ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 kwietnia 8 (320) / 2017

Andrzej Ciszewski,

NA WYBRZEŻU UMARŁYCH (NÁSTRÖND)

A A A
W wydanym nakładem Centrali albumie „Eryk Rudy. Opowieść zimowa” Duńczyk Søren Mosdal ukazał perypetie Eryka Thorwaldssona, który w 982 roku – z powodu krwawych sporów z sąsiadami – opuścił Islandię, zmierzając ku zagadkowej wyspie, którą nazwał Zieloną Krainą. Za sprawą szczodrych podarunków, imponujący gabarytami wiking przez długie lata sprawował władzę nad kolonią, trzymając na dystans chrześcijańskich księży oraz możnych. Problemem okazała się jednak działalność kapłana Thangbranda (specjalnego wysłannika króla Olafa) nawracającego osadników na jedyną słuszną wiarę. W gronie ochrzczonych znalazł się także potomek tytułowego bohatera, Leif, otwarcie występujący przeciwko swemu rodzicowi.

To właśnie niepokorny syn zdradzieckim pchnięciem pozbawił życia Farserka – parającego się magią zausznika rudowłosego barbarzyńcy. Mimo że czarownik stawił czoło przeważającym siłom wroga, nie trafił do Walhalli. Zamiast tego świecący oczami bohater (aktualnie nazywany Thorkelem) znalazł się na Wybrzeżu Umarłych (Náströnd), miejscu przeznaczonym dla zmarłych złodziei oraz niewolników. Jedyną towarzyszką w tej ponurej lokacji, obok pełzających wokół żywych trupów, jest (niegdyś) ulubiona niewolnica protagonisty, Deirdre. Czy zdeterminowanej parze straceńców uda się powrócić do świata żywych?

W swoim poprzednim dziele, inspirowanym autentycznymi wydarzeniami towarzyszącymi procesowi zasiedlania Grenlandii, Søren Mosdal z sukcesem połączył elementy dramatu historycznego z horrorem silnie zakorzenionym w mitologii. Duńczyk wprowadził wówczas czytelnika w przestrzeń skandynawskich wierzeń, pogańskich rytuałów oraz przepowiedni, konfrontując bohaterów komiksu z manifestacjami mrocznego sacrum. Przesycony aurą nadnaturalnej grozy „Náströnd” (ukazujący się pod szyldem Timofa i cichych wspólników) oferuje za to wgląd w minimalistyczną, choć sugestywnie oddaną rzeczywistość życia pozagrobowego, aczkolwiek retrospektywna narracja snuta przez Deirdre rzuca nieco światła na wydarzenia rozgrywające się już po nagłym zgonie protagonisty omawianego albumu.

Podobnie jak w „Eryku Rudym”, także w tym kameralnym spin-offie uwagę czytelnika przykują świetnie skomponowane sekwencje kadrów i mroczna aura spowijająca większość plansz. O ile w poprzednim utworze Søren Mosdal wykorzystał bogatą paletę zimnych barw (jak również tych akcentujących prawdziwie infernalne klimaty pewnych partii komiksu), o tyle w „Náströnd” postawił na kontrastową grę czerni i bieli. Pojedynek z Glamrem, psem obronnym bogini Hel, jak również obrazy tajemniczych zakątków tytułowej sfery uwodzą swoją ekspresjonistyczną poetyką, którą duński artysta operuje z godną pozazdroszczenia sprawnością.

Surowa w formie, przynosząca niejednoznaczne zakończenie opowieść grozy Sørena Mosdala powinna przypaść do gustu miłośnikom nastrojowych, choć mimo wszystko stricte rozrywkowych historii. Co, rzecz jasna, nie jest żadnym zarzutem – wprost przeciwnie. 
Søren Mosdal: „Náströnd”. Tłumaczenie: Paweł Timofiejuk. Wydawnictwo Timof i cisi wspólnicy. Warszawa 2017.