ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (237) / 2013

Weronika Górska,

PRODUKCJA KOBIET POD ŚCISŁYM NADZOREM

A A A
Zagnano je do wielkiej fabryki, gdzie odwiecznego porządku strzeże tradycja i obyczaj. Niektóre, zredukowane do roli rodzicielek i opiekunek, „matki po pierwsze / drugie i trzecie” („...stojąc czy może leżąc...”), zajmują stanowiska montażowe, całkowicie poświęcając się produkcji nowych pokoleń. Inne, „suki, którym nie można się oprzeć” („A pan się oparł o ramię”), „nielubiące kuchni / obrazów bitych mięs” („Amazonka”), lecz pozwalające jedynie na „namyślenie ciałem” („Pończochy”), to półprodukty, nienadające się do dalszej obróbki ani rozmnożenia. Jeżeli za ciasno im w tych stereotypowych rolach Madonn i Ladacznic, jeżeli odważą się zwariować, zacząć sobie wyobrażać „kotki / których nigdy nie było” („Dom pod lasem”), „wrzucać lokówkę do wanny, przegryzać dwa rtęciowe termometry i przecinać ścięgna pod łokciem” („Dom pod lasem”), wówczas trafią na Stanowisko Kontroli Jakości, czyli do szpitala psychiatrycznego, gdzie usuwa się wszelkie usterki. Wyjdą stamtąd jako Wyroby Gotowe, na pozór wolne, „samodzielne i samowystarczalne”, „świadomie odmieniające się przez liczby i przypadki osobowości”, lecz i tak urzeczowione, recytujące wyuczone formułki jak nakręcane laleczki. Wyjście Ewakuacyjne z Zakładu Pracy Chronionej okazuje się pozorne, za drzwiami znajduje się kolejna hala produkcyjna. 

Barbara Janas-Dudek nie tylko posługuje się nośną metaforą fabryki, aby opowiedzieć o sytuacji kulturowej kobiet, ale też została ciekawie skomponowana. Autorka opowiada historię Matek, Uwodzicielek i Pacjentek dwa razy, po części tymi samymi słowami, a jednak nieco inaczej rozkładając akcenty i posługując się odmiennymi rodzajami literackimi. Przed „właściwym” zbiorem wierszy autorka umieszcza oparty na ich fragmentach monodram, opatrzony didaskaliami stanowiącymi niejako dopełnienie, komentarz do poezji.

Najżywiej odmalowaną figurą w „Zakładzie pracy chronionej” okazuje się Matka. Poświęcone tej postaci utwory poetyckie, częściowo stanowiące również jej kwestie w dramacie, skupiają się na miłości do dzieci, na próbie stworzenia im bezpiecznego i ciepłego domu: „czytać będą się książki / o dalekich lądach / będziesz się uśmiechać / lodowo truskawkowo” („Na azymut”), „w za dużych kaloszach / ona z piasku / ja z cukru / zbieramy deszcz” („Córce”). Jedynie w ostatnim wierszu o Matce, który nie został włączony do scenicznej realizacji, pojawia się motyw choroby psychicznej, która ubrała tę postać „w pasy i modlitwę” („Moja matka postanawia odejść”).  Natomiast didaskalia znajdujące się w monodramie akcentują aseksualność Matki, jej kompleksy, emocjonalne rozchwianie, co może świadczyć, że kocha dzieci toksycznie, że próbuje załatać ich obecnością swoje wewnętrzne braki: „Kobieta w każdym wieku. Wzrost: wolałaby być wyższa. Sylwetka: zmienna. Włosy długie, niekoniecznie czekoladowe. Oczy małe, ciemne, chociaż upodobała sobie duże. Bardzo uczuciowa, niespokojna i zaborcza. Ubrana w granatowy, sfatygowany fartuch roboczy, rękawiczki i czerwone, plastikowe pantofle. Uzurpuje sobie prawo do bycia matką”.

Książka Barbary Janas-Dudek, jak wszystkie publikacje Zaułku Wydawniczego Pomyłka, została pięknie wydana i opatrzona licznymi ilustracjami, znakomicie z nią korespondującymi. Prace Macieja Woltmana są wykonane w technice mieszanej (tusz, ołówek, wydruk). Część z nich przedstawia niepokojąco wielkie oczy, które w kontekście poezji autorki mogą zostać zinterpretowane jako figury szpiegowskie, strzegące kobiety przed opuszczeniem przypisanych im stanowisk pracy. Kolejne ilustracje ukazują zamazane, żeńskie sylwetki, rozebrane lub ubrane, zgrabne bądź pokraczne, lecz niezmiennie pozbawione twarzy, anonimowe. Czasami towarzyszą im równie tajemnicze zarysy postaci męskich, a także wózki i łóżka, atrybuty losu Madonn i Ladacznic.

Karol Samsel w krótkim, pozostawiającym niedosyt wstępie do „Zakładu pracy chronionej” chwali autorkę za spojrzenie zarazem od zewnątrz i wewnątrz na „alegorie kobiet” i na „wykorzystywanie kobiet przez alegorie”. Janas-Dudek pisze o własnej płci, przeskakując od obiektywizmu do subiektywizmu, od oszczędności języka: „jego siedem lat / nie rozumiało związków / przyczynowo-skutkowych / tylko emocja pod postacią / wrzucił mnie do stawu” („...przyszedł mokry...”) do zmysłowego wielosłowia: „ścinamy umarłe wiśnie / rozniecamy ogień / pachną grzyby / wieczór który jest modlitwą / rozpuszcza się w zapachu”  („Dom pod lasem”). Stara się odnaleźć na pozór niewidzialne nitki, za pomocą których steruje się działaniem i myślą żeńskich marionetek. Nawet jeżeli Wyjście Ewakuacyjne jest złudzeniem, to zawsze, dostrzegając owe nitki, można je przegryźć.
Barbara Janas-Dudek: „Zakład pracy chronionej”. Wstęp: Karol Samsel. Ilustracje: Maciej Woltman. Zaułek Wydawniczy Pomyłka, Szczecin 2012.