W PERMANENTNYM OBLICZU KOŃCA (JACOB TAUBES: 'ZACHODNIA ESCHATOLOGIA')
A
A
A
We współczesnej filozofii wciąż „napotykamy” tematy, które powracają od dziesięcioleci w dyskusjach, rozprawach, literaturze. Wymienić wystarczy choćby kwestie tolerancji, równouprawnienia, socjologii miast, miejsca religii w życiu człowieka XX i XXI wieku. Choć stwierdzenie to wydawać się może niezwykle banalne, nie zmienia faktu, iż te zagadnienia stanowią swoiste perpetuum mobile intelektualnego rozwoju człowieka. Społeczne debaty poświęcone tym kwestiom pozwalają pokonywać globalne problemy, na nich także opieramy drobniejsze, lokalne rozwiązania polityczne, obyczajowe czy gospodarcze. Wszystko to jest dla człowieka XXI wieku oczywistością połączoną z impasem dyskusji, które nie przynoszą rozwiązań, lub zmian, które w gruncie rzeczy nie wpływają pozytywnie na krajobraz współczesności. Tym, z czego jednak na co dzień nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jest fakt nie tylko ciągłej aktualności owych kwestii, ale także permanentnej konieczności prowadzenia społecznej debaty. Problemy te bowiem współistnieją z każdą ludzką istotą zanurzoną w tej czy innej społeczności.
Do tych kluczowych, wymienionych powyżej jedynie pobieżnie, kwestii zaliczyć należy także wszelkie wizje apokaliptyczne czy też postapokaliptyczne. Zdecydowanie wchodzą one bowiem w skład „fundamentów” współczesnej wyobraźni. Choć wizja końca jest w naszym kręgu kulturowym związana oczywiście najściślej z teologią chrześcijańską, warto spojrzeć na apokalipsę także jak na istotny składnik innych nurtów czy systemów filozoficznych. Takiego właśnie zabiegu dokonuje w książce „Zachodnia eschatologia” Jacob Taubes, ukazując szeroko pojętą apokalipsę jako constans filozoficzno-społeczno-gospodarczy współczesnej Europy.
W innym czasie
Rozpoczynając lekturę książki opublikowanej w serii Biblioteka kwartalnika „Kronos”, dzięki staraniom Fundacji Augusta hrabiego Cieszkowskiego, trzeba mieć na uwadze genezę tej pracy. Jest to, opublikowana po raz pierwszy w 1947 roku, rozprawa doktorska Taubesa. To także jedyna książka wydana za życia badacza, która nie wieńczy, a właściwie dopiero rozpoczyna jego interesującą karierę – od pracy na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, później w Harvardzie, poprzez Uniwersytet w Columbii, Princeton, aż po etat naukowy na Wolnym Uniwersytecie Berlina. Sam autor nie tylko więc studiował historię walki o wolność i rozwijające się mechanizmy dyktatury, ale także zapisał się na kartach historii jako ten, który sam o ową wolność walczył – choć w swoich pismach niejednokrotnie negował możliwość obiektywnie rozumianej wolności we współczesnej cywilizacji (interesujące, miejscami niezwykle kontrowersyjne nawet w XXI wieku, rozważania na ten temat można znaleźć w tłumaczeniach pism Taubesa zebranych w tomie „Apokalipsa i polityka. Eseje mesjańskie”, opublikowanym w 2013 roku także przez wydawnictwo Kronos).
Nie bez znaczenia jest czas opublikowania w Polsce książki Taubesa. To na pewno owoc wieloletnich starań, więc przypuszczalnie ów gest wydawniczy nie był działaniem celowym, co niekoniecznie musi umniejszać jego rangę. W czasie politycznego i społecznego zawieszenia, w jakim obecnie znajduje się świat, a z pewnością cała Europa, książka przedstawiająca dzieje podstaw chrześcijańskiej teologii w taki sposób, z jakim mamy do czynienia w niniejszej publikacji, opisująca dokładnie narodziny mesjanizmu, zbierająca bardzo odległe stanowiska, które doprowadziły pośrednio do wielu istotnych wydarzeń XX wieku, wnosi istotny semantyczny ładunek. Nie chodzi może o same wnioski czy przytoczone źródła, te bowiem polski czytelnik znać może z lektury pism Giorgia Agambena, Alaina Badiou, Slavoja Žižka czy choćby Agaty Bielik-Robson. Sam Taubes zresztą wspiera się wieloma pracami, nie zawsze chyba odpowiednio zaznaczając źródło cytacji (nie wydaje się to jednak zamierzonym plagiatem, a raczej wynika z kompilacyjnego charakteru rozprawy). Tym jednak, do czego przede wszystkim może posłużyć lektura „Zachodniej eschatologii”, jest wypracowywanie indywidualnych metod krytycznego myślenia. Ostatnie miesiące w polskiej czy, ogólnie rzecz ujmując, europejskiej prasie obfitują w bardzo głośne, przypominające manifesty wystąpienia osób o bardzo wyraźnie sprecyzowanych poglądach, dotyczy to przy tym na równi przedstawicieli wielu odmiennych frakcji. Zaostrzona sytuacja polityczna, brak poczucia bezpieczeństwa i stabilności, skompilowane z przemianami gospodarczymi doprowadzają do radykalizacji poglądów. Medialnie „osaczonemu” odbiorcy niezwykle trudno ugruntować indywidualne stanowisko, wyciągnąć konstruktywne wnioski, wypracować własną opinię. Lektura takich właśnie książek, nawet jeżeli nie pomoże nam do końca zrozumieć obecnej sytuacji, to z pewnością, wsparta poszerzaniem wiedzy z zakresu różnych dyscyplin, stanowi fantastyczny „trening” w zakresie krytycznego, niezależnego myślenia. Jest to sposób zdecydowanie bardziej żmudny i czasochłonny niż przejrzenie kilku nagłówków prasowych czy włączenie kanału informacyjnego, ale także na swój sposób przyjemniejszy, łagodniejszy i owocujący możliwością wyciągnięcia własnych wniosków, nie tylko tych dotyczących eschatonu.
Biorąc pod uwagę inny czas, w jakim pierwotnie funkcjonowała omawiana książka, należy wspomnieć, iż był to na pewno specyficzny okres dla samego Taubesa, zarówno pod względem naukowym, jak i społecznym (badacz żydowskiego pochodzenia zajmujący się filozofią rewolucji, apokaliptyką, czytający w sposób niezwykle specyficzny Pismo Święte, rozpoczynający swoją naukową ścieżkę zaraz po II wojnie światowej). Trudno nie zwrócić uwagi na to, iż jest to rozprawa doktorska, nawet jeżeli przed publikacją jej forma uległa zmianom redakcyjnym. Ewidentnie została bowiem dostosowana do wymogów klasycznie stawianych tego typu rozprawom. Opatrzono ją wyczerpującym wstępem, przytoczeniem licznych źródeł, co oczywiście jest pozytywnym aspektem rozprawy naukowej, jednak w przypadku książki Taubesa metoda ta zakłóca odbiór tekstu, ponieważ niejednokrotnie nie sposób oddzielić parafrazy fragmentów cytowanych pism od słów samego autora. Dodatkowo nieco drażni nieumiejętność selekcji, chęć przytoczenia każdego adekwatnego cytatu.
Budowa tekstu jest mimo to niezwykle przejrzysta i zachowuje ciąg przyczynowo-skutkowy. W pierwszej części Taubes przedstawia historyczny rozwój apokaliptyki od Proroków starotestamentowych po działalność Jezusa. Prezentuje również rozwój tej myśli w początkach chrześcijaństwa, zarysowując upadek pierwotnej eschatologii w momencie przewrotu kopernikańskiego i narodziny „eschatologii filozoficznej”: „Kopernikańska ziemia, nad którą nie rozciąga się już żaden boski nieboskłon, stanowi horyzont, w ramach którego rozgrywa się historia po upadku średniowiecznego państwa Bożego, od renesansu i reformacji. Na tej ziemi pozbawionej niebios ustanowione zostaje królestwo Boże anabaptystów” (s. 151). Od tych przemian autor płynnie przechodzi do dialektyki heglowskiej oraz, eliminującego Boga, pojednania religii i rozumu. Następnie poprzez różne nurty filozofii europejskiej Taubes dociera do ciekawego zestawienia pozornie odległych systemów filozoficznych Karola Marksa i Sørena Kierkegaarda. Ta ostatnia część różni się od całości pracy, wywód uzupełniony jest ciekawymi cytatami, miejscami przybiera nawet kształt anegdoty, ukazując życiowe rozterki myślicieli i wpływ sytuacji politycznej, finansowej czy rodzinnej na budowane przez nich systemy. Cały czas Taubes posiłkuje się odwołaniami do myśli Hegla, przedstawiając historię europejskiej myśli filozoficznej w formie złożonego, całościowego procesu. Książka jednak nieodwołalnie stanowi pracę naukową w bardzo dosłownym rozumieniu tego określenia i trudno byłoby mówić w jej przypadku o przyjemności lektury.
W „innym” miejscu
Skoro omawiana książka wydana została w roku 1947, to z przyjemnością stwierdzilibyśmy także, że powstała w „innej” Europie. Oczywiście pod wieloma względami tak właśnie było, ale nie sposób nie zauważyć, iż rozprawa Taubesa porusza problem wciąż aktualny nie tylko dlatego, iż rozważania na ten temat kontynuowane są w zaciszach pracowni kulturoznawców, teologów czy socjologów. Choć inaczej formułowane, problemy poruszane przez badacza pojawiają się w oficjalnym obiegu, w dyskusjach prowadzonych w przeróżnych mediach. Chodzi jednak przede wszystkim o to, iż temat powraca, ponieważ nigdy nie został przepracowany, a właściwie nie podlega w ogóle tego typu mechanizmom intelektualnym, które mogłyby doprowadzić do zakończenia sporów.
Mówiąc o innym miejscu, w jakim powstawała książka, ale też kształtowała się cała praca badawcza Jacoba Taubesa, należy wspomnieć także o innym charakterze ówczesnych uniwersytetów. Choć bardziej znani i częściej cytowani okazują się inni badacze, to niezaprzeczalnie Taubes miał wpływ na wielu z nich. Nawet, jeżeli nie możemy zapoznać się z jego pracą na podstawie autorskich publikacji, to należy pamiętać, iż funkcjonował on w świecie uniwersyteckim bardzo aktywnie, a jego sposób interpretacji poszczególnych zagadnień przekazywany był podczas dyskusji, wykładów, sympozjów, projektów zbiorowych (o czym wspomina choćby Mikołaj Ratajczak w tekście „Teologiczne pasaże. O książce »Apokalipsa i polityka. Eseje mesjańskie« Jacoba Taubesa”, opublikowanym na łamach „Kultury Liberalnej” nr 27/2013).
Pomimo tego, iż książka Taubesa powstawała w innym czasie i innej Europie, zadziwia, a może nawet wstrząsa jej aktualność. Nie chodzi jednak tylko o rozważania dotyczące apokaliptyki, temat ten bowiem obrósł w liczne opracowania, znacznie szersze i bardziej dogłębne, niż te przedstawione w „Zachodniej eschatologii”. Dowodem na aktualność i potrzebę ciągłego studiowania wszelkich schyłkowych, teologicznych czy nihilistycznych, nurtów filozoficznych, stanowią wciąż publikowane książki oscylujące wokół tego tematu, niejednokrotnie zbierające różne stanowiska filozofów i socjologów, jak choćby redagowane przez Dariusza Czaję „Scenariusze końca”, „Fascynacja apokalipsą. Scenariusze końca świata – historyczne i obecne” Thomasa Grütera, „Gender i apokalipsa” Mieczysława Guzewicza. Katalogi wydawnicze przepełnione są natrętnie wręcz powracającymi rozmyślaniami o końcu. Jednak nie tylko to sprawia, iż inicjalna niejako dla tych rozważań książka Taubesa zajmuje istotne miejsce we współczesnej humanistyce. Ciekawszym aspektem rozmyślań i cytatów zebranych w „Zachodniej eschatologii” są dwa zagadnienie pośrednio wywoływane przez wciąż odraczaną paruzję i specyficzny charakter permanentnej krańcowości. Po pierwsze, chodzi o oczywistą, ale bardzo istotną w dzisiejszych czasach kwestię upolitycznienia religii. Nie jest to problem współczesności. Taubes przypomina nam nie tylko, że Jezus był właściwie jednym z pierwszych rewolucjonistów, ale także, że jego działania od samego początku nierozerwalnie związane były z ówczesną sytuacją polityczną i tak też pozostało po jego odejściu. Po drugie, badacz wyraźnie wskazuje na tragiczne uwikłanie wszelkich rewolucyjnych ruchów, w pewnym sensie wyjaśniając przebieg i przesądzony z góry los istotnych zmian, jakie kształtowały (kształtują i ukształtują) współczesną Europę.
Z innej perspektywy
W trakcie lektury książki Taubesa nie sposób nie zauważyć, iż stawia ona czytelnikowi niemały opór. Wywód miejscami chaotyczny, kompilujący na małej przestrzeni ogromne pokłady informacji, wyraźnie nastawiony jest na przytoczenie absolutnie wszystkich wiadomości i opinii dotyczących wiodącego tematu (trzeba przyznać, że dziś także jest to cecha wielu rozpraw doktorskich). Brakuje tu pewnej selekcji i, przyznajmy, płynności formułowania wypowiedzi. Oczywiście te obserwacje wynikają z przyzwyczajenia współczesnego czytelnika do zupełnie inaczej komponowanych naukowych esejów, w związku z tym nie sposób nie zwracać uwagi, iż książka wydana została w Polsce może nieco zbyt późno.
Wracając jednak do formy i stylu „Zachodniej eschatologii”, trzeba dodać, iż w pracy Taubesa zwyczajnie brakuje także przemyśleń i wniosków samego autora. Nie do końca jednak jest to zjawisko negatywne, badacz zajmuje bowiem stanowisko emocjonalnej obojętności, przynajmniej w pierwszej części rozprawy. Teolodzy i praktykujący katolicy z pewnością mogliby nie zgodzić się z treścią prezentowaną przez autora, ale trudno jednoznacznie wyrokować o manipulacjach, które miałyby na celu tendencyjne przedstawienie postaci Chrystusa czy apostołów. Wszelkie uwagi poparte są odpowiednimi cytatami z Pisma Świętego, Taubes powstrzymuje się także od religijnych deklaracji, co z pewnością, jeśli wziąć pod uwagę jego pochodzenie i czas powstawania książki, nie było łatwe (oczywiście autor przemyca w treści pewne swoje sympatie i antypatie, ale nie jest to szczególnie uciążliwe).
Opinie i wnioski zawarte w części dotyczącej myśli Marksa i Kierkegaarda są formułowane już znacznie swobodniej. Wynika to oczywiście z mniejszego dystansu wobec tych filozofów, a także z faktu, iż właśnie ta część stanowi kluczowe rozwinięcie omawianego tematu. Okazuje się, iż Taubes dąży w swoich rozważaniach do powiązania apokaliptyki i rewolucji. Podobnie bowiem jak odraczana jest paruzja, tak i rewolucja nigdy nie spełnia swoich założeń. Ponownie, opublikowana właśnie w Polsce książka nie zmienia drastycznie naszego postrzegania świata, a tego typu połączenia znamy już z innych opracowań. Jednak należy zauważyć, iż bardzo często są to książki późniejsze lub powstające w podobnym czasie. Taubes jawi się więc jako inicjator pewnych treści rozwijanych i nierozwiązanych do dnia dzisiejszego.
Warto więc spojrzeć na niniejszą książkę z perspektywy luki, którą wypełnia. Nie można stawiać jej wymagań takich, jakie mamy prawo stosować wobec wydawniczych nowości. „Zachodnia eschatologia” nie kończy dyskusji, nie rozwiązuje problemu, ale inicjuje treści, z którymi współczesność wciąż się zmaga, uzupełnia poniekąd filozoficzną mapę Europy. Zasługuje na uwagę także właśnie w obecnej chwili, w czasie kolejnej fali wizji końca, przepowiedni schyłku znanego nam kształtu współczesnej cywilizacji, budzących się tendencji do rewolucyjnych przemodelowań systemu i bezradności zarówno przewodników duchowych, jak i politycznych przywódców. Konstatując, warto dodać, iż Taubes rysuje przed nami dwa niepokojące bieguny współczesnej myśli – bierność apokaliptyki i permanentną rewolucyjną ucieczkę przed formą, czyli świat uwięziony w absurdalnym impasie. Wizja ta pozostaje niestety aktualna, co zdaje się tym bardziej niepokojące, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, iż powstała zaraz po „spełnionej apokalipsie” XX wieku.
Do tych kluczowych, wymienionych powyżej jedynie pobieżnie, kwestii zaliczyć należy także wszelkie wizje apokaliptyczne czy też postapokaliptyczne. Zdecydowanie wchodzą one bowiem w skład „fundamentów” współczesnej wyobraźni. Choć wizja końca jest w naszym kręgu kulturowym związana oczywiście najściślej z teologią chrześcijańską, warto spojrzeć na apokalipsę także jak na istotny składnik innych nurtów czy systemów filozoficznych. Takiego właśnie zabiegu dokonuje w książce „Zachodnia eschatologia” Jacob Taubes, ukazując szeroko pojętą apokalipsę jako constans filozoficzno-społeczno-gospodarczy współczesnej Europy.
W innym czasie
Rozpoczynając lekturę książki opublikowanej w serii Biblioteka kwartalnika „Kronos”, dzięki staraniom Fundacji Augusta hrabiego Cieszkowskiego, trzeba mieć na uwadze genezę tej pracy. Jest to, opublikowana po raz pierwszy w 1947 roku, rozprawa doktorska Taubesa. To także jedyna książka wydana za życia badacza, która nie wieńczy, a właściwie dopiero rozpoczyna jego interesującą karierę – od pracy na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, później w Harvardzie, poprzez Uniwersytet w Columbii, Princeton, aż po etat naukowy na Wolnym Uniwersytecie Berlina. Sam autor nie tylko więc studiował historię walki o wolność i rozwijające się mechanizmy dyktatury, ale także zapisał się na kartach historii jako ten, który sam o ową wolność walczył – choć w swoich pismach niejednokrotnie negował możliwość obiektywnie rozumianej wolności we współczesnej cywilizacji (interesujące, miejscami niezwykle kontrowersyjne nawet w XXI wieku, rozważania na ten temat można znaleźć w tłumaczeniach pism Taubesa zebranych w tomie „Apokalipsa i polityka. Eseje mesjańskie”, opublikowanym w 2013 roku także przez wydawnictwo Kronos).
Nie bez znaczenia jest czas opublikowania w Polsce książki Taubesa. To na pewno owoc wieloletnich starań, więc przypuszczalnie ów gest wydawniczy nie był działaniem celowym, co niekoniecznie musi umniejszać jego rangę. W czasie politycznego i społecznego zawieszenia, w jakim obecnie znajduje się świat, a z pewnością cała Europa, książka przedstawiająca dzieje podstaw chrześcijańskiej teologii w taki sposób, z jakim mamy do czynienia w niniejszej publikacji, opisująca dokładnie narodziny mesjanizmu, zbierająca bardzo odległe stanowiska, które doprowadziły pośrednio do wielu istotnych wydarzeń XX wieku, wnosi istotny semantyczny ładunek. Nie chodzi może o same wnioski czy przytoczone źródła, te bowiem polski czytelnik znać może z lektury pism Giorgia Agambena, Alaina Badiou, Slavoja Žižka czy choćby Agaty Bielik-Robson. Sam Taubes zresztą wspiera się wieloma pracami, nie zawsze chyba odpowiednio zaznaczając źródło cytacji (nie wydaje się to jednak zamierzonym plagiatem, a raczej wynika z kompilacyjnego charakteru rozprawy). Tym jednak, do czego przede wszystkim może posłużyć lektura „Zachodniej eschatologii”, jest wypracowywanie indywidualnych metod krytycznego myślenia. Ostatnie miesiące w polskiej czy, ogólnie rzecz ujmując, europejskiej prasie obfitują w bardzo głośne, przypominające manifesty wystąpienia osób o bardzo wyraźnie sprecyzowanych poglądach, dotyczy to przy tym na równi przedstawicieli wielu odmiennych frakcji. Zaostrzona sytuacja polityczna, brak poczucia bezpieczeństwa i stabilności, skompilowane z przemianami gospodarczymi doprowadzają do radykalizacji poglądów. Medialnie „osaczonemu” odbiorcy niezwykle trudno ugruntować indywidualne stanowisko, wyciągnąć konstruktywne wnioski, wypracować własną opinię. Lektura takich właśnie książek, nawet jeżeli nie pomoże nam do końca zrozumieć obecnej sytuacji, to z pewnością, wsparta poszerzaniem wiedzy z zakresu różnych dyscyplin, stanowi fantastyczny „trening” w zakresie krytycznego, niezależnego myślenia. Jest to sposób zdecydowanie bardziej żmudny i czasochłonny niż przejrzenie kilku nagłówków prasowych czy włączenie kanału informacyjnego, ale także na swój sposób przyjemniejszy, łagodniejszy i owocujący możliwością wyciągnięcia własnych wniosków, nie tylko tych dotyczących eschatonu.
Biorąc pod uwagę inny czas, w jakim pierwotnie funkcjonowała omawiana książka, należy wspomnieć, iż był to na pewno specyficzny okres dla samego Taubesa, zarówno pod względem naukowym, jak i społecznym (badacz żydowskiego pochodzenia zajmujący się filozofią rewolucji, apokaliptyką, czytający w sposób niezwykle specyficzny Pismo Święte, rozpoczynający swoją naukową ścieżkę zaraz po II wojnie światowej). Trudno nie zwrócić uwagi na to, iż jest to rozprawa doktorska, nawet jeżeli przed publikacją jej forma uległa zmianom redakcyjnym. Ewidentnie została bowiem dostosowana do wymogów klasycznie stawianych tego typu rozprawom. Opatrzono ją wyczerpującym wstępem, przytoczeniem licznych źródeł, co oczywiście jest pozytywnym aspektem rozprawy naukowej, jednak w przypadku książki Taubesa metoda ta zakłóca odbiór tekstu, ponieważ niejednokrotnie nie sposób oddzielić parafrazy fragmentów cytowanych pism od słów samego autora. Dodatkowo nieco drażni nieumiejętność selekcji, chęć przytoczenia każdego adekwatnego cytatu.
Budowa tekstu jest mimo to niezwykle przejrzysta i zachowuje ciąg przyczynowo-skutkowy. W pierwszej części Taubes przedstawia historyczny rozwój apokaliptyki od Proroków starotestamentowych po działalność Jezusa. Prezentuje również rozwój tej myśli w początkach chrześcijaństwa, zarysowując upadek pierwotnej eschatologii w momencie przewrotu kopernikańskiego i narodziny „eschatologii filozoficznej”: „Kopernikańska ziemia, nad którą nie rozciąga się już żaden boski nieboskłon, stanowi horyzont, w ramach którego rozgrywa się historia po upadku średniowiecznego państwa Bożego, od renesansu i reformacji. Na tej ziemi pozbawionej niebios ustanowione zostaje królestwo Boże anabaptystów” (s. 151). Od tych przemian autor płynnie przechodzi do dialektyki heglowskiej oraz, eliminującego Boga, pojednania religii i rozumu. Następnie poprzez różne nurty filozofii europejskiej Taubes dociera do ciekawego zestawienia pozornie odległych systemów filozoficznych Karola Marksa i Sørena Kierkegaarda. Ta ostatnia część różni się od całości pracy, wywód uzupełniony jest ciekawymi cytatami, miejscami przybiera nawet kształt anegdoty, ukazując życiowe rozterki myślicieli i wpływ sytuacji politycznej, finansowej czy rodzinnej na budowane przez nich systemy. Cały czas Taubes posiłkuje się odwołaniami do myśli Hegla, przedstawiając historię europejskiej myśli filozoficznej w formie złożonego, całościowego procesu. Książka jednak nieodwołalnie stanowi pracę naukową w bardzo dosłownym rozumieniu tego określenia i trudno byłoby mówić w jej przypadku o przyjemności lektury.
W „innym” miejscu
Skoro omawiana książka wydana została w roku 1947, to z przyjemnością stwierdzilibyśmy także, że powstała w „innej” Europie. Oczywiście pod wieloma względami tak właśnie było, ale nie sposób nie zauważyć, iż rozprawa Taubesa porusza problem wciąż aktualny nie tylko dlatego, iż rozważania na ten temat kontynuowane są w zaciszach pracowni kulturoznawców, teologów czy socjologów. Choć inaczej formułowane, problemy poruszane przez badacza pojawiają się w oficjalnym obiegu, w dyskusjach prowadzonych w przeróżnych mediach. Chodzi jednak przede wszystkim o to, iż temat powraca, ponieważ nigdy nie został przepracowany, a właściwie nie podlega w ogóle tego typu mechanizmom intelektualnym, które mogłyby doprowadzić do zakończenia sporów.
Mówiąc o innym miejscu, w jakim powstawała książka, ale też kształtowała się cała praca badawcza Jacoba Taubesa, należy wspomnieć także o innym charakterze ówczesnych uniwersytetów. Choć bardziej znani i częściej cytowani okazują się inni badacze, to niezaprzeczalnie Taubes miał wpływ na wielu z nich. Nawet, jeżeli nie możemy zapoznać się z jego pracą na podstawie autorskich publikacji, to należy pamiętać, iż funkcjonował on w świecie uniwersyteckim bardzo aktywnie, a jego sposób interpretacji poszczególnych zagadnień przekazywany był podczas dyskusji, wykładów, sympozjów, projektów zbiorowych (o czym wspomina choćby Mikołaj Ratajczak w tekście „Teologiczne pasaże. O książce »Apokalipsa i polityka. Eseje mesjańskie« Jacoba Taubesa”, opublikowanym na łamach „Kultury Liberalnej” nr 27/2013).
Pomimo tego, iż książka Taubesa powstawała w innym czasie i innej Europie, zadziwia, a może nawet wstrząsa jej aktualność. Nie chodzi jednak tylko o rozważania dotyczące apokaliptyki, temat ten bowiem obrósł w liczne opracowania, znacznie szersze i bardziej dogłębne, niż te przedstawione w „Zachodniej eschatologii”. Dowodem na aktualność i potrzebę ciągłego studiowania wszelkich schyłkowych, teologicznych czy nihilistycznych, nurtów filozoficznych, stanowią wciąż publikowane książki oscylujące wokół tego tematu, niejednokrotnie zbierające różne stanowiska filozofów i socjologów, jak choćby redagowane przez Dariusza Czaję „Scenariusze końca”, „Fascynacja apokalipsą. Scenariusze końca świata – historyczne i obecne” Thomasa Grütera, „Gender i apokalipsa” Mieczysława Guzewicza. Katalogi wydawnicze przepełnione są natrętnie wręcz powracającymi rozmyślaniami o końcu. Jednak nie tylko to sprawia, iż inicjalna niejako dla tych rozważań książka Taubesa zajmuje istotne miejsce we współczesnej humanistyce. Ciekawszym aspektem rozmyślań i cytatów zebranych w „Zachodniej eschatologii” są dwa zagadnienie pośrednio wywoływane przez wciąż odraczaną paruzję i specyficzny charakter permanentnej krańcowości. Po pierwsze, chodzi o oczywistą, ale bardzo istotną w dzisiejszych czasach kwestię upolitycznienia religii. Nie jest to problem współczesności. Taubes przypomina nam nie tylko, że Jezus był właściwie jednym z pierwszych rewolucjonistów, ale także, że jego działania od samego początku nierozerwalnie związane były z ówczesną sytuacją polityczną i tak też pozostało po jego odejściu. Po drugie, badacz wyraźnie wskazuje na tragiczne uwikłanie wszelkich rewolucyjnych ruchów, w pewnym sensie wyjaśniając przebieg i przesądzony z góry los istotnych zmian, jakie kształtowały (kształtują i ukształtują) współczesną Europę.
Z innej perspektywy
W trakcie lektury książki Taubesa nie sposób nie zauważyć, iż stawia ona czytelnikowi niemały opór. Wywód miejscami chaotyczny, kompilujący na małej przestrzeni ogromne pokłady informacji, wyraźnie nastawiony jest na przytoczenie absolutnie wszystkich wiadomości i opinii dotyczących wiodącego tematu (trzeba przyznać, że dziś także jest to cecha wielu rozpraw doktorskich). Brakuje tu pewnej selekcji i, przyznajmy, płynności formułowania wypowiedzi. Oczywiście te obserwacje wynikają z przyzwyczajenia współczesnego czytelnika do zupełnie inaczej komponowanych naukowych esejów, w związku z tym nie sposób nie zwracać uwagi, iż książka wydana została w Polsce może nieco zbyt późno.
Wracając jednak do formy i stylu „Zachodniej eschatologii”, trzeba dodać, iż w pracy Taubesa zwyczajnie brakuje także przemyśleń i wniosków samego autora. Nie do końca jednak jest to zjawisko negatywne, badacz zajmuje bowiem stanowisko emocjonalnej obojętności, przynajmniej w pierwszej części rozprawy. Teolodzy i praktykujący katolicy z pewnością mogliby nie zgodzić się z treścią prezentowaną przez autora, ale trudno jednoznacznie wyrokować o manipulacjach, które miałyby na celu tendencyjne przedstawienie postaci Chrystusa czy apostołów. Wszelkie uwagi poparte są odpowiednimi cytatami z Pisma Świętego, Taubes powstrzymuje się także od religijnych deklaracji, co z pewnością, jeśli wziąć pod uwagę jego pochodzenie i czas powstawania książki, nie było łatwe (oczywiście autor przemyca w treści pewne swoje sympatie i antypatie, ale nie jest to szczególnie uciążliwe).
Opinie i wnioski zawarte w części dotyczącej myśli Marksa i Kierkegaarda są formułowane już znacznie swobodniej. Wynika to oczywiście z mniejszego dystansu wobec tych filozofów, a także z faktu, iż właśnie ta część stanowi kluczowe rozwinięcie omawianego tematu. Okazuje się, iż Taubes dąży w swoich rozważaniach do powiązania apokaliptyki i rewolucji. Podobnie bowiem jak odraczana jest paruzja, tak i rewolucja nigdy nie spełnia swoich założeń. Ponownie, opublikowana właśnie w Polsce książka nie zmienia drastycznie naszego postrzegania świata, a tego typu połączenia znamy już z innych opracowań. Jednak należy zauważyć, iż bardzo często są to książki późniejsze lub powstające w podobnym czasie. Taubes jawi się więc jako inicjator pewnych treści rozwijanych i nierozwiązanych do dnia dzisiejszego.
Warto więc spojrzeć na niniejszą książkę z perspektywy luki, którą wypełnia. Nie można stawiać jej wymagań takich, jakie mamy prawo stosować wobec wydawniczych nowości. „Zachodnia eschatologia” nie kończy dyskusji, nie rozwiązuje problemu, ale inicjuje treści, z którymi współczesność wciąż się zmaga, uzupełnia poniekąd filozoficzną mapę Europy. Zasługuje na uwagę także właśnie w obecnej chwili, w czasie kolejnej fali wizji końca, przepowiedni schyłku znanego nam kształtu współczesnej cywilizacji, budzących się tendencji do rewolucyjnych przemodelowań systemu i bezradności zarówno przewodników duchowych, jak i politycznych przywódców. Konstatując, warto dodać, iż Taubes rysuje przed nami dwa niepokojące bieguny współczesnej myśli – bierność apokaliptyki i permanentną rewolucyjną ucieczkę przed formą, czyli świat uwięziony w absurdalnym impasie. Wizja ta pozostaje niestety aktualna, co zdaje się tym bardziej niepokojące, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, iż powstała zaraz po „spełnionej apokalipsie” XX wieku.
Jacob Taubes: „Zachodnia eschatologia”. Przeł. Andrzej Serafin. Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego. Warszawa 2016 [seria: Biblioteka kwartalnika „Kronos”].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |