FASCYNUJĄCA HISTORIA BŁĘDU (KATARZYNA CZECZOT: 'MAGNETYZM')
A
A
A
W raporcie na temat magnetyzmu, jaki na zlecenie króla Francji przygotowała specjalna komisja naukowa pod przewodnictwem Benjamina Franklina w 1785 roku, czytamy: „Być może, wziąwszy wszystko pod uwagę, historia błędów ludzkości jest bardziej wartościowa i ciekawsza niż historia jej odkryć” (s. 61). Znajdziemy w tym aż trzy tropy zdradzające nam wiele o zjawisku, jakim był magnetyzm zwierzęcy pod koniec XVIII wieku. Po pierwsze: że był tak szeroko zakrojony, tak powszechnie praktykowany i tak głośny, że nie tylko dotarł do uszu króla, ale także wzbudził zainteresowanie, może nawet zaniepokojenie Jego Królewskiej Mości, z którego inicjatywy powstała rzeczona komisja (a w zasadzie dwie komisje, równolegle badające zjawisko magnetyzmu od strony fizycznej i medycznej). Po drugie: że werdykt komisji był negatywny, magnetyzm uznano za szalbierstwo, za „błąd ludzkości”, choć dostrzeżono pozytywny wpływ niektórych elementów towarzyszących praktyce magnetyzmu. Po trzecie wreszcie: że mimo owego błędu w magnetyzmie zwierzęcym dostrzeżono jakąś wartość i ciekawość większą nawet niż w faktach naukowych. Być może wartość ta należała do kategorii zgoła poetyckich, które regułom nauki podporządkowywać się nie muszą. Tłumaczyłoby to, dlaczego zjawisko inspirowało pisarzy, takich jak Alexandre Dumas, Honoré de Balzac czy Edgar Allan Poe.
Magnetyzm zwierzęcy był teorią medyczną (dziś nazwalibyśmy go paranauką) opracowaną przez francuskiego lekarza Franza Antona Mesmera w połowie lat 70. XVIII wieku. Od nazwiska twórcy zwany bywa też mesmeryzmem. Nadmieńmy tu o problemach językowych, jakie magnetyzm stwarza praktycznie od samego początku. Mesmer opisał swego rodzaju uniwersalny fluid, który przenika i napełnia wszelkie organizmy żywe, od roślin, przez zwierzęta, po ludzi. Przymiotnik „zwierzęcy” jest tłumaczeniem francuskiego „animal” (le magnétisme animal, w angielskim przekładzie: animal magnetism) i oznacza raczej „ożywiony” (jak w polskim wyrażeniu „animować” – ożywiać) niż „zwierzęcy”. Podobnych nieścisłości nomenklaturowych dostrzec można więcej. Zresztą językowy impakt mesmeryzmu jest na tyle duży, że w języku angielskim słowo mesmerizing funkcjonuje po dziś dzień, choć na polski tłumaczy się je jako „hipnotyzujący”, identycznie jak hipnotizing, co znamionuje kolejną nieścisłość.
Mesmer uważał, że cały świat przenika wspomniany uniwersalny fluid, a wszelkie choroby powstają na skutek jego zaburzenia. Magnetyzm polegał na odpowiednich manipulacjach energetycznych, dzięki którym równowaga fluidu zostawała przywrócona, dając pozytywne efekty zdrowotne. Techniki służące do magnetyzowania pacjentów ulegały modyfikacjom wraz z rozwojem teorii magnetycznej, zmieniały się też w zależności od praktykantów, co było o tyle zrozumiałe, że Mesmer dość powściągliwie wykładał swoje teorie, chcąc – przez zachowanie tajemnicy – utrzymać swego rodzaju monopol, z pewnością zaś kontrolę nad rodzącą się tradycją. Z drugiej strony miał świadomość, że tradycja nie przetrwa bez spadkobierców, co stwarzało trudny dylemat. Było ich zresztą kilka: czy budować fortunę oferując swe usługi elicie – czy też stać się dobroczyńcą ludzkości, oferując magnetyczne terapie najuboższym? Zdradzić swoje sekrety przed członkami komisji badających magnetyzm zwierzęcy – czy odmówić wyjaśnień i testów? Zachować naukowy ton – czy ulec pokusie ezoteryki? Wszystkie te dylematy, problemy, uwikłania społeczne, ekonomiczne i polityczne sprawiły, że historia Mesmera i jego doktryny stała się niezwykle ciekawa, a jej opis czyta się niczym wciągającą powieść.
Do tej pory o Mesmerze i magnetyzmie zwierzęcym mogliśmy się dowiedzieć najwięcej z dwóch opublikowanych po polsku pozycji: wydanej jeszcze w latach 90. książki „Mesmeryzm – od astrologii do bioenergoterapii” Bożeny Płonki-Syroki, w której autorka daje opis mesmeryzmu i biografię jego twórcy, oraz z przekładu książki Leona Chertoka i Raymonda de Saussure’a „Rewolucja psychoterapeutyczna: od Mesmera do Freuda”. Pierwsza z nich, choć ważna i oryginalna na rodzimym gruncie, dawała opis cokolwiek skrótowy i skoncentrowany na perspektywie historyczno-medycznej. Druga pozycja omawiała mesmeryzm jako swego rodzaju protopsychoterapię, której dalsza ewolucja doprowadziła do wyłonienia się psychoanalizy. Dużo bardziej wnikliwa i wyczerpująca ten temat pozycja „From Mesmer to Freud” autorstwa Adama Crabtree niestety nigdy nie ukazała się po polsku. Mieliśmy więc dwie książki, które przybliżały nieco zagadnienie magnetyzmu, lecz niewiele ponad to. Stan ten znacznie odstawał od badań zachodnich, gdzie nie tylko pojawiła się wspomniana książka Adama Crabtree, ale też pozycje traktujące mesmeryzm w kategoriach feministycznych (np. „Radical Spirits” Ann Braude, „Victorian Women and the Theatre of Trance” Amy Lehman) czy artystycznych („Possessed: hypnotic crimes, corporate fiction and the invention of cinema” Stefana Andriopoulosa, „Spellbound: studies on mesmerism and literature” Marii Tatar, „Victorian literary mesmerism” Martina Willisa i Catherine Wynne).
Skrót zachodnich feministycznych teorii związanych z mesmeryzmem mogliśmy przeczytać w artykule Katarzyny Czeczot „Nieswoim głosem. Widmo spirytyzmu krąży nad feminizmem” („Teksty Drugie” 2016, nr 1). Teraz ta sama autorka prezentuje książkę zatytułowaną po prostu „Magnetyzm”. Określanie jej mianem książki autorskiej może jednak wydawać się nieco na wyrost. Znajdziemy tu bowiem obszerny wstęp liczący przeszło 40 stron, bibliografię, 18 stron ilustracji oraz wybór licznych tekstów (fragmentów) dotyczących tytułowego zagadnienia. A zatem mamy do czynienia bardziej z antologią tekstów mesmerycznych niż z książką autorską. Wątpliwość ta ulega osłabieniu, kiedy zdamy sobie sprawę, jak wiele pracy Czeczot włożyła w opracowanie tekstów, przekłady i załączone do nich komentarze. Jej udział jest godny podziwu, choć z formalnego punktu widzenia „Magnetyzm” pozostaje zbiorem tekstów różnych autorów.
Znajdziemy tu fragmenty artykułów i korespondencji Franza Antona Mesmera, jego uczniów i intelektualnych spadkobierców – między innymi markiza de Puysegura, Josepha Deleuze’a, George’a Heinricha Nicka, Jana Baudouina de Courtenaya i Jamesa Braida, polskich propagatorów bądź krytyków doktryny mesmeryzmu – Aleksandra Łopacińskiego, Ignacego Emmanuela Lachickiego, Antoniego Poszmana, Michała Paszkowskiego, Ludwika Sztyrmera i innych, oraz urywki z dzieł pisarzy polskich i światowych – E.T.A. Hoffmanna, Edgara Allana Poe, Aleksandra Dumasa, Nathaniela Hawthorne’a, Theophile’a Gautiera, Zygmunta Krasińskiego, Adama Mickiewicza, Aleksandra Fredry, Henry’ego Jamesa, Roberta Louisa Stevensona, Bolesława Prusa a nawet Tomasza Manna. Większość cytatów, pochodzących bądź to z dzieł dawno u nas wydanych, lecz zwykle trudno dziś dostępnych, bądź z tekstów nigdy po polsku nie publikowanych, opatrzona została komentarzem umiejscawiającym je w szerszym kontekście historycznoliterackim czy kulturowym.
Szeroki wybór źródeł, wśród których znalazły się teksty teoretyczne, polemiczne, fragmenty raportów, materiały biograficzne, listy i utwory literackie, pozwala spojrzeć na magnetyzm jako na zjawisko wielowymiarowe, wywierające duży wpływ nie tylko na społeczeństwo i kulturę końca XVIII i pierwszej połowy XIX wieku. Pamiętajmy, że mesmeryzm po przeobrażeniach wyłonił hipnozę a ta miała swój wkład w rozwój psychoanalizy Freudowskiej. Jeszcze wyraźniej uniwersalny fluid powrócił w teorii orgonu jednego z uczniów Freuda – Wilhelma Reicha. Z drugiej strony – wbrew woli Mesmera – magnetyzm zainspirował spirytystów, którzy zdominowali ezoteryczną i mistyczną scenę od połowy XIX wieku. Wspomniany wcześniej Adam Crabtree pokazał w swojej książce, jak rozwój teorii magnetycznych doprowadził do zmiany paradygmatu myślenia o ludzkim umyśle i umożliwił traktowanie zaburzeń osobowościowych w kategoriach chorobowych. Jeśli do tego dodamy pewien feministyczny rys, silniejszy nawet w spirytyzmie, choć pojawiający się już w magnetyzmie, otrzymamy solidny kulturowy krajobraz, jaki wyemanował z Mesmera teorii o uniwersalnym fluidzie. Całkiem nieźle jak na historię błędnego myślenia.
Magnetyzm zwierzęcy był teorią medyczną (dziś nazwalibyśmy go paranauką) opracowaną przez francuskiego lekarza Franza Antona Mesmera w połowie lat 70. XVIII wieku. Od nazwiska twórcy zwany bywa też mesmeryzmem. Nadmieńmy tu o problemach językowych, jakie magnetyzm stwarza praktycznie od samego początku. Mesmer opisał swego rodzaju uniwersalny fluid, który przenika i napełnia wszelkie organizmy żywe, od roślin, przez zwierzęta, po ludzi. Przymiotnik „zwierzęcy” jest tłumaczeniem francuskiego „animal” (le magnétisme animal, w angielskim przekładzie: animal magnetism) i oznacza raczej „ożywiony” (jak w polskim wyrażeniu „animować” – ożywiać) niż „zwierzęcy”. Podobnych nieścisłości nomenklaturowych dostrzec można więcej. Zresztą językowy impakt mesmeryzmu jest na tyle duży, że w języku angielskim słowo mesmerizing funkcjonuje po dziś dzień, choć na polski tłumaczy się je jako „hipnotyzujący”, identycznie jak hipnotizing, co znamionuje kolejną nieścisłość.
Mesmer uważał, że cały świat przenika wspomniany uniwersalny fluid, a wszelkie choroby powstają na skutek jego zaburzenia. Magnetyzm polegał na odpowiednich manipulacjach energetycznych, dzięki którym równowaga fluidu zostawała przywrócona, dając pozytywne efekty zdrowotne. Techniki służące do magnetyzowania pacjentów ulegały modyfikacjom wraz z rozwojem teorii magnetycznej, zmieniały się też w zależności od praktykantów, co było o tyle zrozumiałe, że Mesmer dość powściągliwie wykładał swoje teorie, chcąc – przez zachowanie tajemnicy – utrzymać swego rodzaju monopol, z pewnością zaś kontrolę nad rodzącą się tradycją. Z drugiej strony miał świadomość, że tradycja nie przetrwa bez spadkobierców, co stwarzało trudny dylemat. Było ich zresztą kilka: czy budować fortunę oferując swe usługi elicie – czy też stać się dobroczyńcą ludzkości, oferując magnetyczne terapie najuboższym? Zdradzić swoje sekrety przed członkami komisji badających magnetyzm zwierzęcy – czy odmówić wyjaśnień i testów? Zachować naukowy ton – czy ulec pokusie ezoteryki? Wszystkie te dylematy, problemy, uwikłania społeczne, ekonomiczne i polityczne sprawiły, że historia Mesmera i jego doktryny stała się niezwykle ciekawa, a jej opis czyta się niczym wciągającą powieść.
Do tej pory o Mesmerze i magnetyzmie zwierzęcym mogliśmy się dowiedzieć najwięcej z dwóch opublikowanych po polsku pozycji: wydanej jeszcze w latach 90. książki „Mesmeryzm – od astrologii do bioenergoterapii” Bożeny Płonki-Syroki, w której autorka daje opis mesmeryzmu i biografię jego twórcy, oraz z przekładu książki Leona Chertoka i Raymonda de Saussure’a „Rewolucja psychoterapeutyczna: od Mesmera do Freuda”. Pierwsza z nich, choć ważna i oryginalna na rodzimym gruncie, dawała opis cokolwiek skrótowy i skoncentrowany na perspektywie historyczno-medycznej. Druga pozycja omawiała mesmeryzm jako swego rodzaju protopsychoterapię, której dalsza ewolucja doprowadziła do wyłonienia się psychoanalizy. Dużo bardziej wnikliwa i wyczerpująca ten temat pozycja „From Mesmer to Freud” autorstwa Adama Crabtree niestety nigdy nie ukazała się po polsku. Mieliśmy więc dwie książki, które przybliżały nieco zagadnienie magnetyzmu, lecz niewiele ponad to. Stan ten znacznie odstawał od badań zachodnich, gdzie nie tylko pojawiła się wspomniana książka Adama Crabtree, ale też pozycje traktujące mesmeryzm w kategoriach feministycznych (np. „Radical Spirits” Ann Braude, „Victorian Women and the Theatre of Trance” Amy Lehman) czy artystycznych („Possessed: hypnotic crimes, corporate fiction and the invention of cinema” Stefana Andriopoulosa, „Spellbound: studies on mesmerism and literature” Marii Tatar, „Victorian literary mesmerism” Martina Willisa i Catherine Wynne).
Skrót zachodnich feministycznych teorii związanych z mesmeryzmem mogliśmy przeczytać w artykule Katarzyny Czeczot „Nieswoim głosem. Widmo spirytyzmu krąży nad feminizmem” („Teksty Drugie” 2016, nr 1). Teraz ta sama autorka prezentuje książkę zatytułowaną po prostu „Magnetyzm”. Określanie jej mianem książki autorskiej może jednak wydawać się nieco na wyrost. Znajdziemy tu bowiem obszerny wstęp liczący przeszło 40 stron, bibliografię, 18 stron ilustracji oraz wybór licznych tekstów (fragmentów) dotyczących tytułowego zagadnienia. A zatem mamy do czynienia bardziej z antologią tekstów mesmerycznych niż z książką autorską. Wątpliwość ta ulega osłabieniu, kiedy zdamy sobie sprawę, jak wiele pracy Czeczot włożyła w opracowanie tekstów, przekłady i załączone do nich komentarze. Jej udział jest godny podziwu, choć z formalnego punktu widzenia „Magnetyzm” pozostaje zbiorem tekstów różnych autorów.
Znajdziemy tu fragmenty artykułów i korespondencji Franza Antona Mesmera, jego uczniów i intelektualnych spadkobierców – między innymi markiza de Puysegura, Josepha Deleuze’a, George’a Heinricha Nicka, Jana Baudouina de Courtenaya i Jamesa Braida, polskich propagatorów bądź krytyków doktryny mesmeryzmu – Aleksandra Łopacińskiego, Ignacego Emmanuela Lachickiego, Antoniego Poszmana, Michała Paszkowskiego, Ludwika Sztyrmera i innych, oraz urywki z dzieł pisarzy polskich i światowych – E.T.A. Hoffmanna, Edgara Allana Poe, Aleksandra Dumasa, Nathaniela Hawthorne’a, Theophile’a Gautiera, Zygmunta Krasińskiego, Adama Mickiewicza, Aleksandra Fredry, Henry’ego Jamesa, Roberta Louisa Stevensona, Bolesława Prusa a nawet Tomasza Manna. Większość cytatów, pochodzących bądź to z dzieł dawno u nas wydanych, lecz zwykle trudno dziś dostępnych, bądź z tekstów nigdy po polsku nie publikowanych, opatrzona została komentarzem umiejscawiającym je w szerszym kontekście historycznoliterackim czy kulturowym.
Szeroki wybór źródeł, wśród których znalazły się teksty teoretyczne, polemiczne, fragmenty raportów, materiały biograficzne, listy i utwory literackie, pozwala spojrzeć na magnetyzm jako na zjawisko wielowymiarowe, wywierające duży wpływ nie tylko na społeczeństwo i kulturę końca XVIII i pierwszej połowy XIX wieku. Pamiętajmy, że mesmeryzm po przeobrażeniach wyłonił hipnozę a ta miała swój wkład w rozwój psychoanalizy Freudowskiej. Jeszcze wyraźniej uniwersalny fluid powrócił w teorii orgonu jednego z uczniów Freuda – Wilhelma Reicha. Z drugiej strony – wbrew woli Mesmera – magnetyzm zainspirował spirytystów, którzy zdominowali ezoteryczną i mistyczną scenę od połowy XIX wieku. Wspomniany wcześniej Adam Crabtree pokazał w swojej książce, jak rozwój teorii magnetycznych doprowadził do zmiany paradygmatu myślenia o ludzkim umyśle i umożliwił traktowanie zaburzeń osobowościowych w kategoriach chorobowych. Jeśli do tego dodamy pewien feministyczny rys, silniejszy nawet w spirytyzmie, choć pojawiający się już w magnetyzmie, otrzymamy solidny kulturowy krajobraz, jaki wyemanował z Mesmera teorii o uniwersalnym fluidzie. Całkiem nieźle jak na historię błędnego myślenia.
Katarzyna Czeczot: „Magnetyzm”. Instytut Badań Literackich PAN. Warszawa 2016 [seria: Nowa Biblioteka Romantyczna].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |