ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 stycznia 2 (242) / 2014

Jędrzej Dudkiewicz,

W STYLU DISNEYA

A A A
Z jednej strony „Ratując pana Banksa” to historia tego, jak Walt Disney przekonał pisarkę P.L. Travers, by wyraziła zgodę na ekranizację książki „Mary Poppins” oraz samej pracy nad filmem. Z drugiej zaś dzieło Johna Lee Hancocka zawiera liczne retrospekcje przybliżające postać autorki i jej dzieciństwo, które wywarło wielki wpływ na jej losy. Z pewnością jest to sympatyczny komediodramat, którego ocena zależeć będzie od tego, czego widz będzie po nim oczekiwać.

Można oczywiście zarzucić temu filmowi schematyczność, pewnego typu banalność (to, że przeżycia bohaterki mają odzwierciedlenie w jej twórczości, trudno nazwać oryginalnym spostrzeżeniem). Można jednak także powiedzieć, że właśnie dzięki temu „Ratując pana Banksa” nakręcone zostało niejako w konwencji, którą preferował sam Disney. Szkoda natomiast, że o nim samym nie dowiadujemy się niczego ciekawego. Bohater grany przez Toma Hanksa jest niestety płaski – a skądinąd wiadomo przecież, że Disney był postacią wyjątkowo niejednoznaczną i wielowymiarową. Brak tu też pewnego kontekstu: nie pojawia się żadna wzmianka na temat tego, w jakim okresie działalności słynnej wytwórni toczy się akcja.

Dobrze, że twórcy zdecydowali się pokazać retrospekcje z życia P.L. Travers. Wątki te sprawiają, iż bohaterce można nie tylko współczuć, ale też i lepiej ją zrozumieć. Jest to o tyle ważne, że bez tych informacji jej postać byłaby szalenie irytująca, a film wiele by stracił. Gra Emmy Thompson to zresztą największy atut „Ratując pana Banksa”. Nawet gdyby reszta filmu była beznadziejna, warto byłoby go obejrzeć właśnie dla koncertowej roli Thompson. Nie dziwi fakt, że aktorka została uhonorowana nominacją do Złotego Globu w kategorii najlepszej aktorki w dramacie.

Film Johna Lee Hancocka ogląda się naprawdę dobrze – jest to dzieło lekkie, posiadające niezłe tempo i sporo zabawnych sytuacji oraz dialogów. Szkoda tylko, że pozostawia po sobie wrażenie zmarnowanego potencjału. Twórcy mieli bowiem szansę nakręcenia interesującego dramatu, mówiącego coś więcej niż: „nie warto żyć przeszłością” oraz „warto zachować w sobie choć trochę z dziecka”. Przesłanie takie, skądinąd słuszne i nadal ważne, to jednak trochę za mało, by mówić o sukcesie „Ratując pana Banksa”.
„Ratując pana Banksa” („Saving Mr. Banks”). Reżyseria: John Lee Hancock. Scenariusz: Sue Smith, Kelly Mercel. Obsada: Tom Hanks, Emma Thompson, Colin Farrell, Paul Giamatti i in. Gatunek: komediodramat. Produkcja: Australia / USA / Wielka Brytania 2013, 126 min.