ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (75) / 2007

Kamil Dąbrowski,

THE DEFINITIVE STORY OF CBGB: THE HOME OF U.S. PUNK

A A A
Salvo Records, 2006
Piętnastego października 2006 roku Hilly Kristal ogłosił zamknięcie CBGB z powodu problemów finansowych (opłaty za czynsz). Po 33 latach zakończyła się era jednego z najbardziej znanych lokali muzycznych na całym świecie. Ale zanim przekręcono klucze w zamkach i kłódkach, odbył się pożegnalny gig, na którym zjawili się ci, którzy niegdyś właśnie w tym miejscu stawiali swoje pierwsze kroki w branży. Patti Smith, która należy to pionierów rewolucji punkowej z połowy lat 70., występujących w CBGB, odczytała listę wykonawców, którzy już nigdy nie zagrają żadnego koncertu. A są to m.in. Joey Ramone, widoczny na okładce płyty, w charakterystycznym stroju – „ramonesce”, podartych seansach i trampkach marki Converse, i Lenny Kaye z grupy Patti Smith.

CBGB był mekką dla wszystkich undergroundowców. Każdy chciał tam zagrać. Występ w CBGB był swego rodzaju nobilitacją. I choć początkowo grywali tam muzycy związani z country i bluesem (pierwotna nazwa klubu to Country Blue Grass and Blues and Others Music for Uplifting Gormandizers) to od momentu, kiedy wystąpił tam zespół Television, nastąpiła całkowita zmiana repertuaru. Metamorfoza przyniosła sławę lokalowi. Ciekawe, że aby wystąpić w CBGB należało grać wyłącznie własne kompozycje. Niedopuszczalne było granie coverów. W klubie grało wielu znanych wykonawców. Ci, którzy zostali umieszczeni na wydanej przez Salvo Records składance, tworzyli jego atmosferę i styl. Bez nich nie byłoby brytyjskiej eksplozji punk rocka i wiele lat później licznych grup z pogranicza, indie, tworzących i grających w każdym zakątku globu.

Wystarczy spojrzeć na okładkę, by przekonać się, że zawartość albumu jest imponująca. Usłyszeć można na nim The Ramones w klasycznym dla siebie melodyjnym „I Wanna Be Your Boyfriend”, Blondie – aż trudno uwierzyć, że to oni grają, Patti Smith – w poetyckim „Piss Factory, Velvet Underground – psychodelicznie w „Run Run Run” czy The B-52’s – kosmicznie w „Planet Claire”. Na dwóch krążkach znaleźli się m.in. również niesamowici prekursorzy hardcore’a – Bad Brains, protoplaści new wave – Devo czy owładnięci manią horrorów i rockabilly – The Cramps. Swoje nieśmiertelne „Kick Out the Jams” wyśpiewują w wersji live MC5, a Iggy Pop ze swoim The Stooges (podobno wracają w tym roku z nową płytą!) czaruje w „Penetration”. Mamy jeszcze Television, New York Dolls, Lydię Lunch… Ufff… Lista wykonawców jest przednia. Brakuje mi jednak jeszcze jednego reprezentanta ówczesnego undergroundu – Talking Heads. No cóż… Nie można mieć wszystkiego.

Płyta sprawdzi się jako idealny prezent dla młodzieży, która zapewne myśli, że punk rock to tylko Sex Pistols czy, nie daj Boże, Green Day. Dla pozostałych słuchaczy, „emerytowanych” kontestatorów, będzie to nostalgiczna podróż w czasie do korzeni. Polecam.