IMPROWIZACJE #6
A
A
A
Zaprezentowane w czerwcu „Improwizacje #6” – ostatnia w mijającym sezonie odsłona niezwykle udanego projektu Agaty Dudy-Gracz we wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol – jeszcze przed pokazem rodziły spore emocje widowni. Nie da się ukryć, że sukcesy poprzednich przedstawień podniosły oczekiwania publiczności. Tym razem w swój projekt made in progress Duda-Gracz czynnie zaangażowała także widzów.
Publiczność zajmuje miejsce nie tylko na widowni, ale też na scenie, gdzie czekają krzesła wypełniające przestrzeń gry. W ostatnim pokazie, jak zapowiedziała Duda-Gracz: „innym od dotychczasowych”, skupiono się przede wszystkim na samym procesie improwizacji i na tym, co w pracy aktora najważniejsze – poszukiwaniu. Duda-Gracz nie zmieniła jednak stałej formuły przedstawienia – na godzinę przed rozpoczęciem spektaklu reżyserka rozdała aktorom zalakowane koperty z listami-opisami postaci i zarysem sytuacji scenicznej.
W szóstej odsłonie projektu Duda-Gracz jeszcze podsyciła i tak już spore zainteresowanie widzów, których w ciągu roku zebrała się wierna grupa, obecna na każdej kolejnej poniedziałkowej prezentacji. Tym razem, zapraszając do współpracy aktorów o popularnych nazwiskach, reżyserka wypełniła widownię po brzegi. Maciej Zakościelny, Leszek Możdżer, Emose Uhunmwango, Kamil Maćkowiak, Sylwester Piechura i Konrad Wosik okazali się doskonale dobranym zespołem – stworzyli bardzo prężnie współpracującą grupę, co w efekcie zaowocowało popisowymi kreacjami aktorskimi.
Kamil Maćkowiak zwrócił na siebie uwagę niezwykłym wyczuciem przestrzeni, objawiającym się w lekkości spontanicznej gry, szybkości reakcji na to, co niespodziewanie rodziło się na scenie, oraz w niezwykle trafnych ripostach sfrustrowanego samobójcy taksówkarza, który poszukuje w sobie dobra, testując cierpliwość widzów, na każdym z nich próbując wymusić zbliżenie w postaci uścisku. Większość widzów początkowo wzbraniała się przed nieoczekiwaną bliskością, z czasem jednak dystans zupełnie zniknął, a odbiorcy sami spontanicznie zdawali się szukać kontaktu z aktorami. Tuż przed symbolicznym zgaszeniem światła, zwiastującym koniec spektaklu, publiczność i artyści stali się współdziałającą całością, wspólnie podnosząc ręce i wiwatując. Wniosek? Eksperyment scenicznej improwizacji Agacie Dudzie-Gracz udał się po raz kolejny.
Nie można nie wspomnieć o obecności dwóch najmłodszych aktorów – Konrada Wosika, od niedawna znanego wrocławskiej publiczności absolwenta PWST, oraz Sylwestra Piechury – na co dzień zasilającego szeregi obsady Teatru Kochanowskiego w Opolu. Pierwszy wcielił się w rolę nieporadnego, ale energicznego chłopca i zbudował bardzo złożoną, interesującą postać, wyraźnie obecną w całości fabuły. Drugi wykreował zbuntowanego, miotanego wątpliwościami abnegata.
Choć szósta odsłona „Improwizacji” nie miała na celu stworzenia konkretnej fabuły, to w toku scenicznych działań coraz wyraźniej się ona rysowała, a sami aktorzy zdawali się konsekwentnie budować wokół niej swoje kreacje. Przenieśliśmy się do nieba, do którego bohaterowie trafili zaraz po swojej śmierci, dzieląc zupełnie różne doświadczenia i oczekiwania – niespełnione marzenia o byciu słynnym muzykiem (Zakościelny), poszukiwanie dobra w samym sobie (Maćkowiak) czy też karmienie ego znanego artysty-kompozytora (Możdżer). Nie ulega wątpliwości, że warstwa brzmieniowa „Improwizacji #6” zachwycała na tle opracowań muzycznych wcześniejszych prezentacji.
Ponieważ „Improwizacje #6” były ostatnią odsłoną projektu w mijającym sezonie artystycznym, można pokusić się o podsumowanie całości. Niezwykle udane, pomysłowe i owocne przedsięwzięcie miało tylko jeden wyraźny mankament. Każdy z sześciu pokazów, szczególnie zaś ostatni, powoli zmierzał w kierunku pokazu stand up, a artyści wyraźnie oddalali się od wskazówek zamieszczonych w reżyserskich listach. Czy stało się tak za sprawą publiczności, najżywiej reagującej na te sytuacje, które w spektaklach były najbardziej zabawne, a przez to zachęcającej aktorów do podejmowania kabaretowych wysiłków, czy była to wyłącznie decyzja odtwórców? Trudno oceniać.
Publiczność zajmuje miejsce nie tylko na widowni, ale też na scenie, gdzie czekają krzesła wypełniające przestrzeń gry. W ostatnim pokazie, jak zapowiedziała Duda-Gracz: „innym od dotychczasowych”, skupiono się przede wszystkim na samym procesie improwizacji i na tym, co w pracy aktora najważniejsze – poszukiwaniu. Duda-Gracz nie zmieniła jednak stałej formuły przedstawienia – na godzinę przed rozpoczęciem spektaklu reżyserka rozdała aktorom zalakowane koperty z listami-opisami postaci i zarysem sytuacji scenicznej.
W szóstej odsłonie projektu Duda-Gracz jeszcze podsyciła i tak już spore zainteresowanie widzów, których w ciągu roku zebrała się wierna grupa, obecna na każdej kolejnej poniedziałkowej prezentacji. Tym razem, zapraszając do współpracy aktorów o popularnych nazwiskach, reżyserka wypełniła widownię po brzegi. Maciej Zakościelny, Leszek Możdżer, Emose Uhunmwango, Kamil Maćkowiak, Sylwester Piechura i Konrad Wosik okazali się doskonale dobranym zespołem – stworzyli bardzo prężnie współpracującą grupę, co w efekcie zaowocowało popisowymi kreacjami aktorskimi.
Kamil Maćkowiak zwrócił na siebie uwagę niezwykłym wyczuciem przestrzeni, objawiającym się w lekkości spontanicznej gry, szybkości reakcji na to, co niespodziewanie rodziło się na scenie, oraz w niezwykle trafnych ripostach sfrustrowanego samobójcy taksówkarza, który poszukuje w sobie dobra, testując cierpliwość widzów, na każdym z nich próbując wymusić zbliżenie w postaci uścisku. Większość widzów początkowo wzbraniała się przed nieoczekiwaną bliskością, z czasem jednak dystans zupełnie zniknął, a odbiorcy sami spontanicznie zdawali się szukać kontaktu z aktorami. Tuż przed symbolicznym zgaszeniem światła, zwiastującym koniec spektaklu, publiczność i artyści stali się współdziałającą całością, wspólnie podnosząc ręce i wiwatując. Wniosek? Eksperyment scenicznej improwizacji Agacie Dudzie-Gracz udał się po raz kolejny.
Nie można nie wspomnieć o obecności dwóch najmłodszych aktorów – Konrada Wosika, od niedawna znanego wrocławskiej publiczności absolwenta PWST, oraz Sylwestra Piechury – na co dzień zasilającego szeregi obsady Teatru Kochanowskiego w Opolu. Pierwszy wcielił się w rolę nieporadnego, ale energicznego chłopca i zbudował bardzo złożoną, interesującą postać, wyraźnie obecną w całości fabuły. Drugi wykreował zbuntowanego, miotanego wątpliwościami abnegata.
Choć szósta odsłona „Improwizacji” nie miała na celu stworzenia konkretnej fabuły, to w toku scenicznych działań coraz wyraźniej się ona rysowała, a sami aktorzy zdawali się konsekwentnie budować wokół niej swoje kreacje. Przenieśliśmy się do nieba, do którego bohaterowie trafili zaraz po swojej śmierci, dzieląc zupełnie różne doświadczenia i oczekiwania – niespełnione marzenia o byciu słynnym muzykiem (Zakościelny), poszukiwanie dobra w samym sobie (Maćkowiak) czy też karmienie ego znanego artysty-kompozytora (Możdżer). Nie ulega wątpliwości, że warstwa brzmieniowa „Improwizacji #6” zachwycała na tle opracowań muzycznych wcześniejszych prezentacji.
Ponieważ „Improwizacje #6” były ostatnią odsłoną projektu w mijającym sezonie artystycznym, można pokusić się o podsumowanie całości. Niezwykle udane, pomysłowe i owocne przedsięwzięcie miało tylko jeden wyraźny mankament. Każdy z sześciu pokazów, szczególnie zaś ostatni, powoli zmierzał w kierunku pokazu stand up, a artyści wyraźnie oddalali się od wskazówek zamieszczonych w reżyserskich listach. Czy stało się tak za sprawą publiczności, najżywiej reagującej na te sytuacje, które w spektaklach były najbardziej zabawne, a przez to zachęcającej aktorów do podejmowania kabaretowych wysiłków, czy była to wyłącznie decyzja odtwórców? Trudno oceniać.
„Improwizacje”. Pomysł: Agata Duda-Gracz. Improwizowali: Emose Uhunmwangho, Kamil Maćkowiak, Sylwester Piechura, Konrad Wosik, Maciej Zakościelny, Leszek Możdżer (muzyka). Współpraca: Sabina Misakiewicz, Daniel E. Groszewski. Odsłona szósta: 29 czerwca 2015. Teatr Muzyczny Capitol.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |