BEZSENNE NOCE (ANURADHA ROY: 'SNY O JOWISZU')
A
A
A
Jeżeli będziemy wystarczająco czujni, to zauważymy, że podczas wyjazdów, tych dalszych i tych bliższych, nasze drogi często splatają się ze ścieżkami przypadkowych osób. Nawet jeśli unikamy wycieczek zorganizowanych, to często podczas podróży mijamy wciąż tych samych ludzi. W samolocie natkniemy się na człowieka, który parę dni później usiądzie obok nas w pociągu. W jednym z obleganych zabytków wpadniemy nagle na rodzinę, która kilka godzin wcześniej zajęła ostatni stolik w restauracji, skazując nas tym samym na zjedzenie obiadu w przydrożnej budce. Ta prawidłowość stanowi podstawę powieści „Sny o Jowiszu” Anuradhy Roy, w której splatają się losy postaci zwiedzających i zamieszkujących Dżarmuli. Pozornie jest to doskonała wakacyjna lektura – opowieść o egzotycznej podróży do Indii może dodać koloru urlopowi nad deszczowym, polskim morzem. Jednak pod płaszczem pocztówkowych widoków i atrakcyjnych zapachów kryją się traumy i okrutne doświadczenia.
Główną bohaterką „Snów o Jowiszu” jest Nomi, dwudziestokilkuletnia dziewczyna, która przyjeżdża do Dżamuli, aby zebrać materiały do filmu dokumentalnego. Powód jej przyjazdu jest równie pozorny, jak beztroska życia obok Świątyni Słońca. Tak naprawdę wychowana w Norwegii kobieta wraca do miejsca, w którym spędziła dzieciństwo i chce odnaleźć rządzącego aśramą guru, który znęcał się nad nią i pozostałymi podopiecznymi. W pracy pomaga jej rozwodzący się właśnie Suradż, któremu wyjazd daje możliwość ucieczki przed problemami. Tuż obok nich świątynię zwiedzają trzy starsze panie: matka Suradża, Vidya, borykająca się z problemami z pamięcią Gouri i próbująca pogodzić się z upływem czasu Latika. To pierwsza wycieczka, na którą przyjaciółki wybrały się wspólnie. Choć łączy je wieloletnia relacja i zbliżony wiek, to różnice w ich obyczajowości skłaniają do myślenia, że każda z nich została wychowana w innej kulturze. W tle obecne są jeszcze dwie ważne postaci: herbaciarz Johnny Toppo oraz przewodnik Badal, którego główną troską jest uczucie do młodego Raghu.
„Sny o Jowiszu” reklamuje umieszczone na okładce zdanie oznajmiające, że jest to „powieść ukazująca prawdziwe oblicze współczesnych Indii”. Nie należy się jednak spodziewać opisów smaków, zapachów i pięknych widoków. Autorka naświetla wiele problemów społecznych drążących Indie, akcentując przede wszystkim tematy feministyczne. Nomi jest przedstawicielką zachodniego społeczeństwa, której ubiór i sposób zachowania nie znajdują zrozumienia w konserwatywnym społeczeństwie. Na przykładzie dojrzałych bohaterek Roy pokazuje różne odcienie problemu ageizmu, ale też różnorodne sposoby pojmowana roli kobiety w rodzinie i grupie. Historia Badala opowiada o zepchniętym na margines homoseksualizmie, zaś herbaciarnia Toppo daje pretekst, by poruszyć temat indyjskich sposobów zarabiania pieniędzy. Jednak najważniejszym tematem powieści są reminiscencje Nomi z lat spędzonych w aśramie. Podczas wojny ginie cała rodzina dziewczyny. Ona, tak jak inne dzieci pozbawione domu, trafia pod skrzydła podziwianego guru, o których pisze się w gazetach, i który cieszy się poparciem indyjskiego i zachodniego społeczeństwa. Aśrama jest jednak dla wychowanków piekłem, a Gurudżi wykorzystuje seksualnie dzieci od najmłodszych lat. W placówce dochodzi do wielu skandalicznych aktów przemocy, sama bohaterka była wielokrotnie bita, więziona, głodzona i gwałcona. Roy w podziękowaniach pisze: „w Indiach doszło do niezliczonych przerażających przypadków wykorzystywania dzieci i przemocy seksualnej. Czerpałam z dokumentów sądowych i śledczych wielu takich spraw. Książka nie dotyczy żadnego konkretnego przypadku” (s. 314). Choć zanurzenie powieści w indyjskiej kulturze jest niezaprzeczalne, to nie ulega wątpliwości, że trzon książki jest uniwersalny. Opisane sytuacje zdarzają się w instytucjach zamkniętych na całym świecie. Podobne historie można, niestety, znaleźć w doskonałych reportażach Justyny Kopińskiej „Polska odwraca oczy”.
Jak wspomniałam wcześniej, „Sny o Jowiszu” najgłośniej mówią o sytuacji kobiet w indyjskim społeczeństwie. Najciekawiej przedstawiony jest etap wychowywania małej Nomi, dostosowywania ją do życia w społeczeństwie. Znamienne są słowa jednej z nauczycielek: „Kiedy coś kolorujesz, nie rób tego we wszystkie strony, tylko w jedną. (…) Nie wychodź za linię, trzymaj się w środku. Rozumiesz? – Właśnie tego nauczono nas w aśramie: żebyśmy nigdy nie wychodziły na zewnątrz. Za linią kryło się niebezpieczeństwo. Na zewnątrz mogłyśmy zginąć lub trafić do więzienia” (s. 50). Słowa kobiety można traktować dosłownie – dzieci nie mogły być widoczne dla przyjezdnych, musiały pozostać w ukryciu. Jednocześnie są metaforą pozycji bohaterki w świecie – wychylanie się i indywidualizm skazują na klęskę.
Każdy z bohaterów powieści jest ważny z kulturowego punktu widzenia – wskazuje na inne problemy, reprezentuje określone cechy i wartości. Jednak autorka, pod względem psychologii, interesująco rozbudowuje tylko dwie postaci: Nomi i Suradża. Są to bohaterowie stworzeni na zasadzie kontrastu, których łączy poczucie wyobcowania w konserwatywnym środowisku. Para prowadzi tylko kilka rozmów, jednak są one jednymi z ważniejszych w całej powieści. Ich tematem jest chęć zniknięcia z życia, spóźnienia się na pociąg i wylądowania w stanie zawieszenia, gdzie jest się poza zasięgiem kogokolwiek. Tym, o czym opowiada powieść Roy, nie jest wycieczka, tylko ucieczka. Nomi i Suradż są zawieszeni pomiędzy eskapizmem a konfrontacją z problemami. Dziewczyna chce spotkać się twarzą w twarz z człowiekiem, który wyrządził jej największą krzywdę. Natomiast Suradż wciąż boi się zmierzyć z prawdą, żona nazywa go mistrzem eskapizmu. Okrucieństwo, którego nie widać na zdjęciach, mrok ukryty na pocztówkach. Każdy z bohaterów składa się z lęków, traum i wspomnień, do których nie chce wracać. Każdy prezentuje inny sposób zapomnienia, ucieczki. To najciekawszy element „Snów o Jowiszu” – zebranie różnych opowieści o bólu i próbach ukrycia się przed nim – ale nigdy nie jego przezwyciężenia.
Roy wymyśliła Dżamuli i Świątynię Słońca, jednak jestem pewna, że wielu czytelników uwierzyło w istnienie tych miejsc, tak szczegółowe i wiarygodne są opisy autorki. Powieść urywa się bez wyraźnego zakończenia, co pasuje do jej nieco poetyckiej struktury. W „Snach o Jowiszu” przeplatają się wspomnienia i teraźniejszość, marzenia i rzeczywistość, fikcja i fakty. Nic w tym dziwnego, to książka napisana jak rasowy bestseller, w którym aktualny społecznie temat, poparty jest solidnym rzemiosłem autora. Jest to książka napisana bardzo sprawnie i przekonująco, czego dowodem jest nominacja do Nagrody Bookera, która na pewno poruszy niejednego odbiorcę. Jednocześnie, jak na bestseller przystało, nie jest to powieść przesadnie odkrywcza lub skomplikowana. Pisarka wykorzystuje znane schematy i klisze, trudno jednak czynić z tego zarzut. Solidnie napisana powieść pokazująca Indie w poważny sposób, a nie jako egzotyczną atrakcję, to pozycja, która niewątpliwie jest potrzebna na naszym rynku księgarskim.
Główną bohaterką „Snów o Jowiszu” jest Nomi, dwudziestokilkuletnia dziewczyna, która przyjeżdża do Dżamuli, aby zebrać materiały do filmu dokumentalnego. Powód jej przyjazdu jest równie pozorny, jak beztroska życia obok Świątyni Słońca. Tak naprawdę wychowana w Norwegii kobieta wraca do miejsca, w którym spędziła dzieciństwo i chce odnaleźć rządzącego aśramą guru, który znęcał się nad nią i pozostałymi podopiecznymi. W pracy pomaga jej rozwodzący się właśnie Suradż, któremu wyjazd daje możliwość ucieczki przed problemami. Tuż obok nich świątynię zwiedzają trzy starsze panie: matka Suradża, Vidya, borykająca się z problemami z pamięcią Gouri i próbująca pogodzić się z upływem czasu Latika. To pierwsza wycieczka, na którą przyjaciółki wybrały się wspólnie. Choć łączy je wieloletnia relacja i zbliżony wiek, to różnice w ich obyczajowości skłaniają do myślenia, że każda z nich została wychowana w innej kulturze. W tle obecne są jeszcze dwie ważne postaci: herbaciarz Johnny Toppo oraz przewodnik Badal, którego główną troską jest uczucie do młodego Raghu.
„Sny o Jowiszu” reklamuje umieszczone na okładce zdanie oznajmiające, że jest to „powieść ukazująca prawdziwe oblicze współczesnych Indii”. Nie należy się jednak spodziewać opisów smaków, zapachów i pięknych widoków. Autorka naświetla wiele problemów społecznych drążących Indie, akcentując przede wszystkim tematy feministyczne. Nomi jest przedstawicielką zachodniego społeczeństwa, której ubiór i sposób zachowania nie znajdują zrozumienia w konserwatywnym społeczeństwie. Na przykładzie dojrzałych bohaterek Roy pokazuje różne odcienie problemu ageizmu, ale też różnorodne sposoby pojmowana roli kobiety w rodzinie i grupie. Historia Badala opowiada o zepchniętym na margines homoseksualizmie, zaś herbaciarnia Toppo daje pretekst, by poruszyć temat indyjskich sposobów zarabiania pieniędzy. Jednak najważniejszym tematem powieści są reminiscencje Nomi z lat spędzonych w aśramie. Podczas wojny ginie cała rodzina dziewczyny. Ona, tak jak inne dzieci pozbawione domu, trafia pod skrzydła podziwianego guru, o których pisze się w gazetach, i który cieszy się poparciem indyjskiego i zachodniego społeczeństwa. Aśrama jest jednak dla wychowanków piekłem, a Gurudżi wykorzystuje seksualnie dzieci od najmłodszych lat. W placówce dochodzi do wielu skandalicznych aktów przemocy, sama bohaterka była wielokrotnie bita, więziona, głodzona i gwałcona. Roy w podziękowaniach pisze: „w Indiach doszło do niezliczonych przerażających przypadków wykorzystywania dzieci i przemocy seksualnej. Czerpałam z dokumentów sądowych i śledczych wielu takich spraw. Książka nie dotyczy żadnego konkretnego przypadku” (s. 314). Choć zanurzenie powieści w indyjskiej kulturze jest niezaprzeczalne, to nie ulega wątpliwości, że trzon książki jest uniwersalny. Opisane sytuacje zdarzają się w instytucjach zamkniętych na całym świecie. Podobne historie można, niestety, znaleźć w doskonałych reportażach Justyny Kopińskiej „Polska odwraca oczy”.
Jak wspomniałam wcześniej, „Sny o Jowiszu” najgłośniej mówią o sytuacji kobiet w indyjskim społeczeństwie. Najciekawiej przedstawiony jest etap wychowywania małej Nomi, dostosowywania ją do życia w społeczeństwie. Znamienne są słowa jednej z nauczycielek: „Kiedy coś kolorujesz, nie rób tego we wszystkie strony, tylko w jedną. (…) Nie wychodź za linię, trzymaj się w środku. Rozumiesz? – Właśnie tego nauczono nas w aśramie: żebyśmy nigdy nie wychodziły na zewnątrz. Za linią kryło się niebezpieczeństwo. Na zewnątrz mogłyśmy zginąć lub trafić do więzienia” (s. 50). Słowa kobiety można traktować dosłownie – dzieci nie mogły być widoczne dla przyjezdnych, musiały pozostać w ukryciu. Jednocześnie są metaforą pozycji bohaterki w świecie – wychylanie się i indywidualizm skazują na klęskę.
Każdy z bohaterów powieści jest ważny z kulturowego punktu widzenia – wskazuje na inne problemy, reprezentuje określone cechy i wartości. Jednak autorka, pod względem psychologii, interesująco rozbudowuje tylko dwie postaci: Nomi i Suradża. Są to bohaterowie stworzeni na zasadzie kontrastu, których łączy poczucie wyobcowania w konserwatywnym środowisku. Para prowadzi tylko kilka rozmów, jednak są one jednymi z ważniejszych w całej powieści. Ich tematem jest chęć zniknięcia z życia, spóźnienia się na pociąg i wylądowania w stanie zawieszenia, gdzie jest się poza zasięgiem kogokolwiek. Tym, o czym opowiada powieść Roy, nie jest wycieczka, tylko ucieczka. Nomi i Suradż są zawieszeni pomiędzy eskapizmem a konfrontacją z problemami. Dziewczyna chce spotkać się twarzą w twarz z człowiekiem, który wyrządził jej największą krzywdę. Natomiast Suradż wciąż boi się zmierzyć z prawdą, żona nazywa go mistrzem eskapizmu. Okrucieństwo, którego nie widać na zdjęciach, mrok ukryty na pocztówkach. Każdy z bohaterów składa się z lęków, traum i wspomnień, do których nie chce wracać. Każdy prezentuje inny sposób zapomnienia, ucieczki. To najciekawszy element „Snów o Jowiszu” – zebranie różnych opowieści o bólu i próbach ukrycia się przed nim – ale nigdy nie jego przezwyciężenia.
Roy wymyśliła Dżamuli i Świątynię Słońca, jednak jestem pewna, że wielu czytelników uwierzyło w istnienie tych miejsc, tak szczegółowe i wiarygodne są opisy autorki. Powieść urywa się bez wyraźnego zakończenia, co pasuje do jej nieco poetyckiej struktury. W „Snach o Jowiszu” przeplatają się wspomnienia i teraźniejszość, marzenia i rzeczywistość, fikcja i fakty. Nic w tym dziwnego, to książka napisana jak rasowy bestseller, w którym aktualny społecznie temat, poparty jest solidnym rzemiosłem autora. Jest to książka napisana bardzo sprawnie i przekonująco, czego dowodem jest nominacja do Nagrody Bookera, która na pewno poruszy niejednego odbiorcę. Jednocześnie, jak na bestseller przystało, nie jest to powieść przesadnie odkrywcza lub skomplikowana. Pisarka wykorzystuje znane schematy i klisze, trudno jednak czynić z tego zarzut. Solidnie napisana powieść pokazująca Indie w poważny sposób, a nie jako egzotyczną atrakcję, to pozycja, która niewątpliwie jest potrzebna na naszym rynku księgarskim.
Anuradha Roy: „Sny o Jowiszu”. Przeł. Jędrzej Polak. Czwarta Strona. Poznań 2017.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |