. U nas po pro­stu nie ma wiel­kich ta­jem­nic. Naj­lep­sze roz­wią­za­nie jest za­wsze naj­prost­sze”. Tak mówi Awraham „Awi” Awraham, bohater debiutanckiej książki izraelskiego pisarza Drora A. Mishaniego. Przy pomocy tej przemowy chce się pozbyć zaniepokojonej Hany Szerabi, która przyszła na komisariat policji, aby zgłosić zaginięcie syna. Szesnastoletni Ofer wyszedł rano do szkoły, ale nigdy tam nie dotarł. Nie wrócił też do domu. Awraham z początku bagatelizuje całą sprawę – jest przekonany, że w grę wchodzą po prostu przedłużone wagary i chłopiec niebawem wróci. Jednak jego przypuszczenia nie znajdują potwierdzenia. Rozpoczyna się żmudne śledztwo, z którym Awraham – ogarnięty wyrzutami sumienia z powodu wcześniejszego zlekceważenia problemu – zupełnie sobie nie radzi. Zresztą samo dochodzenie przy zaginięciu jest właściwie szczególne. Jak wyjaśnia policjant: „Cięż­ko mi, bo nie wiem, czy pro­wa­dzi­my śledz­two w spra­wie prze­stęp­stwa, czy nie. Wie­my, jak dzia­łać w wypad­ku prze­stęp­stwa, wie­my, jak ła­pać kry­mi­na­li­stów, ale w spra­wach za­gi­nięć na ogół nie mamy po­ję­cia, czy po­peł­nio­no prze­stęp­stwo, czy też nie. Krę­cisz się w kół­ko i wszystkich podejrze­wasz: są­sia­dów, przy­ja­ciół, ro­dzi­nę, sa­me­go za­gi­nio­ne­go, lu­dzi, któ­rzy przejmu­ją się nim tak jak ty, a tak na­praw­dę nie trosz­czą się o nie­go bar­dziej niż ty, ale ty mu­sisz ich po­dej­rze­wać, nie masz wy­bo­ru, mu­sisz my­śleć, że wszy­scy coś przed tobą ukry­wa­ją. A w większości spraw na koń­cu do­cho­dze­nia oka­zu­je się, że nie było żad­ne­go prze­stęp­stwa i nikt nicze­go nie ukry­wał”. Właściwie Mishani potrafi świetnie oddać tę niepewność, o której mówi Awraham – ma się wrażenie, że policjanci próbujący wyjaśnić, co się stało z Oferem Szerabim, poruszają się po omacku wśród zaledwie kilku faktów i gąszczu domysłów. Dopiero nagłe odwrócenie głównych założeń śledztwa oraz pojawienie się nowej poszlaki naprowadza ich na właściwy trop. Rozwiązanie zagadki zaginięcia Ofara Szerabiego może zaskoczyć niejednego czytelnika.

„Chłopiec, który zaginął” to nie jest kolejny zwyczajny kryminał, jakich pełno jest na naszym rynku. Mishani – który dawniej wykładał historię literatury kryminalnej na Uniwersytecie w Tel Awiwie – nie tylko doskonale pojmuje prawidła i schematy rządzące kryminałami, ale również potrafi je przeskakiwać, tworzyć z gotowych, sprawdzonych klisz coś oryginalnego. Bardzo ciekawe okazuje się ujęcie całości w naprzemienne rozdziały poświęcone dwóm najważniejszym postaciom (choć ta naprzemienna konstrukcja nie zawsze jest konsekwentna). Z jednej strony czytelnik obserwuje kolejne wydarzenia z perspektywy prowadzącego dochodzenie Awiego Awrahama, a z drugiej – poprzez działania Ze’ewa Awniego, nauczyciela-anglisty, który chce koniecznie stać się jednym z podmiotów tego śledztwa. Wbrew pozorom to nie rozgrywka między detektywem, a mordercą czy porywaczem – Ze’ew Awni nie jest odpowiedzialny za zniknięcie i śmierć Ofera (choć z początku mogłoby się tak wydawać).

Warto przyjrzeć się dokładniej obu głównym bohaterom „Chłopca, który zaginął”. Awraham „Awi” Awraham nie przypomina detektywów znanych z klasycznych powieści kryminalnych. Nie chodzi o wycofanie czy introwertyzm – a te cechy przede wszystkim charakteryzują tę postać – ale raczej o zwyczajną nieudolność przy pracy. Przede wszystkim w Awim uderza jego wieczna – choć mniej lub bardziej skutecznie maskowana – niepewność, poczucie zagubienia w prowadzonym śledztwie. Często nie umie zdobyć się na obiektywizm (sympatyzuje wyraźnie z Haną Szarabi, nawet kiedy ta staje się jedną z podejrzanych o zamordowanie Ofara), bywa rozkojarzony, nie zapamiętuje przekazywanych informacji (często zadaje pytania, na które odpowiedź przed chwilą usłyszał). Choć wyraźnie nie radzi sobie z powierzonymi zadaniami, poczucie winy każe mu upierać się przy dalszym prowadzeniu dochodzenia. Ostatecznie to w gruncie rzeczy nie za jego sprawą morderca zostaje zdemaskowany – wszelkie tropy i sugestie prowadzące do rozwiązania w zasadzie pochodzą od innych (na przykład współpracowników Awrahama: oficer Ilany i Scharfsteina, nauczyciela Ze’ewa Awniego czy wreszcie przyjaciółki Marianki, która w finale powieści przedstawia nieco inne, acz równie przekonujące rozwiązanie zagadki śmierci Ofara). Bohater stworzony przez Mishaniego zdaje się leczyć kompleksy na tle zawodowym swoim niecodziennym hobby – czytając kryminały czy oglądając filmy i seriale kryminalne w telewizji, każdorazowo znajduje alternatywne rozwiązanie danej zagadki (inne od przedstawionego przez książkowego czy filmowego detektywa). Zainteresowanej tym Mariance – którą Awraham poznaje podczas służbowego wyjazdu do Brukseli – podaje przykład „Tajemniczej historii w Styles” – debiutanckiej powieści Agathy Christie („Poirot prowadzi śledztwo w sprawie otrucia starszej kobiety. Pod koniec książki oskarża jej służącą, ale ona jest niewinna. Wrobił ją i mogę to udowodnić” – oznajmia). Jednak to tylko puste słowa – Awi ostatecznie niczego nie tłumaczy. Nawiasem mówiąc, nie jest to zbyt udane nawiązanie literackie – i to zarzut w stronę Mishaniego, który zamiast wyjaśnić, co bohater ma na myśli – a to samo w sobie byłoby bardzo interesujące! – idzie na łatwiznę i każe się mu wycofać. Podważanie wyjaśnień autorów kryminałów nie wydaje się szczególnym wykroczeniem (polemika z rozwiązaniem zaproponowanym przez Agathę Christie miała już miejsce – choćby w przypadku słynnej powieści „Zabójstwo Rogera Ackroyda”. Francuski profesor literatury Pierre Bayard napisał książkę, w której przedstawił alternatywne wyjaśnienie zabójstwa tytułowej postaci i wskazał na inną osobę jako winną popełnienia zbrodni), nie powinno się jednak przedstawiać takich teorii bez poparcia konkretnymi dowodami. Niestosowność takiego postawienia sprawy uderza tym bardziej, że fragment kwestionujący sukces genialnego belgijskiego detektywa ma głębsze znaczenie – wszak w pewnym sensie zapowiada  finał „Chłopca, który zaginął” (okazuje się, że śmierć Ofara mogła mieć zupełnie inne podłoże niż to ustalone w śledztwie).

Drugą istotną postacią w debiutanckiej powieści Mishaniego jest nauczyciel i sąsiad Szerabich Ze’ew Awni, który był (a raczej utrzymuje, że był) blisko pod względem emocjonalnym związany z Ofarem – chłopcem wrażliwym, pilnym i ambitnym, niezrozumianym przez otoczenie (to znów jedynie założenia, które w zasadzie mogą zupełnie mijać się z prawdą. Czytelnik nie dostaje gotowych, prostych odpowiedzi). Z jednej strony chce się on zaangażować w dochodzenie, z drugiej zwyczajnie je sabotuje. Wszystkie jego działania mają podłoże twórcze – w zaginięciu Ofera Ze’ew widzi szansę napisania wstrząsającej powieści epistolarnej opartej o historię dawnego ucznia. Samo realne śledztwo ma znaczenie drugorzędne („Nie obchodzi mnie, co się stało. Interesuje mnie proces wewnętrzny, jaki przeszedł [Ofar – przyp. M. P. U.], czy raczej, jak go sobie wyobrażam, a który doprowadził do jego zniknięcia”), stąd nauczycielowi łatwo przychodzi jego utrudnianie. Ze’ew nie liczy się też z uczuciami pogrążonych w żalu rodziców syna i wysyła im napisane rzekomo przez Ofara pełne oskarżeń listy. Paradoksalnie to właśnie ten moralnie naganny eksperyment literacki pozwoli na skierowanie dochodzenia na nowy trop i tym samym do odkrycia prawdy.

Trzeba przyznać, że „Chłopiec, który zaginął” to bardzo interesujący debiut, a już na pewno dobry kryminał. Wbrew pozorom nie jest to typowa powieść detektywistyczna (taka, która mogłaby wyjść spod pióra Agathy Christie). Intryga – choć całkiem zgrabna – nie należy do szczególnie zawikłanych, trudno tu także szukać szeregu podejrzanych (wszak nawet nie wiadomo, czy jakakolwiek zbrodnia w ogóle miała miejsce), a rozwiązanie okazuje się nieostateczne i niepozbawione znaków zapytania. Ponadto wbrew temu, co sugeruje wydawca na tak zwanej „czwartej stronie okładki”, Dror A. Mishani nie ma wiele wspólnego ze Stiegiem Larssonem – trudno znaleźć znaczące podobieństwa między „Chłopcem, który zaginął”, a książką „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”, co pozwala podejrzewać, że zestawienie tych dwóch nazwisk stanowi tylko chwyt marketingowy (a jest to chwyt zupełnie niepotrzebny, gdyż Mishani świetnie broni się sam).

Siłą debiutującego pisarza jest przede wszystkim umiejętność kreowania wyjątkowego nastroju grozy (powracając do odniesień literackich: przywodzącego na myśl kryminały Karin Fossum czy thrillery Patricii Highsmith). To niezwykle mroczna i duszna proza, w której emocje bohaterów – poczucie zagrożenia, strach, niepewność, złość – rzadko są nazywane po imieniu, ale zarazem doskonale widoczne między wierszami – w opisie myśli, gestów czy spojrzeń. Fabuła jest przemyślana (choć można mieć pewne zastrzeżenia co do niezbędności płaszczyzny romansowej, która pojawia się na końcu powieści), a dwa główne wątki – śledztwo i pisanie w oparciu o rzeczywiste wydarzenia – w pomysłowy sposób łączą się ze sobą.

Awraham stwierdził, że w Izraelu nie pisze się książek w stylu Agathy Christie czy Stiega Larssona. „Chłopiec, który zaginął” niejako stanowi potwierdzenie tych słów. Ta powieść nie ma wiele wspólnego ani z twórczością tzw. Królowej Kryminałów, ani z kultową trylogią „Millenium”. Dror A. Mishani niewątpliwie bazuje na pewnych schematach – które dla tego gatunku bywają nieodzowne – ale robi to we właściwy sobie sposób i tym samym tworzy zupełnie nową jakość. „Chłopiec, który zaginął” to – pomimo pewnych drobnych mankamentów – interesujący debiut, któremu warto poświęcić czas.
Dror A. Mishani „Chłopiec, który zaginął”. Przeł.: Anna Halbersztat i Bartosz Kocejko. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2013 [seria: mroczna seria].