NA SEKS Z DYSTANSU
A
A
A
Książka „Społeczne tworzenie seksualności” nie powie wiele nowego osobom, które mają za sobą lekturę pozycji z zakresu psychoanalizy, feminizmu, teorii gender i queer, lecz raczej uporządkuje oraz ewentualnie uzupełni ich wiedzę. Może ona natomiast pomóc zupełnie inaczej spojrzeć na tworzenie tożsamości i związków tym, którzy dotąd nie zastanawiali się nad podobnymi kwestiami, uznając binarność płciową oraz heteroseksualizm za rzecz naturalną i oczywistą. Posługując się przystępnym językiem, Steven Seidman streszcza i komentuje poglądy badaczy na erotyczną normę społeczną, na tożsamość płciową i kulturową, na hetero-, homo- i biseksualność, a także na prostytucję, pornografię czy sadomasochizm. Jego praca nie jest przeładowana nazwiskami, datami czy trudnymi terminami, co ułatwia lekturę, a także przygotowuje do sięgnięcia po bardziej naukowe publikacje o podobnej tematyce.
Autor zachęca czytelników, aby spojrzeli na erotykę i płeć z dystansu, uświadamiając sobie, że to, co uznajemy za naturalne, pozytywne i powszechne, zależy od czasu, miejsca oraz kultury i religii, która kształtuje nasz sposób myślenia oraz zachowania, gusty, preferencje, poczucie etyki i estetyki. Jak zauważa badacz: „Podejście społeczne skłania do podjęcia publicznej debaty na temat moralności i polityki seksualnej, w której udział wzięliby wszyscy zainteresowani obywatele. To prawda, że taka debata nie może dostarczyć jasnych kryteriów dobra i zła. Jeżeli nie możemy odwołać się do natury ani doktryny religijnej jako wystarczającego uzasadnienia dla naszych sądów, to musimy przedstawić argumenty, a te rzadko kiedy są rozstrzygające. Krótko mówiąc, podejście społeczne zmusza nas do życia ze znaczną dozą niepewności moralnej w kwestiach seksualnych. Ta niepewność ma jednak swoją pozytywną stronę – dzięki niej możemy być ostrożni i rozważni w swoich sądach na temat seksualności. (...) Podejście społeczne nie chroni nas przed ignorancją ani stereotypami, ale wyczula nas na rzeczywiste konsekwencje społeczne naszych przekonań i może sprzyjać większej tolerancji dla różnorodnych form seksualności, zwłaszcza kiedy nie stawiają one nikogo w oczywistej pozycji ofiary” (s.42-43).
Praca „Społeczne tworzenie seksualności” zachęca, aby pozwolić innym realizować swoje pragnienia erotyczne i nie piętnować ani nie dyskryminować z ich powodu. Dopuszczalny powinien być nie taki stosunek, na który ma ochotę większość obywateli, ale taki, którego uczestnicy godzą się na niego dobrowolnie i świadomie, będąc osobami dorosłymi i w pełni władz umysłowych. Opisując dążenie gejów i lesbijek do równouprawnienia, Steven Seidman zwraca uwagę na różnorodność poglądów na homoseksualizm, również wewnątrz samego ruchu. Pokazuje, że część osób nieodczuwających pożądania heteroseksualnego kładło nacisk na swoją odrębność, na odmienną wrażliwość, osobowość i postrzeganie rzeczywistości. Nie brakowało też jednak gejów i lesbijek, którzy postrzegali siebie i chcieli być odbierani jako jednostki pod wieloma względami takie same, jak heteroseksualiści, tyle że pragnące przedstawicieli tej samej płci. Autor kładzie też duży nacisk na opis skomplikowanych stosunków między feminizmem a ruchem lesbiańskim. Nie raz kobiety o różnych orientacjach seksualnych i stylach życia znajdywały wspólny język i walczyły wspólnie o prawa przydatne każdej z nich. Niestety jednak część działaczek feministycznych dążących do poprawienia pozycji kobiety jako żony i matki nie utożsamiało się z problemami homoseksualnych pań i traktowało je wręcz wrogo. Z kolei radykalne lesbijki niejednokrotnie piętnowały każdą formę związków damsko-męskich, uznając, że kobieta może odnaleźć prawdziwą wolność i szczęście jedynie w relacji z inną kobietą. Na kartach „Społecznego tworzenia seksualności” sporo miejsca poświęcono również problemom biseksualistów. Przez wiele lat nie akceptowano ich w środowisku heteroseksualnym, uważając za niezdecydowanych zboczeńców, nawiązujących relacje miłosne z osobami tej samej płci nie z powodu autentycznego pożądania, lecz dla chorego kaprysu. Jednocześnie geje i lesbijki również patrzyli podejrzliwie na osoby biseksualne, uważając je za zbyt tchórzliwe, aby zrezygnować z przywilejów przysługujących jednostkom heteroseksualnym. Zgodnie ze spostrzeżeniami Seidmana: „Co prawda wiele lesbijek i gejów nie uważa już osób biseksualnych za zakamuflowanych homoseksualistów, ale w ruchu gejowskim nadal pokutuje pewien dychotomiczny sposób myślenia, w ramach którego jednostki są albo heteroseksualne, albo homoseksualne. Ten dualistyczny światopogląd deprecjonuje i marginalizuje osoby biseksualne. Jednocześnie są one nawet w mniejszym stopniu tolerowane przez ogół społeczeństwa amerykańskiego. Ich homoseksualna orientacja i płynna seksualność sprawia, że są postrzegane jako dewianci” (s.125).
Badacz omawia również skrótowo zapoczątkowaną przez Judith Butler teorię queer, wedle której tożsamość płciowa i seksualna może okazać się niestabilna i zmienna, nie pozwalając się zamknąć w ciasnych definicjach. Teoria ta pozwala biseksualistom znaleźć swoje miejsce w świecie, poczuć się akceptowanymi bez konieczności jednoznacznego deklarowania pożądania kobiet lub mężczyzn. Jak zauważa Seidman, „zwolennicy queer podważyli samą ideę normalnej tożsamości płciowej i seksualnej, opowiadając się za porządkiem społecznym, który pozytywnie wartościuje zacieranie się granic, hybrydowe osobowości i jak najmniejszy zakres regulacji życia osobistego i zachowań intymnych podejmowanych przez dorosłych za obopólną zgodą” (s.134).
Książka „Społeczne tworzenie seksualności” nie tylko przedstawia poglądy badaczy na kwestie erotyczne oraz relacjonuje historię ruchów feministycznych czy homoseksualnych, ale również pokazuje, w jaki sposób kultura masowa wpływa na akceptowane normy erotyczne, zwłaszcza na gruncie amerykańskim. Autor pracy, posługując się przykładami popularnych filmów i seriali, dochodzi do wniosku, że promują one akceptację gejów i lesbijek pod warunkiem, że tworzą oni stałe związki do złudzenia przypominające tradycyjne, heteroseksualne małżeństwa: „Hollywood mówi nam, że powinniśmy uznać osoby homoseksualne za widocznych i pełnoprawnych uczestników sfery publicznej. Można – lub powinno się – pozwolić im pracować, tworzyć związki, sprawować urzędy i wchodzić swobodnie w kontakty z ludźmi heteroseksualnymi. Hollywood zadbało jednak o wyznaczenie granic tolerancji. Lesbijki i geje są tolerowani, ale pod warunkiem, że będą »normalni«. Normalna lesbijka czy gej pasuje do konwencji właściwej osobie swojej płci, łączy seks z bliskością i miłością, broni rodziny i protestanckiej etyki pracy oraz okazuje patriotyczną dumę. Hollywood stworzył podział na dobrych oraz na złych gejów i lesbijki, przy czym tylko tym pierwszym należy się tolerancja. Co ważne, figura normalnego geja i normalnej lesbijki nie podważa normatywnego ideału małżeństwa heteroseksualnego” (s.184).
Zaletą książki Stevena Seidmana okazuje się osobiste zaangażowanie – nie poprzestając na omawianiu istniejących cudzych opinii, autor prezentuje również własne. W opisywanym sporze o pornografię autor zajmuje stanowisko pośrednie, uznając, że zakazanie jej godziłoby w wolność słowa, a jednocześnie proponując dostosowanie tego rodzaju przekazów do różnych preferencji seksualnych, również kobiecych, a także wzbogacenie ich o wątek bezpiecznego seksu i antykoncepcji. Badacz deklaruje: „Broniłbym zatem prawa jednostek do tworzenia i konsumowania pornografii jako narzędzia promowania kultury ceniącej swobodę i różnorodność erotyczną, ale uważam, że obecny w pornografii seksizm i przemoc oraz unikanie przez nią etycznych problemów zdrowia i odpowiedzialności należy poddać krytyce” (s.228).
Polskie wydanie „Społecznego tworzenia seksualności” zostało wzbogacone o wstęp Jacka Kochanowskiego, który nie tylko tłumaczy zasadność spoglądania na erotykę w kontekście kulturowym, ale również przedstawia stosunek Polaków do odmienności seksualnej: „Normą (moralną) pozostaje nadal heteroseksualny stosunek seksualny w małżeństwie. Seks przedmałżeński lub seks »singli« jest akceptowany, ale raczej jako wyjątek od reguły. Wszystkie inne formy życia seksualnego są w mniejszym bądź większym stopniu traktowane jako odstępstwo do normy. W polskiej świadomości zróżnicowanie seksualne nie istnieje, a jeśli już przyjmuje się je do wiadomości, to jako problem, odchylenie do normy, niemoralność, którą trzeba ewentualnie znosić lub której należy przeciwdziałać” (s.17). Publikacje takie jak książka Stevena Seidmana mogą z pewnością zacząć powoli zmieniać ów stan rzeczy, tłumacząc w przystępny sposób, dlaczego warto spojrzeć na kwestie erotyczne z dystansu i spróbować zrozumieć, że wachlarz ludzkich potrzeb seksualnych jest niezwykle szeroki i różnorodny. Jednocześnie praca nie ukrywa, jak trudno zdobyć się na tolerancję i przyjąć odmienną perspektywę, nawet jeśli samemu nie do końca mieści się w społecznej normie.
Autor zachęca czytelników, aby spojrzeli na erotykę i płeć z dystansu, uświadamiając sobie, że to, co uznajemy za naturalne, pozytywne i powszechne, zależy od czasu, miejsca oraz kultury i religii, która kształtuje nasz sposób myślenia oraz zachowania, gusty, preferencje, poczucie etyki i estetyki. Jak zauważa badacz: „Podejście społeczne skłania do podjęcia publicznej debaty na temat moralności i polityki seksualnej, w której udział wzięliby wszyscy zainteresowani obywatele. To prawda, że taka debata nie może dostarczyć jasnych kryteriów dobra i zła. Jeżeli nie możemy odwołać się do natury ani doktryny religijnej jako wystarczającego uzasadnienia dla naszych sądów, to musimy przedstawić argumenty, a te rzadko kiedy są rozstrzygające. Krótko mówiąc, podejście społeczne zmusza nas do życia ze znaczną dozą niepewności moralnej w kwestiach seksualnych. Ta niepewność ma jednak swoją pozytywną stronę – dzięki niej możemy być ostrożni i rozważni w swoich sądach na temat seksualności. (...) Podejście społeczne nie chroni nas przed ignorancją ani stereotypami, ale wyczula nas na rzeczywiste konsekwencje społeczne naszych przekonań i może sprzyjać większej tolerancji dla różnorodnych form seksualności, zwłaszcza kiedy nie stawiają one nikogo w oczywistej pozycji ofiary” (s.42-43).
Praca „Społeczne tworzenie seksualności” zachęca, aby pozwolić innym realizować swoje pragnienia erotyczne i nie piętnować ani nie dyskryminować z ich powodu. Dopuszczalny powinien być nie taki stosunek, na który ma ochotę większość obywateli, ale taki, którego uczestnicy godzą się na niego dobrowolnie i świadomie, będąc osobami dorosłymi i w pełni władz umysłowych. Opisując dążenie gejów i lesbijek do równouprawnienia, Steven Seidman zwraca uwagę na różnorodność poglądów na homoseksualizm, również wewnątrz samego ruchu. Pokazuje, że część osób nieodczuwających pożądania heteroseksualnego kładło nacisk na swoją odrębność, na odmienną wrażliwość, osobowość i postrzeganie rzeczywistości. Nie brakowało też jednak gejów i lesbijek, którzy postrzegali siebie i chcieli być odbierani jako jednostki pod wieloma względami takie same, jak heteroseksualiści, tyle że pragnące przedstawicieli tej samej płci. Autor kładzie też duży nacisk na opis skomplikowanych stosunków między feminizmem a ruchem lesbiańskim. Nie raz kobiety o różnych orientacjach seksualnych i stylach życia znajdywały wspólny język i walczyły wspólnie o prawa przydatne każdej z nich. Niestety jednak część działaczek feministycznych dążących do poprawienia pozycji kobiety jako żony i matki nie utożsamiało się z problemami homoseksualnych pań i traktowało je wręcz wrogo. Z kolei radykalne lesbijki niejednokrotnie piętnowały każdą formę związków damsko-męskich, uznając, że kobieta może odnaleźć prawdziwą wolność i szczęście jedynie w relacji z inną kobietą. Na kartach „Społecznego tworzenia seksualności” sporo miejsca poświęcono również problemom biseksualistów. Przez wiele lat nie akceptowano ich w środowisku heteroseksualnym, uważając za niezdecydowanych zboczeńców, nawiązujących relacje miłosne z osobami tej samej płci nie z powodu autentycznego pożądania, lecz dla chorego kaprysu. Jednocześnie geje i lesbijki również patrzyli podejrzliwie na osoby biseksualne, uważając je za zbyt tchórzliwe, aby zrezygnować z przywilejów przysługujących jednostkom heteroseksualnym. Zgodnie ze spostrzeżeniami Seidmana: „Co prawda wiele lesbijek i gejów nie uważa już osób biseksualnych za zakamuflowanych homoseksualistów, ale w ruchu gejowskim nadal pokutuje pewien dychotomiczny sposób myślenia, w ramach którego jednostki są albo heteroseksualne, albo homoseksualne. Ten dualistyczny światopogląd deprecjonuje i marginalizuje osoby biseksualne. Jednocześnie są one nawet w mniejszym stopniu tolerowane przez ogół społeczeństwa amerykańskiego. Ich homoseksualna orientacja i płynna seksualność sprawia, że są postrzegane jako dewianci” (s.125).
Badacz omawia również skrótowo zapoczątkowaną przez Judith Butler teorię queer, wedle której tożsamość płciowa i seksualna może okazać się niestabilna i zmienna, nie pozwalając się zamknąć w ciasnych definicjach. Teoria ta pozwala biseksualistom znaleźć swoje miejsce w świecie, poczuć się akceptowanymi bez konieczności jednoznacznego deklarowania pożądania kobiet lub mężczyzn. Jak zauważa Seidman, „zwolennicy queer podważyli samą ideę normalnej tożsamości płciowej i seksualnej, opowiadając się za porządkiem społecznym, który pozytywnie wartościuje zacieranie się granic, hybrydowe osobowości i jak najmniejszy zakres regulacji życia osobistego i zachowań intymnych podejmowanych przez dorosłych za obopólną zgodą” (s.134).
Książka „Społeczne tworzenie seksualności” nie tylko przedstawia poglądy badaczy na kwestie erotyczne oraz relacjonuje historię ruchów feministycznych czy homoseksualnych, ale również pokazuje, w jaki sposób kultura masowa wpływa na akceptowane normy erotyczne, zwłaszcza na gruncie amerykańskim. Autor pracy, posługując się przykładami popularnych filmów i seriali, dochodzi do wniosku, że promują one akceptację gejów i lesbijek pod warunkiem, że tworzą oni stałe związki do złudzenia przypominające tradycyjne, heteroseksualne małżeństwa: „Hollywood mówi nam, że powinniśmy uznać osoby homoseksualne za widocznych i pełnoprawnych uczestników sfery publicznej. Można – lub powinno się – pozwolić im pracować, tworzyć związki, sprawować urzędy i wchodzić swobodnie w kontakty z ludźmi heteroseksualnymi. Hollywood zadbało jednak o wyznaczenie granic tolerancji. Lesbijki i geje są tolerowani, ale pod warunkiem, że będą »normalni«. Normalna lesbijka czy gej pasuje do konwencji właściwej osobie swojej płci, łączy seks z bliskością i miłością, broni rodziny i protestanckiej etyki pracy oraz okazuje patriotyczną dumę. Hollywood stworzył podział na dobrych oraz na złych gejów i lesbijki, przy czym tylko tym pierwszym należy się tolerancja. Co ważne, figura normalnego geja i normalnej lesbijki nie podważa normatywnego ideału małżeństwa heteroseksualnego” (s.184).
Zaletą książki Stevena Seidmana okazuje się osobiste zaangażowanie – nie poprzestając na omawianiu istniejących cudzych opinii, autor prezentuje również własne. W opisywanym sporze o pornografię autor zajmuje stanowisko pośrednie, uznając, że zakazanie jej godziłoby w wolność słowa, a jednocześnie proponując dostosowanie tego rodzaju przekazów do różnych preferencji seksualnych, również kobiecych, a także wzbogacenie ich o wątek bezpiecznego seksu i antykoncepcji. Badacz deklaruje: „Broniłbym zatem prawa jednostek do tworzenia i konsumowania pornografii jako narzędzia promowania kultury ceniącej swobodę i różnorodność erotyczną, ale uważam, że obecny w pornografii seksizm i przemoc oraz unikanie przez nią etycznych problemów zdrowia i odpowiedzialności należy poddać krytyce” (s.228).
Polskie wydanie „Społecznego tworzenia seksualności” zostało wzbogacone o wstęp Jacka Kochanowskiego, który nie tylko tłumaczy zasadność spoglądania na erotykę w kontekście kulturowym, ale również przedstawia stosunek Polaków do odmienności seksualnej: „Normą (moralną) pozostaje nadal heteroseksualny stosunek seksualny w małżeństwie. Seks przedmałżeński lub seks »singli« jest akceptowany, ale raczej jako wyjątek od reguły. Wszystkie inne formy życia seksualnego są w mniejszym bądź większym stopniu traktowane jako odstępstwo do normy. W polskiej świadomości zróżnicowanie seksualne nie istnieje, a jeśli już przyjmuje się je do wiadomości, to jako problem, odchylenie do normy, niemoralność, którą trzeba ewentualnie znosić lub której należy przeciwdziałać” (s.17). Publikacje takie jak książka Stevena Seidmana mogą z pewnością zacząć powoli zmieniać ów stan rzeczy, tłumacząc w przystępny sposób, dlaczego warto spojrzeć na kwestie erotyczne z dystansu i spróbować zrozumieć, że wachlarz ludzkich potrzeb seksualnych jest niezwykle szeroki i różnorodny. Jednocześnie praca nie ukrywa, jak trudno zdobyć się na tolerancję i przyjąć odmienną perspektywę, nawet jeśli samemu nie do końca mieści się w społecznej normie.
Steven Seidman: „Społeczne tworzenie seksualności”. Przełożył Paweł Tomanek. Przedmowa do wydania polskiego: Jacek Kochanowski. Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa 2012.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |