
Aneta Kamińska, Chrystia Wenhryniuk,
WIERSZE
A
A
A
***
Nic nie zostało po tym mieście
Zamieć ustała, trucizna wyszła.
[Ciebie nie ma].
I kiedy łamiesz ręce systemu.
Kiedy z góry plujesz na niego.
Kiedy masz nawet do nieba na piechotę,
Świat wybucha,
Bóg bawi się w śnieżki i pali drag.
I tylko gdzieś tam,
Gdzie moje słońce wschodzi,
Zasypiasz i cicho jęczysz:
A co tam brat?
A brat wkłada niemieckie kamasze
I rozdziera gorące serce –
Liczy straty.
A ja patrzę na Koran i Torę,
I cały Testament przeczytawszy znowu,
Znajduję odpowiedź, gdzie same pytania.
I ciało Boga niosą o świcie.
Niczego nie wymyśliłam, wszystko pamiętam.
Wszystkie te wojny i wszystkie te zaczepki.
Jeśli tak dobrze wszystko sobie przypomnieć,
Bardzo wiernie czekałam,
kiedy nie było na co czekać.
***
Przeczuwając, jak zamilkniesz,
Kładę się w kokon i zamarzam.
Te objęcia lecą za nami.
Gdzieś na dnie wojny cię szukam.
Jak zimna z wiadra woda,
Jak lepki ranem
drapieżny wiatr.
Nie widzę ani rzeki, ani brzegu,
gdzie chowają się w muszlach nasze cienie.
Rozkładać się na rymy i na kości,
Rozmawiać ze źrenicami przechodniów.
Idę do ciebie po omacku,
Znając tylko imię i półoddech.
Bóg daje mi nowe słowa.
Śmierć daje ci nowe naboje.
Ja bród krwi cicho przeszłam
i jak ptak wzleciałam z twojego domu.
Przełożyła Aneta Kamińska
Fot. Wasyl Sałyha
Nic nie zostało po tym mieście
Zamieć ustała, trucizna wyszła.
[Ciebie nie ma].
I kiedy łamiesz ręce systemu.
Kiedy z góry plujesz na niego.
Kiedy masz nawet do nieba na piechotę,
Świat wybucha,
Bóg bawi się w śnieżki i pali drag.
I tylko gdzieś tam,
Gdzie moje słońce wschodzi,
Zasypiasz i cicho jęczysz:
A co tam brat?
A brat wkłada niemieckie kamasze
I rozdziera gorące serce –
Liczy straty.
A ja patrzę na Koran i Torę,
I cały Testament przeczytawszy znowu,
Znajduję odpowiedź, gdzie same pytania.
I ciało Boga niosą o świcie.
Niczego nie wymyśliłam, wszystko pamiętam.
Wszystkie te wojny i wszystkie te zaczepki.
Jeśli tak dobrze wszystko sobie przypomnieć,
Bardzo wiernie czekałam,
kiedy nie było na co czekać.
***
Przeczuwając, jak zamilkniesz,
Kładę się w kokon i zamarzam.
Te objęcia lecą za nami.
Gdzieś na dnie wojny cię szukam.
Jak zimna z wiadra woda,
Jak lepki ranem
drapieżny wiatr.
Nie widzę ani rzeki, ani brzegu,
gdzie chowają się w muszlach nasze cienie.
Rozkładać się na rymy i na kości,
Rozmawiać ze źrenicami przechodniów.
Idę do ciebie po omacku,
Znając tylko imię i półoddech.
Bóg daje mi nowe słowa.
Śmierć daje ci nowe naboje.
Ja bród krwi cicho przeszłam
i jak ptak wzleciałam z twojego domu.
Przełożyła Aneta Kamińska
Fot. Wasyl Sałyha
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |