ŚLADEM CONRADA - TROPY I INSPIRACJE (AGNIESZKA ADAMOWICZ-POŚPIECH: 'PODRÓZE Z CONRADEM. SZKICE')
A
A
A
Rok Conradowski dobiega końca. Przyznać trzeba, że jego druga połowa nosi się w iście kuriozalnym przebraniu, bowiem nic tak faktycznie nie uwydatniło treści sejmowej uchwały podkreślającej doniosłe znaczenie prozy Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego jak puste miejsce po „Jądrze ciemności” w nowym kanonie lektur szkolnych. „Lord Jim” na liście uzupełniającej ratuje sytuację, ale powiedzmy sobie szczerze: na tle rozgłaszanych peanów na cześć prozy Conrada uhonorowanie kasacją z obowiązkowej listy „Jądra ciemności” to rzecz co najmniej dziwaczna. Pouczeni tym przykładem możemy z domieszką zdwojonej ekscytacji wyglądać patronów na następne lata. Na horyzoncie tli się jednak wciąż iskierka nadziei. „Ferdydurke” Gombrowicza udało się utrzymać we fragmentach, ale na szczęście rok Gombrowiczowski mamy już za sobą.
Wracając na ziemię rozsądku i dystansując się od reformatorskich zabiegów ministerstwa, trzeba zauważyć, że liczba inicjatyw kulturalnych podejmowanych w ramach roku Conrada była znaczna. Oprócz licznych projekcji filmowych, sztuk teatralnych, wystaw, paneli dyskusyjnych i wszelakich mniejszych projektów kulturalnych bezapelacyjnie najsensowniejsze było umieszczenie online „Tajnego agenta” w tłumaczeniu Anny Zagórskiej w sferze Wolnych Lektur. Nie dajmy się zwariować. Pamiętajmy o dokuczliwym banale: nasz bohater był pisarzem. Stąd eksperyment Jacka Dukaja z oryginalnym przekładem-interpretacją „The Heart of Darkness” również pozostaje wydarzeniem wartym osobnego odnotowania. Pomimo iż Conrad dorobił się na polskim gruncie badawczym sowitych opracowań, recepcja prozy pisarza bardzo często ogranicza się do dość powierzchownej kultywacji idei wierności. Rok Conrada to dobry pretekst, by uważnie rozejrzeć się i odświeżyć ostatnie oryginalne opracowanie poświęcone twórczości autora „Tajfuna”. Publikacja „Podróży z Conradem” Agnieszki Adamowicz-Pośpiech może być doskonałą okazją do wyprawy na tekstualny ocean prozy Conrada, bowiem na książkę składa się szeroki zbiór szkiców, który ma szansę stanowić doskonałe wprowadzenie w meandry twórczości autora „Jądra ciemności”. Podtytuł, „Szkice”, obnaża na wejściu punktowy charakter opracowania, a autorka we wstępie zaświadcza, że proponuje wnikliwą lekturę tekstu zamiast powielania stereotypowych odczytań.
Zaznaczmy od razu, że ta solidnie napisana publikacja spełnia swoje zadanie, a warsztat tekstualnej metodyki autorki cechuje przywiązanie do ścisłości i dbałość o ukazywanie stanu recepcji conradologii. Faktem jest także, że teksty zawarte w książce nie są „pływaniem po powierzchni”, a czytelnik nieobeznany z twórczością pisarza może potraktować szkice Adamowicz-Pośpiech jako czuły sonar, pozwalający delikatnie stymulować niepodjęte tropy wokół mniej znanych utworów Conrada. Niewątpliwą zaletą tomu okazuje się wyważenie proporcji pomiędzy biografią, historią i fikcją literacką. Jedno nie przesłania drugiego, przez co Conrad jawi się nie jako porośnięty obojętnością pomnik literacki oglądany z daleka, ale człowiek z krwi i kości, który porusza problematykę aktualną dla nowoczesności. Żeby zaświadczyć o powiewie świeżości publikacji, możemy przywołać chociażby fragmenty poświęcone analizie zaburzeń komunikacyjnych w „Lordzie Jimie” bądź krytyczne odniesienie do ideologizacji tej prozy w polskiej debacie publicystycznej. Szczególnie rozdziały poświęcone politycznym aspektom twórczości Conrada (mowa m.in. o „Tajnym agencie” i „W oczach Zachodu”) zasługują na lekturę, bowiem nawet eseistyczny charakter niektórych fragmentów pozwala umiejscowić utwór na kilku płaszczyznach interpretacyjnych. To zdecydowanie największa zaleta publikacji, bowiem dzięki umiejętnej kompozycji historii, czytelnie wyświetlanej recepcji literackiej i krytycznej świadomości badaczki całość naznaczona jest przyjemną dynamiką. Nawet zestawienie kolonizacji Zachodu i Wschodu w prozie Conrada i Herlinga-Grudzińskiego, choć wydawałoby się na pierwszy rzut oka do siebie nieprzystające, zostało umiejętnie zarysowane przez autorkę w syntetycznym formie.
Dochodzimy jednak do problemu, który drąży czytelnika po przewróceniu ostatniej strony książki. Chodzi o formę publikacji jako całości, która z jednej strony oferuje podejście mocno syntetyzujące, z drugiej zaś poświęca się niektórym aspektom prozy Conrada. Wydaje się, że potencjał ukryty w „Szkicach” aż się prosi o bardziej zwartą formę, bowiem wielu ciekawych wątków zaznaczonych przez autorkę z racji ograniczonego miejsca finalnie nie podjęto. A szkoda, bo „Podróże z Conradem”, nie roszcząc sobie pretensji do syntezy, pozostawiają za sobą wyraźny niedosyt. Ryzyko poszerzenia treści sprawiłoby oczywiście, że książka rozrosłaby się o kolejną setkę stron, podminowując zastosowaną kompozycję luźnych szkiców, ale wyszłoby to publikacji tylko na dobre. Niemniej jednak na horyzoncie dostępnych opracowań „Podróże z Conradem. Szkice” są bardzo cennym świadectwem potencji ukrytej w prozie Conrada i mogą stanowić wyśmienity przyczynek dla – jak pisze autorka – młodych czytelników.
Wracając na ziemię rozsądku i dystansując się od reformatorskich zabiegów ministerstwa, trzeba zauważyć, że liczba inicjatyw kulturalnych podejmowanych w ramach roku Conrada była znaczna. Oprócz licznych projekcji filmowych, sztuk teatralnych, wystaw, paneli dyskusyjnych i wszelakich mniejszych projektów kulturalnych bezapelacyjnie najsensowniejsze było umieszczenie online „Tajnego agenta” w tłumaczeniu Anny Zagórskiej w sferze Wolnych Lektur. Nie dajmy się zwariować. Pamiętajmy o dokuczliwym banale: nasz bohater był pisarzem. Stąd eksperyment Jacka Dukaja z oryginalnym przekładem-interpretacją „The Heart of Darkness” również pozostaje wydarzeniem wartym osobnego odnotowania. Pomimo iż Conrad dorobił się na polskim gruncie badawczym sowitych opracowań, recepcja prozy pisarza bardzo często ogranicza się do dość powierzchownej kultywacji idei wierności. Rok Conrada to dobry pretekst, by uważnie rozejrzeć się i odświeżyć ostatnie oryginalne opracowanie poświęcone twórczości autora „Tajfuna”. Publikacja „Podróży z Conradem” Agnieszki Adamowicz-Pośpiech może być doskonałą okazją do wyprawy na tekstualny ocean prozy Conrada, bowiem na książkę składa się szeroki zbiór szkiców, który ma szansę stanowić doskonałe wprowadzenie w meandry twórczości autora „Jądra ciemności”. Podtytuł, „Szkice”, obnaża na wejściu punktowy charakter opracowania, a autorka we wstępie zaświadcza, że proponuje wnikliwą lekturę tekstu zamiast powielania stereotypowych odczytań.
Zaznaczmy od razu, że ta solidnie napisana publikacja spełnia swoje zadanie, a warsztat tekstualnej metodyki autorki cechuje przywiązanie do ścisłości i dbałość o ukazywanie stanu recepcji conradologii. Faktem jest także, że teksty zawarte w książce nie są „pływaniem po powierzchni”, a czytelnik nieobeznany z twórczością pisarza może potraktować szkice Adamowicz-Pośpiech jako czuły sonar, pozwalający delikatnie stymulować niepodjęte tropy wokół mniej znanych utworów Conrada. Niewątpliwą zaletą tomu okazuje się wyważenie proporcji pomiędzy biografią, historią i fikcją literacką. Jedno nie przesłania drugiego, przez co Conrad jawi się nie jako porośnięty obojętnością pomnik literacki oglądany z daleka, ale człowiek z krwi i kości, który porusza problematykę aktualną dla nowoczesności. Żeby zaświadczyć o powiewie świeżości publikacji, możemy przywołać chociażby fragmenty poświęcone analizie zaburzeń komunikacyjnych w „Lordzie Jimie” bądź krytyczne odniesienie do ideologizacji tej prozy w polskiej debacie publicystycznej. Szczególnie rozdziały poświęcone politycznym aspektom twórczości Conrada (mowa m.in. o „Tajnym agencie” i „W oczach Zachodu”) zasługują na lekturę, bowiem nawet eseistyczny charakter niektórych fragmentów pozwala umiejscowić utwór na kilku płaszczyznach interpretacyjnych. To zdecydowanie największa zaleta publikacji, bowiem dzięki umiejętnej kompozycji historii, czytelnie wyświetlanej recepcji literackiej i krytycznej świadomości badaczki całość naznaczona jest przyjemną dynamiką. Nawet zestawienie kolonizacji Zachodu i Wschodu w prozie Conrada i Herlinga-Grudzińskiego, choć wydawałoby się na pierwszy rzut oka do siebie nieprzystające, zostało umiejętnie zarysowane przez autorkę w syntetycznym formie.
Dochodzimy jednak do problemu, który drąży czytelnika po przewróceniu ostatniej strony książki. Chodzi o formę publikacji jako całości, która z jednej strony oferuje podejście mocno syntetyzujące, z drugiej zaś poświęca się niektórym aspektom prozy Conrada. Wydaje się, że potencjał ukryty w „Szkicach” aż się prosi o bardziej zwartą formę, bowiem wielu ciekawych wątków zaznaczonych przez autorkę z racji ograniczonego miejsca finalnie nie podjęto. A szkoda, bo „Podróże z Conradem”, nie roszcząc sobie pretensji do syntezy, pozostawiają za sobą wyraźny niedosyt. Ryzyko poszerzenia treści sprawiłoby oczywiście, że książka rozrosłaby się o kolejną setkę stron, podminowując zastosowaną kompozycję luźnych szkiców, ale wyszłoby to publikacji tylko na dobre. Niemniej jednak na horyzoncie dostępnych opracowań „Podróże z Conradem. Szkice” są bardzo cennym świadectwem potencji ukrytej w prozie Conrada i mogą stanowić wyśmienity przyczynek dla – jak pisze autorka – młodych czytelników.
Agnieszka Adamowicz-Pośpiech: „Podróże z Conradem. Szkice”. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2016.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |