ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 marca 6 (270) / 2015

Jędrzej Dudkiewicz,

PRZECIW PRZEMOCY (ŻONA POLICJANTA)

A A A
Stosunkowo rzadko zdarza się, by tego typu – zdecydowanie festiwalowe – filmy trafiały do szerszej dystrybucji. „Żona policjanta” Philipa Gröninga, który otrzymał za tę realizację Nagrodę Specjalną Jury w Wenecji, jest bardzo specyficznym, eksperymentalnym dziełem.

Christine i Uwe Perkinger na pozór są szczęśliwym małżeństwem wychowującym kilkuletnią córkę. Po przeprowadzce do małego miasteczka Uwe zaczyna pracować jako policjant. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie koszmar, w jaki bohater zamienia życie swojej żony.

Film Gröninga, opowiadający o domowej przemocy, jest nierówny. Z jednej strony znajdujemy tu sceny rzeczywiście bardzo mocne, nierzadko wstrząsające, takie jak ta, gdy Uwe, zamiast bić, poniża psychicznie Christine w obecności córki, która jest jeszcze za mała, by rozumieć, że dzieje się coś złego, a jednocześnie uczy się, że skoro mama nie protestuje, to takie zachowanie ojca jest normalne i akceptowalne. Z drugiej strony brakuje tu kontekstu. Nie wiadomo, dlaczego Uwe jest, jaki jest. W zasadzie dałoby się to jeszcze wybaczyć – wszak psychopatyczne skłonności nie zawsze są łatwe do wytłumaczenia. „Żona policjanta” nie jest też jednak komentarzem na temat społeczeństwa, które odwraca wzrok. Wszystko dzieje się tu za zamkniętymi drzwiami i nie widać, by ktokolwiek miał szansę się tym zainteresować. Nic nie wynika również z tego, że Uwe jest policjantem – tytuł sugeruje co prawda wątek prywatnej bestii, która w świecie zewnętrznym pilnuje porządku, temat ten nie zostaje jednak rozwinięty. Wszystko to razem sprawia, że mimo wspomnianych mocnych momentów trudno się przejąć tym, co się ogląda.

Największy wpływ na indyferentność widza podczas seansu ma jednak forma. Gröning zdecydował się na eksperymentalną narrację i film, który trwa niemal trzy godziny, podzielił na sześćdziesiąt rozdziałów. Jak łatwo policzyć, każdy z nich trwa około dwóch-trzech minut. Zapewne miało to na celu zwiększenie wrażenia codzienności i zwyczajności życia dwójki bohaterów. Problem w tym, że „Żona policjanta” jest zdecydowanie za długa, co z kolei sprawia, że widz w którymś momencie może bardziej skupiać się na śledzeniu numerów rozdziałów i odliczaniu, ile jeszcze zostało do końca, tym bardziej, że niektóre segmenty – jak bodajże dwa, w których widać tylko kicającą po lesie wiewiórkę – są niepotrzebne i zupełnie nic nie wnoszą do fabuły.

Chociaż wielu odbiorców – tak jak autora niniejszej recenzji – film Philipa Gröninga zmęczy, warto sprawdzić na sobie działanie tego eksperymentu. Największą uwagę należy poświęcić postaci Christine. Jest ona uległa, w żaden sposób nie przeciwstawia się mężowi – prawdopodobnie dlatego, że nie ma wyboru, nie ma dokąd uciec i z czego żyć. W tym kontekście obejrzenie „Żony policjanta” bardzo przydałoby się wielu oponentom Konwencji Przeciw Przemocy.
„Żona policjanta”. Scenariusz i reżyseria: Philip Gröning. Obsada: Alexandra Finder, David Zimmerschied i in. Gatunek: dramat. Produkcja: Niemcy 2013, 175 min.