"GORZKIE GODY" DWADZIEŚCIA LAT PÓŹNIEJ
A
A
A
Termin „masochizm” pochodzi od nazwiska Leopolda von Sacher-Masocha, który w 1870 roku wydał opartą na autobiograficznych wątkach powieść „Wenus w futrze”. Bohaterem utworu jest mężczyzna, który na skutek lania, jakie otrzymał w dzieciństwie od atrakcyjnej i władczej ciotki, pragnie być upokarzany przez piękną kobietę. Proponuje zatem Wandzie, w której jest zakochany, że zostanie jej niewolnikiem. Książka doczekała się licznych ekranizacji, między innymi autorstwa Romana Polańskiego, który podjął wątek konsekwencji zaspokajania masochistycznych fantazji również w „Gorzkich godach” z 1992 roku.
Najnowszy film Polańskiego nie jest wierną ekranizacją powieści Sacher-Masocha, lecz autotematyczną historią próby dokonania takiej adaptacji przez początkującego reżysera teatralnego, Thomasa (Mathieu Amalric). Bohater boryka się z podstawowym problemem – brakiem odpowiedniej odtwórczyni roli Wandy, głównej bohaterki „Wenus w futrze”. Kiedy na przesłuchanie wpada spóźniona aktorka, również nosząca imię Wanda (Emmanuelle Seigner), mężczyzna uznaje ją za mało atrakcyjną, nieprofesjonalną i wulgarną. Dopiero łzy kobiety skłaniają go do dania jej szansy zaprezentowania swych umiejętności. Wcielając się w rolę swojej imienniczki, Wanda zaskakuje Thomasa seksapilem, talentem, erudycją, a także wiedzą na temat jego życia osobistego. Stopniowo relacje władzy i podległości, typowe dla mężczyzny i kobiety, reżysera i nieznanej aktorki, szefa i podwładnej, zaczynają się odwracać, a Wanda i Thomas coraz bardziej utożsamiają się z bohaterami powieści Sacher-Masocha.
Jak zauważyła Grażyna Stachówna, mimo że Polański twierdzi, iż nie kręci filmów o samym sobie, krytycy oraz publiczność uparcie doszukują się w nich odwołań do osobistych, nieraz kontrowersyjnych doświadczeń twórcy. Tendencja ta sprawiła, że: „Po »Tragedii Makbeta« (1971) Polański, tym razem już zupełnie świadomie, podjął wyzwanie i uczynił z własnej biografii, a nawet z własnej fizycznej obecności na ekranie, element gry, którą programowo prowadził z odbiorcami. Jego filmy otaczała zawsze aura jakiejś dziwnej dwuznaczności, budziły lęk i niepokój, nasuwały refleksje nieporównywalne z prostymi morałami innych filmów gatunkowych. Tę specjalną, nęcącą dla widza aurę pomagała budować także ta część gry, która dotyczyła potencjalnych odniesień do niezwykłej biografii reżysera” (Stachówna 1994: 29).
Tworzenie książek czy filmów o toksycznych, pełnych przemocy i perwersji związkach zazwyczaj budzi w odbiorcach podejrzenia, że autor bazuje na osobistych doświadczeniach i traktuje swoje dzieło jako terapię lub formę wyrazu dla własnego ekshibicjonizmu. Podejrzenia te mogą zamienić się niemal w pewność, gdy twórca obsadza w głównej roli swoją życiową partnerkę, tak jak uczynił to Polański, powierzając Seigner role Mimi z „Gorzkich godów” oraz Wandy z „Wenus w futrze”. Przysłowiowego smaczku dodaje sytuacji fakt, że reżyser, chętnie pojawiający się na ekranie, zwłaszcza we własnych projektach, nie stanął u boku ukochanej w żadnym z wymienionych filmów. W „Gorzkich godach” partnerem Seigner został Peter Coyote, zaś na planie „Wenus w futrze” towarzyszył jej Mathieu Amalric, swoją fizycznością bardzo przypominający Polańskiego z lat młodości. Wielu widzów może interpretować kręcenie śmiałych erotycznie, rozbieranych scen z udziałem własnej partnerki oraz innego mężczyzny jako wyraz masochizmu reżysera, czyniącego jego dzieła tym bardziej szokującymi.
Podjęcie gry z publicznością poprzez opowiedzenie historii toksycznego związku z własną ukochaną w roli głównej nie jest jedyną wspólną cechą wspomnianych filmów Polańskiego. Łączy je również przesłanie, mówiące, że masochistyczny mężczyzna wcale nie jest słabszą stroną w relacji erotycznej, gdy sam reżyseruje akty przemocy oraz narzuca partnerce rolę zmysłowej oprawczyni. Zarówno w „Gorzkich godach”, jak i w „Wenus w futrze” pojawiają się też sceny kuszenia poprzez zmysłowy taniec oraz motyw upokarzania mężczyzny za pomocą nawiązywania relacji lesbijskiej (w pierwszym z dzieł wątek ten został mocno wyeksponowany poprzez sceny erotyczne z udziałem Mimi i Fiony, natomiast w drugim zaledwie zasugerowany przez Wandę).
Najnowszy film Polańskiego nie stanowi jednak tylko powtórki, wariacji na temat „Gorzkich godów”. Występująca w nim Seigner nie jest już tak młodziutka i śliczna, jak wtedy, gdy wcielała się w rolę Mimi. Wciąż jednak artystce nie brakuje uroku, a dojrzałość pomaga jej wykreować znacznie silniejszą, bardziej samoświadomą postać Wandy, która od samego początku nadaje kierunek perwersyjnej relacji z mężczyzną, również wtedy, gdy udaje niezbyt rozgarniętą, podrzędną aktoreczkę. Bohaterka „Wenus w futrze” dokonuje śmiałych interpretacji powieści Sacher-Masocha, nazywając ją historią o skutkach dokonywania aktów przemocy na dzieciach, o relacjach władzy i podległości, o mizoginii. Początkowo niechętny jej spojrzeniu Thomas zmienia zdanie, gdy na skutek manipulacji Wandy sam wchodzi w rolę kobiety i doświadcza upokorzeń, nad którymi nie sprawuje już żadnej kontroli.
Adaptacja, a jednocześnie reinterpretacja powieści Sacher-Masocha, której dokonał Polański, jest obrazem silnie steatralizowanym, kameralnym, a przez to tym lepiej oddającym duszną atmosferę trującego związku. Film z pewnością mówi coś istotnego o ludzkiej seksualności, a także o relacjach władzy i podległości, nie tylko między mężczyzną a kobietą.
LITERATURA:
G. Stachówna: „Roman Polański i jego filmy”. Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa – Łódź 1994.
Najnowszy film Polańskiego nie jest wierną ekranizacją powieści Sacher-Masocha, lecz autotematyczną historią próby dokonania takiej adaptacji przez początkującego reżysera teatralnego, Thomasa (Mathieu Amalric). Bohater boryka się z podstawowym problemem – brakiem odpowiedniej odtwórczyni roli Wandy, głównej bohaterki „Wenus w futrze”. Kiedy na przesłuchanie wpada spóźniona aktorka, również nosząca imię Wanda (Emmanuelle Seigner), mężczyzna uznaje ją za mało atrakcyjną, nieprofesjonalną i wulgarną. Dopiero łzy kobiety skłaniają go do dania jej szansy zaprezentowania swych umiejętności. Wcielając się w rolę swojej imienniczki, Wanda zaskakuje Thomasa seksapilem, talentem, erudycją, a także wiedzą na temat jego życia osobistego. Stopniowo relacje władzy i podległości, typowe dla mężczyzny i kobiety, reżysera i nieznanej aktorki, szefa i podwładnej, zaczynają się odwracać, a Wanda i Thomas coraz bardziej utożsamiają się z bohaterami powieści Sacher-Masocha.
Jak zauważyła Grażyna Stachówna, mimo że Polański twierdzi, iż nie kręci filmów o samym sobie, krytycy oraz publiczność uparcie doszukują się w nich odwołań do osobistych, nieraz kontrowersyjnych doświadczeń twórcy. Tendencja ta sprawiła, że: „Po »Tragedii Makbeta« (1971) Polański, tym razem już zupełnie świadomie, podjął wyzwanie i uczynił z własnej biografii, a nawet z własnej fizycznej obecności na ekranie, element gry, którą programowo prowadził z odbiorcami. Jego filmy otaczała zawsze aura jakiejś dziwnej dwuznaczności, budziły lęk i niepokój, nasuwały refleksje nieporównywalne z prostymi morałami innych filmów gatunkowych. Tę specjalną, nęcącą dla widza aurę pomagała budować także ta część gry, która dotyczyła potencjalnych odniesień do niezwykłej biografii reżysera” (Stachówna 1994: 29).
Tworzenie książek czy filmów o toksycznych, pełnych przemocy i perwersji związkach zazwyczaj budzi w odbiorcach podejrzenia, że autor bazuje na osobistych doświadczeniach i traktuje swoje dzieło jako terapię lub formę wyrazu dla własnego ekshibicjonizmu. Podejrzenia te mogą zamienić się niemal w pewność, gdy twórca obsadza w głównej roli swoją życiową partnerkę, tak jak uczynił to Polański, powierzając Seigner role Mimi z „Gorzkich godów” oraz Wandy z „Wenus w futrze”. Przysłowiowego smaczku dodaje sytuacji fakt, że reżyser, chętnie pojawiający się na ekranie, zwłaszcza we własnych projektach, nie stanął u boku ukochanej w żadnym z wymienionych filmów. W „Gorzkich godach” partnerem Seigner został Peter Coyote, zaś na planie „Wenus w futrze” towarzyszył jej Mathieu Amalric, swoją fizycznością bardzo przypominający Polańskiego z lat młodości. Wielu widzów może interpretować kręcenie śmiałych erotycznie, rozbieranych scen z udziałem własnej partnerki oraz innego mężczyzny jako wyraz masochizmu reżysera, czyniącego jego dzieła tym bardziej szokującymi.
Podjęcie gry z publicznością poprzez opowiedzenie historii toksycznego związku z własną ukochaną w roli głównej nie jest jedyną wspólną cechą wspomnianych filmów Polańskiego. Łączy je również przesłanie, mówiące, że masochistyczny mężczyzna wcale nie jest słabszą stroną w relacji erotycznej, gdy sam reżyseruje akty przemocy oraz narzuca partnerce rolę zmysłowej oprawczyni. Zarówno w „Gorzkich godach”, jak i w „Wenus w futrze” pojawiają się też sceny kuszenia poprzez zmysłowy taniec oraz motyw upokarzania mężczyzny za pomocą nawiązywania relacji lesbijskiej (w pierwszym z dzieł wątek ten został mocno wyeksponowany poprzez sceny erotyczne z udziałem Mimi i Fiony, natomiast w drugim zaledwie zasugerowany przez Wandę).
Najnowszy film Polańskiego nie stanowi jednak tylko powtórki, wariacji na temat „Gorzkich godów”. Występująca w nim Seigner nie jest już tak młodziutka i śliczna, jak wtedy, gdy wcielała się w rolę Mimi. Wciąż jednak artystce nie brakuje uroku, a dojrzałość pomaga jej wykreować znacznie silniejszą, bardziej samoświadomą postać Wandy, która od samego początku nadaje kierunek perwersyjnej relacji z mężczyzną, również wtedy, gdy udaje niezbyt rozgarniętą, podrzędną aktoreczkę. Bohaterka „Wenus w futrze” dokonuje śmiałych interpretacji powieści Sacher-Masocha, nazywając ją historią o skutkach dokonywania aktów przemocy na dzieciach, o relacjach władzy i podległości, o mizoginii. Początkowo niechętny jej spojrzeniu Thomas zmienia zdanie, gdy na skutek manipulacji Wandy sam wchodzi w rolę kobiety i doświadcza upokorzeń, nad którymi nie sprawuje już żadnej kontroli.
Adaptacja, a jednocześnie reinterpretacja powieści Sacher-Masocha, której dokonał Polański, jest obrazem silnie steatralizowanym, kameralnym, a przez to tym lepiej oddającym duszną atmosferę trującego związku. Film z pewnością mówi coś istotnego o ludzkiej seksualności, a także o relacjach władzy i podległości, nie tylko między mężczyzną a kobietą.
LITERATURA:
G. Stachówna: „Roman Polański i jego filmy”. Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa – Łódź 1994.
„Wenus w futrze” („La Vénus à la fourrure”). Reżyseria: Roman Polański. Scenariusz: Roman Polański, David Ives. Obsada: Emmanuelle Seigner, Mathieu Amalric. Gatunek: dramat. Produkcja: Polska / Francja 2013, 96 min.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |