ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (237) / 2013

Weronika Górska,

BIEGANIE JEST MODLITWĄ

A A A
Najnowsze dzieło Małgorzaty Szumowskiej zostało obsypane nagrodami, między innymi w Gdyni (Srebrne Lwy) oraz w Berlinie (nagroda Jury Teddy dla najlepszego filmu poświęconego gejom i lesbijkom). Kontrowersyjny temat księdza geja przyciąga do kin sporą publiczność. Trudno jednak uznać „W imię…” za obraz skandalizujący. Na pozór niewiele się w nim dzieje, a widz oczekujący scen dzikich orgii oraz ostrej nagonki na kler srodze się rozczaruje.

Akcja filmu toczy się na zapadłej wsi, której centralne punkty stanowią kościół oraz obskurny sklepik, gdzie mężczyźni po pracy w polu lub w kamieniołomie popijają piwo i w niewybredny sposób podrywają robiące zakupy kobiety. Dzieło Szumowskiej można uznać za realistyczne, a może nawet naturalistyczne w tonie. Bohaterowie (w większości grani przez amatorów, z niezwykłą zresztą swobodą i bezpretensjonalnością) posługują się niewyszukanym słownictwem, są niechlujni i zajmują ubogie mieszkania. Obrazu nędzy i zaniedbania dopełniają latające wszędzie wokół muchy. W małej, zamkniętej społeczności zdarzają się oczywiście odmieńcy, traktowani obojętnie lub wrogo. Zrozumieć ich są w stanie jedynie inni outsiderzy, co widać w scenie, w której dziewczynie przeżywającej atak padaczki udzielają pomocy jedynie ksiądz Adam (Andrzej Chyra) oraz Dynia (Mateusz Kościukiewicz), typ „wiejskiego głupka”.

Główny bohater filmu, ksiądz Adam właśnie, zostaje przeniesiony z Warszawy na prowincję, gdzie prowadzi ośrodek stanowiący alternatywę dla chłopców z domów poprawczych. Mimo że duchowny gorszy wychowanków „markową” odzieżą, nowoczesnym sprzętem elektronicznym i luksusowym samochodem, to potrafi zdobyć ich sympatię oraz zaufanie. Wszak wspólnie z młodzieżą pracuje w kamieniołomie, gra w piłkę i pływa. Nie mając ambicji rodem z „Młodych gniewnych”, toleruje drobne grzeszki, takie jak alkohol czy wulgarny język, pod warunkiem, że chłopcy wykonują swoje obowiązki. Wbrew oczekiwaniom widzów, bohater nie uwodzi podopiecznych ani też nie pozwala się uwieść jednemu z nich, Blondiemu (Tomasz Schuchardt), młodzieńcowi o wyraźnie homoseksualnej orientacji. Zakochuje się za to w Dyni, młodszym od siebie, lecz już dorosłym mężczyźnie.

W filmie Małgorzaty Szumowskiej widzimy różne odmiany pożądania i miłości sprzeciwiające się społecznemu i religijnemu porządkowi. Michał (Łukasz Simlat) rzuca seminarium duchowne, aby ożenić się z Ewą (Maja Ostaszewska), a ta próbuje poderwać jego przyjaciela i współpracownika, księdza Adama. On jednak, wbrew biblijnej historii, nie daje się skusić, zarówno z powodu chęci dotrzymania ślubów, jak i z powodu pociągu do Dyni, tym bardziej kontrowersyjnego ze względu na lekkie umysłowe upośledzenie wybranka. Ważnym wątkiem okazuje się również odkrycie przez jednego z wychowanków księdza, Gajo (Mateusz Gajko), własnego homo- lub być może biseksualizmu oraz związane z tym przerażenie, jakie budzi myśl o wykluczeniu ze strony kolegów, gdyby ci się o tym dowiedzieli.

Sylwetka księdza ostro kontrastuje z postacią Gajo. Ten pierwszy rozpaczliwie walczy z własnymi pragnieniami, które, nie wiadomo czy do końca szczerze, nazywa „chorobą”. Modli się, uprawia jogging, upija w samotności i masturbuje. Niestety, duchowny nie ma się komu zwierzyć ani z bólów niezaspokojonego pożądania, ani z trosk związanych z trudną i odpowiedzialną pracą. Inni księża nie mają czasu go wyspowiadać. Michał, który wspólnie z Adamem zajmuje się chłopcami, podejrzewa go o ich molestowanie. Natomiast mieszkająca w Toronto siostra szybko kończy rozmowę przez Skype’a, negując problem brata stwierdzeniem, że jest dobrym księdzem i na pewno nie gejem, bo przecież kiedyś podobały mu się dziewczyny.

Napięcie erotyczne między Adamem a jego ukochanym narasta powoli i dyskretnie, za pośrednictwem spojrzeń, drobnych gestów. Ksiądz zachęca swoich podopiecznych do gry w piłkę z Dynią, uczy go pływać, obmywa mu rany po bójce. Zwraca uwagę nie tylko na silne, wysportowane ciało młodszego mężczyzny, ale też na jego poczciwość kryjącą się za upośledzeniem. Niewinny kontakt fizyczny z Dynią, zwyczajny uścisk pozwala Adamowi odpocząć od trosk. Dynia z kolei, prawdziwe dziecko natury, nie wypowiada żadnych słów poza nieporadną prośbą: „Księdzu, nauczy pływać?”. Nie kieruje nim umysł, ale uczucia oraz instynkty, co widać w cudownej scenie, w której mężczyźni gonią się po polu kukurydzy i nawołują głosami zwierząt. Dynia w pełni akceptuje swoją seksualną orientację, a kiedy Adam zostaje karnie przeniesiony do innej parafii, wyrusza za nim, aby nareszcie skonsumować ich związek.

Natomiast Gajo, chłopak ze społecznego marginesu, nie potrafi ani poddać swoich pragnień refleksji, ani z nimi walczyć, ani ich zaakceptować. Jego homoseksualne doświadczenia nie opierają się na więzi duchowej, lecz sprowadzają do spontanicznego, szybkiego stosunku. Szukając pociechy u księdza, ku swojemu zaskoczeniu, otrzymuje za pokutę godzinę joggingu dziennie, gdyż „bieganie to też modlitwa”. Kiedy Adam przypadkowo nakrywa Gajo w objęciach Blondiego, wycofuje się dyskretnie, lecz – jak się okazuje – nie pomaga w ten sposób podopiecznemu. Gajo popełnia samobójstwo, co budzi w Michale podejrzenia, że ksiądz molestuje wychowanków i skłania go do powiadomienia o wszystkim biskupa.

Twórczyni „W imię…” z pewnością podejmuje się krytyki celibatu, stanowiącego – w świetle problemów poruszanych w filmie – wielką krzywdę wyrządzoną klerowi, a zarazem zjawisko oddalające od problemów wiernych nawet księży z najlepszymi intencjami. W dziele nie zostaje jednak postawiona żadna klarowna teza na temat homoseksualizmu. Szumowska nie odpowiada na pytanie, czy jest on wrodzony, czy też jego pojawieniu się sprzyja przebywanie w środowiskach homospołecznych, takich jak seminarium duchowne lub poprawczak. Film nie pokazuje także, jak radzić sobie z brakiem tolerancji ani jak pomagać gejom pozbyć się poczucia winy. Żadna sekwencja, poza sceną rozmowy Adama z siostrą, niczego nie mówi wprost; większość z nich raczej sugeruje pewne problemy. Może właśnie w tym tkwi siła dzieła Małgorzaty Szumowskiej, dalekiego od propagandowego rozgadania oraz skupionego na nastrojach i uczuciach bohaterów.
„W imię…”. Reżyseria: Małgorzata Szumowska. Scenariusz: Małgorzata Szumowska, Michał Englert. Obsada: Andrzej Chyra, Mateusz Kościukiewicz, Maja Ostaszewska, Łukasz Simlat, Tomasz Schuchardt, Mateusz Gajko i in. Gatunek: dramat obyczajowy. Polska 2013, 96 min.