
OTO... (MONTY PYTHON. AUTOBIOGRAFIA WEDŁUG MONTY PYTHONA)
A
A
A
Książki o telewizji
W 1969 roku na antenie BBC zadebiutował półgodzinny program, którym piątka brytyjskich komików i kabareciarzy (Michael Palin, Terry Jones, John Cleese, Eric Idle, Graham Chapman), wspierana przez nie mniej zwariowanego amerykańskiego plastyka (Terry Gilliam), zaproponowała nowy wymiar telewizyjnego widowiska. Absurdalne show – pełne surrealistycznych skeczy przerywanych animowanymi wstawkami – pozostawiło znaczną część widzów w stanie czystego zdumienia, zapowiadając jednocześnie narodziny fenomenu, który (mówiąc pompatycznie, ale szczerze) na dobre odmienił oblicze popkultury.
Opracowana przez Boba McCabe’a publikacja „Monty Python. Autobiografia według Monty Pythona” przenosi czytelnika w świat wspomnień członków kultowej formacji. Głos zabiera także Graham Chapman – zmarły 4 października 1989 roku – „przemawiający spoza nicości” (s. 18) dzięki wspominkom swojego brata Johna, bratowej Pam oraz wieloletniego partnera, Davida Sherlocka. Każdy z Pythonów przywołuje w pamięci okoliczności spotkania z pozostałymi członkami grupy, przy okazji chętnie dzieląc się osobistymi refleksjami na temat własnego dzieciństwa, życia rodzinnego, czasów szkolnych i edukacji na prestiżowych uniwersytetach.
Dużo miejsca poświęcono pierwszym próbom zaistnienia przyszłych gwiazdorów w branży rozrywkowej, udzielających się m.in. w satyrycznym programie „The Frost Report” (1966-1967), kabaretowym cyklu „Prosimy nie regulować odbiorników!” (1968-1969) oraz sześcioodcinkowej produkcji telewizyjnej „The Complete and Utter History of Britain” (1969) stworzonej przez Palina i Jonesa. Dowcipne, zaskakujące, chwilami boleśnie szczere wspominki załogi Latającego Cyrku Monty Pythona – który równie dobrze mógł nosić nazwę Tandetny Program Arthura Nogala, Paniczny Program Wenus z Milo, Parada Wazeliny, Czas na Rozciąganie Sowy lub Chwila Dopieszczania Łachudrów – rzucają więcej światła na często niełatwe relacje między jej członkami.
Esencją tomu pozostaje jednak (auto)analiza artystycznego warsztatu grupy, odpowiedzialnej za wypuszczenie w świat takich zabójczych numerów, jak „Cyk-cyk, mrug-mrug”, „Hiszpańska Inkwizycja”, „Martwa Papuga”, „Ministerstwo Głupich Kroków”, „Młodzieńcze lata Sama Peckinpaha”, „Piosenka drwala”, „Skecz w zakładzie pogrzebowym” czy „Taniec z policzkowaniem się rybami”. Poznajemy zatem genezę Człowieka Oto (grany przez Michaela Palina brodaty rozbitek, który słowem „Oto…” zapowiada animowaną czołówkę programu), Pana Patafiana (przedstawiciela brakującego ogniwa ewolucji noszącego charakterystyczną chustkę na głowie oraz nie mniej rozpoznawalny wąsik) i Pieprzniczek – antypatycznych niewiast w średnim wieku rekrutujących się z klasy średniej.
Dowiadujemy się także, jak Pythony (spośród których jedynie Chapman nie posiadał osobowości dominującej) potrafili cieszyć się swobodą twórczą oraz dlaczego upodobali sobie współpracę z Carol Cleveland, odtwórczynią „prawdziwie” kobiecych ról w skeczach LCMP. Skecze pozbawione puenty, konstruowane na zasadzie strumienia świadomości oraz przerywane w momencie, gdy scenka traci impet (słynne „A teraz coś z zupełnie innej beczki”), stały się wizytówką brytyjskiego zespołu, w unikalny sposób łączącego kulturę wysoką ze sztubackimi żartami. Pomyliłby się jednak ten, kto uznałby, że Latający Cyrkowcy byli mistrzami improwizacji – każdy element występu mieli opracowany w najdrobniejszym szczególe i wbrew do dziś pokutującym opiniom, nigdy nie tworzyli pod wpływem środków odurzających (choć alkoholizm Chapmana niejednokrotnie dawał się kolegom we znaki).
„Python według mnie należy do swojej epoki. Nie kpiliśmy z ludzi i wydarzeń na czasie, nie podczepialiśmy pod nich niczego, więc całość, mam nadzieję, rzucała światło ogólnie na ludzką naturę, ale mimo to przecież byliśmy określeni przez społeczeństwo, w którym wyrośliśmy i przeciwko któremu wznieśliśmy bunt” (s. 188) – Terry Jones zwięźle, lecz bardzo trafnie ujął modus operandi trupy, której fenomen bardzo szybko wykroczył poza ramy telewizji i deski (nie tylko) lokalnych scen kabaretowych. I nie chodzi wyłącznie o sygnowane nazwą grupy książki czy płyty winylowe z nagranymi skeczami lub humorystycznymi piosenkami.
Po średnio udanym „A teraz coś z zupełnie innej beczki” (1971) – kompilacji odgrzewanych kotletów przeznaczonych na rynek amerykański – oraz powstającym już bez udziału Johna Cleese’a czwartym sezonie „Latającego Cyrku Monty Pythona” (1974) grupa przezwyciężyła panujący w jej szeregach artystyczny impas, realizując pod wodzą Terry’ego Jonesa trzy pełnometrażowe filmy kinowe. Chodzi oczywiście o inspirowany legendami arturiańskimi persyflaż „Monty Python i Święty Graal” (1974), kręcony w tunezyjskich plenerach „Żywot Briana” (1979) oraz „Sens życia według Monty Pythona” (1983), nagrodzony Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes.
Fascynująca opowieść o okolicznościach powstawania tych realizacji (druga z nich wypromowała hit „Życie też ma blask” / „Always Look on the Bright Side of Life”, trzecia natomiast – epicki szlagier „Plemnik to rzecz święta” / „Every Sperm is Sacred”) wiąże się także ze wspomnieniem artystów, którzy wspierali komików w ich karkołomnych zmaganiach z dopinaniem budżetu. Bo przecież widzowie poznali „Żywot Briana” głównie dzięki wsparciu George’a Harrisona (muzyk obłożył hipoteką własny dom, by zagwarantować twórcom dzieła brakujące środki finansowe), który konsekwentnie twierdził, że duch Beatlesów zamieszkał w Monty Pythonie.
Unikalne fotosy ukazujące członków zespołu podczas sceniczno-telewizyjno-radiowych występów, w kuluarach i prywatnie, kapitalne materiały z planów filmowych, reprodukcje szkiców, okładek czasopism, plakatów, artykułów prasowych, a także szeroki wybór prac Terry’ego Gilliama, obejmujący również komiksowe próbki nietuzinkowego Amerykanina – czterystustronicowy tom aż skrzy się od kolorowych dodatków, w przejrzysty sposób okalających długie partie wypowiedzi, skrupulatnie odsyłających do rzetelnie przygotowanych przypisów zamieszczonych na końcu tomu. „Monty Python. Autobiografia według Monty Pythona” to wydawniczy rarytas, który obowiązkowo powinien znaleźć się na półce każdego szanującego się Patafiana…, przepraszam, miłośnika legendarnej trupy.
Opracowana przez Boba McCabe’a publikacja „Monty Python. Autobiografia według Monty Pythona” przenosi czytelnika w świat wspomnień członków kultowej formacji. Głos zabiera także Graham Chapman – zmarły 4 października 1989 roku – „przemawiający spoza nicości” (s. 18) dzięki wspominkom swojego brata Johna, bratowej Pam oraz wieloletniego partnera, Davida Sherlocka. Każdy z Pythonów przywołuje w pamięci okoliczności spotkania z pozostałymi członkami grupy, przy okazji chętnie dzieląc się osobistymi refleksjami na temat własnego dzieciństwa, życia rodzinnego, czasów szkolnych i edukacji na prestiżowych uniwersytetach.
Dużo miejsca poświęcono pierwszym próbom zaistnienia przyszłych gwiazdorów w branży rozrywkowej, udzielających się m.in. w satyrycznym programie „The Frost Report” (1966-1967), kabaretowym cyklu „Prosimy nie regulować odbiorników!” (1968-1969) oraz sześcioodcinkowej produkcji telewizyjnej „The Complete and Utter History of Britain” (1969) stworzonej przez Palina i Jonesa. Dowcipne, zaskakujące, chwilami boleśnie szczere wspominki załogi Latającego Cyrku Monty Pythona – który równie dobrze mógł nosić nazwę Tandetny Program Arthura Nogala, Paniczny Program Wenus z Milo, Parada Wazeliny, Czas na Rozciąganie Sowy lub Chwila Dopieszczania Łachudrów – rzucają więcej światła na często niełatwe relacje między jej członkami.
Esencją tomu pozostaje jednak (auto)analiza artystycznego warsztatu grupy, odpowiedzialnej za wypuszczenie w świat takich zabójczych numerów, jak „Cyk-cyk, mrug-mrug”, „Hiszpańska Inkwizycja”, „Martwa Papuga”, „Ministerstwo Głupich Kroków”, „Młodzieńcze lata Sama Peckinpaha”, „Piosenka drwala”, „Skecz w zakładzie pogrzebowym” czy „Taniec z policzkowaniem się rybami”. Poznajemy zatem genezę Człowieka Oto (grany przez Michaela Palina brodaty rozbitek, który słowem „Oto…” zapowiada animowaną czołówkę programu), Pana Patafiana (przedstawiciela brakującego ogniwa ewolucji noszącego charakterystyczną chustkę na głowie oraz nie mniej rozpoznawalny wąsik) i Pieprzniczek – antypatycznych niewiast w średnim wieku rekrutujących się z klasy średniej.
Dowiadujemy się także, jak Pythony (spośród których jedynie Chapman nie posiadał osobowości dominującej) potrafili cieszyć się swobodą twórczą oraz dlaczego upodobali sobie współpracę z Carol Cleveland, odtwórczynią „prawdziwie” kobiecych ról w skeczach LCMP. Skecze pozbawione puenty, konstruowane na zasadzie strumienia świadomości oraz przerywane w momencie, gdy scenka traci impet (słynne „A teraz coś z zupełnie innej beczki”), stały się wizytówką brytyjskiego zespołu, w unikalny sposób łączącego kulturę wysoką ze sztubackimi żartami. Pomyliłby się jednak ten, kto uznałby, że Latający Cyrkowcy byli mistrzami improwizacji – każdy element występu mieli opracowany w najdrobniejszym szczególe i wbrew do dziś pokutującym opiniom, nigdy nie tworzyli pod wpływem środków odurzających (choć alkoholizm Chapmana niejednokrotnie dawał się kolegom we znaki).
„Python według mnie należy do swojej epoki. Nie kpiliśmy z ludzi i wydarzeń na czasie, nie podczepialiśmy pod nich niczego, więc całość, mam nadzieję, rzucała światło ogólnie na ludzką naturę, ale mimo to przecież byliśmy określeni przez społeczeństwo, w którym wyrośliśmy i przeciwko któremu wznieśliśmy bunt” (s. 188) – Terry Jones zwięźle, lecz bardzo trafnie ujął modus operandi trupy, której fenomen bardzo szybko wykroczył poza ramy telewizji i deski (nie tylko) lokalnych scen kabaretowych. I nie chodzi wyłącznie o sygnowane nazwą grupy książki czy płyty winylowe z nagranymi skeczami lub humorystycznymi piosenkami.
Po średnio udanym „A teraz coś z zupełnie innej beczki” (1971) – kompilacji odgrzewanych kotletów przeznaczonych na rynek amerykański – oraz powstającym już bez udziału Johna Cleese’a czwartym sezonie „Latającego Cyrku Monty Pythona” (1974) grupa przezwyciężyła panujący w jej szeregach artystyczny impas, realizując pod wodzą Terry’ego Jonesa trzy pełnometrażowe filmy kinowe. Chodzi oczywiście o inspirowany legendami arturiańskimi persyflaż „Monty Python i Święty Graal” (1974), kręcony w tunezyjskich plenerach „Żywot Briana” (1979) oraz „Sens życia według Monty Pythona” (1983), nagrodzony Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes.
Fascynująca opowieść o okolicznościach powstawania tych realizacji (druga z nich wypromowała hit „Życie też ma blask” / „Always Look on the Bright Side of Life”, trzecia natomiast – epicki szlagier „Plemnik to rzecz święta” / „Every Sperm is Sacred”) wiąże się także ze wspomnieniem artystów, którzy wspierali komików w ich karkołomnych zmaganiach z dopinaniem budżetu. Bo przecież widzowie poznali „Żywot Briana” głównie dzięki wsparciu George’a Harrisona (muzyk obłożył hipoteką własny dom, by zagwarantować twórcom dzieła brakujące środki finansowe), który konsekwentnie twierdził, że duch Beatlesów zamieszkał w Monty Pythonie.
Unikalne fotosy ukazujące członków zespołu podczas sceniczno-telewizyjno-radiowych występów, w kuluarach i prywatnie, kapitalne materiały z planów filmowych, reprodukcje szkiców, okładek czasopism, plakatów, artykułów prasowych, a także szeroki wybór prac Terry’ego Gilliama, obejmujący również komiksowe próbki nietuzinkowego Amerykanina – czterystustronicowy tom aż skrzy się od kolorowych dodatków, w przejrzysty sposób okalających długie partie wypowiedzi, skrupulatnie odsyłających do rzetelnie przygotowanych przypisów zamieszczonych na końcu tomu. „Monty Python. Autobiografia według Monty Pythona” to wydawniczy rarytas, który obowiązkowo powinien znaleźć się na półce każdego szanującego się Patafiana…, przepraszam, miłośnika legendarnej trupy.
Bob McCabe: „Monty Python. Autobiografia według Monty Pythona” („The Pythons Autobiography by the Pythons”). Tłumaczenie: Filip Łobodziński. Wydawnictwo Poznańskie. Poznań 2015.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |