ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (267) / 2015

Agnieszka Nęcka,

POSZUKUJĄC SWEGO MIEJSCA (DAWID KORNAGA: 'BERLINAWA')

A A A
Nie da się ukryć, że „Berlinawa” – najnowsza powieść Dawida Kornagi – jest książką zakrojoną na dużą skalę. Ciekawy koncept fabularny, wyrazisty styl i rozmach objętościowy nie do końca jednak, w moim przekonaniu, idą w parze z warsztatowym dopracowaniem. Gdyby chcieć zdeprecjonować tę prozę, wystarczyłoby powiedzieć, że mowa w niej przede wszystkim o upojeniach alkoholowych, niczym nieskrępowanym seksie i przemocy. Sprawa wszakże nieco się komplikuje, gdy weźmiemy pod uwagę, że jednym z głównych tematów „Berlinawy” jest mentalność neofaszystowska. Nie bez znaczenia jest również to, iż w tle społeczno-obyczajowej opowieści pojawia się współczesny multikulturowy Berlin i będąca „najpiękniejszym zombie city na świecie” Warszawa – dwa jedynie pozornie odległe od siebie miasta, które połączyła historia o poszukiwaniu człowieczeństwa w nieludzkiej rzeczywistości.

Bohaterkami najnowszej powieści autora „Rzęs na opak” są dwie, opowiadające się za odmiennymi stylami życia kobiety: Ola i Ula. Pierwsza z nich to trzydziestojednoletnia kobieta wyzwolona przebywająca w Berlinie na stypendium dla tłumaczy, która uciekając od samej siebie, męża i małego dziecka, nie chce poddać się stereotypom i monotonnej codzienności. Żądna nowych doznań i uzależniona od szybkiego tempa życia, nieustannie przekracza granice. Lubi niezależność i seks, który uprawia bez oporów zarówno z mężczyznami, jak i kobietami. Nie czerpiąc satysfakcji ze stałego związku z Jackiem, z którym de facto nic jej nie łączy, czuje się „wykoślawioną, zwichrowaną, powyginaną” „żoną z doskoku” i szuka ukojenia w nastawionym na otwartość Berlinie. Nie do końca jednak potrafi zatracić się w swoim marzeniu o byciu latającą między zbiornikami rybą, ponieważ od czasu do czasu budzi się w niej poczucie winy wywołane porzuceniem córki. Jest raczej zagubioną kobietą, która nieustannie znajduje się „pomiędzy” (pomiędzy dwoma miastami, pomiędzy dwoma językami, pomiędzy przyjemnościami i obowiązkami, pomiędzy potrzebami i możliwościami ich spełnienia, pomiędzy normami i oczekiwaniami społecznymi i pragnieniem wolności). W konsekwencji jej osobowość ulega dezintegracji. Sama przyznaje: „byłam polską dziewuszką, co chciała sielanki, kompletnie nie wiedząc, że to tylko słowo w słowniku. Byłam głupią kozą, jedna łączka mi się marzyła, na której będę skubała sobie trawę i meczała zadowolona. Byłam polska, byłam warszawska, potem berlińska, a teraz jaka jestem, tego nie wiem, może się dowiem, a może nie”.

Potrzeba seksualnej rozpusty sprawiła, że Ola nie będzie miała skrupułów. Na przykład w ramach zemsty za odrzucenie przez niedoszłą kochankę – Julię, uwiedzie jej narzeczonego, tylko dlatego, by udowodnić dziewczynie, że ta, wierząc w wierność przyszłego męża, żyje złudzeniami. Imprezowy tryb życia i brak odpowiedzialności za własne działania sprawią, że Ola niejednokrotnie będzie się znajdowała w sytuacjach granicznych. Jej fascynacja Berlinem jest przeto równoznaczna z niebezpiecznym zachłyśnięciem się wolnością. „Każdy mój wybór nie jest wyborem, raczej formą walki. Jakbym na zabój chciała oddzielić się od tych, od których jestem zależna”. W efekcie jednej z nocnych eskapad cudem unika zbiorowego gwałtu i śmierci. Ratunkiem dla kobiety okazał się niemiecki neofaszysta Uwe.

Z kolei dziewiętnastoletnia Ula jest sfrustrowaną, agresywną, mieszkającą w Warszawie neofaszystką, której wydaje się, że ma wszystko przemyślane i poukładane. „Ula to nie czynny dwadzieścia cztery godziny na dobę pub na skrzyżowaniu dróg. Otwiera się wyłącznie w godzinach, w których się otwiera. Zamyka, to zamyka. Możesz stukać, pukać, dzwonić, klamka ani drgnie. Ula jest niezmienna i dobrze jej z tym. Jak coś postanowi, tak się dzieje. Choćby rwało, wrzało, wytrwa. Choćby okres maltretował jej podbrzusze, wytrwa. Z tym się nie rodzisz. Nabywasz. Pod jednym warunkiem: ani kroku do tyłu. Bądź kobietą. Dumną i świadomą. Żaden nie podskoczy”. Jej egzystencja koncentruje się wokół uczucia nienawiści. Nienawidzi ojca, który odszedł od jej matki do młodszej kobiety. Nienawidzi Magdaleny – kochanki ojca, za to, że dla korzyści materialnych uwiodła jej ojca. Nienawidzi matki, która czas spędza głównie na modlitwie lub czynieniu Uli wyrzutów. Nienawidzi ludzi mających inny kolor skóry, wyznanie lub preferencje seksualne. Ma klarowne poglądy, za które bez namysłu wymierza ciosy. Wraz z bliźniakami wyjeżdża do Berlina, by dokonać zemsty na Uwe, którego podejrzewa o pobicie podczas warszawskiego Marszu Niepodległości jej chłopaka. Gdy na jaw wychodzi, że za tragedię Mira odpowiedzialna jest jej przyjaciółka – Maria, Ula musi przewartościować swoje życie, na nowo układając je w Berlinie u boku Norwega Sveina.

Żadna z nich, ani Ola, ani Ula, nie ma pełnej kontroli nad własnym życiem. Niepewność własnych wyborów czy uczuciowy chaos bohaterki maskują przede wszystkim upojeniem alkoholem. Brutalna rzeczywistość jednakże nie tylko zrewiduje ich wyobrażenia i plany, ale także skłoni do zmiany przekonań oraz życiowych strategii.

„Berlinawę” da się swobodnie czytać jako opowieść o histerycznym reagowaniu na inność, o zbyt chętnym poddawaniu się mrocznym zakamarkom duszy, o poszukiwaniu własnego miejsca w świecie, o (nie)umiejętnym radzeniu sobie z nieuchronnymi rozczarowaniami czy o skutkach tłamszenia w sobie emocji. Kornaga pokazuje, że rzeczywistość nie jest czarno-biała, zaś ludzie bywając nieprzewidywalni, potrafią zaskoczyć także samych siebie. Bywają samotni, ale poszukują bliskości drugiego człowieka, bywają zdesperowani i egoistyczni, ale są zdolni do heroicznych czynów. W starciu z przeciwnościami losu są bezbronni i silni zarazem. Zakotwiczeni w stereotypach marzą o wolności, z której nie potrafią korzystać. Zniewoleni przez własne wyobrażenia, lęki i poglądy nieustannie poszukują siebie i swojego miejsca w świecie.

Niemniej, „Berlinawy” nie czyta się dobrze. Dzieje się tak między innymi dlatego, że duża ilość mniej lub bardziej epizodycznych bohaterów, z którymi łączą się rozmaite opowieści (na przykład historia ukrywającej swe lesbijskie preferencje Marii, jej stojącego na czele neofaszystowskiej bojówki brata Chrobrego, bliźniaków, których łączyła niezwykła braterska więź czy zakochanej w nich prostytutki Ingrid), sprawia, że opowieść Kornagi rozpada się od wewnątrz. I pomimo wielowątkowości akcja „Berlinawy” mozolnie się wlecze. Jest tak przede wszystkim z powodu przeładowania opowieści dygresjami(czasami nazbyt luźno połączonymi ze sobą). W konsekwencji swoistego „przegadania” w pewnym momencie narracja najnowszej powieści autora „Gangreny” zaczyna męczyć. Kornaga nie zatroszczył się bowiem o skrojenie wciągającej opowieści, skupiając się bardziej na warstwie psychologicznej. Ale i w tym aspekcie można by zgłosić zastrzeżenia. Dość przywołać jeden z fragmentów „Berlinawy”:

„? A ty, ty, co tam dziobiesz?

? Dziobię?

? Tak to wygląda.

? Tłumaczę.

? Co?

? Tekst.

? Rozumiem. Ale co konkretnie?

? Czy to ważne?

? Dla mnie wszystko jest ważne – odpowiada śmiertelnie szczerze Ula.

? Dla mnie niekoniecznie – odpowiada jeszcze bardziej śmiertelnie szczerze Ola.

? W porządku, no ale co?

? Tekst, powiedziałam.

? O czym?

? Nieważne. Ćwiczenie stylistyczne.

? Ja pierdolę!

? Bardzo skomplikowany fragment prozy. Na ćwiczenia dla tłumaczy. Dziewczyno! Dla tłumaczy. Jestem stypendystką programu dla tłumaczy. Domyślasz się jakiego języka. No więc jestem. Interesuje cię to trochę czy nie interesuje?

? Lubię książki. Nie znoszę niemieckiego.

? Jak podobno każdy.

? Jaki każdy?

? Człowiek – mówi Ola. Ola, która łagodnieje, bo dopytuje: ? Czytasz, powiadasz. A co czytasz?

? Różne takie.

? Jesteś pewna?

? Czego?”.

Zacytowany dialog Oli i Uli bynajmniej nie przekonuje, że postaci kobiece, które naszkicował Kornaga, nie są płaskie czy zbanalizowane. Przeciwnie. Ich zachowania nie zawsze są też, niestety, dostatecznie przekonujące (dość przypomnieć między innymi zabranie przez Olę do domu trójki nieznajomych bandytów, którzy napadli na Uwego, dzięki czemu jej losy splotły się z losami Uli), choć – oczywiście – rzadko się w polskiej prozie „nowej i najnowszej” zdarza, by w centrum opowieści pisarz postawił postaci kobiece. Za dużo też w „Berlinawie” zbiegów okoliczności, które sprawiają, że nazbyt łatwo i mało wiarygodnie wątki się ze sobą łączą, wzajemnie się uzupełniając (np. ugodzenie nożem Uwego pod domem Julii, w którym akurat imprezowała Ola).

Pójście na łatwiznę widać także w wątku, który jest jedną z nadrzędnych sił napędowych najświeższej publikacji autora „Singli+”. Akcpetacja odmiennych postaw czy koloru skóry dokonuje się dzięki emocjom. Ale czy może być lepsze źródło tolerancji, skoro współczesne pojęcie patriotyzmu i narodu jawi się w powieści dość specyficznie? „Bez tożsamości jesteś samotną pluskwą. Zmiotą cię. Będą gadać o solidarności ponad podziałami, równocześnie wykluczając. Dlatego nawet na emigracji powstają getta. Życie jest za krótkie na uniwersalizm”. Cóż, być może symboliczna Berlinawa jest nam bliższa niż sądzimy? Choć, jak przekonuje Dawid Kornaga, nie wszystko musi być takie, jakim się wydaje.
Dawid Kornaga: „Berlinawa”. Wydawnictwo Świat Książki. Warszawa 2014.