UPRZEJMOŚĆ HEREZJI
A
A
A
Mój pierwszy kontakt z twórczością Lona Milo DuQuette'a miał charakter czytelniczy. W roku 2003 warszawskie wydawnictwo Okultura opublikowało książkę „Tabu. Seks, magia, religia”, którą Lon napisał wraz z Christopherem S. Hyattem. Był to pierwszy przekład (autorstwa Darka Misiuny) DuQuette'a wydany po polsku, po którym ukazało się jeszcze kilka pozycji tego autora. Mając sześćdziesiąt pięć lat i będąc jednym z najpopularniejszych współczesnych autorów książek o ezoteryce, Lon postanowił zająć się muzyką.
Duża płodność pisarska (od lat 90. DuQuette napisał lub był współautorem ponad tuzina książek) na gruncie muzyki okazała się jeszcze bardziej owocna. W przeciągu osiemnastu miesięcy Lon wydał aż trzy płyty – „I'm Baba Lon”, „Baba Lon II” oraz mającą swoją premierę w święto Halloween, 31 października 2013, „Gentle Heretic”.
Nie jest to pierwszy muzyczny zryw w działalności Amerykanina. Zanim zrobił pisarską karierę, jeszcze w latach 70., był członkiem zespołu Charley D. and Milo, określanego jako „acid cowboy band”. Po jakimś czasie zarzucił muzykowanie i dopiero po 25-letniej przerwie chwycił znów za gitarę, by w 2012 roku ponownie „debiutować” w ramach własnego niezależnego wydawnictwa Ninety Three Records.
Muzycznie „Gentle Heretic” podążą linią wytyczoną przez „I'm Baba Lon” i jej następczynię. Dominującym instrumentem pozostaje gitara akustyczna, z którą Lon radzi sobie imponująco, tworząc zarówno zapadające w pamięć melodie, jak i sprawne technicznie partie, których nie spodziewalibyśmy się po kimś, kto nie grał przez ćwierć wieku. Zdarzają się dodatkowe instrumenty, jak saksofon czy wiolonczela, a w „Bernice” Lon chwyta nawet za ukulele, lecz całość zamyślona jest jako jednoosobowy projekt akustyczny, z nastawieniem na solowe koncerty. Stąd wokal i gitara stanowią główny trzon całego albumu, inne brzmienia jedynie go wzbogacają. Gatunkowo należałoby „Gentle Heretic” określić albumem folkowym; tak brzmi jako całość, natomiast pojedyncze utwory wymykają się często takiej klasyfikacji, rozpinając swe brzmienia od barokowego „I am He” po zupełnie nietypowy w dorobku Lona, heavymetalowy „Paid All The Dues” (z gościnnym udziałem Boba Bouldinga, gitarzysty Young Dubliners).
Trzeba przy tym przyznać, że muzyka stanowi jedynie tło nie tylko na albumie „Gentle Heretic”, ale wszystkich poczynań Lona. Ich głównym elementem, a zarazem głównym atutem, są teksty. W ich tematyce widać pewne przesunięcie, jakie dokonało się pomiędzy „Gentle Heretic” a „I'm Baba Lon”. Na nowym albumie słuchacz nie znajdzie już tekstów nawiązujących do ezoteryki, takich jak wcześniejsze „Sweet Babalon”, „God for One Hour” czy „I Wish I Were Krishna”. Być może stoi za tym zmiana, o której sam artysta opowiadał w jednym z wywiadów: początkowo znany był jako autor książek o ezoteryce, który również tworzy muzykę; dziś na jego koncertach pojawiają się ludzie, którzy czasem słyszeli coś o tym, że Lon pisze książki. Inna publika wymaga pewnych (tematycznych) przesunięć, jeśli chce się pozostać zrozumiałym.
Nie znaczy to wszakże, że DuQuette idzie na kompromisy. Teksty na „Gentle Heretic” realizują zamiar podjęty w tytule albumu. Lon prezentuje siebie samego jako heretyka, a herezja ta ma szerokie znaczenie: od religijnej, po polityczną. Pierwsza, zarysowana już w „Outside the Box”, pojawia się w pełni na „Bamboozled”, gdzie krytyce zostaje poddane upolitycznianie religii, by powrócić w „If We Believed”, jednej z najbardziej rozpoznawalnych piosenek DuQuetta (udostępniona w sieci już przed czterema laty!) stanowiąca coś w rodzaju anty-życzeń gwiazdkowych, w której ironicznie puentuje: „If we believed christianity wasn't racist, superstitious, sex-fearing, woman-hating, homophobic, antiscientific, genocidal, earth raping, soul-smothering insanity... then we would wish you Merry Xmas!”, a wszystko to łagodnym głosem na tle ciepło brzmiących gitar, wpisujące się w estetykę popularnych około-świątecznych piosenek.
Herezja polityczna brzmi nieco przestarzale. Pobrzmiewają w niej echa beatników czy amerykańskich hippisów. Pacyfistyczny „Outside the Box” kontrastuje z nawołującym do klasowej rewolucji i „odświeżenia gilotyn” „Class Warfare”. Czy jednak taka polityczna nostalgia dziwi w wykonaniu osoby, której młodzieńcze ideały w zestawieniu z obecną rzeczywistością wywoływać mogą tylko przykre rozczarowanie?
Herezja DuQuetta jest w rzeczy samej herezją uprzejmą, delikatną. Ironia i humor, jakimi operuje w swych tekstach, łagodzą ostrość satyry. Jego ton pozostaje łagodny, unika obrażania i blasfemii. Obok tekstów o „heretyckim” charakterze pojawia się też temat zawsze DuQuetta zajmujący, czyli miłość, a „When You Fall in Love” brzmi jak autopolemika z „When You're Not in Love” zamieszczonej na pierwszym albumie. Całość zamyka czterdziestosekundowy utwór Helen (tekst w całości: „Mew... mew... Helen... Helen... a cat!”), będący - jak informuje wydawca – „muzycznym odpowiednikiem filmików z kotami na YouTube”.
„Gentle Heretic” udowadnia, że Lon znajduje się w twórczym szale, a ilość produkowanego przez niego materiału, nie odbiera mu wcale jakości. To tempo tworzenia i nagrywania cieszy, dając nadzieję na nowe wydania w niedalekiej przyszłości.
Duża płodność pisarska (od lat 90. DuQuette napisał lub był współautorem ponad tuzina książek) na gruncie muzyki okazała się jeszcze bardziej owocna. W przeciągu osiemnastu miesięcy Lon wydał aż trzy płyty – „I'm Baba Lon”, „Baba Lon II” oraz mającą swoją premierę w święto Halloween, 31 października 2013, „Gentle Heretic”.
Nie jest to pierwszy muzyczny zryw w działalności Amerykanina. Zanim zrobił pisarską karierę, jeszcze w latach 70., był członkiem zespołu Charley D. and Milo, określanego jako „acid cowboy band”. Po jakimś czasie zarzucił muzykowanie i dopiero po 25-letniej przerwie chwycił znów za gitarę, by w 2012 roku ponownie „debiutować” w ramach własnego niezależnego wydawnictwa Ninety Three Records.
Muzycznie „Gentle Heretic” podążą linią wytyczoną przez „I'm Baba Lon” i jej następczynię. Dominującym instrumentem pozostaje gitara akustyczna, z którą Lon radzi sobie imponująco, tworząc zarówno zapadające w pamięć melodie, jak i sprawne technicznie partie, których nie spodziewalibyśmy się po kimś, kto nie grał przez ćwierć wieku. Zdarzają się dodatkowe instrumenty, jak saksofon czy wiolonczela, a w „Bernice” Lon chwyta nawet za ukulele, lecz całość zamyślona jest jako jednoosobowy projekt akustyczny, z nastawieniem na solowe koncerty. Stąd wokal i gitara stanowią główny trzon całego albumu, inne brzmienia jedynie go wzbogacają. Gatunkowo należałoby „Gentle Heretic” określić albumem folkowym; tak brzmi jako całość, natomiast pojedyncze utwory wymykają się często takiej klasyfikacji, rozpinając swe brzmienia od barokowego „I am He” po zupełnie nietypowy w dorobku Lona, heavymetalowy „Paid All The Dues” (z gościnnym udziałem Boba Bouldinga, gitarzysty Young Dubliners).
Trzeba przy tym przyznać, że muzyka stanowi jedynie tło nie tylko na albumie „Gentle Heretic”, ale wszystkich poczynań Lona. Ich głównym elementem, a zarazem głównym atutem, są teksty. W ich tematyce widać pewne przesunięcie, jakie dokonało się pomiędzy „Gentle Heretic” a „I'm Baba Lon”. Na nowym albumie słuchacz nie znajdzie już tekstów nawiązujących do ezoteryki, takich jak wcześniejsze „Sweet Babalon”, „God for One Hour” czy „I Wish I Were Krishna”. Być może stoi za tym zmiana, o której sam artysta opowiadał w jednym z wywiadów: początkowo znany był jako autor książek o ezoteryce, który również tworzy muzykę; dziś na jego koncertach pojawiają się ludzie, którzy czasem słyszeli coś o tym, że Lon pisze książki. Inna publika wymaga pewnych (tematycznych) przesunięć, jeśli chce się pozostać zrozumiałym.
Nie znaczy to wszakże, że DuQuette idzie na kompromisy. Teksty na „Gentle Heretic” realizują zamiar podjęty w tytule albumu. Lon prezentuje siebie samego jako heretyka, a herezja ta ma szerokie znaczenie: od religijnej, po polityczną. Pierwsza, zarysowana już w „Outside the Box”, pojawia się w pełni na „Bamboozled”, gdzie krytyce zostaje poddane upolitycznianie religii, by powrócić w „If We Believed”, jednej z najbardziej rozpoznawalnych piosenek DuQuetta (udostępniona w sieci już przed czterema laty!) stanowiąca coś w rodzaju anty-życzeń gwiazdkowych, w której ironicznie puentuje: „If we believed christianity wasn't racist, superstitious, sex-fearing, woman-hating, homophobic, antiscientific, genocidal, earth raping, soul-smothering insanity... then we would wish you Merry Xmas!”, a wszystko to łagodnym głosem na tle ciepło brzmiących gitar, wpisujące się w estetykę popularnych około-świątecznych piosenek.
Herezja polityczna brzmi nieco przestarzale. Pobrzmiewają w niej echa beatników czy amerykańskich hippisów. Pacyfistyczny „Outside the Box” kontrastuje z nawołującym do klasowej rewolucji i „odświeżenia gilotyn” „Class Warfare”. Czy jednak taka polityczna nostalgia dziwi w wykonaniu osoby, której młodzieńcze ideały w zestawieniu z obecną rzeczywistością wywoływać mogą tylko przykre rozczarowanie?
Herezja DuQuetta jest w rzeczy samej herezją uprzejmą, delikatną. Ironia i humor, jakimi operuje w swych tekstach, łagodzą ostrość satyry. Jego ton pozostaje łagodny, unika obrażania i blasfemii. Obok tekstów o „heretyckim” charakterze pojawia się też temat zawsze DuQuetta zajmujący, czyli miłość, a „When You Fall in Love” brzmi jak autopolemika z „When You're Not in Love” zamieszczonej na pierwszym albumie. Całość zamyka czterdziestosekundowy utwór Helen (tekst w całości: „Mew... mew... Helen... Helen... a cat!”), będący - jak informuje wydawca – „muzycznym odpowiednikiem filmików z kotami na YouTube”.
„Gentle Heretic” udowadnia, że Lon znajduje się w twórczym szale, a ilość produkowanego przez niego materiału, nie odbiera mu wcale jakości. To tempo tworzenia i nagrywania cieszy, dając nadzieję na nowe wydania w niedalekiej przyszłości.
Lon Milo DuQuette: “Gentle Heretic” [Ninety Three Records, 2013].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |