
PERUCZKI I LOCHY ('DZIADÓW CZ.III' W REŻ. MICHAŁA ZADARY)
A
A
A
Dymy, błyski, tańce i śpiewy – pięciogodzinny montaż atrakcji, oto recepta Michała Zadary na odczytanie arcydramatu. Problem w tym, że poza oznaczającym w istocie kapitulację reżysera wystawieniem sztuki „bez skreśleń”, wyraźnie zabrakło twórcom odwagi, by „Dziadami” powiedzieć nam coś ważnego o świecie, o Polsce czy choćby nawet o teatrze.
Romantyczna ironia najwyraźniej pomyliła się reżyserowi z kabaretonem. Siermiężne puszczanie oka do widza i zgrywanie się znakomitych skądinąd aktorów jako pomysły na odzyskanie dramatu wypadają dość blado. Metafizyka zmienia się w kicz, subtelna ironia w jarmarczny, grubo ciosany dowcip. Ksiądz Piotr (Mariusz Kiljan) jak opętana marionetka rzuca się po ścianach, nie wypuszczając z rąk flaszki. Rubaszny Nowosilicow (Wiesław Cichy) obłapia damy, przy okazji niezdarnie tropiąc spiski, zaś Wielka Improwizacja Bartosza Porczyka, początkowo dość intrygująca, ostatecznie zredukowana zostaje do płytkiej śpiewogry.
Powierzchowność interpretacji i seria bolesnych uproszczeń nie pozostawiają złudzeń – spektakl został skrojony pod gusta najmniej wymagającej części widowni. „Dziadów część III” w reżyserii Zadary, po interesującym prologu i niezłej (głównie za sprawą Wojciecha Ziemiańskiego), choć przydługiej scenie więziennej, zmienia się w wielogodzinny wodewil w archaicznych dekoracjach.
Czy wystawianie dzieła zgodnie z tak zwaną (ujmując dosłownie) literą tekstu, nie jest w istocie jego ignorowaniem? Czy misją teatru publicznego jest produkowanie kosztownych ilustracji do tekstu?
Romantyczna ironia najwyraźniej pomyliła się reżyserowi z kabaretonem. Siermiężne puszczanie oka do widza i zgrywanie się znakomitych skądinąd aktorów jako pomysły na odzyskanie dramatu wypadają dość blado. Metafizyka zmienia się w kicz, subtelna ironia w jarmarczny, grubo ciosany dowcip. Ksiądz Piotr (Mariusz Kiljan) jak opętana marionetka rzuca się po ścianach, nie wypuszczając z rąk flaszki. Rubaszny Nowosilicow (Wiesław Cichy) obłapia damy, przy okazji niezdarnie tropiąc spiski, zaś Wielka Improwizacja Bartosza Porczyka, początkowo dość intrygująca, ostatecznie zredukowana zostaje do płytkiej śpiewogry.
Powierzchowność interpretacji i seria bolesnych uproszczeń nie pozostawiają złudzeń – spektakl został skrojony pod gusta najmniej wymagającej części widowni. „Dziadów część III” w reżyserii Zadary, po interesującym prologu i niezłej (głównie za sprawą Wojciecha Ziemiańskiego), choć przydługiej scenie więziennej, zmienia się w wielogodzinny wodewil w archaicznych dekoracjach.
Czy wystawianie dzieła zgodnie z tak zwaną (ujmując dosłownie) literą tekstu, nie jest w istocie jego ignorowaniem? Czy misją teatru publicznego jest produkowanie kosztownych ilustracji do tekstu?
Adam Mickiewicz: „Dziadów część III”. Reżyseria: Michał Zadara. Drugi reżyser: Marta Streker. Dramaturgia: Daniel Przastek. Scenografia: Robert Rumas. Kostiumy: Julia Kornacka, Arek Ślesiński. Światło i wideo: Artur Sienicki. Muzyka: Maja Kleszcz, Wojecich Krzak. Premiera: 10 kwietnia 2015. Teatr Polski we Wrocławiu.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |