NA PRZEKÓR PRZECIWNOŚCIOM (PRZYGODY STASIA I ZŁEJ NOGI)
A
A
A
Pracami Tomasza „Spella” Grządzieli jestem zachwycony już od dłuższego czasu. To jeden z moich ulubionych polskich rysowników i niewątpliwie jeden z ciekawszych młodych autorów opowieści obrazkowych. Jego projekty świadczą o tym, że dokładnie wie, co robi, ma wiele ciekawych pomysłów (również jeżeli chodzi o scenariusze) i przede wszystkim nie idzie na łatwiznę. Wydane przez Kulturę Gniewu „Przygody Stasia i Złej Nogi” to papierowa wersja internetowego komiksu, publikowanego wcześniej na blogu zlanoga.blogspot.com.
Zacząłem od rysunków, jednak w przypadku perypetii Stasia na pierwszy plan wysuwa się oryginalny pomysł na fabułę. Najnowsze dzieło Grządzieli to historia niepełnosprawnego chłopca, którego wychowuje samotna matka. Kalectwo głównego bohatera polega na posiadaniu stanowczo za długiej tytułowej Złej Nogi, obdarzonej samoświadomością i wyjątkowymi zdolnościami. Z jej powodu Staś musi jeździć na wózku inwalidzkim. Nie brzmi to jak banalny temat ujęty w formę łatwej w odbiorze, wesołej historyjki, prawda?
Bardziej zaskakujące jest jednak to, co autor zrobił z postawionym sobie wyzwaniem: udało mu się napisać prawdziwie magiczną, nietuzinkową opowieść. Trudno stwierdzić, czy jest ona bardziej zabawna (a nawet jeśli tak, to w dość niepokojący sposób) czy tragiczna – w czasie lektury emocje czytelnika mogą zostać wystawione na ciężką próbę, nic bowiem w „Przygodach Stasia i Złej Nogi” nie jest jednoznaczne. Bez wątpienia mamy do czynienia z komiksem pełnym niezwykłego ciepła i uroku, utworem wielowarstwowym o nienachalnym przesłaniu, oferującym wiele możliwości interpretacji. Czytając album Grządzieli, można się szczerze uśmiechnąć, wzruszyć, poznać kilka ludzkich dramatów, zastanowić nad różnicami między odbieraniem świata przez dziecko i osobę dorosłą. To prawdziwie piękna realizacja, ze scenariuszem zasługującym na najwyższe noty.
Pod względem ilustracji nie ma tu żadnego zaskoczenia: autor znowu stanął na wysokości zadania. Jest konsekwentny, ma ciekawe pomysły na kadry. Tomasz Grządziela potrafi wiele – tutaj pokazał po prostu jedną ze swoich licznych twarzy, interesującą oraz godną uwagi. Jedyna, naprawdę: jedyna, rzecz, której brakuje w „Przygodach Stasia i Złej Nogi”, to zamieszczone na blogu bardzo istotne posłowie, wyjaśniające m.in. powody takiego, a nie innego finału historii. Sam komiks jest jedną z najoryginalniejszych opowieści, jakie miałem okazje poznać. Wspaniała sprawa na tak wielu poziomach, że zwyczajnie należy ją znać. Większość scenarzystów powinna marzyć o takiej fabule.
Zacząłem od rysunków, jednak w przypadku perypetii Stasia na pierwszy plan wysuwa się oryginalny pomysł na fabułę. Najnowsze dzieło Grządzieli to historia niepełnosprawnego chłopca, którego wychowuje samotna matka. Kalectwo głównego bohatera polega na posiadaniu stanowczo za długiej tytułowej Złej Nogi, obdarzonej samoświadomością i wyjątkowymi zdolnościami. Z jej powodu Staś musi jeździć na wózku inwalidzkim. Nie brzmi to jak banalny temat ujęty w formę łatwej w odbiorze, wesołej historyjki, prawda?
Bardziej zaskakujące jest jednak to, co autor zrobił z postawionym sobie wyzwaniem: udało mu się napisać prawdziwie magiczną, nietuzinkową opowieść. Trudno stwierdzić, czy jest ona bardziej zabawna (a nawet jeśli tak, to w dość niepokojący sposób) czy tragiczna – w czasie lektury emocje czytelnika mogą zostać wystawione na ciężką próbę, nic bowiem w „Przygodach Stasia i Złej Nogi” nie jest jednoznaczne. Bez wątpienia mamy do czynienia z komiksem pełnym niezwykłego ciepła i uroku, utworem wielowarstwowym o nienachalnym przesłaniu, oferującym wiele możliwości interpretacji. Czytając album Grządzieli, można się szczerze uśmiechnąć, wzruszyć, poznać kilka ludzkich dramatów, zastanowić nad różnicami między odbieraniem świata przez dziecko i osobę dorosłą. To prawdziwie piękna realizacja, ze scenariuszem zasługującym na najwyższe noty.
Pod względem ilustracji nie ma tu żadnego zaskoczenia: autor znowu stanął na wysokości zadania. Jest konsekwentny, ma ciekawe pomysły na kadry. Tomasz Grządziela potrafi wiele – tutaj pokazał po prostu jedną ze swoich licznych twarzy, interesującą oraz godną uwagi. Jedyna, naprawdę: jedyna, rzecz, której brakuje w „Przygodach Stasia i Złej Nogi”, to zamieszczone na blogu bardzo istotne posłowie, wyjaśniające m.in. powody takiego, a nie innego finału historii. Sam komiks jest jedną z najoryginalniejszych opowieści, jakie miałem okazje poznać. Wspaniała sprawa na tak wielu poziomach, że zwyczajnie należy ją znać. Większość scenarzystów powinna marzyć o takiej fabule.
Tomasz „Spell” Grządziela: „Przygody Stasia i Złej Nogi”. Wydawnictwo Kultura Gniewu. Warszawa 2016.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |