WSZYSTKO ZOSTAJE W RODZINIE (CHEW. TOM ÓSMY: PRZEPISY RODZINNE)
A
A
A
Przywrócony do służby w szeregach FDA Tony Chu (cybopata odbierający mentalne doznania związane z przeszłością wszystkiego, co ugryzie lub przełknie) wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią swojej bliźniaczej siostry, Antonelli (cybowidzącej, potrafiącej dostrzec fragmenty przyszłości każdej żywej istoty, którą ugryzła bądź zjadła). Bohaterka została zamordowana przez innego cybopatę, Wampira – szalenie niebezpiecznego kolekcjonera nadzwyczajnych zdolności. Jednak przed swoją śmiercią Toni zostawiła dla brata niezwykle ważne informacje skumulowane w…. odciętym palcu jej nogi. Cyklicznie konsumując ów fragment ciała, pogrążony w żałobie protagonista ma szansę raz jeszcze spotkać się z rezolutną bliźniaczką, zlecającą Anthony’emu wykonanie pewnej osobliwej misji. W międzyczasie Mason Savoy postanawia opuścić mury zakładu karnego FDA wzniesionego „w bliżej nieokreślonym miejscu w najgłębszym zakamarku mrocznego serca Ameryki” lub, jak kto woli, w Kansas.
Nielinearna narracja, obłędne dialogi oraz mordercza dawka absurdu, makabry i czarnego humoru niezmiennie stanowią wizytówkę „Chew”: owocu artystycznej współpracy scenarzysty Johna Laymana oraz grafika Roba Guillory’ego. W „Przepisach rodzinnych” powracają starzy znajomi, aczkolwiek autorzy wprowadzają na scenę także nowe barwne postaci. Obok wglądu w przeszłość Min (zmarłej żony Tony’ego) i gościnnego występu antypatycznego wujka Chowa Layman prezentuje talenty młodszej siostry bliźniąt, Sage: cypropantropatki widzącej wspomnienia osób, które w jej pobliżu jedzą to samo, co ona. Pazur pokazuje za to córka protagonisty, Oliwka, przeprowadzająca wraz z Amelią (ukochaną Chu) dywersyjną akcję w siedzibie FDA. To wszystko sprawia, że ósmy tom serii czyta się wprost błyskawicznie.
Rob Guillory konsekwentnie nawiązuje do rozwiązań wizualnych znanych czytelnikowi już z poprzednich epizodów (charakterystyczny sposób kadrowania wykorzystywany przy ekspozycjach bohaterów tomu, kompozycyjne lejtmotywy), co wcale nie oznacza, że jego kreskówkowy, chwilami mocno psychodeliczny styl nie robi już na odbiorcy wrażenia. Wprost przeciwnie! Artysta eksperymentuje nieco z nową formą (vide: fragmenty powieści SF napisanej przez Amelię), tworząc przy tym wiele ujęć gwarantujących opad szczęki – choć przecież w niniejszym cyklu widzieliśmy i słyszeliśmy, a nawet poczuliśmy już niejedno. Tak jak w dotychczasowych odcinkach, także w zeszytach zebranych w omawianym tomie natrafimy na (wyskakujące niczym prażona kukurydza z rozgrzanej patelni) cytaty i aluzje do przeróżnych tekstów popkultury. Całość podlana została gęstym sosem czarnego, chwilami może mało wysublimowanego humoru, będącego stałym i – powiedzmy szczerze – lubianym elementem tej ze wszech miar specyficznej komiksowej marki.
Uhonorowana nagrodami Eisnera i Harveya seria duetu Layman/Guillory trzyma fason, będąc jedyną w swoim rodzaju ofertą skierowaną do miłośników krwistych, podrasowanych nutą fantastyki oraz surrealizmu thrillerów policyjnych utrzymanych w poetyce najbardziej zwariowanych animacji rodem z Cartoon Network. Fanom „Chew” nie trzeba rekomendować „Przepisów rodzinnych”, pozostali niech nadrabiają zaległości. Bo kto raz skosztuje tego „muszego” przysmaku, będzie chciał go więcej.
Nielinearna narracja, obłędne dialogi oraz mordercza dawka absurdu, makabry i czarnego humoru niezmiennie stanowią wizytówkę „Chew”: owocu artystycznej współpracy scenarzysty Johna Laymana oraz grafika Roba Guillory’ego. W „Przepisach rodzinnych” powracają starzy znajomi, aczkolwiek autorzy wprowadzają na scenę także nowe barwne postaci. Obok wglądu w przeszłość Min (zmarłej żony Tony’ego) i gościnnego występu antypatycznego wujka Chowa Layman prezentuje talenty młodszej siostry bliźniąt, Sage: cypropantropatki widzącej wspomnienia osób, które w jej pobliżu jedzą to samo, co ona. Pazur pokazuje za to córka protagonisty, Oliwka, przeprowadzająca wraz z Amelią (ukochaną Chu) dywersyjną akcję w siedzibie FDA. To wszystko sprawia, że ósmy tom serii czyta się wprost błyskawicznie.
Rob Guillory konsekwentnie nawiązuje do rozwiązań wizualnych znanych czytelnikowi już z poprzednich epizodów (charakterystyczny sposób kadrowania wykorzystywany przy ekspozycjach bohaterów tomu, kompozycyjne lejtmotywy), co wcale nie oznacza, że jego kreskówkowy, chwilami mocno psychodeliczny styl nie robi już na odbiorcy wrażenia. Wprost przeciwnie! Artysta eksperymentuje nieco z nową formą (vide: fragmenty powieści SF napisanej przez Amelię), tworząc przy tym wiele ujęć gwarantujących opad szczęki – choć przecież w niniejszym cyklu widzieliśmy i słyszeliśmy, a nawet poczuliśmy już niejedno. Tak jak w dotychczasowych odcinkach, także w zeszytach zebranych w omawianym tomie natrafimy na (wyskakujące niczym prażona kukurydza z rozgrzanej patelni) cytaty i aluzje do przeróżnych tekstów popkultury. Całość podlana została gęstym sosem czarnego, chwilami może mało wysublimowanego humoru, będącego stałym i – powiedzmy szczerze – lubianym elementem tej ze wszech miar specyficznej komiksowej marki.
Uhonorowana nagrodami Eisnera i Harveya seria duetu Layman/Guillory trzyma fason, będąc jedyną w swoim rodzaju ofertą skierowaną do miłośników krwistych, podrasowanych nutą fantastyki oraz surrealizmu thrillerów policyjnych utrzymanych w poetyce najbardziej zwariowanych animacji rodem z Cartoon Network. Fanom „Chew” nie trzeba rekomendować „Przepisów rodzinnych”, pozostali niech nadrabiają zaległości. Bo kto raz skosztuje tego „muszego” przysmaku, będzie chciał go więcej.
John Layman, Rob Guillory: „Chew. Tom 8: Przepisy rodzinne” („Chew Vol. 8: Family Recipes”). Tłumaczenie: Robert Lipski. Wydawnictwo Mucha Comics. Warszawa 2018.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |