DLACZEGO METALE CHODZĄ W GLANACH NAWET W LECIE? (BĘDZIESZ SMAŻYĆ SIĘ W PIEKLE)
A
A
A
Na początek wypada wspomnieć o legendzie Krzysztofa „Prosiaka” Owedyka. Legendzie, która wyprzedza czasy wielu młodych twórców i czytelników komiksów, także niżej podpisanego. „Prosiacki”, „Ósma czara”, „Ratboy” i kilka innych tytułów na trwałe zapisały się w historii polskich opowieści obrazkowych. Status autora jest niepodważalny. Jakby tego było mało, wewnętrzna strona okładki recenzowanego tu albumu daje do zrozumienia, że ma on szansę zostać najgłośniejszym dziełem Prosiaka.
„Będziesz smażyć się w piekle” to historia metalowej grupy Deathstar, skupiająca się na relacjach między członkami zespołu, a konkretniej: ich problemach z charyzmatycznym liderem, Lordem Solo. Kiedy Tarantul zostaje nowym gitarzystą formacji, wydaje mu się, że spełniły się wszystkie jego marzenia. Nie dość, że wreszcie skończą się problemy finansowe rodziny, to w dodatku będzie grał w szeregach znanej na całym świecie ekipy, której muzykę uwielbia od samego początku jej istnienia. Szybko okazuje się jednak, że stosunki muzyków z Lordem Solo nie należą do najlepszych, a granie dla Deathstar może przysporzyć więcej problemów niż korzyści.
Niektórych zdziwi fakt, że Owedyk napisał „zwyczajną” historię. Owszem, o muzyce, z którą był związany od zawsze, ale jednak pozbawioną siły rażenia (typowej dla innych dzieł autora) oraz nawiązań do sfery polityki czy religii. Mimo wszystko jednak to dobrze, że Prosiak nie naśladuje tego, co znakomicie wychodziło mu już wcześniej. Scenariusz „Będziesz smażyć się w piekle” jest interesujący i dobrze skonstruowany; w albumie znajdziemy ciekawych, sumiennie rozpisanych bohaterów (może nie zostali szczegółowo scharakteryzowani, ale też nie o to chodziło; wystarczy, że są wiarygodni) oraz wciągające wątki.
Choć nie interesuje mnie muzyka, o której mówi recenzowany komiks, z niezwykłą łatwością dałem się uwieść opowieści, czasem kibicując, a czasem mając ochotę rozszarpać niektórych bohaterów. Jako całość album sprawdza się bardzo dobrze, niemniej trudno oprzeć się wrażeniu, że im dalej, tym mniej ciekawie. W pewnym momencie zaczyna robić się naprawdę dramatycznie; od rozdziału „Useless” (a raczej utworu, bo – zgodnie z zamysłem autora – każda część komiksu jest odpowiednikiem jednej kompozycji umieszczonej na winylowej płycie sygnowanej logiem Deathstar) aż do finału niektóre pomysły Owedyka na rozwiązanie wybranych wątków mogą wydawać się pójściem na łatwiznę i nieco rozczarowywać.
Nie zmienia to faktu, że „Będziesz smażyć się w piekle” to album bardzo udany. Owedyk przygotował zajmującą historię, zadbał o szczegóły (takie jak plakaty i okładki płyt Deathstar czy gwara, którą posługuje się perkusista grupy), z wachlarza swoich graficznych umiejętności tym razem wybierając umiarkowanie realistyczną oraz szczegółową kreskę – niemal wszystko tu gra, i to nie tylko dlatego, że komiks opowiada o muzykach.
Czy „Będziesz smażyć się w piekle” zostanie albumem legendarnym? Obawiam się, że nie – to już nie te czasy, nie ten rodzaj komiksu. Myślę jednak, iż zostanie uznany za kolejne ważne osiągnięcie Owedyka. Ważne także dlatego, że autor dał nam coś, czego być może nie wszyscy się po nim spodziewaliśmy.
„Będziesz smażyć się w piekle” to historia metalowej grupy Deathstar, skupiająca się na relacjach między członkami zespołu, a konkretniej: ich problemach z charyzmatycznym liderem, Lordem Solo. Kiedy Tarantul zostaje nowym gitarzystą formacji, wydaje mu się, że spełniły się wszystkie jego marzenia. Nie dość, że wreszcie skończą się problemy finansowe rodziny, to w dodatku będzie grał w szeregach znanej na całym świecie ekipy, której muzykę uwielbia od samego początku jej istnienia. Szybko okazuje się jednak, że stosunki muzyków z Lordem Solo nie należą do najlepszych, a granie dla Deathstar może przysporzyć więcej problemów niż korzyści.
Niektórych zdziwi fakt, że Owedyk napisał „zwyczajną” historię. Owszem, o muzyce, z którą był związany od zawsze, ale jednak pozbawioną siły rażenia (typowej dla innych dzieł autora) oraz nawiązań do sfery polityki czy religii. Mimo wszystko jednak to dobrze, że Prosiak nie naśladuje tego, co znakomicie wychodziło mu już wcześniej. Scenariusz „Będziesz smażyć się w piekle” jest interesujący i dobrze skonstruowany; w albumie znajdziemy ciekawych, sumiennie rozpisanych bohaterów (może nie zostali szczegółowo scharakteryzowani, ale też nie o to chodziło; wystarczy, że są wiarygodni) oraz wciągające wątki.
Choć nie interesuje mnie muzyka, o której mówi recenzowany komiks, z niezwykłą łatwością dałem się uwieść opowieści, czasem kibicując, a czasem mając ochotę rozszarpać niektórych bohaterów. Jako całość album sprawdza się bardzo dobrze, niemniej trudno oprzeć się wrażeniu, że im dalej, tym mniej ciekawie. W pewnym momencie zaczyna robić się naprawdę dramatycznie; od rozdziału „Useless” (a raczej utworu, bo – zgodnie z zamysłem autora – każda część komiksu jest odpowiednikiem jednej kompozycji umieszczonej na winylowej płycie sygnowanej logiem Deathstar) aż do finału niektóre pomysły Owedyka na rozwiązanie wybranych wątków mogą wydawać się pójściem na łatwiznę i nieco rozczarowywać.
Nie zmienia to faktu, że „Będziesz smażyć się w piekle” to album bardzo udany. Owedyk przygotował zajmującą historię, zadbał o szczegóły (takie jak plakaty i okładki płyt Deathstar czy gwara, którą posługuje się perkusista grupy), z wachlarza swoich graficznych umiejętności tym razem wybierając umiarkowanie realistyczną oraz szczegółową kreskę – niemal wszystko tu gra, i to nie tylko dlatego, że komiks opowiada o muzykach.
Czy „Będziesz smażyć się w piekle” zostanie albumem legendarnym? Obawiam się, że nie – to już nie te czasy, nie ten rodzaj komiksu. Myślę jednak, iż zostanie uznany za kolejne ważne osiągnięcie Owedyka. Ważne także dlatego, że autor dał nam coś, czego być może nie wszyscy się po nim spodziewaliśmy.
Krzysztof „Prosiak” Owedyk: „Będziesz smażyć się w piekle”. Wydawnictwo Kultura Gniewu. Warszawa 2016.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |