ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 października 20 (236) / 2013

Michał Chudoliński,

THORGAL DLA DOROSŁYCH

A A A
Męczą was już przygody Thorgala? Uważacie, że kultowy bohater zagubił się w zalewie serii pobocznych? Jeśli tak, to „Asgard” będzie dla was idealną propozycją. Xavierowi Dorisonowi i Ralphowi Meyerowi udało się bowiem stworzyć komiks utrzymany w konwencji skandynawskich mitów, znacznie dojrzalszy i bardziej przekonujący od ostatnich perypetii „Gwiezdnego dziecka”.

Już sama historia powstania „Asgarda” jest ciekawa. Jak wiadomo, „Thorgal” z popularnej serii fantasy przeobraził się we franczyzę – ogromne uniwersum napędzane coraz to nowymi, wymyślnymi cyklami opowiadającymi albo o młodości bohatera, albo o jego przyjaciołach tudzież antagonistach. Wydawnictwo Le Lombard przestało traktować serię jako zamkniętą całość prowadzącą do określonej puenty. Teraz jest to przede wszystkim biznes inspirowany rozwiązaniami rodem z amerykańskiego rynku komiksowego. Z tego też względu belgijska oficyna przyjmuje różne propozycje rysunkowych opowieści rozgrywających się w świecie Thorgala Aegirssona. Tylko nieliczne z nich są realizowane, pozostałe bezpowrotnie trafiają do kosza. Do tej ostatniej kategorii zaliczono pomysł Xaviera Dorisona i Ralpha Meyera, przypuszczalnie koncentrujący się na losach Arghuna Drewnianej Stopy.

Chociaż wydawca nie pochwalał entuzjazmu artystów i ostatecznie odrzucił ich ofertę, autorzy postanowili stworzyć komiksowy dyptyk (pozostawiający jednak możliwość kontynuacji), ukazujący przygody tytułowego Asgarda, charyzmatycznego wojownika z barwną przeszłością. Jego perypetie są intrygującą wariacją na temat „Thorgala”. Dorison i Meyer swobodnie żonglują bowiem poszczególnymi elementami mitologii zarysowanej przez Grzegorza Rosińskiego, kreując na kartach komiksu aurę bliską serialowej wersji „Gry o tron” czy filmowi „Michael Kohlhaas” z fenomenalną rolą Madsa Mikkelsena. Sam Asgard natomiast wizualnie stanowi unikalne połączenie Aegirssona, Ernesta Hemingwaya oraz kapitana Ahaba z Melville’owskiego „Moby Dicka”.

Opowieść zabiera nas do Fjördlandu – mroźnej krainy opanowanej przez wikingów. Mieszkańcy okolicznych wiosek przeżywają ciężkie chwile. W głębinach mórz pojawiła się bestia atakująca statki poławiaczy ryb. Potwór, łudząco przypominający rezydenta Loch Ness, zabił już tylu wojów i dobrych mężów, że w poszczególnych miejscowościach brakuje rąk do pracy, na domiar złego zapasy zaczynają się kończyć. W akcie desperacji o pomoc zostaje poproszony polujący na upiory kaleki odludek, który za sowite wynagrodzenie podejmuje się zgładzenia kreatury.

Pomimo obecności elementów stricte fantastycznych komiks utrzymany jest w realistycznym (chwilami wręcz naturalistycznym) tonie, niepozbawionym wyjątkowo posępnych akcentów. Dzięki temu Dorison w przekonujący sposób odtwarza średniowieczne realia stanowiące tło historii, w warstwie dramaturgicznej będącej nieco wyświechtanym thrillerem (bohaterowie muszą stawić czoło nie tylko monstrum, ale i przede wszystkim siłom natury), który jednak czyta się z dużą satysfakcją – głównie ze względu na ogrom włożonej weń pracy. „Asgard” w świeży sposób podejmuje temat codziennego życia wikingów, społecznej hierarchii, systemu wierzeń, a także moralnych zasad, przesądów i uprzedzeń.

O ile Xavier Dorison zadbał o optymalną równowagę między elementami dreszczowca i przygodowego eposu, o tyle niewątpliwie najważniejszym atutem albumów jest ich warstwa graficzna opracowana przez Ralpha Meyera (odpowiadającego także – razem z Caroline Delabie – za kolorystykę tomów), należącego do czołówki artystów frankofońskiego rynku komiksowego. Oglądanie jego prac to czysta przyjemność. Kreska artysty jest niezwykle szczegółowa. Nie dość, że Meyer potrafi precyzyjnie odwzorować przedmioty codziennego użytku czy specyfikę strojów, to jeszcze do perfekcji opanował rysunek anatomiczny oraz płynność w oddawaniu ruchu postaci. Dzięki jego kunsztowi „Asgard” czyta się niczym storyboard europejskiej superprodukcji, który potrafi zadziwić umiejętnym budowaniem napięcia, ale także poczuciem humoru. Nade wszystko jednak Meyer umiejętnie gra cieniem i mrokiem, obrazując za ich pomocą relacje między postaciami albo ukazując zimowy pejzaż średniowiecznej Skandynawii, szczególnie pięknie uchwycony w tomie „Wąż świata”.

„Asgard” to wyśmienita rozrywka w formie komiksu środka, skierowana raczej do dorosłych czytelników. Płynność dialogów, ich siarczystość oraz żywotność są również zasługą tłumaczenia Jakuba Sytego, znawcy „Thorgala”, słowiańskich legend i celtyckich obyczajów. Bez jego oddania i pasji „Asgarda” nie czytałoby się tak dobrze. Jest to zdecydowanie jedna z lepszych publikacji, jakie Taurus Media wydało w tym roku, aczkolwiek nie wykracza poza standardy głównego nurtu.
Xavier Dorison, Ralph Meyer: „Asgard: Żelazna Noga” („Asgard. Pied-de-fer”), „Asgard: Wąż świata” („Asgard. Le Serpent-Monde”). Tłumaczenie: Jakub Syty. Wydawnictwo Taurus Media. Warszawa 2013.