CHAOS KONTROLOWANY (WIECZNY BATMAN. TOM 3)
A
A
A
Złożona z pięćdziesięciu dwóch zeszytów seria „Wieczny Batman”, której koncept opracowali Scott Snyder i James Tynion IV, zmierza do dramatycznego finału. Mroczny Rycerz w końcu stanie naprzeciw prawdziwego sprawcy dzieła zniszczenia spadającego na Gotham. Szykuje się epokowe starcie bat-rodziny z legionem adwersarzy.
We wcześniejszych tomach zespół scenarzystów zaserwował nam festiwal czystej akcji, wypełnionej konfrontacjami protagonisty i jego pobratymców ze złoczyńcami pokroju Killer Croca, Husha, Bane’a czy Carmine’a Falcone. Tynion i spółka całkiem sprawnie wprowadzili do wielowątkowej fabuły kilka interesujących postaci, na czele z moralnie niejednoznacznym funkcjonariuszem Jackiem Forbesem, młodym detektywem Jasonem Bardem, waleczną Harper Row czy córką Alfreda, Julią Pennyworth. Równie ważnym elementem opowieści jest skoncentrowanie się na nikczemnych działaniach pomniejszych kryminalistów (vide: Córka Jokera, Cluemaster, Diakon Blackfire). Niestety, pewne wątki zostały ledwie zaakcentowane, źle poprowadzone i momentami zupełnie nie pasują do całej intrygi. Dobrym tego przykładem są magiczne działania czarnoksiężnika Jima Corrigana oraz wprowadzenie do fabuły bezbarwnego Tiger Sharka.
Pieczołowite śledztwo Batmana utknęło w martwym punkcie. Okazuje się, że schwytany w poprzednim tomie Hush był wyłącznie marionetką w rękach o wiele poważniejszego wroga. Lawinowo pojawiają się kolejne pytania i niewyjaśnione kwestie, a nad ponurą metropolią zawisło widmo zagłady. Mury zakładu Arkham zostają skruszone, przez co szalenie niebezpieczni psychopaci zagrażają bezpieczeństwu obywateli. Dochodzi również do ważnych przetasowań w światku mafijnym – królową przestępczości zorganizowanej zostaje bowiem Catwoman, której kreację należy uznać za najjaśniejszy punkt dzieła.
Machinacje głównego wroga powodują bankructwo Bruce’a Wayne’a, co jednoznacznie wpływa na jego kondycję psychofizyczną. Paradoksalnie, to właśnie jego postać wypada dość blado na tle innych bohaterów cyklu. Mroczny Rycerz jest niepewny swych działań, przerażony wizją totalnej porażki oraz zmęczony awanturą rozbuchaną do granic możliwości. Również niektóre osoby z najbliższego otoczenia Gacka mają niezbyt wiele do powiedzenia w tej rozwlekłej historii. Po lekturze trzeciego tomu „Wiecznego Batmana” można dojść do wniosku, iż przystąpienie do bat-rodziny jest niezwykle łatwym zadaniem. Dotąd prowadzący samotniczą krucjatę Człowiek Nietoperz prosi o pomoc coraz liczniejszą grupę osób, choć i tak ostatecznie sam będzie zmuszony stanąć do walki z wybornym strategiem. Odpowiedź na pytanie, kto stoi za całym galimatiasem, pozostawia wiele do życzenia, choć należy dodać, że tożsamość intryganta jest sporym zaskoczeniem.
Już we wcześniejszych tomach otrzymaliśmy kilka niezbyt dobrze zilustrowanych rozdziałów. W omawianym albumie sytuacja nie uległa poprawie. Przede wszystkim odczuwalny jest brak etatowego rysownika serii, Jasona Faboka, którego grafiki prezentowały się niezwykle apetycznie. W recenzowanym woluminie na słowa pochwały zasługują plansze z pietyzmem narysowane przez Felixa Ruiza, Eduardo Pansicę oraz Julia Ferreirę, a nade wszystko klimatyczne okładki Jae Lee (vide: niezwykły portret Ra’s al Ghula). Pozostali artyści prezentują wyjątkowo przeciętny poziom, a cartoonowe ilustracje Davida Lafuente zupełnie nie pasują do poważnej treści utworu.
W ostatecznym rachunku „Wieczny Batman” jawi się jako spore rozczarowanie w dorobku wydawniczej inicjatywy Nowe DC Comics. Obiecująco zapowiadająca się seria nie sprostała oczekiwaniom. Jej fabuła z łatwością mogłaby zamknąć się w trzydziestu rozdziałach, a niektóre wątki są nieistotne i zapomina się o nich zaraz po przeczytaniu komiksu. Możliwe, że gdyby Snyder i Tynion bardziej zaangażowali się w ten projekt, całość byłaby o wiele bardziej zjadliwa. Szkoda!
We wcześniejszych tomach zespół scenarzystów zaserwował nam festiwal czystej akcji, wypełnionej konfrontacjami protagonisty i jego pobratymców ze złoczyńcami pokroju Killer Croca, Husha, Bane’a czy Carmine’a Falcone. Tynion i spółka całkiem sprawnie wprowadzili do wielowątkowej fabuły kilka interesujących postaci, na czele z moralnie niejednoznacznym funkcjonariuszem Jackiem Forbesem, młodym detektywem Jasonem Bardem, waleczną Harper Row czy córką Alfreda, Julią Pennyworth. Równie ważnym elementem opowieści jest skoncentrowanie się na nikczemnych działaniach pomniejszych kryminalistów (vide: Córka Jokera, Cluemaster, Diakon Blackfire). Niestety, pewne wątki zostały ledwie zaakcentowane, źle poprowadzone i momentami zupełnie nie pasują do całej intrygi. Dobrym tego przykładem są magiczne działania czarnoksiężnika Jima Corrigana oraz wprowadzenie do fabuły bezbarwnego Tiger Sharka.
Pieczołowite śledztwo Batmana utknęło w martwym punkcie. Okazuje się, że schwytany w poprzednim tomie Hush był wyłącznie marionetką w rękach o wiele poważniejszego wroga. Lawinowo pojawiają się kolejne pytania i niewyjaśnione kwestie, a nad ponurą metropolią zawisło widmo zagłady. Mury zakładu Arkham zostają skruszone, przez co szalenie niebezpieczni psychopaci zagrażają bezpieczeństwu obywateli. Dochodzi również do ważnych przetasowań w światku mafijnym – królową przestępczości zorganizowanej zostaje bowiem Catwoman, której kreację należy uznać za najjaśniejszy punkt dzieła.
Machinacje głównego wroga powodują bankructwo Bruce’a Wayne’a, co jednoznacznie wpływa na jego kondycję psychofizyczną. Paradoksalnie, to właśnie jego postać wypada dość blado na tle innych bohaterów cyklu. Mroczny Rycerz jest niepewny swych działań, przerażony wizją totalnej porażki oraz zmęczony awanturą rozbuchaną do granic możliwości. Również niektóre osoby z najbliższego otoczenia Gacka mają niezbyt wiele do powiedzenia w tej rozwlekłej historii. Po lekturze trzeciego tomu „Wiecznego Batmana” można dojść do wniosku, iż przystąpienie do bat-rodziny jest niezwykle łatwym zadaniem. Dotąd prowadzący samotniczą krucjatę Człowiek Nietoperz prosi o pomoc coraz liczniejszą grupę osób, choć i tak ostatecznie sam będzie zmuszony stanąć do walki z wybornym strategiem. Odpowiedź na pytanie, kto stoi za całym galimatiasem, pozostawia wiele do życzenia, choć należy dodać, że tożsamość intryganta jest sporym zaskoczeniem.
Już we wcześniejszych tomach otrzymaliśmy kilka niezbyt dobrze zilustrowanych rozdziałów. W omawianym albumie sytuacja nie uległa poprawie. Przede wszystkim odczuwalny jest brak etatowego rysownika serii, Jasona Faboka, którego grafiki prezentowały się niezwykle apetycznie. W recenzowanym woluminie na słowa pochwały zasługują plansze z pietyzmem narysowane przez Felixa Ruiza, Eduardo Pansicę oraz Julia Ferreirę, a nade wszystko klimatyczne okładki Jae Lee (vide: niezwykły portret Ra’s al Ghula). Pozostali artyści prezentują wyjątkowo przeciętny poziom, a cartoonowe ilustracje Davida Lafuente zupełnie nie pasują do poważnej treści utworu.
W ostatecznym rachunku „Wieczny Batman” jawi się jako spore rozczarowanie w dorobku wydawniczej inicjatywy Nowe DC Comics. Obiecująco zapowiadająca się seria nie sprostała oczekiwaniom. Jej fabuła z łatwością mogłaby zamknąć się w trzydziestu rozdziałach, a niektóre wątki są nieistotne i zapomina się o nich zaraz po przeczytaniu komiksu. Możliwe, że gdyby Snyder i Tynion bardziej zaangażowali się w ten projekt, całość byłaby o wiele bardziej zjadliwa. Szkoda!
Scott Snyder, James Tynion IV, Tim Seeley, Ray Fawkes, Felix Ruiz i inni: „Wieczny Batman. Tom 3” („Batman Eternal Vol. 3”). Tłumaczenie: Marek Starosta. Wydawnictwo Egmont Polska. Warszawa 2016.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |