ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 stycznia 2 (266) / 2015

Aleksandra Zug,

MIEJSCE ZAPISANE W PAMIĘCI (YOHANAN PETROVSKY-SHTERN: 'SZTETL')

A A A
„Handel był życiem, a targowisko sercem sztetlu” (s. 93) – to przemawiające do wyobraźni zdanie, choć w znacznej mierze wyraża kwintesencję przywołanego zjawiska, w istocie może stanowić zaledwie wprowadzenie do intrygującego świata, jaki w swojej książce Yohanan Petrovsky-Shtern odkrywa przed czytelnikiem. Jak przekonująco dowodzi autor, ten zaginiony, budzący nostalgię świat, który tworzyły na dawnych Kresach Wschodnich wyjątkowo malownicze żydowskie miasteczka, nie został do tej pory wyczerpująco zbadany i opisany. Niewątpliwie porusza pasja, z jaką w swej najnowszej propozycji Petrovsky-Shtern „obleka sztetl w ciało” (s. 35), dotyka jego realnych kształtów i zanurza się w codzienności tamtego czasu.

Wychodząc od analizy tytułowego słowa „sztetl” (różnie pojmowanego przez poszczególne nacje: polską, rosyjską i żydowską), autor „The Anti-Imperial Choice: the Making of the Ukrainian Jew” zgłębia przede wszystkim wielokulturowy charakter tak określanych miejscowości położonych na zachodnim pograniczu ówczesnego Imperium Rosyjskiego (a zagarniętych całkiem po trzecim rozbiorze Polski). Badacz z wielkim zainteresowaniem przygląda się lokalnemu kolorytowi tych terenów, śledzi pojawiające się między narodowościami antagonizmy, wskazuje „konflikty interesów”. Jednak, co istotne, w porównaniu do utrwalonego później w pamięci kulturowej negatywnego obrazu tych ziem jako podupadłych, prowincjonalnych i niemal „zapomnianych” miasteczek-wsi, ukazywany okres w historii – od ostatniego dziesięciolecia XVIII wieku aż do lat 40. XIX stulecia – Petrovsky-Shtern nazywa zdecydowanie złotym wiekiem wschodnioeuropejskich sztetli.

Zgromadzona przez pisarza imponująca ilość materiałów archiwalnych posłużyła do wyeksponowania odmiennego niż w obiegowym odczuciu, niezwykle barwnego oblicza żydowskich społeczności: „Sztetl był dynamicznym miejscem i dynamicznym pojęciem, przechodził różne etapy i zmiany, nabierał doświadczenia i adaptował się do sytuacji. (…) Będąc czymś znacznie bardziej zniuansowanym niż tylko »stan umysłu« czy »miejsce pamięci«, ucieleśniał działanie – gospodarcze i produkcyjne, religijne i oświatowe, polityczne i obywatelskie, kulturalne i kryminalne (…). Sztetl nie istniałby bez Żydów – handlujących, wytwarzających i wymieniających wszystko, co tylko można było przehandlować, wytworzyć lub wymienić. Oznacza on dla nas konkretne miejsce, ale może powinniśmy również potraktować go jako działanie, jako wir aktywności. Przecież to dzięki owej aktywności stały się możliwe złote lata, a jej zahamowanie doprowadziło do upadku” (s. 35, podkr. – A.Z.).

Zatem sztetle w najlepszym momencie swojego istnienia jawią się tu jako pełne ruchu i nieustannych przemian, tętniące życiem centra, w obrębie których regularnie odbywały się jarmarki, zakładano karczmy, powstawały rzemieślnicze cechy. Ich wzrastająca liczba stymulowała rozwój gospodarczy danej rosyjskiej guberni – podolskiej, wołyńskiej czy kijowskiej. Ogromny wkład Żydów w rozkwit lokalnego handlu oraz skuteczność działania kupców-podróżników – co w lekturze jest niejednokrotnie podkreślane – przeczą pamiętnemu wizerunkowi sztetlu wyobrażanego jako nędzna i zaniedbana Anatewka z powieści Szolema Alejchema (s. 11). Nie można przy tym zapomnieć, że przedstawiane sztetle (takie jak choćby Berdyczów, Radziwiłłów, Równe, Biała Cerkiew, Żytomierz, Humań, Tulczyn bądź też Czerkasy) to w głównej mierze miejsca spotkań, wzajemnych kulturowych interakcji.

Szczególnie ujmujące są zwłaszcza te fragmenty książki Petrovsky’ego-Shterna, w których na podstawie archiwalnych źródeł (często sądowych sprawozdań i relacji świadków) badacz ukazuje egzystencję zwykłych ludzi, ich codzienne troski, zmagania i problemy. Losy owych „małych” bohaterów często ocierają się jednak o wielką politykę, są od niej zależne i dopasowują się do zewnętrznych okoliczności. Ciekawym przykładem może być historia dwunastoletniego żydowskiego chłopca – Icika Lejbowicza z Białej Cerkwi, który, zafascynowany widokiem maszerujących rosyjskich żołnierzy i ich bronią, również zapragnął zostać wojskowym. Przechodząc niedaleko domu Tulczańskich, wówczas już zubożałej polskiej szlachty, młodzieniec zakradł się do środka i dla zabawy wyniósł pozostawioną bez zabezpieczenia strzelbę. Chłopiec, nie wiedząc, że ciężka broń jest naładowana, nieporadnie uniósł ją i wystrzelił prosto w rosyjskiego żołnierza. Głośną sprawę żydowskiego dziecka, które „próbowało zastrzelić” wojskowego na służbie (mężczyznę zraniono lekko w nogę), szybko skierowano do głównego sądu w Kijowie, a ze względu na powagę zarzutów poinformowano nawet szefa Sztabu Głównego Jego Cesarskiej Mości i samego cara. Choć chłopiec został wspaniałomyślnie uniewinniony przez znanego „z życzliwości wobec dzieci” Aleksandra I (s. 174-175), to rozstrzygnięcie tej historii można uznać za znamienne dla panujących w tamtym czasie wyraźnie napiętych stosunków pomiędzy nacjami. Ostatecznie monarcha obwinił bowiem Tulczańskiego za pozostawienie naładowanej broni bez nadzoru i nakazał polskiemu szlachcicowi wypłacenie poszkodowanemu trzyletniego żołdu.

Inną tego rodzaju, równie barwną opowieścią jest historia procesu Moszki Teleżynieckiego, karczmarza z Szepetówki, którego (na podstawie donosu nieudolnego i ksenofobicznie nastawionego do Żydów miejscowego lekarza) oskarżono o zanieczyszczanie wódki ziołami i „dziwnym białym proszkiem” w celu wytrucia okolicznego prawosławnego duchowieństwa i chłopstwa (s. 131-132). Mimo że policyjne dochodzenie zakończyło się pomyślnie dla żydowskiego handlarza, to jednak – jak spostrzega Petrovsky-Shtern – wymowa całego zajścia nie pozostawia złudzeń, co do intencji i motywów kierującego się uprzedzeniami wiejskiego doktora. Autor „Lenin’s Jewish Question”, eksponując w swojej najnowszej publikacji rozmaite obrazy i wydarzenia, których uczestnikami są zwykli mieszkańcy sztetlu, nie tylko przybliża atmosferę tamtych lat, ale także wydobywa na wierzch prawdę o zawiłych międzyludzkich relacjach. Kiedy Dobrisza, żona Łaziebnika, staje przed sądem w sprawie męża oskarżonego w wyniku intrygi o gwałt i zacięcie broni honoru mężczyzny, pisarz zauważa: „Dopóki Żydzi potrafili się oprzeć wewnętrznym i zewnętrznym zagrożeniom rodziny, sztetl mógł przeżywać swoje złote lata. (…) Rodzina w sztetlu nie stanowiła jednorodnej, bezkonfliktowej i bezgrzesznej, utopijnej grupy społecznej, przeciwnie – była dynamiczna, barwna, wrażliwa na konflikty (…), lecz mimo to wytrzymała” (s. 205). Refleksja o tej specyficznej przestrzeni przeradza się tutaj w wyznanie potrzeby spełnienia i zakorzenienia w miejscu codziennej egzystencji, wypełnionej tęsknotą, radością, waśniami, porażkami, powtarzającymi się obowiązkami czy też dialogiem z innością. W takim ujęciu dziewiętnastowieczny sztetl staje się dla jego gospodarzy swoistym wielokulturowym domem, w którym każdy próbuje zachować trochę odrębności, swoją tożsamość. Obraz tego miejsca, jaki wyłania się z analizowanej książki, jest nasycony różnorodnością zjawisk, jako że sztetl to swego rodzaju mozaika postaw i charakterów uwikłanych w Historię.

Rozważając w tym kontekście szczególne położenie rozproszonego wówczas żydowskiego narodu, nie bez powodu Petrovsky-Shtern przywołuje tu tradycję określania owych pogranicznych miasteczek jako wschodnioeuropejskiej Jerozolimy (s. 281-282). Dla pozostających od stuleci wyznaniową i kulturową mniejszością, pozbawionych własnej ziemi Żydów, którzy na przełomie XVIII i XIX wieku prowadzili na zachodnim krańcu Rosji ożywioną działalność handlową, sztetl symbolizował ośrodek, centrum życia rodzinnego, religijnego i zawodowego. Stał się namiastką tego, co utracili, „świętą gminą”. Nieco metaforyczne odniesienie tego miejsca do Jerozolimy wydaje się tym bardziej trafne, że: „W wyobraźni dziewiętnastowiecznych rabinów, a może i zwykłych starozakonnych, którzy nie pozostawili po sobie śladów w historii, ziemia poza sztetlem była biblijną pustynią, niezamieszkanym przez Żydów pustkowiem” (s. 282). Zatem to właśnie sztetl w swoich złotych latach, jako miejsce stałego osiedlenia i życiowej aktywności wyznawców judaizmu, urósł w pracy Petrovsky’ego-Shterna do rangi „zaginionej żydowskiej Atlantydy” (s. 35), substytutu utraconego kraju.

Wieloaspektowy opis przeszłości sztetlu, jaki czytelnik odnajduje w interesującej mnie książce, to – jak sądzę – swego rodzaju „odczarowywanie” pamięci o miasteczkach wchodzących w XIX stuleciu w skład trzech zachodnich guberni Imperium Rosyjskiego. Yohanan Petrovsky-Shtern udowadnia, że położone na terytorium dzisiejszej Ukrainy ziemie, choć nie ma ich już na mapie w swym dawnym kształcie, za sprawą swojej wyjątkowości, społeczno-kulturowej formy ocalały w zbiorowej pamięci nie tylko Żydów, ale także innych współtworzących je narodów. Wzbogacona licznymi archiwalnymi zdjęciami oraz reprodukcjami dzieł sztuki opowieść o złotych latach sztetlu „odwraca” przechowywane przez pokolenia spojrzenie na to zjawisko, pokazuje odmienne oblicze przestrzeni, w której przeplatały się polskie, rosyjskie i żydowskie drogi. To miejsce wciąż odżywa w pamięci, nieustannie fascynuje, jego wyobrażenia nie można łatwo wymazać ze wspomnień, zapomnieć o jego przeszłości. Sztetl (zarówno ten z czasów świetności, jak i upadku) już na zawsze został wpisany we wschodnioeuropejskie dzieje.
Yohanan Petrovsky-Shtern: „Sztetl. Rozkwit i upadek żydowskich miasteczek na Kresach Wschodnich”. Przeł. Joanna Gilewicz. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2014 [seria: Historiai].

Dwutygodnik "artPapier" objął książkę patronatem medialnym.